Najważniejsze to wybrać taki region i okres historyczny, żeby w roli ofiar wszelkiego zła móc obsadzić ludy bliskiego wschodu, a w roli oprawców Europejczyków, najlepiej z północy, z wyłączeniem jednak wikingów/Skandynawów, Anglosasów i Niemców. Najbezpieczniejszy będzie północny wschód Europy znaczy Polacy, Białorusini, ewentualnie Bałtowie (Rosjanie absolutnie nie, Ukraińcy chwilowo też).
Jeśli chodzi o ofiary optymalna jest rodzina i to tradycyjna: patriarchalny mężczyzna bliskowschodni, który troszczy się o dzieci i - uwaga - szanuje żonę (to ważny szczegół), delikatna i skromna kobieta o oczach gazeli i dwa słodkie dzieciąteczka - śliczna mała dziewczynka i jej rezolutny, nieco starszy braciszek.
Trzeba koniecznie pamiętać o drobnej korekcie bliskowschocnich zwyczajów tzn mąż niesie plecak, dzieli się jedzeniem i kocami z rodziną, synek nie kopie ani nie bije po twarzy mamusi, ani siostrzyczki itd
Rodzina jest w drodze, wymuszonej, rzecz jasna. Nie trzeba zanadto się wgłębiać w przyczynę jej tułaczki, bo można zaliczyć wtopę. Nieuchronnie trafia do kraju nieokrzesanych tubylców.
Tubylcy MUSZĄ być przede wszystkim nieestetyczni i biedni (to ich główna wina). Należy tak ich ucharakteryzować by kojarzyli sie ze świniami na kartoflisku: jasna skóra zaczerwieniona od słońca małe oczka i konopne rzęsy, a włosy jak len, co w błoto wpadł, do tego tłuste, podobnie jak cera. Obowiązkowo: nadwaga, wielkie czerwone łapy, fatalny stan uzębienia, obciachowe, przepocone ciuchy i gumofilce. Ich jedzenie nieodmiennie niezdrowe i paskudne, wnętrza brudne, a obejście pełne krowich placków.
W orientalnej rodzinie (i widzu) mają budzić przede wszystkim obrzydzenie niezależnie czy gonią z widłami, czy oferują ohydne żarcie, smrodliwe okrycia albo nocleg w swojej paskudnej norze.
Z tymi podludźmi, chciałoby sie rzec "bydlętami o ludzkich twarzach" (goyim) kontrastują fascynujące uosobienia zła absolutnego. Ci mają szykowne mundury, atletyczne sylwetki i dobrą broń. Lepiej być przez nich zabitym niż poczęsowanym kartoflanką przez obmierzłych tubylców.
Dobrze jest przynajmniej niektórych uczynić atrakcyjnymi seksualnie, aby uwiarygodnić pociąg ofiar do swoich katów.
Bohaterka nie powinna należeć do żadnej z tych grup, ale jakoś je łączyć. Może być młoda wyksztalcona z dużego miasta, a jej korzenie też bliskowschodnie. Stąd ma owe czarne oczy rannej gazeli, które przez cały film będą nam wskazywały gdzie jest prawdziwe czlowieczeństwo.
Alternatywnym rozwiązaniem jest aspirująca blond tubylczyni o niebieskich oczętach, niewinna jak aniołek, która jednocześnie wstydzi sie swego narodu i chce go nieco dźwignąć, gdyż liznęła nieco ogłady via GW, TVN i Onet
Przy wyborze należałoby zwrócić uwagę, który typ bohaterki będzie lepiej się komponował w nieuniknionych scenach erotycznych z szykownymi sexy siepaczami.
Być może anielska niewinność blond aniołeczka jest zbyt rażącym kontrastem w kontekście sado-macho? Może nie zawadziłaby odrobina doświadczenia, pikanterii albo nawet pewna doza perwersji?
Rodzinę bliskowschodnią umieszczamy na tle swojskiego krajobrazu, aby pokazać jej wyobcowanie i zagubienie.
Absolutnie konieczna jest co najmniej jedna niemiła/niebezpieczna interakcja z tubylcami. Mogą zaatakować widłami, kamieniami lub - co gorsza - oferując kanapki z szynką, grochówkę z boczkiem lub tanie ciuchy...
Po takiej traumie rodzina bliskowschdnia kryje się w lesie
Tam znajdują ich siepacze.
Dzieciom udaje się uciec, ale spotykają wilki...
Do zjedzenia dzieci przez drapieżniki nie można za żadną cenę dopuścić, gdyż widz miałby konflikt lojalności. Nie wiedziałby za kogo trzymać kciuki - bliskowschodnie dzieci czy głodne zwierzęta.
Musi nadejść odsiecz w postaci skomplikowanego bohatera w samochodzie. On to ocali niewinną bohaterkę z rąk sexy siepaczy, a dzieciątka od zjedzenia przez watahę.
Pod żadnym pozorem nie nalezy zostawiać widza z obrazem zwierząt, które obeszły się smakiem. Nie zniósłby tego. Znacznie lepiej zasugerować, że znalazły żer, jednak nie pokazując sceny konsumpcji.
Zbliżenie na trupy w lesie będzie wystarczająco mocnym końcowym akcentem, a stojące nad nimi zamyślone zwierzęta wydadzą sie bardziej ludzkie niż większość ludzi pokazanych w tym filmie
Wracając do bohatera obowiązkowo musi być postacią niejednoznaczną, nie zapowiadającą się na wybawcę uciśnionych, którym zostaje niejako przez przypadek. Może zaczynać jako przemytnik ludzi o mętnych powiązaniach ze wschodnimi reżimami:
lub agent GRU chędożący opozycyjne dziennikarki (lub/i dziennikarzy - zróżnicowanie bardzo pożądane!) aby ściągnąć im dane z telefonów, a rejestrując seksualne ekscesy uzyskać kompromaty:
Jednak pod wpływem widoku zagubionej bliskowschodniej rodziny okrutnie częstowanej przez tubylców chlebem ze swojskim smalcem (ze skwarkami) i małosolnymi ogórkami przeżywa głębokie nawrócenie...
Wierz mi czytelniku, jeśli w twoim filmie zawrzesz wszystkie wyżej wspomniane elementy i dobrze obsadzisz główne role, masz nominację do Oskara w kieszeni!
P.S.
Po namyśle do tej nominacji to konieczny jest jeszcze jeden element - właściwe pochodzenie. Jeśli go nie masz, możesz próbować ze zmianą nazwiska. Jest kilka sposobów:
- od miejscowości, najlepiej dużych miast np Warszawski, Wrocławiak, Kijowski, Trocki (może być wersja niemiecka:Krakauer, Breslauer)
- niemieckie złożone jak Zuckerberg, Rotermund, Rosenzweig, Apfelbaum, Rubinstein (należy unikać nazwisk zbyt znanych i charakterystycznych jak Katzenellenbogen i mających końcówki typu schwanz - znaczy ogon)
- charakterystyczne dla przechrztów nazwiska od dni tygodnia lub miesięcy (w których zostali ochrzczeni) Poniedziałek, Piątek, Środa, Styczeń, Marzec, Kwiecień, Maj Grudzień (mogą być po Niemiecku)
- od funcji w synagodze jak Kantor, Singer czy Śpiewak/Spivak
- od dziedzicznej godności kapłana (kohanim) Cohen, Kohn, Kun, Kon
Obawiam się jednak, że jeśli nie masz odpowiedniego pochodzenia, prawie na pewno brakuje ci właściwych kontaktów, więc zmiana nazwiska na wiele się nie zda. Nie zniechęcaj się jednak - Cannes, Wenecja i Berlin przed tobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz