czwartek, 16 października 2025

Jeszcze o Jędrzejewskim (znowu złośliwie)

Z otchłani niepamięci wychynęły chyba jedyne rekolekcje byłego o.Jędrzejewskiego czy raczej jedyny ich fragment, którego dawno temu wysłuchałam w internecie. Współprowadzącą była pani psycholog, terapeutka czy ktoś podobny.

Na początek przykładowy problem: kiedy pada deszcz, jest mi smutno - zaproponowała pani psycholog, a o. Jędrzejewski ochoczo zapewnił, że jemu też (więc przykład dobry). Dalej nie pamiętam, bo spadłam z krzesła.

Z całego wywodu dominikanina zapamiętałam tylko dziadka - Żyda, z którego jest dumny.

I to jest własnie to! Kwintesencja zjawiska!

Jesteśmy tacy cool, że jedyny problem jaki mamy, to że deszczyk nas melancholijnie nastraja! Nie to, co pokręcone nastolatki, których nie chcemy w naszych młodzieżowych duszpasterstwach. Jak szpetne dziewuchy klepiące różańce przyciągną do nas atrakcyjnych mlodzieńców? No - rzecz jasna - nijak!

No i dziadek Żyd noszony dumnie jak - nie przymierzając - ścierane komplety dżinsowe, przywożone z zachodu w latach 70-tych i 80-tych. Szyk paryski, przepustka na salony, do TVNu i GW!

Nie wiem z kim o. Jędrzejewski łamał ślub czystości, czy z ową panią terapeutką czy może innym boyfriendem. Zdecydował się zakończyć owo rozdwojenie jaźni - bardzo dobrze! Good riddance to bad rubbish! Tyle mam do powiedzenia w tej kwestii.

A w kwestii "przyciągania młodych ( i starych) do Kościoła", to robi to sam Pan Bóg, najczęściej przez cierpienie, brak, nierozwiązywalny problem! I nie jest to wpływ opadów atmosferycznych na samopoczucie.

Popularność tej czy innej gwiazdy kaznodziejskiej może wydawać się pozytywnym zjawiskiem, ale na dłuższą metę zawsze robi wiecej złego niż dobrego. Jak sie wyraziła pewna ofiara Pawła Malińskiego, byłego dominikanina, "On był moim bogiem". To jest istota sprawy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz