Monsignor Capozzi był tak zaćpany kokainą, że odwieziono go do szpitala na detox. Długo udawało mu się uniknąć zatrzymania z ładunkiem narkotyku, którym "uatrakcyjniał" swoje homoseksualne orgie, gdyż jeździł luksusowym BMW z numerami stolicy apostolskiej, co czyniło go nietykalnym dla włoskiej policji. Jednakże częste skargi mieszkańców budynku na podejrzaną nocną aktywność skłoniły policję do wkroczenia na jedno z takich "przyjęć" i zatrzymania gospodarza.
Capozzi miał zostać biskupem za rekomendacją swojego szefa. Obecnie przebywa w klasztorze (otwartym) na rekolekcjach. Nie ma wzmianki o wyrzuceniu go ze stanu duchownego. Spekuluje się, że kardynał Coccopalmerio wiedział o "towarzyskiej aktywności" swojego sekretarza, ale nie reagował. Kardynał jest znany z podkreślania "pozytywnych aspektów" związków homoseksualnych i opublikowania książki broniącej wszystkich "kontrowersyjnych" wskazań Amoris Laetitia.
Od lewej:monsignor Capozzi, kardynał Coccopalmerio i papież Franciszek |
Zważywszy nadreprezentację homoseksualistów wśród duchowieństwa i całkowitą bezkarność dopuszczających się homoseksualnych praktyk łatwiej zrozumieć kilka zjawisk. Np mogę wyobrazić sobie frustrację księdza-homoseksualisty widzącego dzień w dzień na mszy ten sam zestaw starszych pań, kobiet w średnim wieku i kilku młodszych przytłoczonych nierozwiązywalnymi problemami. Nic dziwnego, że marzy na jawie o muzułmańskich "uchodźcach", smagłych, zdrowych i jurnych młodzieńcach modnie ubranych i ostrzyżonych, wyposażonych w gadżety najnowszej generacji, za cenę których można w Polsce przeżyć rok. Trudno oczekiwać od oszołomionego taką wizją zdrowego rozsądku. On rzeczywiście ma na myśli "miłość" fantazjując o nich. Uporczywie obecni w kościele - w większości kobiety - budzą w nim jedynie obrzydzenie i zniecierpliwienie. Być może stąd te kazania zniechęcające do praktyk religijnych czy oddawania czci Bogu.
Zważywszy myzoginizm homoseksualistów (kobiety są dla nich konkurencją) rozumiem często powtarzające się chamskie zachowania duchownych wobec samotnych kobiet, w tym mnie. Dawanie do zrozumienia, że wynika to z "bycia pokusą" jest mało przekonywujące w moim przypadku zważywszy, że mam lat 52 i zawsze byłam całkowicie pozbawiona kokieterii (uznawszy ją za rodzaj manipulacji, którą się brzydzę). Poza tym z racji stadnego charakteru natury ludzkiej mężczyzn pociągają przede wszystkim kobiety należące do innych mężczyzn - sprawdzony zmierzony wdzięk - czyli mężatki i narzeczone.
Zarzuca się nam, nieatrakcyjnym stałym bywalcom, brak miłosierdzia dla "innego" - grzesznika żyjącego w "nieregularnych związkach" czy muzułmańskiego "uchodźcy". Może jednak należałoby się zastanowić skąd wypływa tak nadzwyczajna i wybiórcza miłość niektórych duchownych do wyżej wspomnianych grup - z Ducha Św czy z podbrzusza (względnie odbytu). A może po z prostej kalkulacji, że w klimacie akceptacji dla wszelkiego seksualnego nieuporządkowania i perwersji homoseksualne orgie wysokich urzędników kurii rzymskiej nie będą nikogo dziwić ani gorszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz