Irytuje mnie reakcja polskich polityków na oszczerstwa, którymi Izrael i środowiska żydowskie posługują się, aby osłabić nasza wiarygodność, pozycję negocjacyjną, a przy okazji wyłudzić pieniądze, które im się nie należą.
Nasi przedstawiciele reagują na owe oczywiste kłamstwa jak prostoduszna dziewczynka w wieku szkolnym, przekonana, że nikt świadomie nie czyni zła, a wszystko co wydaje się świadczyć o czyjejś złej woli jest po prostu nieporozumieniem, które wymaga wyjaśnienia. Sama byłam kimś takim i zapewne nadal w pewnym stopniu jestem, ale życie uświadomiło mi, że istnieją ludzie, dla którym pojęcie prawdy po prostu nie istnieje, a posługiwanie się kłamstwem jest równie dobrą taktyką jak każda inna, a może nawet lepszą ze względu na swoją skuteczność. Doszło też do mojej świadomości, że istnieją ludzie, którzy nas nienawidzą ze względu na to z czym się im kojarzymy i to co robimy, mówimy lub zaniedbujemy nie ma na to żadnego wpływu.
Wystarczyć spojrzeć na atak na Kościół Katolicki, który posłanka Szajbus-Wielgi chce postawić przed Trybunałem w Hadze (po uprzedniej wizycie u papieża Franciszka. Zawiozła tam ex-wdowę Diduszko i raport własnej produkcji o stanie Kościoła w Polsce. Przez miłosierdzie nie będę tematu rozwijać, gdyż wyżej wymieniona parlamentarzystka kojarzy mi się z zabiedzonym, wyliniałym, zarobaczonym kotkiem, któremu bardzo współczuje, a jednocześnie brzydzę się go dotknąć.) Celem jest nierozerwalne skojarzenie Oblubienicy Chrystusa z pedofilią, obrzydliwością, którą w większości wyobrażamy sobie jako gwałt dokonany przez obleśnego starego dziada na ślicznym małym aniołeczku lat 6. Wszystkie dane wskazują na to, że tego rodzaju przypadki zdarzają się w Kościele znacznie rzadziej niż w innych środowiskach. Prawdziwym obrazem jego upadku jest raczej owa zaprawiana kokainą homoseksualna orgia w budynku kongregacji Nauki Wiary, której przewodniczył kardynał Coccopalmerio.
Kościół oskarżany jest o grzech który popełniają znacznie częściej jego oszczercy. Polsce przypisywana jest zbrodnia, której winni są jej oskarżyciele - potomkowie SS-manów, członków Judenratów, policjantów z getta, bankierów finansujących działalność Hitlera i kolaborantów z państw europejskich. W obu przypadkach wina którą obarcza się obiekt ataku nie jest wybrana ze względu na prawdopodobieństwo tylko na zdolność wywoływania odrazy w opinii publicznej, przy czym jest to zwykle dokładnie ta wina, która obciążałaby sumienie napastnika, gdyby je posiadał.
Przypominam, ze w Talmudzie Maryja jest ladacznicą, która zadała się z rzymskim żołnierzem zwanym Panthera, a owoc tego związku, Jezus, smaży się zanurzony po szyję w ekskrementach przez całą wieczność. Uzdrawiający chorych i nakazujący miłość nieprzyjaciół Jezus, którego Sanhedryn wydał na ukrzyżowanie utożsamiany jest z Hamanem zamierzającym wytracić Żydów za perskiego króla Aswerusa. W radosne święto Purim dochodziło do niszczenia krucyfiksów, profanowania hostii, zawieszania jagniąt na krzyżu, znęcania się nad nimi i równie sympatycznych radosnych manifestacji uczuć wobec chrześcijańskich sąsiadów, mieszkańców krajów, które udzieliły im gościny. Tego rodzaju logika jest niedostępna wychowanym poza tradycją talmudyczną.
Dlaczego po 2000 lat nagle straciliśmy pamięć i świadomość z kim mamy do czynienia ?!!! Zapomnieliśmy już z jakiego języka pochodzi adekwatne do obu sytuacji wdzięczne słowo "hucpa"?!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz