niedziela, 29 października 2023

O "optymalizacji wyników" wyborczych i "małpoludziej czeredzie" Bratkiewicza

Pamiętam wybory samorządowe - i to nie jedne przed 2015 - w których w PSL uzyskał 20% głosów, co bylo o tyle zastanawiające, że tuż przed wyborami miał w sondażach 5%  i dzień po nich również. Nie pamiętam dyskusji ekspertów o tym, co sprawiło, że w konkretnych gminach ta partia uzyskała tak fantastyczny wynik, a tuż za ich granicami 4 razy mniejszy. Komorowski uznał wszelkie wątpliwości co do uczciwości takich wyborów za "szaleństwo". Komorowski jest specyficznym człowiekiem, o konkretnych powiązaniach, ja natomiast żadnego szaleństwa nie widzę w zadaniu prostego pytania: jak to jest możliwe? Stwierdzenie, że PSL jest biegly w "optymalizowaniu wyników" moim zdaniem nic nie wyjaśnia.

Pod filmem Ziemkiewicza o PSLu ktoś w komentarzach poprawił go, że PSL już od dawna nie jest partią rolników, tylko urzędników samorządowych niższego i średniego szczebla. Czy to przypadkiem nie urzędnicy samorządowi niższego i średniego szczebla są odpowiedzialni za organizację wyborów w konkretnych gminach? Mają w tym  niezłą wprawę, w "optymalizacji wyników" również...

Kiedy więc słyszę rozważania Dudka, Ziemkiewicza, Paladego i wielu innych komentatorów mam wrażenie, że gonią w piętkę tzn analizują nie to zjawisko, które faktycznie zaszło. 80% respondentów wcześniejszych badań było zadowolonych ze swojej sytuacji ekonomicznej. Zdecydowana wiekszość opowiadała sie za ochroną wschodniej granicy i wzmocnieniem armii i nagle - bęc! - głosują na Tuska (który podobno ma za rok wskoczyć na posadkę Ursuli von der Jeleń i wszystko za to sprzeda) PSL i Holownię, o ktorym nic nie wiadomo (poza silnym podejrzeniem, że jest produktem "resetowców").

PiS popelnil wiele błędów i zacząl się zużywać więc mógłby zdobyć mniej miejsc niż w ostatniej kadencji, ale wydaje mi się, że jego wynik oscylowałby wokół  39%, a trzeciej drogi  11%, jak prognozowały sondaże.

Holownia i Kosiniak- Kamysz nie bali sie progu 8%, nie chcieli jednej listy mimo, że sondaże ich nie rozpieszczały. Pytanie jest czy ryzykowaliby, gdyby wejście do sejmu zależało wylącznie od decyzji wyborców? Jeszcze jeden drobny szczegół - nagłe przełożenie wajchy w GW i TVN od plucia na Holownię (agent Opus Dei) do pomysłu zachęcania części własnych wyborców, żeby na niego oddali głos. No przecież nie pierwszy głos, bo Tusk by miał wtedy zaledwie kilkanaście procent. Najwyraźnie musiało chodzić o drugi, a może nawet trzeci...

Wracając ze sklepu przez podwórko rzuciłam okiem na porzuconą na ławce obok piaskownicy gazetę wydawaną przez władze Wroclawia. Na pierwszej stronie wielkimi literami : frekwencja wyborcza we Wrocławiu - 86%!!! Czemu nie 99,9 albo po prostu 100?!! Przykro mi, ale ja w to po prostu nie wierzę.

P.S.
W GW ukazal się artykuł niejakiego Bratkiewicza, w którym nazywa wyborców PiS - wśród innych obelg - małpoludzią czeredą. Bardzo ciekawy epitet. Natychmiast kojarzy się z Systemem diabla, czyli blogiem z piekła rodem Pawła Lisickiego. Tytułowy diabeł ilekroć pisze o ludziach na swoim blogu zawsze nazywa ich małpami...

P.P.S
O autorze:

.i wszystko jasne
P.P.P.S.


Ja bym raczej powiedziala przez ludzi obcych etnicznie i kulturowo przywiezionych na ruskich tankach, którzy - jak rodzina Agnieszki Holand - płakali po Stalinie i mieszkali w osobnych dzielnicach zwanych zatokami czerwonych świń, a do lokalnej populacji odnosili się na przemian ze strachem i pogardą. Oni sami już najczęściej nie żyją, ale ich pomioty mają się dobrze i są przekonane, że władza nad tą "małpoludzią czeredą" należy im się jak psu zupa.

P.P.P.P.S.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz