poniedziałek, 9 czerwca 2025

O paradzie równości we Wrocławiu

Jechałam w sobotę na spotkanie mojej klasy z podstawówki jedenastką. Widziałam przez okno gromadę dziwnie ubranych ludzi rozchodzących się z jakiegoś zgromadzenia, które najpewniej miało miejsce na placu Wolności. Sądząc po strojach, makijażu i akcesoriach musiała to być tzw "parada równości" (znaczy "gay pride" jak to nazywają anglosasi). Najdziwniejsze jednak było, że ów tłum (a raczej tłumek) składal się prawie wyłącznie z młodych kobiet, potocznie zwanych julkami.

Kiedy wsiadły do tramwaju i napełniły cały wagon gwarem rozmów, uderzyło mnie, że w większości reprezentują bardzo określony typ kobiety, dobrze mi znany - grzeczne, dobrze ułożone dziewczęta, które postanowiły wyjść z roli. Zachowywały się głośno, nawet przeklinały, ale słychać było wyraźnie, że nie mają w tym wprawy i dopiero eksperymentują.

Na spotkaniu było nudnawo. Pewnie dlatego, że już trzy podobne imprezy odbyliśmy w przeszłości i mniej wiecej wiedzieliśmy, co każdy z nas robi w życiu, a poza tym chyba nie byliśmy ciekawi. Lokal - "czeski pub" - przypominał wielką stołówkę pełną zapachu dań obiadowych. Można było zamówić piwo, jakiś coctail lub coś na ciepło. Na nic z tego nie miałam ochoty, więc sączyłam wodę mineralną niegazowaną za 11 PLN. Było strasznie głośno, więc rozmowa ogólna przy stole na 12 osób nie była możliwa. Rozbiliśmy się na grupki i po pewnym czasie wyczerpaliśmy tematy.

Może byloby inaczej, gdybym nie zaprotestowała przeciw tematom politycznym - zamiast nudy mielibyśmy nawalankę w proporcji ja kontra wieszość zacietrzewionych zwolenników kandydata Czaskowskiego Rafała + kilka osób milcząco kibicująceyh jednej ze stron. Musiałabym odpierać argumenty w stylu "ubrałam sie na czarno i płakałam caly dzień" albo odnosić sie do aluzji o pozyskiwaniu mieszkań komunalnych w sposób nie calkiem przejrzysty. Nie miałam ochoty, a poza tym liczyłam na jakąś interesujacą rozmowę ogólną, która nie nastąpiła..

Kiedy tak siedziałam tłumiąc ziewanie, nagle zrozumiałam o co chodzi tym julkom uczęszczajacym na parady równości. Otóż w każdej gromadzie - np w klasie czy na roku - zawsze wyłania się "elita" tzn najbardziej atrakcyjni towarzysko chłopcy, którzy dobierają sobie wyselekcjonowane wedlug niejasnych kryteriów dziewczyny. Nie wnikam czy jest to kryterium klasowe, majątkowe czy "estetyczne", to nie ma znaczenia. Reszta - zwłaszcza kobiety - nie czuje się z tym dobrze. Dowiadują się oto, że są "gorsze", nie warte uwagi. Nie rozumieją dlaczego, bo za cholerę nie widzą większej atrakcyjności tych wybranych. Jeśli są nieśmiałe, stłumione i ogólnie uciemiężone przez życie, zakompleksione lub po prostu towarzysko nieobyte, nie mają szansy na jakiekolwiek "zaistnienie w grupie" czy znalezienie satysfakcjonujacego miejsca w niej. Jeśli jeszcze nie mają "chłopaków" ich poczuciu własnej wartości groziłaby katastrofa, gdyby nie możliwości jakie przyniosła rewolucja genderowa.

Ogloszenie się lesbijką, osobą niebinarną, panseksualną , aseksualną lub transgatunkową jest znacznie ciekawszą alternatywą. Można się przebrać za cokolwiek, wysmarować usta na czarno i  z podobnie ucharakteryzowanymi osobami demonstrować swoją inność. Dla wielu osób to wyjście z "towarzyskiego kąta" albo wrecz niebytu, na który skazała je grupa rówieśnicza. Chłopcy nieakceptowani, wyśmiewani lub dręczeni przez kolegów, dziewczęta "odrzucone" towarzysko na podstawie niezrozumiałych kryteriów, jednostki bardziej wrażliwe, mniej przystosowane itp. znajdują jakąś "wspólnotę", która daje im (złudne) poczucie przynależności. 

Mogę sobie równie dobrze wyobrazić to całe towarzystwo na pielgrzymce do Częstochowy śpiewające "oto jest dzień, który dał nam Pan" i wygłaszające świadectwa, jak Jezus wyciągnął ich z depresji, izolacji, myśli samobójczych, masturbacji, uzależnienia od pornografii itp i pomógł znaleźć przyjaciół/swoje miejsce w życiu

Ten opis oczywiście nie obejmuje wszystkich uczestników tego rodzaju eventów sądząc po nagraniach z gay pride na zachodzie, jednak wśród niedobitków parady wrocławskiej widziałam jedynie nieśmiałe Julki podekscytowane swoim "niegrzecznym" wyskokiem. Problem z nimi zacznie się, kiedy na uczestnictwie w czymś takim zaczną budować swoją tożsamość, poczucie własnej wartości czy zgoła wyższości.




czwartek, 5 czerwca 2025

Gwiazdy kampanii

 Po pierwsze i najważniejsze Kiniula Gajewska i jej safari fotograficzne w hospicjum:


Czekoladowa dziedziczka, gdyż tatulo krył braciszków, którzy zakopali żywcem młodego człowieka, aby przywłaszczyć sobie ciężarówkę czekolady. Skazany na rok więzienia objęty został amnestią przeznaczoną dla więźniów politycznych. Wyjechał na zachód i tam dorobił się majątku (pod okiem służb?), powrócił i dalej go pomnaża w sposób - jakby to powiedzieć - dość mało przejrzysty. 

Córunię wysłał do sejmu, gdzie pozyskała mu zięciula - uśmiechniętego wiceministra sprawiedliwości Belzebuba Myrchę. Małżonkowie dostali od tatula Kiniuli willę pod Warszawą, co nie powstrzymało ich od pobierania dopłat do mieszkania w mieście. Są mistrzami świata w dojeniu kasy państwowej na kilometrówki, ekspresy do kawy i inne tego typu rzeczy na wyposażenie licznych biur poselskich...

Ta właśnie Kiniula o wrażliwym serduszku wybrała się do hospicjum i nakręciła filmik, jak wręcza personelowi i pensjonariuszom kilka worków ziemniaków, po czym wrzuciła go do sieci przed drugą turą wyborów prezydenckich przekonana, że pomaga kandydatowi Trzaskowskiemu Rafałowi...

Nawet ojciec Kramer Grzegorz, jezuita, się zbrzydził i napisal, że "zdenerwowali go politycy" lansujący się w ten sposób.

Po drugie Komorowski Bronisław ex-prezydent RP:


W wywiadzie udzielonym Rymanowskiemu oświadczył, że najbardziej ceni sobie "dublet do kaczorów". Rodzaj strzelby - jak rozumiem - z której można ustrzelić dwa ptaki na raz (lub raz po razie). Było to niezwykle taktowne i eleganckie jak na arystokratę i przedstawiciela elit IIIRP przystało.

Wyraz twarzy dziennikarza zdradzał lekką panikę, ktora ogarnia człowieka, kiedy zdaje sobie sprawę, że ma do czynienia z wariatem... Bronek był jednak tak zadowolony ze swojego żartu, że  rozmówca uspokoił się rozpoznając zwykły niedorozwój (emocjonalny? intelektualny?) tak charakterystyczny dla jego środowiska.

Po trzecie intelektualiści o pierwszorzednych korzeniach i nie tylko przerażeni "brunatną falą" i "polskim antysemityzmem":

Od lewej Grzegorz Braun, prof. Hartman, prof. Środa i dr hab. Billewicz, zwany profesorem (choć Andrzej Duda odmawia mu profesury belwederskiej)

Co zrobili tym razem? To, co zawsze. Zaszczycili nas, maluczkich, wpisami na X o treści łatwej do przewidzenia. Billewicz namawiał nas np byśmy się ustawili po właściwej stronie stodoły w Jedwabnem!


środa, 4 czerwca 2025

O sztabie Trzaskowskiego

Sztab Trzaskowskiego "skaczący na własnym pogrzebie", czyli na inauguracji jego dwugodzinnej prezydentury

Poznajcie  najbliższych współpracowników Rafała Trzaskowskiego, jego sztab wyborczy: od lewej Barbara Nowacka, Agnieszka Pomaska, Cezary Tomczyk i Slawomiiiiiiiir Nitraaaaaaas. Brakuje tylko Wioletty Paprockiej.Te wybitne mózgi to architekci sukcesu Rafała w wyborach, wprawdzie tylko na 2 godziny, ale nie czepiajmy sie drobiazgów...

Misio Kamiński u red. Szubartowicza z Polsatu nie zostawił na nich suchej nitki. Stwierdził m.in, że podczas kiedy ludzie Bielana jeżdżą się uczyć do USA,  team Trzaskowskiego ogląda House of Cards z polskimi napisami, lecz bez zrozumienia i plecie o "swingujących powiatach". 

Uznał, że ktoś doszukujacy się analogii między "swinging states" a preferencjami wyborczymi polskich powiatów jest jak ekspert od lotnictwa, który uważa, że samolot lata, bo macha skrzydłami, albo człowiek mediów przekonany, że telewizor mówi, bo siedzą w nim małe ludziki...

A już najbardziej nie mógł pojąć jak ktoś może być tak pychą nadęty, aby na podstawie błędu statystycznego ogłaszać się prezydentem, a swoją żonę pierwszą damę. "Przecież kiedy ktoś wygra milion w totolotka sprawdza trzy razy czy to prawda - perorował - albo jak dostanie się na studia..."

Tuskowi też nie szczędził gorzkich słów. "Jak można mieć zaufanie do człowieka, który wyzwał Donalda Trumpa od agentów KGB, a  Nawrockiego od alfonsów, bo nie wierzył, że wygrają wybory?!!!" - pytał przerażonego tym bluźnierstwem dziennikarza

Odniósł się też w tonie bardzo negatywnym do występu premiera u Rymanowskiego, gdzie Tusk powołał się na anonimową panią z bazaru i patostreamera Murańskiego jako wiarygodne źródła swoich informacji.

Wszystko to bylo przeciekawe, gdyż pokazywało, jak ludzie uśmiechniętej koalicji doskonale zdają sobie sprawę, ile prawdy było w medialnych rewelacjach mających na celu zniszczenie Nawrockiego. W końcu sami je zamówili u służb i cyngli!

Świetnej rady Trzaskowskiemu udzielił Krzysztof Stanowski. Uznał, że aby odnieść sukces wyborczy kandydat PO powinien tylko:
  • schować swoje najbliższe otoczenie (czyli wyżej wspomniany sztab + Kinię Gajewską, Jachirę, Scerbę i Jońskiego itp)
  • schować swoje dalsze otoczenie (czyli popierających go celebrytów i profesorów), najlepiej zafundować im wakacje i zachęcić do umieszczania na mediach społecznościowych wyłącznie zdjęć wlasnej dupy z plaży
  • schować swojego szefa (znaczy Tuska), aby się nie kompromitował w mediach
  • schować samego siebie
Trudno sie z tym nie zgodzić!




 

O gratulacjach Tuska dla prezydenta elekta



Łukasz Warzecha określił przemówienie Tuska z poniedziałku po wyborach mianem gówniarstwa. Chodziło mu o to, że premier nie zdobył się nawet na powszechnie przyjęte w takiej sytuacji gratulacje dla zwycięskiego kandydata, co w międzyczasie wykonała już sama Ursula von der Jeleń.

Myślę, że to bardzo niesprawiedliwa ocena ze strony prawicowego publicysty. Na podstawie pewnych przecieków udało mi sie zrekonstruować, co wydarzyło bezpośrednio przed występem szefa rządu.

Donald Tusk miał szczerą intencję wygłoszenia owych zwyczajowych gratulacji, ale po prostu nie przeszły mu przez gardło. Kiedy próbował udawało mu się wymówić tylko pierwsze dwie głoski "gr" albo "grrrrrrrrrrr", co brzmiało jak warczenie, na co zwrócili mu uwagę najbliżsi współpracownicy.

Wezwany w zamieszaniu weterynarz odradził dalsze próby i przeżegnawszy się dyskretnie, pospiesznie się oddalił, mamrocząc coś pod nosem. "Panie, tu trzeba księdza" - mruknął do portiera na odchodnym wyraźnie roztrzęsiony.

P.S.

Najlepsze w sieci komentarze powyborcze wygłosili Miś Kamiński https://youtu.be/EvKTkDY4ts4 i Krzysztof Stanowski https://youtu.be/-rZ7h41aRNU  Patrząc z zupełnie innych punktów widzenia bezbłędnie zdiagnozowali przyczyny klęski uśmiechniętej koalicji.



 

wtorek, 3 czerwca 2025

Gdzie Rafał?


No, wreszcie namierzyłam Rafala Trzaskowskiego. Już się o niego martwiłam, a on tymczasem musiał trochę odpocząć! Doprawdy trudno sie dziwić! 

Żony nie wziął ze sobą, bo nawet ona przypominała mu ten idiotyczny przedwczesny tryumf po sondażu, w którym różnica między wynikami obu kandydatów była znacznie mniejsza od blędu statystycznego. Tłum tymczasem skandował na komendę Rafała imię "pierwszej damy": Gosia! Gosia! Gosia!

Nie wiem czy ich małżeństwo to przetrwa. Nie jest też pewne czy Rafał będzie mial ochotę kiedykolwiek wrócić z wakacji...

 

poniedziałek, 2 czerwca 2025

Cała Polska wygrała według hasła Rafała (Trzaskowskiego)!

Muszę przyznać ze skruchą, że haslo Rafała Trzaskowskiego "Cała Polska wygra!" wydawało mi się niebywale idiotyczne, a tymczasem okazało sie prorocze! Cześć Polski wygrała między 21 a 23, a reszta zaczęła już po late pollu. Całą noc, cała Polska żyła w lekkiej, acz podekscytowanej niepewności, by rano ta gorsza, małomiasteczkowa, niewykształcona okazała się zwycięska. Co teraz zrobi Tusek i jego zwierzchność? Pogodzi się czy czeka nas jakaś ponura  niespodzianka?

Panie profesorze Dudek, jeśli Karol Nawrocki okaże się prostodusznym poczciwcem dającym wydutkać się Tuskowi i jego mocodawcom, pozwę Cię o świadome wprowadzenie w błąd mające wpływ na decyzje wyborcze tysięcy (milionów?) Polaków!!!

Przyznam, że po exit pollu przygnieciona byłam poczuciem głębokiej niesprawiedliwości. Finansowana z zagranicy brudna kampania w mediach społecznościowych, służby (i cały aparat państwa) użyty  do zniesławiającej kampanii medialnej, odebranie należnego finansowania, chamska i obrzydliwa próba zniszczenia człowieka, a na koniec jeszcze turystyka wyborcza z jednej do drugiej dzielnicyWarszawy - czyli jawne oszustwo - i to miałoby sie udać?

Nie udało się i to cieszy najbardziej. Kim okaże się Nawrocki nie wiem. Pożyjemy, zobaczymy.

P.S.

W 2023 turystyka wyborcza miała rzekomo na celu - przez określoną dystrybucję głosów w okręgach - optymalny dla KO wynik. Akcja koordynowana była z Luxemburga (serwery). Wycieczki "młodych, wykształconych" i zakapturzonych trafiały jednak do celu zastanawiająco późno, co rodzi uzasadnione podejrzenie, że objeżdżały wiele komisji, głosując wielokrotnie. Dlaczego lokale wyborcze były otwierane dla nich po 21 pozostaje dla mnie zagadką. Przecież to jawne łamanie prawa!

W przypadku wyborów prezydenckich "turystyka wyborcza" polegała na pobraniu zaświadczenia i głosowaniu w innych dzielnicach swojego własnego miasta, co z definicji jest oszustwem. Znany jest przypadek członka komisji wyborczej, który został z niej usunięty za próbę ewidencjonowanie owych zaświadczeń, co uniemożliwiłoby wielokrotne głosowanie.

Jeżeli umowna prawica, po dojściu do władzy, nie zrobi z tym porządku, to będzie znaczyło, że albo złożona jest z idiotów albo obcych agentów pozujących na patriotów.

Piękne, że tzw "siły demokratyczne" posunęły się do tak ostentacyjnej ingerencji w proces wyborczy. Poczciwym PiSowcom coś takiego nawet do głowy by nie przyszło, więc nie mogli nas, wyborców, przed tym zabezpieczyć.

czwartek, 29 maja 2025

Kto tu jest niebezpieczny?

Obejrzałam skrót wywiadu z prezydentem Dudą. Wrażenie jest takie, że super człowiek. Nie, nie mam na myśli, że idealny prezydent, ale ktoś, kto - gdyby nie ustawiczne zohydzanie go - cieszylby się w sposób naturalny sympatią zdecydowanej większości współobywateli. Wszystkie zalety i wady miłego, rzetelnie wykształconego inteligenta z porządnej profesorskiej rodziny. A jednak nie oszczędzono mu niczego, łącznie z atakami na żonę, córkę i siostrę (wspomniał o tym w wywiadzie). A jaką gębę dorobiono Lechowi Kaczyńskiemu? Jak się miała do rzeczywistości? 

Mając to w pamięci, jeśli jutro dowiem się, że Karol Nawrocki zjadał żywcem gości Grand Hotelu podczas swojej pracy ochroniarza, wzruszę ramionami. Jeśli sprowadzą posiniaczoną niunię twierdzącą, że źle została potraktowana podczas świadczenia usług seksualnych kandydatowi w 2000 albo 1995, ziewnę. A kiedy jakiś młodociany sobie przypomni, że był macany przy jakiejś okazji, rzygnę.

Media głównego ścieku nieustanną histerią, bezwstydną manipulacją i ordynarnymi kłamstwami całkowicie znieczuliły ogromną część opinii publicznej na swoją radosną twórczość. Nieszczęsny Tusk powołujący się na jakiegoś męta nie sprawdził nawet, że "pan Wielki Bu" miał 16 lat, kiedy rzekomo zatrudniał mlodego studenta historii do eskortowania swoich podopiecznych i "pilnowania czasu".

Jan Rokita widzi w wywiadzie u Rymanowskiego jakąś wyrafinowaną prowokację, skierowaną do wyborców Nawrockiego (stąd wybór Polsatu), a ja po raz kolejny doświadczam na widok premiera współczucia z lekką przymieszką obrzydzenia. Jego podobizna z plasteliny autorstwa Barbary Pieli wydawała mi się zawsze zbyt okrutna, ale teraz widzę, że udało sie jej uchwycić jego najgłębszą istotę.

Chudy, łysiejący żulik  z popegeerowskiej wsi na pomorzu, zdemoralizowany przez biedę i ciągłe upokorzenia ze strony przełożonych. Nawet Stanowski nie mógł uwierzyć, że to Tusk patrząc na zdjęcie premiera biegajacego w za dużym dresie w towarzystwie dwóch ochroniarzy. Podobieństwo w ogólnym wyrazie postaci do plastelinowej kukiełki barbary Pieli było uderzające.

Nie lubię patrzeć na upokarzanie człowieka, nawet jeśli mam o nim jak najgorsze zdanie. Nie oglądałam filmów z wyprawy do Kijowa, gdzie Tusk zostal wyproszony z przedziału dla VIPów nie tylko dla tego, że w jego niegodnej osobie została spostponowana Polska. 

Roztrzęsiony starszy pan drżącymi rękami przekłada kartki u Rymanowskiego  ostrzegając o niebezpieczeństwie, jakim byłaby dla naszej ojczyzny prezydentura Nawrockiego. Poważny i wzbudzajacy zaufanie profesor Dudek daje do zrozumienia, jak groźnym czlowiekiem prezes IPNu jest, a ja łapie się na pragnieniu, żeby to była prawda...

Niestety, sądząc po pochopnym zrzeczeniu się sławnej kawalerki i pospiesznym, a uniżonym podpisaniu deklaracji toruńskiej, obawiam się, że pan Nawrocki okaże się kolejnym prostodusznym poczciwcem, który bardzo stara się, żeby go lubiano, boleśnie świadomy, że jego przeszłość nie wszystkim się podoba...Wieczny błąd PiSu, polskiej prawicy i wszystkich ludzi porządnych, nie zdających sobie sprawy, z kim mają do czynienia.

Po jednej stronie facet "z przeszłością", w sile wieku, z tatuażami, który zwolnił 1/3 pracowników centrali IPNu i "nie rozumie czym jest wolność badań naukowych" (jak twierdzi profesor Dudek) a po drugiej "staruszek drżący" (o bezpieczeństwo kraju) i jego "europejski" fircyk w zalotach. Niestety niebezpieczna jest ta druga strona, która jeśli wygra, to nie tylko nie będziemy mieć wolności badań lecz także wolności wypowiedzi na dowolny temat (ustawa o mowie nienawiści) i zostaniemy tak ubogaceni, że się nie pozbieramy (implementacja paktu imigracyjnego natychmiast po wyborach, jak w Rumunii).