niedziela, 1 maja 2022

Międzynarodowy język dyplomacji

Od kilku dni (a może nawet tygodni) można znaleźć na twitterze taki oto wpis ilustrowany odnośnym nagraniem.


Sytuacja jest taka, że starsza pani widoczna na zdjęciu, Rosjanka mieszkająca w Szwecji, zniszczyła jakieś ukraińskie symbole obecne w przestrzeni publicznej. Samej akcji nie widzimy, tylko leżące na ziemi sponiewierane niebiesko-żółte wstążki czy coś w tym guście. Na pytanie Ukrainki dlaczego to zrobiła odpowiada w dłuższym wywodzie poruszającym kilka tematów:
  1. Zaczyna się od standardowego oskarżenia o faszyzm - Rosjanka powtarza kilkakrotnie "faszysty, faszysty, faszysty", po czym stwierdza, że Ukrainka nie zna własnej historii. To właściwie wszystko w temacie, żadne konkrety uzasadniające taki zarzut nie padają.
  2. Następnie ocenia urodę Ukrainki w tonie niekorzystnym - porównuje ją do małpy - po czym przechodzi płynnie do wyceny jej garderoby. Podaje przypuszczalną cenę spodni, butów i kurtki (o ile dobrze pamiętam). Są to, jak rozumiem, niewielkie koszty jak na szwedzkie warunki.
  3. Dla kontrastu podaje cenę własnego płaszcza, która jest wielokrotnie wyższa.
  4. Na zakończenie stwierdza, że Ukrainki pracują (w Szwecji?) zasadniczo  w dwóch zawodach - jako sprzątaczki lub prostytutki, a sądząc po urodzie rozmówczyni musi ona należeć do pierwszej kategorii.
Abstrahując od politycznego kontekstu tej wymiany zdań, ciary przechodzą mi po plecach, gdyż uświadamiam sobie po raz kolejny, że ludzie tak naprawdę myślą, tylko cienka warstwa kultury na ogół powstrzymuje ich od wypowiadania tego rodzaju poglądów otwartym tekstem.

Elegancka pani, choć sama imigrantka (sadząc po nazwisku wyszła za tambylca), z niewiarygodną pogardą wytyka Ukraince jej relatywne ubóstwo i niepewną sytuację zawodową w obcym kraju, do którego przypuszczalnie trafiła uchodząc przed wojną. Co do urody nic się nie da powiedzieć, gdyż nie widzimy jej twarzy, ale z dużym prawdopodobieństwem dziewczyna jest co najmniej przeciętna, a może nawet całkiem ładna... Dlaczego tak myślę? Bo oskarżenie o brzydotę,  nieświeży zapach czy też brak higieny osobistej, często połączone z uwagami na temat statusu rodziców,  należy do klasyki ataku na dowolną ofiarę w społecznościach pozbawionych aspiracji do jakiejkolwiek kultury jak na przykład dzieci w przedszkolu.

Przeżyłam dzieciństwo i młodość w nadziei, że z tego się wyrasta. Tymczasem nie tylko nasza polityka krajowa i debata publiczna utrzymana jest na takim poziomie, ale ewidentnie jest to międzynarodowy język dyplomacji. Chcemy twoich zasobów, a jesteś zbyt słaby by się obronić, oskarżymy cię o faszyzm, nieestetyczny wygląd i niemiły zapach, a nasi partnerzy handlowi przyznają nam rację, a ich intelektualiści napiszą list potępiający próby obrony napadniętego...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz