Św. Augustynowi się nie udało, o ile dobrze pamiętam, miał nawet odnośną wizję ilustrującą sensowność swoich wysiłków - dziecko usiłujace przelać morze za pomocą muszli do niewielkiego dołka w piasku wykopanego na brzegu
Mniejsza o niego jednak, w dzisiejszych czasach żyją ludzie, którym się powiodło. Spotkałam dwie takie osoby - pewną starszą panią na seminarium odnowy w Duchu Świętym w Kościele OO Kapucynów we Wrocławiu w latach 90-tych (za tą rzadką łaskę dziękowała w głośnej modlitwie spontanicznej podczas adoracji, stąd wiem) i nawróconego (od listopada ubiegłego roku) alkoholika, króry zaczepił mnie wczoraj na Moście Warszawskim. Gdy nieopacznie wdałam się z nim w rozmowę, usłyszałam wszystkie te kawałki o "doznaniach mistycznych" i zrozumieniu tajemnic (w tym także zła), jakich można się spodziewać w takich okolicznościach. Mój nawiedzony rozmówca tracił jednak cała swoją swadę, kiedy pytałam go o proste fakty jak na przykład z czego żył jako alkoholik czy też z czego żyje jego uzależniona od seksu ex-partnerka i inni nałogowcy, o których wspominał.
No cóż, najwyraźniej w dzisiejszych czasach łatwiej dowiedzieć się na czym polega tajemnica Trójcy Świętej niż z czego właściwie żyją nasi rodacy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz