Często słyszałam opinię, że akademie "nie lubią" (to znaczy odrzucają na etapie teczek) kandydatów już ukształtowanych artystycznie. Jest to zawoalowane powiedzenie, że z zasady nie przyjmują ludzi zdolnych. Gdyby chodziło tylko o przypadki, które znam osobiście + mój własny mogłabym mieć wątpliwości, ale obserwacje Irki, mojej kuzynki, która wychowała pokolenia absolwentów liceum plastycznego i znała ich dalsze losy, to już jest badanie na próbie reprezentatywnej. Irka twierdziła też, że pod tym względem Wrocław ma szczególnie złą sławę.
Założmy przez chwilę - jako ćwiczenie mentalne - że członkowie komisji z dobrego serduszka odrzucają "ukształtowanych artystycznie kandydatów", gdyż czują, że szkoła nie ma im nic do zaproponowania i szkoda ich czasu. Powiedzmy na tej zasadzie, jakby do mnie na korepetycje z angielskiego zgłosił sie ktoś, kto zna ten jezyk lepiej ode mnie. Musiałabym mu uczciwie powiedzieć, że nic nie skorzysta i szkoda jego pieniędzy. Człowiek więc idzie do kogoś lepszego lub/i pogłębia swoją znajomość języka przez kontakt z literaturą, filmem i publicystyką czy tez wyjeżdża do kraju w którym sie nim mówi.
Co robi kandydat "już ukształtowany artystycznie" odrzucony na etapie teczki? Przede wszystkim nie może się odwołać. Takie prawo przysługiwałoby mu, gdyby sie nie dostał po zdaniu egzaminu. Ale właśnie na tym polega caly wic. Ma być odrzucony nieodwołalnie!
Kandydat cierpi na ostry dysonans poznawczy, bo przecież widzial teczki tych, którzy się dostali i wszystko o nich można powiedzieć, tylko nie to że były lepsze. Jednak ten dysonans i poczucie doznanej niesprawiedliwości są w jego sytuacji najmniej ważne.
Mimo, że "już ukształtowany artystycznie" zdaje sobie sprawę ile musi sie jeszcze nauczyć. Skąd ma wziąć pracownię, modela i kompetentnego nauczyciela? Jaką ma szansę na stypendium lub udział w konkursie. Jaką będzie miał szansę na wystawę bez dyplomu szkoły artystycznej?
Dziedziny takie jak rzeźba czy grafika wymagają wiedzy technicznej skąd odrzucony kandydat "już ukształtowany artystycznie" ją weźmie". Kto mu powierzy jakiekolwiek poważne zlecenie typu pomnik lub opracowanie graficzne książki bez dyplomu szkoły artystycznej?
Absolwenci natomiast wyhodowani od zera tzn "kursów przygotowawczych" lub "prywatnych lekcji" będa mieli wszędzie otwarte drzwi. Ani galernicy, ani urzędniy państwowi nie są w stanie odróżnić dobrej sztuki od złej, natomiast dyplom od jego braku odróżniają z łatwością.
Konkludując nie chodzi o żadne "ukształtowanie artystyczne" tylko trwałe i definitywne wyeliminowanie konkurencji. Swoją drogą agresja, kłamstwa i manipulacje które temu towarzyszą są dość przerażającym spektaklem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz