Podobno zwierzęta nie widzą obrazów na płaskiej powierzchni, w tym swojego odbicia w lustrze, a jednak na YouTube ileś tam filmików z psami, lwami i innymi gorylami, które na swoje odbicie w lustrze wyraźnie reagują jak na obcego osobnika własnego gatunku. Znaczy widzą nie tylko ruch, lecz także kształt...
Psy obszczekują człowieka niosącego parasolkę, gitarę lub dużą teczkę, bo nie rozróżniają części składowych zjawiska. W ich oku parasolka jest częścią integralną tej dziwnej istoty. Węch wcale im nie pomaga. To samo dotyczy reakcji osobę w dużym, sztucznym futrze, albo dlugim płaszczu - niby zapach czlowieka, a tu idzie jakieś dziwne wielkie, kosmate stworzenie...
Wiewiórki potrafią przez dłuższą chwilę przyglądać się mi z odległości dwóch metrów, bo dopóki się nie poruszę mogę być równie dobrze drzewem...
Podobno ludzie z plemion o słabym kontakcie z cywilizacją nie są w stanie "odczytać" fotografii. Na pokazane im zdjęcie lwa reagują stwierdzeniem "nie znam tego człowieka".
Spotkałam się z przypadkami osób, które nie są w stanie odczytać uproszczonego obrazu np ponniższej martwej natury albo krajobrazu:
Być może ma to związek z daltonizmem, albo inna wadą wzroku, która powoduje, że kawałki mozaiki nie łączą się w oku patrzącego w jakąś sensowną całość. Kolorystyka też może być myląca. Mogę łatwo zrozumieć, że czerwień utrudnia zobaczenie w drugim obrazku pustyni. Pewien mój znajomy myślał, że to akt kobiecy (wzgórze wziął za pierś).
Co wiecej niektórzy nie są w stanie stwierdzić, że coś jest obrazem, jeśli nie ma ramy, nawet jeśli jest realistycznie malowane farbami olejnymi na płótnie naciągniętym na blejtram.
Pewnego razu suszyłam swoje prace na strychu, a nowy, ekspansywny sąsiad usunął je stamtąd twierdząc, ze nie wiedział,"że to jest czyjeś". Chodziło o te obrazki:
Nie tylko wzrok nie przekonał gościa, że jest to dzielo człowieka, a nie zdechły szczur, zasuszony liść czy pajęczyna, ale nawet nie naprowadził go zapach świeżej farby olejnej, przy dotyku brudzącej ręce... Widocznie myślał, że na pustych strychach tego rodzaju obiekty wyrastają samoistnie z betonowych ścian lub posadzek...
Miałam niezlą zagwozdkę jak mam sprawić, żeby zaczął odróżniać obrazy od narosłego latami kurzu. Wzięlam więc wszystkie moje mozaiki z tkanin oprawione w ramy (za szkłem) po wystawie i zataszczylam na strych, a na drzwiach nasmarowałam kredą (poświęconą) napis "Prosze nie dotykać cudzej wlasności!"
Obstawiłam tak wszystkie cztery ściany spornego pomieszczenia, które młodzieniec chciał zamienić na prywatną siłownię. Natychmiast zrozumiał. Nie tylko, że to nie są gołębie odchody z czasów PRLu, ale że należą do kogoś. Natychmiast przyleciał i zaczął dość pokornie negocjować, żebym może ograniczyła się do dwóch ścian!!!
Tak więc widzenie nie zależy wyłącznie od odpowiedniej ilości światła dochodzacego do źrenic, lecz także od bardzo wielu innych czynników...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz