Miałam pisać o czym innym, ale podczas przeglądania zasobów internetu (w związku ze sprawą aresztowania Ziemkiewicza za "nieodpowiednie poglądy polityczne" na lotnisku Heathrow) zdałam sobie sprawę z intensywności kampanii defamacyjnej prowadzonej przeciw Polsce, zgodnie przez wrogów ze wschodu i zachodu.
Co prawda określenie "wojna hybrydowa" pojawia się w związku z działalnością Łukaszenki i nawet tu i ówdzie można przeczytać o potrzebie uszczelnienia wschodniej granicy Unii Europejskiej, to jednocześnie najcięższe działa wytoczone są przeciw Polsce, która jej broni. Zupełnie inny jest ton materiałów poświęconych podrzucaniem migrantów na Litwę i Łotwę. Nawet protesty lokalsów przeciw ośrodkom dla emigrantów w ich niewielkich wioseczkach nie są szczególnie obrzydliwie skomentowane.
Nie miałam nerwów, żeby obejrzeć "reportaż" BBC do końca, ale widziałam wystarczająco dużo, również materiały dostarczone przez Deutsche Welle po prostu zaszokowały mnie swoją bezwstydną propagandą. Niemcy półgębkiem przyznają, ze Łukaszenka sprowadza tych ludzi z Iraku z intencją zalania nimi UE w odwecie za sankcje, ale to nie on jest czarnym charakterem tej opowieści, są nim Polacy. Dlaczego Litwini i Łotysze broniący swych granic są OK, a Polacy już nie, widz się nie dowie.
Polacy są po prostu nieestetyczni kiedy tak stoją wzdłuż granicy swojego kraju uzbrojeni po zęby i żaden nie chce rozmawiać z aroganckim reporterem podtykającym mu mikrofon pod nos i zadającym pytania w obcym języku. Co innego leżący w rowie "uchodźcy" z Nigerii! Ci mimo skrajnego i bardzo malowniczego wyziębienia są bardzo wymowni w swej agonii (są bowiem w trakcie umierania z zimna w sierpniu). Niestety BBC nie udało się upolować żadnego dzieciątka, ani płaczącego, ani z misiem, ani z kotkiem, ani apatycznego... Gazecie Wyborczej natomiast udało się przywabić je słodyczami rzucanymi przez ogrodzenie ośrodka dla imigrantów (jak nie przymierzając zwierzątkom w ZOO). Nie było co prawda widać śladów po torturach jakie zadała im straż graniczna, a rodzice nie złożyli wniosku o azyl (gdyż chcą do Niemiec), ale samo wytropienie dzieciątek bliskowschodnich wprawiło pewnych ludzi w orgazm.
Niemiecki materiał był jeszcze bardziej ohydny gdyż kontrastował przykładny ośrodek dla imigrantów przy granicy z Polską (i starszą Niemkę ochotniczkę uczącą ich języka) ze straszliwą polską strażą graniczną, która stoi i zabrania wstępu tym miłym ludziom, żeby mogli się w owym przykładnym ośrodku znaleźć. Tzw. "rodzime kanalie" wygłaszały tu i ówdzie jakiś komentarz, ale nie za długi bo to tylko volksdeutche. Długą wypowiedź miała pani przewodnicząca Amnesty International. Ta miała dowody zebrane przez drony, ze Polacy są bardzo źli, a ich rząd bardzo kłamie (też jest bardzo zły)
Generał Skrzypczak w wywiadzie dla nie pamiętam jakiego radia powiedział, że przegrywamy wojnę wizerunkową, bo Zachód kupił narrację Putina i Łukaszenki. To niestety najprawdziwsza prawda w świetle tego, co widziałam.
Jacek Bartosiak ciągle mówi o konieczności stworzenia armii nowego wzoru i zapewne ma racje, ale wojna nowego typu rozgrywa się, a w każdym razie zaczyna, w mediach. Jest to wojna na obrazki opatrzone prostym i oczekiwanym przez odbiorcę komentarzem - np. dziewczynka z misiem w lesie znaczy źli ludzie jej nie przepuścili do Niemiec (choć rodzina wykosztowała się na wycieczkę turystyczną do Mińska).
Może więc zacznijmy od zestawiania duszaszczypatielnych obrazków z kretyńskim komentarzem i puszczania ich w świat. Np. chłopiec w jarmułce pobrudzony czerwoną farbą i komentarz - Icek przeżył holokaust, ale pobili go islamscy terroryści (podający się za afgańskich uchodźców) w drodze do Niemiec. (Strach pomyśleć ilu Icków tam poturbują!!!) Albo chudy szczeniaczek ze spuszczoną główką do tego komentarz: mały Azorek chciał powitać uchodźców radosnym merdaniem ogonkiem, ale usłyszał "spi.......j ty psie" i musiał uciekać przed próbą skopania go. Następnie zbliżenie - widać jak nieszczęsne zwierzątko drży - i komentarz: Azorek jest w szoku po tym traumatycznym doświadczeniu i nie może rozmawiać... Albo młody gej albo lepiej trans z rozmazanym od łez makijażem, w tle karetka i profesjonalnie wyglądający ludzie w białych fartuchach. Komentarz: Ulrike, osoba transpłciowa/niebinarna z Niemiec chciała włączyć się w pomoc "uchodźcom z Afganistanu", ale oni nie wzięli od niej kanapek (pod pretekstem, że "not halal"), a jeden dyskretnie splunął na jej widok. Pomoc psychologiczna już przyjechała, żeby udzielić niezbędnej pomocy, sprawcy ujęci, wkrótce usłyszą zarzuty. Następnie zbliżenie: Ulrike szlocha brudząc makijażem kolejne chusteczki podtykane jej przez osoby w białych fartuchach. Podnosi zapłakaną twarz i mówi prosto do kamery "coś podobnego nigdy nie zdarzyło mi się w życiu!" spuszcza głowę i dodaje ciszej "nigdy", po czym znowu wybucha płaczem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz