- Dominisiu, dziecko, czy ty sie nie spoźnisz do pracy? - pyta jej mama z niepokojem
- Ja nie chcę tam iść - mówi cicho - nie pojdę, nie pojdęęęęę - szlocha ukrywając twarz w dloniach
- Co się stało? - starsza pani panuje nad głosem, ale naprawdę zaczyna się powaznie obawiać o stan nerwów swojej córki.
- Patrz tu - Dominika wskazuje dramatycznym ruchem na ekran
Starsza pani zakłada okulary do czytania - Minister sprawiedliwości prokurator generalny Adam Godnar wraz z premierem Donaldem Tfuskiem... - To o to chodzi?
Dominika potakuje
- No i co w tym strasznego? Przecież to pisowcy napisali...
- Ale ja znowu muszę robić z nim wywiad...
- No i co w tym strasznego, to taki miły człowiek na poziomie, profesor, autorytet...
- Daj spokój, mamo! Facet jest dziwny. Ja go pytam o podstawę prawną, a on mi pokazuje zdjęcie z ambasadorem
- Jakim ambasadorem?
- Brzezińskim
- A to syn TEGO Brzezińskiego?
- Mamo, jakie to ma znaczenie którego? Co ja mam napisać, że podstawą prawna jest uścisk ręki ambasadora USA i tweet Manfreda Webera?
- Dlaczego nie? Skoro nasz minister tak twierdzi!
- Dajże spokój!
- A ten twoj kolega, Jacek nie może tego zrobić?
- Kątski?
- Tak ten. Czy on jest z TYCH Kątskich?
- Mamo, jakie to ma znaczenie z tych czy innych skoro cały dzień wali konia i nie ma z nim kontaktu...
- Że co?!!! - starsza pani podnosi ręke do ust i siada ciężko na najbliższe krzesło bardzo blada.
- Że się mastur... - dominika nie kończy, bo jej mama ewidentnie potrzebuje pomocy.
Musi wezwać pogotowie, a potem zostać przy chorej, dzięki czemu udaje jej się uniknąć kolejnego dnia przywracania demokracji w redakcji GW i ewentualnych niełatwych rozmów z ministrem sprawiedliwości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz