Oglądam rozmowę Moniki Jaruzelskiej z Marią Sadowską o nowym filmie tej drugiej pt Pokusa. Materiał sprzed pięciu miesięcy. Sadowska bardzo otwarta: erotyka z punktu widzenia kobiety, pod jej gusta, nikogo nie ocenia i nie potępia. Sex working powinien byc w pełni legalny jako najstarszy zawód świata, a Pokusa ma być pierwszym polskim filmem o "metoo".
Słucham tego głęboko zniesmaczona na kilku poziomach. Po pierwsze jak można jednocześnie popierać "metoo" i promować sex working jak normalny zawód. To jest logicznie sprzeczne. Przecież te molestowane kandydatki na celebrytki zrobiły własnie taki deal - kariera (czyli dobro, które przekłada się także na kasę) za usługi seksualne. Jeśli taka wymiana jest w porządku to o co chodzi?
Pikanterii tej sytuacji dodaje fakt, że film o "metoo" robi córka pedofila, ktoremu wyjątkowo liczne molestowane w dzieciństwie osoby zawdzięczaja karierę w szołbiznesie. Ten film mógłby wiele wnieść do zrozumienia celebryckiego bagna, gdyby Sadowska zajęła się tematem swego ojca i jego "promocji talentów".
Krzysztof S. od czasów PRLu zawsze blisko władzy, chroniony przez służby, nieodmiennie w licznych komisjach i komitetach, które decydowały, kto ma prawo do wykonywania zawodu artysty. Transformacja nic nie zmieniła, facet zkumplowany ze wszystkimi, ze szczególnym uwzglednieniem prawników, dla których nawet organizuje jakieś warsztaty. Wszyscy w środowisku wiedzą i opowiadają sobie dowcipy na ten temat. Molestowane osoby, które dzięki temu zrobiły karierę raczej dadzą się zabić niż ujawnią czym musiały przez lata płacić...
Zielke mówi w jakiejś rozmowie, ze Sadowski wypromował swoją córkę na dziecięcą gwiazdę na wabia dla tych wszystkich zdolnych dziewczynek (i chłopców) do których zamierzał się dobierać w zamian za promocję. Wielu skorzystało i nie chce o tym mówić. Byc może ich rodzice też wiedzieli o jaki deal tu chodzi. Media głownego nurtu nie specjalnie zainteresowane. O co chodzi, przecież artystom wolno (vide sprawa Polańskiego).
Tymczasem p.Sadowska robi film o "metoo". To jest dowcip sam w sobie. Siedzi sobie u Jaruzelskiej i opowiada o tragicznej sytuacji kobiet z powodu patriarchatu od 2 tys. lat. Dlaczego własnie od 2 tys.? Czy ona sądzi, ze antyk grecko-rzymski i cywilizacje starożytnego wschodu były matriarchalne? Kobieta każdym słowem odsłania swoja niewyobrażalną ignorancję i nawet tego nie widzi! Ba, uważa się za intelektualistkę. Na jakiej podstawie? Przecież odnosi sukcesy zawodowe!
Patrzę na te dwie pańcie, z których każda zawdzięcza karierę ojcu i ogarnia mnie głęboki niesmak. Jedna promuje prostytucje i "nie ocenia", bo musiałaby zacząć od ojca, a druga korzystając ze znanego nazwiska, układów i majątku "daje głos" wszystkim stronom politycznego sporu. Ich rozmowa nie ma żadnego znaczenia. Wszystko oparte o założycielskim kłamstwie podobnie jak filmy Siekielskich, w których 2 głównych bohaterów jest oszustami. O Lisińskim juz pisałam, a o Arturze Nowaku dowiedziałam się od Mariusza Zielke.
W licznych wywiadach po filmie Bagno Zielke opowiadal, ze zgłosił sie do niego skruszony sędzia alkoholik i narkoman, który pijany lub naćpany wydawał niesprawiedliwe wyroki. W historii jego życia nie było jednak żadnego molestowania przez księdza. Ten wątek cudownie pojawil się, kiedy "mecenas" uznał, ze pomoże mu wypromować się na adwokata wszystkich pokrzywdzonych przez Kościół...