Na KOD-owca trafiłam zupełnie nieoczekiwanie w poczekalni przychodni na pl. Dominikańskim. Sympatyczny, w miarę młody (30+) człowiek ewidentnie chciał nawiązać kontakt. Zagadnął mnie dość zalotnie, ale po chwili - na skutek przyłączenia się do rozmowy tzw. osób trzecich - od bezpiecznych tematów (jak np. służba zdrowia) poszybował brawurowo ku polityce bieżącej. Dowiedziałam się, że na skutek dojścia "PIS-lamistów" do władzy syn znajomego - całkowicie niekompetentny- dostał jakieś odpowiedzialne stanowisko, co - jak rozumiem - pozostawało w jaskrawym kontraście z praktyką poprzedniej ekipy. Niebacznie wdałam się w polemikę (zdroworozsądkową jak mi się zdawało) niepomna na jakże słuszne słowa prof. Zybertowicza, że z ludźmi zacietrzewionymi nie da się rozmawiać racjonalnie.
Ten człowiek niewątpliwie był zacietrzewiony w stopniu mi nieznanym. Przyjechał właśnie z zagranicy, skąd jak zapewniał, obserwował sytuację w kraju na bieżąco. Co do tego miałam pewne wątpliwości, zważywszy, że nie ochłonął jeszcze po awanturze o krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Nawet się tam wybierał ze znajomymi, którzy mieli nieść swastyki (sic). Niewątpliwie wyznawca Palikota w stanie hibernacji, albo raczej wybudzony z niej po sześciu latach zupełnie niepomny, że sytuacja się zmieniła diametralnie i takoż emocje społeczne.
Zasugerowałam mu, żeby sobie wygooglał dwa nazwiska: "Andrzej Hadacz"- kiedyś domagający się rozstrzelania Tuska, potem gorliwy zwolennik Komorowskiego agresywnie atakujący jego rywala pod gmachem TVP (za obiecane mieszkanie komunalne), obecnie pierwszy KOD-owiec - i "Jowita Kacik" specjalistka od niszczenia wizerunku przeciwnika na usługach byłego prezydenta oraz zobaczył na Facebooku zdjęcie tej ostatniej z tzw. "szaloną Joanną od Krzyża" już zupełnie normalną. Nazwiska nic mu nie mówiły, ale tematu poniechał przerzucając się na straszliwą sytuację obecną. Na moją prośbę o jakiś konkret, bo nic alarmującego nie widzę, poradził, żebym poszła do okulisty. Szczęśliwie drzwi gabinetu otworzyły ratując go od dalszego brnięcia w temat.
Jednak ten niesławny odwrót ewidentnie nie dawał mu spokoju nawet podczas wizyty, więc po wyjściu z gabinetu przypomniał sobie SKOK-i, które - jego zdaniem - równoważyły wszystkie afery PO z Ambergold na czele. Piotrowicza ex-PZPR-owca umieścił w rządzie, video z wejścia ABW do redakcji WPROST i wyrywanie laptopa Latkowskiemu nie zrobiło na nim wrażenia, o TK miał pojęcie bardziej niejasne niż przeciętny obywatel. KOD uważał za ruch oddolny młodych (sic!) entuzjastów itp. Kiedy to wszystko mówił ręce drżały mu gwałtownie, a mi przemknęło przez myśl, że mam do czynienia z człowiekiem niezrównoważonym psychicznie. Nie wiem czy tak było, czy może był to typowy produkt intelektualnej tresury środowisk zbliżonych do GW, ktoś pełen bon motów typu "to się leczy" i podobnie dowcipnych stwierdzeń, natomiast bez żadnej wiedzy o faktach - czyste emocje zupełnie niewspółmierne do rzeczywistości.
Dziś przeczytałam, że jakaś grupa (KOD?) wołała pod pałacem prezydenckim "Duda na Wawel" - skojarzenie z rokiem 2010 oczywiste. Następstwo wydarzeń wydaje mi się dość jasne: czynnik niejawny wynosi Palikota z niebytu do sejmu z 10% poparciem, ten organizuje awantury typu krzyż na Krakowskim Przedmieściu, po czym wraca do nicości, z której się wyłonił. Petru ze swoim nowoczesnym KOD-em jest powtórką dokładnie tego samego (czyżby z Kukizem też próbowano?). Mam nadzieję podzieli los poprzedniej kreatury swoich mocodawców.
Dr. Krajski zauważył, że na Krakowskim Przedmieściu miała miejsce manifestacja nienawiści szatańskiej w sensie jak najbardziej dosłownym. Ta sama nienawiść zdaje się napędzać "młodych oddolnych entuzjastów" z KOD-u. Może po prostu potrzebny egzorcyzm?!!!
P.S.
Nie należy zapominać o czynniku ludzkim - ewidentnie KOD i jego przejawy animują ci sami nieznani sprawcy, którzy przeprowadzili pokazową operację pod krzyżem. Szatańska nienawiść pchająca do przekraczania granic nieprzekraczalnych dla normalnego człowieka jest ich znakiem firmowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz