środa, 15 stycznia 2025

Mieszkanko-premium dla wymagajacych klientów

Okazalo się, że remont, o którym wspomniałam w poprzednim wpisie, przeprowadza resortowa/bliskowschodnia dziedziczka celem jak najszybszego trzepania kasiory na wynajmie mieszkania po moim zmarłym sąsiedzie.

Jej silnie toksyczna rodzicielka pod koniec życia staruszka bardzo się wzmożyła w pozorowaniu troski o jego zdrowie. Sama byłam pod wrażeniem. Oczywiście wiedziałam, że chodzi jej głównie o mieszkanie, ale wyobrażałam sobie, że potrzebne jest dzieciom, które np założyly rodzinę, aby nie musiały wynajmować...

Tymczasem jej obydwa znane mi pomioty już dawno są na swoim, a mieszkanie przypuszczalnie wyłudzono od umierajacego, żeby córunia miała na wynajem. How touching!!!

Podejrzewam, że wyłudzono, bo krewni pana X z Katowic nie zostali powiadomieni o jego śmierci i nie mieli pojęcia o istnieniu resortowo-bliskowschodniej rodziny we Wrocławiu, która tak wzruszajaco zajęła się nim w ostatniej chorobie...

Dziwny też był pośpiech z jakim toksyczna córunia rzuciła się do przerabiania zaniedbanej kawalerki w dwupokojowe mieszkanko-premium dla wymagajacych klientów. W kuchni zrobiła pokój a w niszy pokoju aneks kuchenny. Przy okazji wyszło na jaw, że sciana oddzielajaca moje mieszkanie od jej ma grubości ok. 12 cm, a normy budowlane wymagaja 25.

Podczas kucia otworów na puszki pod gniazdka o mało nie przewiercono tej watłej przegrody na wskroś (w jednej warstwie powstała spora wyrwa pospiesznie zamurowana). Zwróciłam się więc do spóldzielni, aby naprawiła swoje zaniedbanie sprzed wielu dekad i pogrubiła ścianę, zwłaszcza, że mój pokój bedzie teraz graniczył z kuchnią sasiedniego mieszkania, co wiąże się z zupelnie nową gamą dźwięków i zapachów.

Pracownik działu technicznego, początkowo pełen zrozumienia, po kontakcie z obydwoma harpiami podkulil ogon, a one rzuciły sie na mnie zarzucajac że jestem złym czlowiekiem, mam niesympatyczny wyraz twarzy i TAKI głos oraz grożąc, że zbiorą podpisy.

Upadły pracownik demonstracyjnie sie ode mnie odciął napomykając półgębkiem, że moje drzwi otwierają sie nie w tą stronę, co trzeba i wkrótce dostanę pismo, aby to zmienić.

Ileś tam drzwi na klatce otwiera sie na zewnątrz i nigdy nikomu to nie przeszkadzało. Zostałam więc ukarana za próbę obrony swoich praw. Typowe. Tak właśnie działają instytucje, które powinny stać na straży ich przestrzegania. 

P.S.

Podejrzewam "rodzinę" zmarłego sąsiada o resortowość i bliskowschodnie korzenie, bo demonstracyjnie nie szanują katolickich świąt i niedziel. Przyjeżdżają opróżniać mieszkanie z rzeczy poprzedniego wlasciciela, mebli i wyposażenia zawsze w niedziele rano, kiedy ludzie idą do kościoła, nigdy w sobotę. Skądinąd wiem, że kilkoro takich lokatorów przypadało na każdą bramę. Być może nieboszczka żona pana X do nich należała, więc jej rodzina pewnie też (wygląd pasuje). Mieszkanie bylo własnością owej żony, ale po jej śmierci sąsiad je odziedziczył i mógł zapisać komu chciał. Stąd pewnie owo wzmożenie pod koniec jego życia i pośpiech po śmierci...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz