Chodzi oczywiście o marszałka sejmu Szymona Hołownię. Osobiście nie znam, nie sluchałam jego przemówień i nie czytałam książek. Jako ciekawostkę odnotuję, że kiedyś bardzo pozytywnie ocenił mój tekst opublikowany wDrodze. Jacek Piekara (i nie on jeden) nie żałuje nowemu marszalkowi sejmu gorzkich słów:
Blog poświęcony życiu duchowemu niedźwiedzi polarnych i nie tylko. Autorka zamieszcza na nim swoje artykuły nigdzie wcześniej nie publikowane.
środa, 6 grudnia 2023
O "Marszymku"
wtorek, 5 grudnia 2023
"Niemieckie wiatraki" - sequel do "Zielonej granicy" coming soon!
niedziela, 3 grudnia 2023
O aferze wiatrakowej
Lepszego komentarza do afery wiatrakowej w internecie nie znajdziecie:
czwartek, 30 listopada 2023
O bezprzykładnym okrucieństwie Finów
Finowie zamknęli wszystkie przejścia graniczne z Rosją łącznie z tym na kole podbiegunowym - Raja - Jooseppi - które było najdłużej czynne. Młodzieńcy z bliskiego wschodu muszą się starać o azyl w portach i na lotniskach - co za okrucieństwo! W związku z zaistniałą sytuacją domagam się wysłania na fińsko-rosyjską granicę Ochojskiej, Holland, Jachiry, Kur.aaaaaaaaa - Szatan, Sterczewskiego Franka, Ostaszewskiej i młodego Szczura oraz o. Grzegorz Kramera SJ na dodatek.
Co więcej domagam się filmów dokumentalnych produkcji Deutsche Welle, BBC, ABC, CNN i al Jazeera potępiajacych rasizm i ludobojstwo, którego dopuszczają się Finowie z delikatną aluzją do ich wsółpracy z Hitlerem na pewnym etapie IIWŚ i przypomnieniem ich udziału w holokauście.
Ja w ogóle bardzo sie dziwię, że jeszcze tego nie widzimy i nie słyszymy o stosach trupów przymarzniętych do rowerów i małej Eileen z kotem na bagażniku, która tym razem zgubiła się w tundrze.
Dlaczego nikt nie zawodzi: "Gdzie są dzieci, gdzie są dzieci!!!" Gdzie sie podział ten cały obwoźny cyrk. Gdzie zaniepokojeni niemieccy aktywiści? O ile mi wiadomo bieszczadzki niedźwiedź poturbował tylko jednego z nich, a gdzie reszta podjeżdżająca pod granicę autobusem i obsztorcowująca strażników? Nie widzę tego! Nie słyszę o rasiźmie? Co się stało?!!! A gdzie eurodeputowani pod wodzą Ochojskiej przeprowadzający "interwencję" przed kamerami zaprzyjaźnionych telewizji?!! Gdzie poseł Sterczewski z pizzą?!!!
Komentarz nieocenionej Klary Marii:
poniedziałek, 20 listopada 2023
Ruch ośmiu gwiazdek i jego fikołki
niedziela, 5 listopada 2023
Witajcie w Ubekistanie!
Tutaj fragment artykułu z Rzeczpospolitej:
Bąkiewicz prawomocnie skazany za chuligaństwo wobec Babci Kasi
Proces z prywatnego aktu oskarżenia Katarzyny Augustynek dotyczył wydarzeń z 25 października 2020 r. Tego dnia Babcia Kasia była wśród protestujących po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego wprowadzającym zakaz aborcji z powodu wad letalnych płodu. Przed kościołem św. Krzyża w Warszawie stali działacze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza i blokowali wejście do świątyni, szarpali kobiety, a niektóre siłą wynosili.
W zajściu ucierpiała także Babcia Kasia. Narodowcy pod wodzą Bąkiewicza próbowali jej wyrwać torbę z tęczowym emblematem. Następnie zrzucili kobietę ze schodów.
W marcu br. Bąkiewicz został skazany przez Sąd Rejonowy w Warszawie za użycie siły wobec protestujących kobiet na rok prac społecznych i 10 tys. nawiązki dla Katarzyny Augustynek. Sąd oparł się na nagraniach, na których widać, że dwaj mężczyźni zrzucają Babcię Kasię ze schodów.
- Oskarżony twierdził, że bronił kościoła, ale w ocenie sądu twierdzenia te nie znajdują aprobaty w świetle polskiego porządku prawnego. Oskarżony sam sobie określił, co jest zgodne z prawem, a co nie jest zgodne z prawem. To nie oskarżony ma decydować, co jest boskie i co podoba się Bogu, oskarżony ma przestrzegać praw do przestrzegania porządku - mówiła sędzia SR Małgorzata Drewin dodając, że porządek publiczny ma zapewniać policja, a nie osoba, która powołuje się na upoważnienie od księdza proboszcza.
Tekst napisała niejaka Dorota Gajos- Kaniewska i jest to wyjątkowo odrażający wytwór UB-ckiej propagandy. Ani słowa dlaczego kościół musial być broniony przed starą UB-czką i jej kumpelami. Niestety nie wierzę, że zrzucono ową postać ze schodów, bo byłoby to pewne pocieszenie
Na X taki oto komentarz sugerujący bliskie pokrewieństwo sędzi Drewin z osobą poniżej.
To jest kolejny dowód, że w sądownictwie pilnie potrzebna jest opcja zero i nie tylko tam...
środa, 1 listopada 2023
Z opóźnieniem o nieoczekiwanych zwycięzcach konkursów piękności dla kobiet.
Zmęczona polityką krajową zaczynam od tematów zaległych. Pamiętacie to?
Transpłciowa kobieta, Marina Machete, wygrała wybory Miss Portugalii i będzie rywalizować z inną transpłciową kobietą w konkursie Miss Universe w Salwadorze, jak donoszą portugalskie media. W blasku reflektorów i lamp błyskowych naturalne piękno kobiece ustępuje miejsca tworom chirurgów plastycznych. Dlaczego panie mają godzić się na takie traktowanie?(...)
Wyżej wymieniony autor uważa, że dla tego rodzaju osób powinne być osobne konkursy piękności, a także sportowe. Nie będę z tym polemizować, ani w ogóle zajmować się tematem.
Zastanówmy sie jednak jak to się stało, że na konkurs piękności kobiet może trafić mężczyzna. Być może dlatego, że aktualny "ideał piękności" kobiecej jest mocno androgyniczny? Dlaczego do konkursu potrzebny jest wysoki wzrost? Czy piękna kobieta nie może być średniego lub niskiego wzrostu? Czy np Elisabeth Taylor nie była piękna za młodu? Dlaczego do ideału piękności potrzebna jest wyjątkowa szczuplość? Czy np Gina Lollobrigida nie była piękna? Albo "ikoniczna" Marylin Monroe czy też rodzima seksbomba Beata Tyszkiewicz? Piękna kobieca sylwetka polega na proporcjach, ze szczególnym uwzględnienim stosunku obwodu talii do bioder i biustu. Piękne kobiety mogą być zarowno szczupłe jak i pelnych kształtów.
Wydaje mi się, że najprostszym rozwiązaniem eliminujacym mężczyzn z konkursów piękności dla kobiet będzie zmiana kryteriów. Np ograniczenie wzrostu kandydatek do 170. Absolutny zakaz jakichkolwiek ingerencji chirurgicznych w wygląd, a nawet makijażu (poza odrobiną pudru, tuszu do rzęs i błyszczyka do ust) o farbowaniu włosow nie wspominając. Proszę sobie wyobrazić jak wygladałby holenderski "miss" bez sztucznych rzęs, makijażu i rozjaśnionej koafiury (taktownie pomijam calą chirurgię). Przypuszczalnie jak chudy, wyrośnięty chłopczyna z dużymi zębami. Natomiast uroda dziewczyny, która zajęla drugie miejsce, nawet bez "retuszu" byłaby ewidentna.
Ktoś mi zarzuci, że w ten sposób wysokie dziewczyny nie mialyby szans. Niestety tak, ale mężczyźni również. Powtórzę jeszcze raz wysoki wzrost nie jest warunkiem koniecznym urody kobiety podobnie jak smuklość. Natomiast obie te cechy są charakterystyczne dla nastoletnich chlopców - obiektu pożądania homoseksualistów. Dlatego uważam, że należałoby warunkiem koniecznym sukcesu na konkursie piękności dla kobiet uczynić cechy specyficzne dla tej płci - typową kobiecą sylwetkę w kształcie klepsydry, miękkość i subtelność rysów, naturalny kolor włosów i cery.
niedziela, 29 października 2023
O "optymalizacji wyników" wyborczych i "małpoludziej czeredzie" Bratkiewicza
wtorek, 24 października 2023
Wszystko, co nasze oddam za kaszę, a co nie nasze, oddam za ryż...
Nigdy nie sądziłam, że w wieku mocno średnim będę tęsknić za łatwością zalewania się łzami właściwą młodym kobietom. Nie mam na myśli szlochu, ten opuścił mnie na zawsze 25 lat temu, albo jeszcze wcześniej. Nie mam łez. Nie mogę płakać i ulżyć sobie, a smutek tymczasem spowił moją duszę. Najpierw te dziwne wybory, a później wiadomość, że projekt, przy którym pracuję nie będzie kontynuowany w przyszłym roku...
Złe przeczucie miałam już od niedzieli 15. Był też i znak - zielony dzięcioł na orzechu pod oknem. Można to obśmiać, ale kiedy wylano mnie z ostatniej pracy w szkolnictwie też przyleciał dzięcioł - biało-czarno-czerwony - na drzewo pod oknem i podniósł mnie na duchu. Ten zielony, o ileż piękniejszy, odwrócił moją uwagę od niepokoju i złych przeczuć. Na chwilę.
To w ogóle jest bardzo interesujący fenomen, że kiedy w moim życiu coś się dzieje widzę ptaki i zwierzęta, których normalnie nie spotyka się w tych okolicach. Przypomina mi się św.Ignacy Loyola ze swoimi pocieszeniami i utrapieniami duchowymi. Ptaki są moimi pocieszeniami. Nigdy nie widzę ich, kiedy tego bym chciała lub oczekiwała. Pojawiają się, kiedy nie oczekuję niczego.
Wróciły też sny o tajemniczym lesie. Tajemniczy las przestał przypominać Beskid Żywiecki, a zaczął wygladać jak park na Grabiszyńskiej. Dwa razy śnił mi się i dwa razy spotkałam w nim orszak rycerzy wyruszajacych lub wracajacych z jakiejś wyprawy. Mieli kolorowe szaty, a nawet zbroje i na tle intensywnej zieleni drzew wyglądali jak ilustracja w książce z mojego dziciństwa...
Moj smutek jest większy niż jego zewnętrzna przyczyna, stąd podejrzewam, że moja dusza wie coś, czego się wkrotce dowiemy, albo co się wkrótce stanie.
W Bożym Ciele nowy ksiądz i stary organista, którego popisy mnie skutecznie odstraszyły od tego miejsca. Komunię nadal można przyjąć klęcząc przy balaskach, ale rozdaje świecki szafarz. Robi to z należytą rewerencją, ale i tak mnie zmroziło.
U paulinów nowy proboszcz obsadził mszę niedzielną na dwunastą neonami. Nieszczęsne neony zanim odczytają czytanie, mówią wstęp. Na początku mszy też. Pasuje to do liturgii, jak kwiatek do kożucha. Kiedy usłyszałam, że tak ma być, tylko wzruszyłam ramionami, ale kiedy zobaczyłam to na własne, oczy mialam ochotę wybiec z krzykiem. To przypomina mi jakąś opowieść Gavina Ashendena z czasów, gdy jeszcze był anglikańskim, dość progresywnym (w każdym razie progejowskim), duchownym. Był to czas, kiedy anglikanie zaczęli wyświęcać kobiety. Ashenden był po raz pierwszy na nabożeństwie celebrowanym przez taką pastorkę. Wszystko było o.k. dopoki odczytywala czytania i mówiła kazanie, ale gdy przeszła do liturgii eucharystycznej poczuł, że powinien wybiec z kościoła co prędzej...
Tak czy siak kościoły Bożego Ciała i św. Antoniego są dla mnie stracone. U jezuitów nowy proboszcz też nie okazał się zmianą na lepsze (podobno, jeszcze tam nie byłam). Pozostaje parafia, ale tam musiałabym włożyć do uszu stopery, bo szlag by mnie trafił pod wpływem dokonań organisty. Kto miał do czynienia z końmi, wie jak wygląda próba prowadzenia grupy jadąc na osobniku, którego miejsce jest na końcu stada. Takie wlaśnie predyspozycje do prowadzenia śpiewow ma ten czlowiek, przy czym jego tempo jest czterokrotnie szybsze od normalnego.
Zło jest bliżej, coraz bardziej zuchwałe. W niedziele wszędzie widziałam zniszczone słupy od znaków drogowych porozbijane donice w ogródkach i zniszczone ławki jak po przejściu bandy chuliganow. Wcześniej tego nie zauważyłam, albo niczego takiego nie było. Na cmentarzu dwie stare kobiety komentują ludzi wychodzących z kaplicy po mszy pogrzebowej: "A ci to ciągle do kościoła chodzą i się modlą. To najgorsi ludzie są..."
Jeszcze przed wyborami lewica zrobiła plakaty ukazujące gdzie, według niej, jest miejsce Kościoła w życiu wspólnoty. Otóż w szpitalu zdecydowanie nie! Co trzeba mieć w głowie, żeby odmawiać ludziom chorym i umierającym pociechy duchowej i sakramentu. I na taki temat wypowiadają się pańcie w stylu Biejat, która podobno ma zostać marszalkiem senatu, a nie wie nawet jakie kraje graniczą z Polską. Moja mam mówiła "lewizna" i miala absolutną rację. Opowiadajcie gnoje umierajacym o orientacjach seksualnych i płynnosci płci. Na pewno się ucieszą...
Na twitterze filmiki ukazujace kolejki do lokali wyborczych w małych miejscowościach stojące do trzeciej w nocy. Średnia wieku 25 wszyscy w kapturach, odwróceni do kamer plecami. Podwożeni autobusami i częstowani pizzą (może to komisja zamówiła) bawią się dobrze. Czy to jest normalne? Czy lokal wyborczy nie powinien być zamknięty o 21? Dlaczego dopiero w nocy ustawiają się w kolejce? Może dlatego, że obskoczyli kilka komisji w innych miejscowościach?
Takiemu czemuś będziemy zawdzięczać brązowych z nożami na ulicach, a pewnie także utratę suwerenności. Należaloby zidentyfikować, wszystkich, którzy sabotowali referendum i obarczyć obowiązkiem goszczenia "uchodźców" u siebie z domu i nie wypuszczania ich na ulicę. Kosztami też.
"Rozdawnictwo" dla rodzin i emerytów zastąpi utrzymywanie zgraji obcych bandytów i płacenie im zasilków równych niemieckim (żeby nie uciekli). Furda tam zasiłki, ważne, ze Kaczor sie zmartwił! No cóż, Kaczyński umrze za kilka, kilkanascie lat, ja najpozniej za ok. 20, a wy i wasze dzieci będziecie żyć w "tym kraju" i dostaniecie dokładnie to, na co zasługujecie.
Na koloniach śpiewalo się pieśń "Wszystko, co nasze Polsce oddamy...", które to słowa niektórzy przerabiali na "Wszystko, co nasze oddam za kaszę, a co nie nasze oddam za ryż". I to jest dokladnie to, co żeście zrobili. Oddaliście zarówno to, co wasze jak i to, co nie wasze za nic, bo nawet kaszy i ryżu nie dostaniecie, ale zostaniecie boleśnie wydymani i wasze dzieci też!!!
środa, 18 października 2023
Moja teoria spiskowa
Ponieważ wciąż trudno mi uwierzyć w spontanicznych wyborców ostatniej godziny, którzy nigdy nie chodzą na wybory a w tym roku poszli i oddali swoje głosy na 3D, zamieszczam możliwe wyjaśnienie tej zagadki:
Nadzwyczajna frekwencja+nadzwyczajny wynik ugrupowania nadzwyczajne niedoszacowanego we wszystkich sondażach+Pawlak od kontraktu gazowego z Rosją znowu w sejmie po dłuższej przerwie+gen. Różanski w otoczeniu Hołowni=akcja ludzi służb celem "optymalizacji wyniku", w czym PSL ma sporą wprawę.
Można to obśmiać, ale taka własnie myśl nie daje mi spokoju.
wtorek, 17 października 2023
O referendum
Zrozumienie rodaków, którzy nie wzięli udziału w referendum przekracza moje możliwości. Odrzucenie paktu emigracyjnego przez ogół społeczeństwa byłoby bronią dla każdego polskiego rządu. Tusk jest człowiekiem Brukseli, nikt nie może udawać, że tego nie wie. On mial powód, żeby wezwać swoich zwolenników do bojkotu, aby wywiązać sie ze swoich zobowiązań wobec mocodawców. Ale ludzie? Niech mi ktoś wytłumaczy jaki interes mają w tym Polacy!!! Naprawdę chcą brązowych z nożami na ulicach naszych miast? Czy naprawdę istnieja ludzie, ktorzy chcą podwyższenia wieku emerytalnego? Trudno mi w to uwierzyć. A wyprzedaż majątku i niszczenie plotu na granicy z Białorusią?
To jest tak niepojęte, że mnie zatyka. Jest to nawet bardziej niepojęte niż pragnienie by ewidentny zdrajca stał na czele polskiego rządu. Po "Resecie" nikt nie może udawać, że tego nie wie. A nawet jeśli nie oglądał, to ucieczka Tuska do Brukseli w trakcie sprawowania urzędu premiera byla wysoce wymowna. Na zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą jak można tego nie widzieć.
A może chodzi o mityczne pieniądze z KPO? Są tak samo realne jak 4 dniowy tydzień pracy, 1000+ od czerwca 2023, 30% podwyżki dla nauczycieli i budżetówki i mieszkanie prawem, a nie towarem. Tylko Szymon Hołownia który obiecal nowe szafki w szkołach, brak ocen z zachowania i koniec rozdawnictwa ma jakieś szanse na przynajmniej częściowe spelnienie swoich obietnic.
Ludzie, coście najlepszego zrobili (wiem, że nie czytacie mojego bloga, ale muszę sobie ulżyć)!!! Jeśli dojdzie do paktu migracyjnego i przymusowj relokacji to krew zgwałconych i zadźganych ofiar tego eksperymentu na was i na dzieci wasze!!! Jeśli zostaniemy z własnej woli landem IV Rzeszy to także wasza odpowiedzialność! Kim wy własciwie jesteście? W imię czego to wszystko? Bo nie lubicie Kaczyńskiego? Nie wierzę w tak infantylnych debili. Nie w takiej liczbie!!!
Boże, miej nas w swojej opiece!
poniedziałek, 16 października 2023
Po wyborach...
Smutne i ściśnięte jest moje serce od wczorajszej nocy, kiedy to obudziłam się z myślą, że cała ta demokratyczna procedura, która nas czeka jest w gruncie rzeczy szopką. Przypomniałam sobie słowa Sławomira Cenckiewicza, że tzw resetowcy w służbach specjalnych (a pewnie i w urzędach, sądach i uczelniach i wielu innych instytucjach państwowych) po prostu przeczekują rządy prawicy, bo w gruncie rzeczy uważają te wszystkie miejsca za własny folwark. Politykę zagraniczną wyznacza nam UE albo sojusznicy, wieloma dziedzinami życia rządzą podmioty, których nikt nie wybierał...
Gdyby wyniki PISu były lepsze lub, gdyby pojawiły się inne partie zainteresowane suwerennością Polski i dobrem jej obywateli pewnie trwałabym w tym nastroju do dzisiaj. Niestety teraz jest dość prawdopodobne, że czekają nas rządy unijczyków, ktorzy namawiając swój elektorat do bojkotowania referendum dali nam jasno do zrozumienia co dla nas planują: likwidację płotu na granicy z Białorusią, przymusową relokację brązowych z nożami, wyprzedaż majątku i podniesienie wieku emerytalnego... Być może także rezygnację z wzmocnienia armii, obronę na linii Odry, rezygnację z portu kontenerowego w Świnoujściu, CPK i wielu innych ambitnych projektów i lizanie dupy Niemcom i ruskim... Za to będzie można sie skrobać za państwowe pieniądze i zawrzeć związek z osobą tej samej płci! Przecież wszyscy na to czekali! Furda bezrobocie, masowa emigracja i głodowe pensje. Teraz to będą parady!!! Tusk himself z Holownią z piórkami w dupie będa kroczyć na ich czele, a prenumerata GW będzie obowiązkowa we wszystkich instytucjach...
Nie przepadam za PiSem, bardzo drażni mnie jego uleglość wobec UE i łaszenie do Izraela mimo ciągłych kopniaków z jego strony oraz brak asertywności w stosunkach z USA i Ukrainą, ale to co nas może czekać od tzw KO jest bez porównania gorsze na każdym poziomie. Wielu zrazilo się do ZP podczas pandemii, zapominając co postulowała KO w swoich mediach np przymusowe szczepienia całej populacji... Ci, którzy obrazili się na ZP za jej liczne błędy mogą miec teraz satysfakcję, że jej zaszkodzili pozostając w domu lub przenosząc swój głos, co to dla nas wszystkich oznacza już ich nie martwi...
Demokracja w obecnej formie została wymyślona (lub przechwycona) przez potężnych, a dobrze zakamuflowanych graczy, którzy robią wszystko aby osiągnąć wynik korzystny dla siebie, a w przypadku czegoś nieprzewidzianego, przeczekują albo pozyskują wybranych demokratycznie przedstawicieli...
W systemie feudalnym podziały były dla każdego jasne. Każdy wiedzial kim jest dowolny przedstawiciel warstwy uprzywilejowanej. Znane były rodowody i koligacje. Lokalizacja majątków łatwo pozwalała odczytać motywy w podejmowaniu dowolnych decyzji. Trwalośc władzy królewskiej dawała możliwość długoplanowych inwestycji...
W tzw demokracji nie wiemy nic, ani kto nami rządzi, ani z jakiego tytułu jakiś bałwan należy do "elity". Teraz te ciemne siły będą miały dużo łatwiej, pozbawione strupa w postaci niewygodnych przedstawicieli wyłonionych w demokratycznych wyborach...
Póki co pozostaje nam modlitwa o najlepsze dla Polski rozwiązanie i odbudowanie wspólnoty...
P.S.
Jedna rzecz w tych wyborach daje mi do myślenia - a mianowicie wynik Hołowni. Już wcześniej zwracano uwagę na ludzi, którzy go otaczają, że szczególnym uwzględnieniem p. Kobosko, szarej eminencji, i wojskowych powiązanych ze służbami specjalnymi. Całe to ugrupowanie wygląda jak ich kolejny projekt po PO, Ruchu Palikota, Kukiz 15 i Nowoczesnej. Wystrugane z banana przed wyborami jako fałszywa alternatywa do zmęczonych rządami ZP, szarpanymi nieustanną aktywnością obcych agentów, jako jedyne nieodmiennie zyskuje wraz z wynikami z kolejnych komisji - niezależnie czy to z małych miejscowości czy wielkich miast. Frekwencja też niespodziewanie dopisała...
Pamiętajmy, że koalicjant Hołowni ma spore doświadczenie w tzw "optymalizacji wyników" w kolejnych wyborach samorządowych... Może po pierwszym marszu opozycji, na który Hołownia i Kosiniak-Kamysz - nie bez oporów - poszli i zostali publicznie upokorzeni przez Tuska, pojawil się rozkaz powstrzymania się od udziału w drugim, połączony z zapewnieniem, że 8% nie tylko nie zabraknie, ale wynik wyborczy przekroczy najśmielsze oczekiwania...
Hołownia w roli lidera jest szczególnie podejrzany ze względu na swój zawód czy też status "gwiazdy" TVN. Nasuwa się wręcz podejrzenie, że wygrał casting na lidera nowej partii centrowej, przyjaznej (w rozsądnych granicach) katolikom i liberałom jednocześnie.
Widzialam wywiad Mazurka z p. Żukowską z lewicy, która każde z dokonań PiSu - tzn płot na granicy z Białorusią, politykę socjalną i przekop Mierzei Wiślanej - musiała niechętnie pochwalić, Krytycznie natomiast wypowiedziała się o polityce unijnej wobec nielegalnej emigracji. Zaskoczony dziennikarz stwierdził, że jej poglądy są zadziwiajaco zbieżne z programem PISu, skąd więc ta wrogość i chęć odsunięcia partii rzadzącej? To bylo bardzo dobre pytanie, niestety posłanka uchyliła sie od odpowiedzi...
To jest własnie to - polityka socjalna dobra, decyzje strategiczne dobre, ale nie ta partia. Czym różni się PiS od pozostalych ugrupowań, że budzi tak wścieklą reakcję? Dlaczego nikt nie chce zostać koalicjantem? Tylko ze strachu przed zjedzeniem przez Kaczyńskiego? Dlaczego zjedzenie przez Kaczynskiego jest gorsze od zjedzenia przez Tuska, który wydaje sie jeszcze bardziej bezwzględny i maloduszny?
Jedyne wyjaśnienie jakie przychodzi mi do głowy to fakt, że wszystkie inne partie są możliwe do sterowania (wykreowane lub przechwycone) przez jakiś niewidoczny podmiot, któremu PiS wciąż się opiera.
niedziela, 8 października 2023
Krótko o ataku Hamasu
Hamas zaatakował, a sławne służby izraelskie nic nie zauważyły. Wszystkich zatkało i przez całą dobę nikt nie miał nic do powiedzenia. Dziś, po ataku odwetowym na Gazę, w którym zginęło pewnie więcej cywilów niż we wczorajszych ekscesach już narracja gotowa: Niemiecka turystka o urodzie dziwnie bliskowschodniej zostal zabita, a jej nagie ciało obwożone wśród okrzyków radości Palestyńczyków. Turystka, ma się rozumieć młoda i piękna, jedyne dziecko swoich rodziców.
Nie zamierzam dworować sobie z niczyjej śmierci, ale w konflikcie palestyńsko - izraelskim obie strony sa siebie warte i żadna z nich nie dostanie mojego wspólczucia. Pięknych młodych kobiet i dzieci zabitych przez Iztaelczyków w strefie Gazy jakoś nikt nie ekponuje, nie mówiąc juz o mniej pokazowej części populacji...
Jeszcze niedawno mogliśmy oglądać żydów opluwajacych siostry zakonne i europejskich pielgrzymów oraz ataki na kościoły w Izraelu i nikt sie nie oburzał... Nie będe płakać po Izraelu i jego sławnych mediach, gdzie każde antypolskie kłamstwo bylo radośnie podchwytywane i wyolbrzymiane. Nie będę plakać po państwie Izrael, w którym bezkarnie można bylo opluć polskiego ambasadora, a występy polskich sportowców zawsze odbywały się wśród najohydniejszych obelg miotanych przez tambylcza publiczność. Obawiam sie jednak, że likwidacja tego państwa oznaczac będzie dla nas napływ uchodźców z poslkimi paszportami, ktorzy z czasem nam urządzą drugą Palestynę.
Z drugiej strony allahu akbary biegajace po ulicach z kałaszami to nie jest widok, ktory cieszy moje oczy. Są bezwzględni i okrutni dokladnie tak jak ludzie, ktorzy wyrzucili ich z własnej ziemi. Niech się tłuką do woli, ale niech Bog broni naszych polityków przed próbą wciągnięcia nas w jakąkolwiek bliskowschodnią awanturę!
sobota, 23 września 2023
Agnieszka Holland i rozliczanie "zła wśród swoich"...
Pamiętam wywiad z Agnieszką Holland sprzed bardzo wielu lat, w którym mówi, że ma świetny pomysł na film na podstawie pamiętników Calka Perechodnika, ale nikt nie jest zainteresowany tematem "zła wśród swoich" Cytuje z pamięci, ale jestem pewna, że takiego sformułowania użyła. O pamiętnikach Perechodnika pisałam na tym blogu. (O "żydowskich sprawcach holokaustu" i ich potomkach z lutego 2018). To wspomnienia Żyda, ktory zgłosił się do policji w getcie, aby ratować swoją d... i nawet pomagał w ładowaniu całej swojej rodziny do pociągu odjeżdzającego do obozu zagłady. Zgadzam się, że temat na film jest super, pomijając wszystko inne, świetny pretekst do rozważań o ludzkiej naturze a i trochę historii mało eksponowanego aspektu holokaustu stanowiło by dodatkową atrakcją.
Pieniędzy na ten pomysł "nikt nie chce jednak wyłożyć". I tu jest pies pogrzebany. Kto to jest ten "nikt" odmawiający pieniędzy na film o "złu wśród swoich", a wykładajacy je tak chętnie na produkcje antypolskie? Czy ten "nikt" nie stoi za międzynarodowym sukcesem p. Holland? Czy ten "nikt" jest jednorodny etnicznie czy też bardziej złożony?
Ktoś mógłby zapytać, dlaczego p. Holland nie zwróci się do środowisk niechętnych "swoim". Przecież cały swiat arabski + Iran nie jest fanem współplemieńcow jej ojca, a nie są to kraje ubogie... To oczywiscie pytanie naiwne, bo taki ruch oznaczałby koniec jej kariery i śmierć (co najmniej) cywilną, a film nigdzie w Europie i Ameryce nie byłby dopuszczony do dystrybucji. Można więc przyjąć z dużą doza pewności, że p. Holland - działając we własnym interesie - swoich nigdy nie rozliczy, ani Żydów pomagających Niemcom w mordowaniu współplemieńców (z własnymi rodzinami włącznie), ani żydowskich komunistów przywiezionych na sowieckich czołgach jako urzędników aparatu terroru do krajów satelickich ZSSR.
P. Holland zawdzięcza "swoim" międzynarodowa karierę i nigdy palcem ich nie tknie. Zamiast tego będzie rozliczać tych, których nienawidzi i którymi pogardza, ale formalnie dzieli z nimi obywatelstwo "naszego nieszczęśliwego kraju". Szczęśliwie dla niej, mamy mnóstwo wrogów - wewnętrznych i zewnętrznych - zawsze gotowych sypnąc kasą na wylanie na nas pomyj.
"Zielonej granicy" na razie nie widziałam - poza dobrze znanymi fragmentami w Internecie - nie będę więc się na jej temat wypowiadać. Obejrzalam natomiast ostatnio "Obywatela Jonesa" i byłam zadziwiona jak słaby i nijaki jest ten film. Temat głodu na Ukrainie widzianego oczami walijskiego dziennikarza, który chce pokazać swiatu prawdę o Związku Sowieckim sprowadzony został do biegania po śniegu i glośnego przeżuwania chleba, jabłka i ludzkiego mięsa (w tym ostatnim wypadku zakończonego wymiotami) przez głównego bohatera przy dźwiękach anielskich głosów chóru dziateczek śpiewajacych okolicznościową pieśń. W Związku Radzieckim "swoich" też nie ma. Są odrażajacy zachodni dziennikarze wierzący w rewolucję i gotowi na wszystkie kłamstwa, żeby ją wspierać, milczący krasnoarmiejcy i sowieccy urzędnicy o słowiańskiej urodzie, którzy ciągle coś żrą.
Przypomina mi to kreskówkę (chyba Disneya) o Anastazji. Tym złym, powodem nieszczęść bohaterki, jej rodziny i całej Rosji, jest... Griszka Rozputin!!! Griszka Rozputin jako demon jest winien stosom trupów, katastrofie ekonomicznej i moralnej ruinie całego społeczeństwa. Lenin nie istniał, o dramatycznej nadreprezentacji "swoich" p. Agnieszki w strukturach aparatu opresji nie wspominając.
Przypominam sobie niejasno "Europę, europę", w której młody Żyd - oportunista przedtawiony jest tak, aby zaskarbić sympatię widowni. Jego przygoda z komunizmem jest w pełni usprawiedliwiona, natomiast polskie dzieci niechętne wobec niego są ukazane jako odrażajace, znacznie bardziej niż niemieccy koledzy bohatera z Hitlerjugend.
W pakcie z diabłem (czyli "swoimi") p. Agnieszki muszą być dwa bardzo wyraźne punkty: a) nie tykać swoich, nie pokazywać ich nawet tam, gdzie ich obecność i zaangażowanie było oczywiste, o jakiejkolwiek winie nie wspominając b) zawsze pokazywać Polaków jako odrażajacych według sprawdzonej recepty "Heimkehr", który również zostal nagrodzony w Wenecji.
P. Holland tak bardzo stara się wywiązywać ze swoich zobowiazań, że nawet w swojej wersji "Dziecka Rosemary" potomkowi Szatana zrobiła wściekle niebieskie oczy, a przeniesieniem akcji z Manhattanu do Paryża zaciera ślad przynaleźności etnicznej jego wyznawców wciągających do swego kręgu męża bohaterki... (pisałam o tym wcześniej: O Rosemary i jej dziecku ze stycznia 2015).
niedziela, 23 lipca 2023
Sadowska nie ocenia, raczej sie nie dziwię...
Oglądam rozmowę Moniki Jaruzelskiej z Marią Sadowską o nowym filmie tej drugiej pt Pokusa. Materiał sprzed pięciu miesięcy. Sadowska bardzo otwarta: erotyka z punktu widzenia kobiety, pod jej gusta, nikogo nie ocenia i nie potępia. Sex working powinien byc w pełni legalny jako najstarszy zawód świata, a Pokusa ma być pierwszym polskim filmem o "metoo".
Słucham tego głęboko zniesmaczona na kilku poziomach. Po pierwsze jak można jednocześnie popierać "metoo" i promować sex working jak normalny zawód. To jest logicznie sprzeczne. Przecież te molestowane kandydatki na celebrytki zrobiły własnie taki deal - kariera (czyli dobro, które przekłada się także na kasę) za usługi seksualne. Jeśli taka wymiana jest w porządku to o co chodzi?
Pikanterii tej sytuacji dodaje fakt, że film o "metoo" robi córka pedofila, ktoremu wyjątkowo liczne molestowane w dzieciństwie osoby zawdzięczaja karierę w szołbiznesie. Ten film mógłby wiele wnieść do zrozumienia celebryckiego bagna, gdyby Sadowska zajęła się tematem swego ojca i jego "promocji talentów".
Krzysztof S. od czasów PRLu zawsze blisko władzy, chroniony przez służby, nieodmiennie w licznych komisjach i komitetach, które decydowały, kto ma prawo do wykonywania zawodu artysty. Transformacja nic nie zmieniła, facet zkumplowany ze wszystkimi, ze szczególnym uwzglednieniem prawników, dla których nawet organizuje jakieś warsztaty. Wszyscy w środowisku wiedzą i opowiadają sobie dowcipy na ten temat. Molestowane osoby, które dzięki temu zrobiły karierę raczej dadzą się zabić niż ujawnią czym musiały przez lata płacić...
Zielke mówi w jakiejś rozmowie, ze Sadowski wypromował swoją córkę na dziecięcą gwiazdę na wabia dla tych wszystkich zdolnych dziewczynek (i chłopców) do których zamierzał się dobierać w zamian za promocję. Wielu skorzystało i nie chce o tym mówić. Byc może ich rodzice też wiedzieli o jaki deal tu chodzi. Media głownego nurtu nie specjalnie zainteresowane. O co chodzi, przecież artystom wolno (vide sprawa Polańskiego).
Tymczasem p.Sadowska robi film o "metoo". To jest dowcip sam w sobie. Siedzi sobie u Jaruzelskiej i opowiada o tragicznej sytuacji kobiet z powodu patriarchatu od 2 tys. lat. Dlaczego własnie od 2 tys.? Czy ona sądzi, ze antyk grecko-rzymski i cywilizacje starożytnego wschodu były matriarchalne? Kobieta każdym słowem odsłania swoja niewyobrażalną ignorancję i nawet tego nie widzi! Ba, uważa się za intelektualistkę. Na jakiej podstawie? Przecież odnosi sukcesy zawodowe!
Patrzę na te dwie pańcie, z których każda zawdzięcza karierę ojcu i ogarnia mnie głęboki niesmak. Jedna promuje prostytucje i "nie ocenia", bo musiałaby zacząć od ojca, a druga korzystając ze znanego nazwiska, układów i majątku "daje głos" wszystkim stronom politycznego sporu. Ich rozmowa nie ma żadnego znaczenia. Wszystko oparte o założycielskim kłamstwie podobnie jak filmy Siekielskich, w których 2 głównych bohaterów jest oszustami. O Lisińskim juz pisałam, a o Arturze Nowaku dowiedziałam się od Mariusza Zielke.
W licznych wywiadach po filmie Bagno Zielke opowiadal, ze zgłosił sie do niego skruszony sędzia alkoholik i narkoman, który pijany lub naćpany wydawał niesprawiedliwe wyroki. W historii jego życia nie było jednak żadnego molestowania przez księdza. Ten wątek cudownie pojawil się, kiedy "mecenas" uznał, ze pomoże mu wypromować się na adwokata wszystkich pokrzywdzonych przez Kościół...
niedziela, 16 lipca 2023
Rowerzyści - konto na twitterze!
Założylam dziś po południu konto na twitterze jako Wilhelmina@Wilhelm22593612. Zamieściłam tak kilka uwag o rowerzystach we Wrocławiu i stosunku władz do pieszych oraz pare zdjęć. Można przez komentarze i lajki wesprzeć moją samotną walkę z infantylnymi kretynami, którzy rzadzą Wroclawiem (i jak przypuszczam wieloma innymi miastami w Polsce też).
wtorek, 4 lipca 2023
O pedofilii niemedialnej
Dwa ważne filmy: "Bagno" - reportaż Mariusza Zielke o muzyku jazzowym Krzysztofie Sadowskim dekadami wykorzystujacym seksualnie dzieci i "Sound of Freedom" o amerykańskim agencie do walki z hadlem ludźmi, a zwłaszcza dziećmi, Timie Ballardzie. Pierwszy dostepny na YouTube, drugi ma mieć dzisiaj premierę.
Zielke w swoim Bagnie rejestruje rozmowy z mediami, które usilowal zainteresować tematem (z łatwym do przewidzenia skutkiem). Temat jest gorący, wtedy i tylko wtedy kiedy dotyczy księży katolickich, poza tym zmowa milczenia. Najbardziej zapadl mi w pamięć fragment, gdzie ktoś ogląda album ze zdjęciami dzieci "cieszacych się względami" muzyka i uświadamia sobie, że wiele z nich zrobiło karierę w show businessie...
Wszyscy wiedzieli, jak zwykle, tak jak w przypadku Jimmiego Savilla. Pod pozorem szukania talentów facet lowił swoje ofiary, które potem macał, a niektóre z nich gwalcił. Macał wszystkie dzieci, te zupelnie małe też, gwałcił o ile dobrze pamiętam od 12 roku życia...
Jednak te dzieci miały i tak więcej szczęscia niż ofiary handlu ludźmi sprzedawane jako niewolnicy seksualni, na narządy lub na ofiarę z filmu o Ballardzie. Jeszcze go nie widziałam, ale jest sporo na ten temat w innych materiałach na YouTube. U nas Patryk Vega w "Oczach diabła" też chcial podjąć ten temat, ale z jakiś tajemniczych wzgledów zupełnie się nie przebił...
Pedofilia ma się kojarzyć z Kościołem, bo - wiadomo - celibat robi z ludzi zboczeńców. Jim Ballard twierdzi coś zupełnie innego. Ilekroć przesluchiwał pedofilów zawsze słyszal tę sama historię. Playboy w wieku 12 lat, a potem coraz silniejsze bodźce, aż nic niżęj gwałconego, kilkuletniego dziecka nie działało. Jednak z czasem sam widok dziecka rozrywanego w trakcie gwałtu juz nie wystarczal i potrzebne było żywe dziecko, aby móc doświadczyć tego czegoś...
Facet twierdzi, ze są 2 mln dzieci używanych jako niewolnicy seksualni i przeraża go ta skala zapotrzebowania...
Tak to wygląda: Siekielskim udało się wykreować 2 oszustów Lisińskiego i Nowaka (adwokata trzepiącego kasę na poszkodowanych), Sadowski za możliwość macania i chędożenia pomógł w karierze odkrytym przez siebie talentom przy milczącej aprobacie środowiska, a tymczasem na naszych oczach sprzedaje się ludzi, w tym dzieci na niewolników seksualnych, czasem jednorazowego użytku i nikt się tym nie podnieca...
Nie zamierzam umniejszać czyichkolwiek cierpień, ale jeśli mam unosić się świętrym oburzeniem na jakieś niestosowne gesty duchownego, jednocześnie tolerancyjnie podchodzić do "specyficznych gustów" muzyka, a o gwałceniu ze skutkiem śmiertelnym niemowląt i kilkulretnich dzieci mam milczeć to odmawiam udziału w tak karkołomnej gimnastyce. Zlo jest stopniowalne...
niedziela, 2 lipca 2023
Nie należy upadać na duchu!
Podczas swojej ostatniej bytności w Częstochowie wysłuchałam wielu opowieści o cudach za wstawiennictwem Matki Boskiej, ale największe wrazenie zrobiła na mnie historia żolnierza AK złapanego wraz ze swoim oddziałem przez Niemców.
Wszyscy mieli być straceni w określonym dniu i ich bliscy wiedzieli o tym. Żona jednego z nich postanowiła szturmować Jasną Górę modlitwą w intencji męża i chciała namówić matki i żony pozostałych do przyłączenia się. One jednak nie miały wiary czy też straciły ducha, co z perspektywy czasu wydaje mi się dość dziwne. Co ryzykowały? Tak czy siak, nie przylączyly się, więc ona sama zamówiła mszę i wysłała wiadomość o tym do swego męża w więzieniu z wezwaniem, żeby ufał. I on rzeczywiście się przejął. W drodze do miejsca straceń zaintonował nawet pieśń maryjną, której nikt ze współwięźniów nie podchwycił - i co ważniejsze - udało mu się jakimś cudem uwolnić związane z tyłu ręce.
Kiedy więc wyprowadzono go z samochodu z zaskoczenia grzmotnął strażników, po czym rzucił się do ucieczki. Zacząl padać śnieg i Niemcy zrezygnowali z pościgu. Człowiek przeżył, po wojnie wrócił do żony i - jak się domyślam - dożyli razem swych dni...
Wiele osób mogloby mogłoby twierdzić, ze nie ma nic cudownego w tym zdarzeniu i zupelnie nie wymagało boskiej interwencji. Nie będę się kłócić. Każdy wierzacy wie, że cuda najczęsciej tak wyglądają i jeśli ktoś chce je tłumaczyc zbiegami okoliczności to droga wolna...
Dla mnie wszystko jest tam cudem począwszy od miłości żony, która nie zwątpiła, jak inne kobiety, poprzez dostarczenie skazanemu wiadomości, jego przytomność umysłu aż do gęstego śniegu na końcu...
Wniosek jest prosty - nie należy upadać na duchu, choćby nie wiem co. Wiem, że łatwiej powiedzieć niż wykonać, zwłaszcza jeżeli trudności ciągną się latami...
czwartek, 29 czerwca 2023
O zbeszczeszczonym kościele opuszczonym przez Boga...
Wracajac z politechniki weszłam na chwilę adoracji do kościoła św. Wojciecha. To osmalone okno i część ściany w kaplicy św. Józefa robi koszmarne wrażenie, jakby ślady po wizycie diabła w stylu legendy o Twardowskim. W tej to kaplicy Pawel Maliński miał chędożyć niunie ze swojej wspólnoty na ołtarzu. Nie wiem czy to prawda, ale nie sposob o tym zapomnieć...
W ołtarzu kopia obrazu Chyły z Jezusem Miłosiernym. Patrzę i czuję przygniatające zniechęcenie. Jakby nagle spadły na mnie te trzy czy cztery dekady rozpaczliwych, a calkowicie bezskutecznych modlitw, które swego czasu zanosilam w tym kościele.
Po powrocie do domu wiertara sąsiada z dołu, o pracy nad analizą tekstów zapomnij. Jestem u kresu psychicznej wytrzymałości. Chwytam za młot i w odwecie walę w podlogę, aż drewniany trzonek się połamał... Jakiś czas już wiercenia nie było, ale jakby adoracja w kościele dominikanów je sprowokowała...
Uświadamiam sobie po raz kolejny, że w rozwiązaniu problemów ciągnących się latami pomogła mi Maryja, a konkretnie pielgrzymka do Częstochowy. Pojechałam pod koniec lutego 2020, a już do końca czerwca miałam złożoną pracę i zdane wszystkie egzaminy. W lipcu pojechalam znowu i 25 listopada obroniłam się.
W lipcu 2022 pojechałam po raz kolejny i znalazłam pracę najpierw na pól etatu, a potem na cały (po kolejnej pielgrzymce). Maryja potrzebowała kilku miesięcy, żeby odpowiedzieć na moja modlitwę!
Zrobiła jeszcze coś, co najpierw umknęło mojej uwadze - odcięła mnie od kościoła dominikanów, którzy w 2020, na poczatku pandemicznej histerii zamknęli się w awangardzie postępu, zanim ktokolwiek o tym pomyślał. Od marca 2020 byłam tam może ze 2 razy na mszy i zupelni mnie tam nie ciągnie.
Dziś pomyslałam sobie, że być może to po prostu złe miejsce. Kościół zbeszczeszczony odbywajacymi się tam obrzydliwościami. O części wiadomo, a o ilu nie? Może to miejsce już dawno Bóg opuścił, a zamieszkał ktoś zupelnie inny? Może dlatego modlitwy tam zanoszone rozbijają się o betonową ścianę?
Wiem, że to, co napisałam brzmi dziwnie, ale wlasnie taka refleksja przyszla mi dzisiaj do głowy.
czwartek, 8 czerwca 2023
Boże Ciało i walka duchowa
Czekam pod kościołem Bożego Ciała na Świdnickiej na rozpoczęcie procesji (msza w św. Dorocie kończy się nieco wcześniej) i przypomina mi się Lublin 1985 i kilka następnych lat, kiedy studiowałam na KULu. Procesja wychodziła z Katedry i przez Krakowskie Przedmieście i Aleje Racławickie (czyli główne ulice miasta) szła do kaplicy KUL- owskiej, przy całkowicie zatrzymanym ruchu! To była komuna, tuż po stanie wojennym. Mój szok byl totalny. Taka skala świętowania wymagała nie tylko zgody, ale pelnego zaangażowania wladz miasta!
Procesja z kościoła św. Doroty we Wrocławiu w latach 70-tych i 80-tych zasadniczo obchodziła tylko kościół z konieczności zahaczając o kawalek Świdnickiej. Potem, trzy parafie połączyły siły (św. Dorota, Paulini i Boże Ciało) i procesja z Bożego Ciała szła przez pl. Wolności aż do kościoła św. Antoniego. Od wielu lat obowiązuje trasa skrócona tzn. kawalek Świdnickiej + obejście kościoła św. Doroty i powrót do Bożego Ciała.
Różnie wyglądaly te wrocławskie procesje. Nigdy nie byly tak wypasione jak lubelska, ale prawie zawsze spotykaly się z akceptacją i szacunkiem większości przechodniów. To zaczęlo się zmieniać od kilku lat. Trudno mi uchwycić początek (może pandemia?). W tym roku uderzył mnie absolutny brak szacunku władz miasta - policja nie zatrzymała nawet ruchu na Świdnickiej i musieliśmy iść chodnikiem, ktory zwykle pelen jest pieszych i - niestety - rowerzystów. Myślę, że każdy może sobie zwizualizować te obrazki, kiedy jakiś balwan na rowerze przejeżdża tuż przed baldachimem osłaniajacym Najświętszy Sakrament z jakimś pudłem (pełnym wiadomej substancji) na plecach... Nawet nie chce mi się tego komentować, gdyż te barany rzeczywiście nie wiedzą, co czynią (wielu z nich w każdym razie).
Sąsiad z dołu drugi miesiąc robi remont i nie uznał święta Bożego Ciala za wystarczajacy powód, żeby przerwać pracę... Ludzie nie rozumieją od czego sie odcinają, ale są byty, które wiedza to nazbyt dobrze. Zauważyłam, że ich aktywność wzmaga się drastycznie w wielkie święta jak Zesłanie Ducha Świętego czy Boże Ciało właśnie... Dostają wtedy pierdolca i uruchamiają wszystkich swoich "użytecznych idiotów" rozwalających ściany, cyklinujacych podlogi, jeżdżących po parkach i chodnikach na rowerach i skuterach elektrycznych...
Przesadzam? Nie wydaje mi się. Zresztą opowiem, co mi się ostatnio przydarzyło i sam osądź drogi czytelniku.
Wielokrotnie wspominalam na tym blogu, że jestem introwertycznym słuchowcem i hałasy produkowane przez chamskich sąsiadów są dla mnie torturą. Postanowiłam więc wykleić ściany grubą warstwą korka ekspandowanego w ramach izolacji akustycznej, zaczynając od tej, która łączy mój pokój z klatką schodową. Kosztowało mnie to wiele pieniędzy i wysiłku, efekt jest mizerny, ale jakiś procent dźwięków jednak zatrzymuje. Tuż po rozpoczęciu mojej pracy nad montowaniem korkowych paneli, sąsiad z dołu zaczął remont waleniem mlotem w niedziele po 21, a sąsiedzi z parteru przygarnęli psa "z interwencji". Miał być bity i głodzony, czego po nim zupelnie nie widać. Jest ufny i przyjazny do ludzi, a wielkością (i szerokością) przypomina szafę. Pies przeniesiony ze wsi do małego mieszkanka w bloku wyje calymi dniami zaczynając gdzieś o 5.30 rano...Potem zaczyna sie wiertara i rozwalanie ścian. Nawet klepki podłogowe usuwane sa za pomocą wiertary (mam podejrzenie, że pan fachowiec nawet się drapie po zadzie tym narzędziem na pełnych obrotach)
Nie wdając się w szczegóły sytuacji, efekt mojej - wydawałoby sie rozsądnej - decyzji o zamontowaniu jakiejś izolacji akustycznej jest taki, że dźwięki z klatki schodowej zostały nieco wytłumione, z góry dochodzą nadal, a dodatkowo zyskałam dwa zupełnie nowe źródła hałasu z dołu + ewentualnie z innych kierunków. Co gorsza kiedy próbuje znosić to dzielnie i rozsądnie wiadoma centrala nasila swoje ataki, tak żeby przekroczyć mój próg wytrzymałości (np halasy nocą z niewiadomego źródła). Po nieprzespanej nocy zasiadam do pracy zdalnej przy wtórze rozwalania ścian i z ust wyrywa mi się zlorzeczenie w stylu "obyś zdechł, bydlaku" i to jest najłagodniejsze z tego, co mam ochotę powiedzieć. W pewnym momencie przyszło mi do głowy, że o to właśnie chodzi, że to jest cel wiadomo kogo. Dla mnie tylko gniewne słowa, wentyl dla bezsilnej wściekłości (po wyczerpaniu wszelkich legalnych środków poradzenia sobie z sytuacją), a tymczasem to może mieć jakieś znaczenie, może coś uruchamiać dla mnie samej lub adresata tego rodzaju życzeń. Coś na tyle ważnego dla wiadomo kogo, że zadaje sobie tyle trudu aby ze mnie to złorzeczenie wydobyć, nawet wbrew mojej woli, w chwili slabości...
Kiedy piszę te słowa moi sąsiedzi - sataniści - właśnie puścili ohydną muzykę jako final dnia profanowanego od rana. Pewnie zmuszona będę zadzwonić na policję... Boże miej mnie w swojej opiece!
niedziela, 28 maja 2023
Znowu w Brideshead, czyli podróż do źródła
Obejrzałam sobie ekranizację powieści Evelyna Wough'a Brideshead revisited z lat osiemdziesiatych z Jeremy Ironsem w roli Charlesa Rydera i Anthony Andrewsem w roli Sebastiana Flyte'a. Świetny serial, intrygujaca powieść, niezłe aktorstwo... Wiele wspomnień z czasu, kiedy oglądałam go po raz pierwszy i czytałam powieść....
Wiem że zrobiono ileś nowszych wersji, ale nie zamierzam ich oglądać, gdyż sądząc po fragmentach, które widzialam, dokonano gwałtu na literackim pierwowzorze i zrobiono z niego historię o "zakazanej milości" - homoseksualnej znaczy - i młodzieńcu z nizin, który dostał sie w świat arystokracji i jest nim zafascynowany...
Tymczasem powieść jest o grzechu, upadku, nawróceniu, miłości, przyjaźni i drodze bohatera-agnostyka do Boga. Sam autor taką drogę przeszedł, więc można domniemywać, że Charles Ryder jest - przynajmniej w jakimś aspekcie - jego alter ego.
Robienie z przyjaźni Charlesa i Sebastiana homoseksualnego związku jest głębokim nieporozumieniem. W powieści występuje jawny homoseksualista Antoine, kolega bohaterów z Oxfordu, co raczej wskazuje, że temat nie był bynajmniej zakazany ani nieznany, więc autor nie musiałby kamuflować takiej relacji pod pozorem przyjaźni.
Pisałam już na tym blogu o tym, że nie wierzę w milość lesbijską i drażni mnie niepomierrnie imputowanie takiej "orientacji" postaciom historycznym i bohaterkom literackim tylko dlatego, że przyjaźniły sie z innymi kobietami.
Wszystko zaczyna się chyba od Freuda z jego obrazem człowieka sprowadzonego do genitaliów. Otóż twierdzę z przekonaniem, że jest to obraz głeboko falszywy. Czlowiek nie jest dodatkiem do swojego penisa czy też pochwy. "Niewiele od aniołów jest on umniejszony" dla wierzacych, a dla uczciwych agnostyków jest istotą wysoce skomplikowaną i tajemniczą.
Niewątpliwie istnieją ludzie obsesyjnie zainteresowani seksem na jakimś etapie życia. Miałam nawet takie koleżanki w liceum i na studiach, ale nie bylo ich znowu tak wiele, a mnie bardzo niewiele z nimi łączyło. Będę więc twierdzić z uporem, że sprowadzanie wszystkiego do seksu nie jest żadną normą, tylko poważnym odchyleniem od niej.
Kobiety są pod dużą presją, żeby znaleźć sobie partnera życiowego w młodym wieku, aby założyc rodzinę, a mimo to relacje z mężczyznami nie są nigdy ich jedynym zainteresowaniem.. Podobnie dla normalnych mężczyzn, nawet w młodym wieku, istnieją sprawy ważniejsze od seksu...
Bardzo mnie bawią te wszystkie "aseksualne" i "demiseksualne" "orientacje wśród najnowszych odkryć LGBT+. Nie, to nie są żadne "orientacje" to jest NORMA! Nikt normalny nie myśli bez przerwy o seksie, ani go nie uprawia z kimkolwiek! Normalne kobiety nie szukają przypadkowego seksu, gdyż nie jest dla nich pociągający w najmniejszym stopniu.
Bliskie przyjaźnie z osobami tej samej płci nie świadczą o homoseksualiźmie. To jest NORMA w młodości. W ten sposób ludzie się uczą bycia w relacji. Dokładnie tak jest w przypadku Charlesa, dla którego przyjaźń z Sebastianem jest wstępem do milości do jego siostry, Laury, prowadzącej z kolei do nawrócenia, czyli odnalezienia źródła wszelkiej miłości...
piątek, 14 kwietnia 2023
Dlaczego ofiarami pedofilii padają dorośli?
Przeczytałam wczoraj dwuczęściowy tekst Pauliny Guzik pt Towarzystwo Maciejowe na stronie Więzi. To opowieść o nadużyciach seksualnych o. Macieja Szczęsnego SJ, który działał najpierw w Kłodzku, potem w Czechowicach-Dziedzicach, a potem został zesłany do Zakopanego. Byl wspóltwórcą ruchu Magis, który miał łączyć oazy z duchowością ignacjańską. (Piszę to wszystko z pamięci, bo nie chce mi się sprawdzać). Z tekstu wynika, że o. Maciej pracował z młodzieżą szkół średnich, którą przyciągał do Kościoła, bo był charyzmatycznym duszpasterzem...
Wszystko byłoby bardzo pięknie, gdyby nie fakt, że dopuścił się nadużyć natury seksualnej wobec dwóch dziewcząt 18-letnich i jednej 16-letniej, a w każdym razie o tych osobach tekst wspomina. Nie dowiemy się z lektury, czy jezuita ograniczył się do macania, czy też było to regularne wspołżycie seksualne. Autorka, zapewne że względu na ofiary, nie podaje szczegołów.
I tu jest problem z takimi tekstami. Czytelnik ma się oburzyć wzruszyć i współczuć, a nie ma pojęcia jak sytuacja rzeczywiście wyglądała. Moim zdaniem między niewłaściwym dotykiem a penetracją jest przepaść, choć oczywiście zakonnik nie powinien pozwalać sobie na żadne dwuznaczne/seksualne gesty wobec podopiecznych.
W tekście nie ma nic o tym, że ktorakolwiek z dziewczat zaszła w ciążę, co mogłoby sie stać w sytuacji regularnego współzycia trwajacego co najmniej rok. Z tego wnoszę, że chodziło o "inne czynności seksualne". Żadna z dziewcząt nie protestowala - tak były przerażone tym co się dzieje - a co dziwniejsze nadal przychodziły na spotkania.
Chyba jestem bardzo złym człowiekiem, bo nie rozumiem jak można jednego dnia doznać szoku z powodu seksualnych awansów duszpasterza, a na drugi dzień przychodzić do miejsca, gdzie prawie napewno się to powtórzy... To jest dokładnie ten sam problem, jaki mam z ofiarami Pawła Malińskiego, które mialy być gwałcone ileś razy dziennie i nie zrobiły nic, aby tego uniknąć...
Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że jezuita jednocześnie darzyl względami co najmniej dwie dziewczyny i co najmniej jednej z nich mówil, że ją kocha...
Ofiary o.Macieja są nieco młodsze od studentek z wspólnoty Malińskiego, ale mechanizm jest bardzo podobny. Jest gwiazda duszpasterska, ktorej przełożeni zostawiają swobodę działania, bo "przyciąga młodzież". Upojona powodzeniem i calkowicie bezkarna zapomina, kogo ma reprezentować i zaczyna czuć się po prostu samcem alfa w swoim stadzie z wszystkimi tego konsekwencjami, jak niekontrolowany dostęp do wszystkich samiczek...
Owo "przyciąganie młodzieży" jest kluczem do zrozumienia problemu. Jest pewien rodzaj osobowości przywódczej, która pociaga ludzi swoim entuzjazmem, energią, talentem, intelektem czy cokolwiek to jest. Ktoś taki moze byc politykiem, dzialaczem społecznym, wodzem, artystą czy guru, a jego wplyw na ludzi i zachowanie wobec nich będzie identyczne... Nikt z otoczenia nie kwestionuje przywilejów wynikajacych z jego pozycji w stadzie, a kobiety, które wyróżnia swoimi względami, czują się zaszczycone i zazdrosne o siebie nawzajem... Każda chciałaby być tą jedyną, wybraną...
Przełożeni w zakonie powinni mieć świadomość, że ich charyzmatyczny współbrat przyciąga ludzi do siebie, a nie do Kościoła. Jesli liczą, że co najmniej część, coś tam z czasem odnajdzie, to muszą mieć świadomość, że inna część zrazi się na całe życie, a nieuchronne skandale pomogą zohydzić Kościół w oczach społeczeństwa...
Poza tym czy przypadkiem mlodzieżowe/studenckie grupy nie są z zasady źródłem patologii? Może bezpieczniej i pożyteczniej dla młodych byloby być we wspólnocie z ludźmi w różnym wieku? Duszpasterz nie czulby się tak swobodny i bezkarny w ich otoczeniu...
Stawiam tezę, że obecny model duszpasterstwa młodzieży, w którym niedojrzały mlody męzczyzna doznaje zawrotu głowy z powodu grona adorujacych go dziewcząt/chlopców jest żródłem patologii i po prostu musi prowadzić do nadużyć...
Przy okazji warto zauważyć, że ani przypadku Malińskiego, ani o. Macieja, nie można podciągnąc pod pedofilię, o której tyle słyszymy. Mamy do czynienia w dwoma niedojrzałymi narcyzami, którzy nigdy nie powinni znaleźć się w żadnym zakonie, a już napewno nie w pobliżu ludzi młodych i bezkrytycznych.
Z kolei arcybiskup Paetz to po prostu homoseksualista molestujący młodych mężczyzn w seminarium. Nawet ks. Saduś, którego Karol Wojtyła mial wysłać do Austrii, spowodowal skandal natury homoseksualnej, a sugestia, że chodziło o nieletniego pojawiła się w SB-ckich papierach wiele lat poźniej, dopiero po wyborze metropolity krakowskiego na papieża.
Jedyną publicznie znaną "ofiarą pedofila" jest jak dotąd oszust Lisińki, ktory założyl fundację "Nie lękajcie się kłamać w żywe oczy" zachęcony przez Ekke Overbeeka piewcę Gazpromu i syn znanej poslanki, którym zajmował się aktywista LGBT i terapeuta. (Szczecińskie władze lokalne umożliwiły Krzysztofowi F. niekontrolowany dostęp do mlodzieży w trudnej sytuacji tworząc specjalnie dla niego odpowiedni urząd...)
A może o rzeczywistych pedofilach nie można pisać w Więzi, bo okazałoby się, że są homoseksualistami albo rzadko są księżmi? Bo przecież, gdyby można bylo pani Paulina zapewne opisalaby takie przypadki równie dogłębnie...
czwartek, 13 kwietnia 2023
Jeszcze o Terlikowskim i o. Wenantym Katarzyńcu
Wspomniałam w ostatnim wpisie wywiad z Terlikowskim przeprowadzony przez niejakiego Patrycjusza Wyżgę (nie znam człowieka). W pewnym momencie dziennikarz zapytał swego gościa czy modli się do Jana Pawła II, a ten na to, że zawsze modlimy sie do Boga, świętych prosimy jedynie o wstawiennictwo. Uczyniwszy to zastrzeżenie stwierdził z pewnym zażenowaniem, że on nie korzysta z pośrednictwa świętych, choć ma swoich ulubionych, jak Maksymilian Kolbe.
Tymczasem pamiętam całkiem wyraźnie, że napisał książkę o o.Wenantym Katarzyńcu, gdyż jego wstawiennictwo zapewniło mu wygraną w procesie z Nowicką (chyba). Co więcej czytałam tę książkę i na jej podstawie napisałam krótkie opowiadanie na konkurs literacki poświęcony temu słudze Bożemu, bo mi pomógł wywinąć się od wysokich kar za zerwanie umowy z nieuczciwym dostawcą energii...
Sprawa o.Wenantego
Katarzyńca (autor:
Wilhelmina)
Religijna TV - stacja znana z otwartości – prezentuje w programie Nowe książki publikację Tomasza Terlikowskiego pt. Wenanty Katarzyniec. W studio stały skład gości: pani psycholog czy też pedagog, o. Mogiła OP - dyżurny dominikanin medialny oraz niewyraźny jegomość określający się jako świecki teolog, wyglądający na byłego księdza.
- Muszę przyznać, że jestem w nie lada kłopocie…– zaczyna dominikanin – gdyż bohater najnowszej książki p. Terlikowskiego jest postacią jakby z innej epoki i właściwie trudno zrozumieć, co skłoniło autora do zajęcia się takim tematem…
- Sam to wyjaśnia we wstępie– wtrąca pani psycholog. – P. Terlikowski wierzy, że wygrał proces dzięki wstawiennictwu swojego bohatera – mówi z przekąsem.
O. Mogiła wyraźnie zażenowany wznosi oczy ku niebu – Jakiekolwiek byłyby intencje autora, nie wydaje mi się, żeby duchowość o. Wenantego, jakże przedsoborowa, mogła być wzorem dla kogokolwiek w naszych czasach…- zawiesza głos jednocześnie kierując wzrok na niewyraźnego jegomościa.
- No cóż – podejmuje ten bez namysłu –O. Wenanty jest dzieckiem swojej epoki i klasy społecznej. Dla urodzonego w rodzinie małorolnego chłopa przesiąkniętej ludową pobożnością, inteligentnego chłopca jedyną ucieczką od biedy mogło być kapłaństwo…
- Kształcił się wprawdzie na nauczyciela, ale wyraźnie nie widział się w tym zawodzie jako skrajny introwertyk, nieasertywny zresztą…- pani psycholog poprawia się w fotelu. – To, co uchodziło za życie modlitwy, mogło być w istocie ucieczką od rzeczywistości właściwą dla jednostek bardziej wrażliwych, mniej przystosowanych - niewiasta wyraźnie się rozkręca. - Dla takich ludzi życie bywa przerażające, ich decyzje podyktowane są lękiem… Lękiem przed relacjami z płcią przeciwną, przed seksem…- kiwa głową w zadumie - Można to nazwać unikaniem pokusy lub grzechu…
- Sam ojciec Wenanty doradzał wprawdzie swoim podopiecznym nowicjuszom unikanie rozmów z kobietami poza konfesjonałem – niewyraźny mówi z naciskiem, zirytowany, że mu przerwano - ale trudno posądzać o oderwanie od rzeczywistości kogoś, kto od maleńkości pasał zwierzęta gospodarskie wraz z innymi dziećmi ze wsi bez żadnego nadzoru ze strony dorosłych. Niejednego mógł się dowiedzieć o naturze ludzkiej…
-Taaak - teraz dominikanin kiwa smutno głową –To, co mnie osobiście najbardziej przygnębia w życiu naszego bohatera to ciągła praca ponad siły, bieda i odpychający przełożeni, surowi i niesprawiedliwi. No i jeszcze, muszę to powiedzieć, ten ciągły lęk przed potępieniem wiecznym. Wygląda na to, że o. Wenanty postrzegał Boga na podobieństwo swoich przełożonych… Tymczasem dobra nowina jest taka, ze wszyscy zostaniemy zbawieni…Tak właśnie wynika z logiki Ewangelii!
- Gwoli ścisłości, w tradycji katolickiej istnieje silne przekonanie, że nie ma zbawienia poza Kościołem, a nawet nie wszyscy jego członkowie go dostąpią. Tak, niestety, nauczano przez wieki i nawet św. Dominik założył zakon kaznodziejski, żeby uchronić dusze albigensów od ognia piekielnego…- tu niewyraźny jegomość uśmiecha się chytrze.
- Tak wtedy wierzono…- o. Mogiła rozkłada bezradnie ręce. – Swoją drogą ten epizod wojenny, kiedy to ojciec Wenanty odwodzi mieszkańców wsi od ucieczki do lasu przed armią rosyjską i żołnierze nie tylko powstrzymują się od rozboju i gwałtów, ale gromadnie przystępują do spowiedzi, jest jak żywcem wyjęty z żywota bł. Czesława. Tam też Tatarzy nie tylko nie niszczą Wrocławia, ale się masowo nawracają…
- Ja jednak chciałabym wrócić do wpływu tego rodzaju formacji na osobowość. – wcina się pani psycholog - O. Wenanty, kiedy sam zostaje mistrzem nowicjatu, wprowadza doprawdy drakońską dyscyplinę. Proszę sobie wyobrazić coś takiego jak rezygnacja ze śniadania jako kara za spóźnienie na modlitwy…- szczere przerażenie maluje się na twarzy kobiety. - Albo ta historia z kapeluszami…
- Tak rozumiano ubóstwo i posłuszeństwo – gasi ją świecki teolog.
- No dobrze, ale wymogi higieny!- pani psycholog nie daje za wygraną - Jak można nakazać grupie młodych mężczyzn zamienianie się na używane części garderoby? A przy okazji zastanawia mnie, jak o. Wenanty już z wykrytą gruźlicą mógł spowiadać!
- Niestety czas nam się kończy, a chciałbym jeszcze wprowadzić wątek przyjaźni z o. Maksymilianem Kolbe i poparciem dla jego działalności medialnej…- mówi dominikanin.
- Nie negując świętości o. Kolbe, trzeba jasno powiedzieć, że jego międzywojenna publicystyka uderza w tony antysemickie…- świecki teolog zawiesza głos.
W studio zapada kłopotliwa cisza. W końcu o. Mogiła pyta – Poleciliby państwo książkę p. Terlikowskiego Wenanty Katarzyniec naszym widzom?
- Jako studium przypadku – stwierdza pani psycholog – ale radziłabym podejść z dużym dystansem. Nie polecam młodym dziewczętom modlitwy za wstawiennictwem o. Wenantego zamiast wizyty u lekarza, to na pewno!
- Jest niewątpliwie cenna jako źródło wiedzy o mentalności ludzi pewnej epoki… - zaczyna niewyraźny, ale niestety w tym momencie program się kończy.
A jednak o Wenanty działa po swojej śmierci – myślę przekornie – Czy anulowanie kar umownych za wypowiedzenie umowy z nieuczciwym dostawcą prądu i gazu tylko przypadkiem zbiegło się w czasie z odmówioną nowenną w tej intencji? Nie sądzę!
Kalwaria Pacławska, gdzie o. Wenanty Katarzyniec jest pochowany |