piątek, 21 lutego 2025

Z kraju i ze świata


Na powyższej grafice ostatnie wydarzenia z kraju i ze świata:

Kilkutonowe fragmenty rakiety Muska spadły pod Poznaniem. Kosiniak - Kamysz został ostrzeżony mailem, który przyszedł na skrzynkę nieaktualną od pół roku

Komisja do spraw Pegasusa przesłuchała szefową CBA (powołaną przez Tuska), która okazała się PISówą i odmówiła ujawniania treści niejawnych. Nieszczęsna najwyraźniej nie zrozumiała, czego się od niej oczekuje w zwiazku z tym spektakularnym awansem. Po rozmowie na dywaniku u Tuska pokornie podała sie do dymisji. Przypominam, że jest to jedyny sposób odwołania szefa tej służby. Można zgadywać czym ją postraszono/zaszantażowano, że tak grzecznie się posłuchała.

Zresztą CBA ma iść do likwidacji, bo po co komu walka z korupcją. Rząd z zasady nie walczy z mafiami vatowskimi jak za pierwszego Tuska, coraz mniej kasy w budżecie mimo "wzrostu gospodarczego". Piniędzy nie ma i nie będzie, poza oczywiście tymi przeznaczonymi na niemieckie wiatraki i "uchodźców", dla których buduje się 49 nowiuchnych ośrodków...

Tymczasem Trump chce pokoju z Putinem. Bardzo dziwnie się do tego zabiera. Jeśli on rzeczywiście sądzi, że kogoś takiego można zjednać ustępstwami, to - niestety - jest kretynem, a my - za kilka lat - znajdziemy sie w prawdziwie ciemnej d...

Jestem dziwnie obojętna wobec losu Ukrainy. O ichniejszych oligarchach nawet nie wspominam, ale nawet zwykli Ukraincy działają mi na nerwy. W przestrzeni publicznej  pojawiły się zupełnie inne narracje na temat wojny niż do niedawna. Komu wierzyć: Parafianowiczowi, który zdaje sie mieć dużą wiedzę insiderską czy Lisickiemu?

Wygląda na to, że odbudowa rusko-niemieckiej rury jest tylko kwestią czasu...


P.S.
Zapomniałam o serialu Candance Owens na Youtube (Becoming Brigitte https://youtu.be/R8onBQy2yMg ) na temat: jak wystrugano Macrona z banana. Pozornie dotyczy przypadku Brigitte Macron, która ma być mężczyzną, ale bardziej interesujacy jest wątek jej młodego męża, o bardzo ograniczonych zasobach intelektualnych, ciagniętego za uszy przez Rotschildów ku stanowisku, które obecnie zajmuje





 

czwartek, 13 lutego 2025

O atawizmach w życiu społecznym


Wiekszość ludzi jest świadoma, że zwierzęta - nawet te udomowione od tysiecy lat, jak psy - pozostają zwierzętami, co może mieć nieprzyjemne konsekwencje, jeśli nieumyślnie sprowokuje się jakąś ich instynktowną, agresywną reakcję.

Pewna znajoma opowiadała mi, że jej mlody golden retriever rzucił się na nią z zębami, kiedy uniemożliwiła mu złapanie ptaszka. Szaleńcy, którzy wychowują dzikie zwierzęta, jak np wilki, mają znacznie wiecej tego rodzaju doświadczeń, niektóre kończą się zejściem człowieka...

Wtedy rozsądni kiwają smutno głowami nad głupotą pięknoduchów, którzy zakładają, że wszystko, co żyje napełnione jest nieskończoną życzliwością do innych stworzeń, albo - co gorsza - myślą, że to człowiek jest zły, a zwierzeta dobre...



Tymczasem sam człowiek w dużym stopniu pozostaje dziką istotą pełną niebezpiecznych atawizmów. Jeśli ktoś jest tak naiwny, że wierzy w moc jasnej komunikacji werbalnej, musiał doświadczyć jak niewspółmierną reakcję emocjonalną budzi np prośba o :
  • ciszę (zciszenie muzyki, powstrzymanie sie o wiercenia lub młotkowania w święto lub biegania po schodach nocą)
  • zamknięcie okna/bramy ze względu na zimno, przeciągi i rachunki za ogrzewanie
  • zapalenie światła w sali (na zajęciach), bo ktoś nie widzi
Wyrażenie takiej prośby może w skrajnych przypadkach skończyć się pobiciem i śmiercią, najczęściej jest początkiem długotrwałego ostrego konfliktu, czasami może prowadzić do jakichś negocjacji, wyjątkowo przyjęte jest ze zrozumieniem i wzięte pod uwagę...

Dlaczego sie tak dzieje? Te z pozoru niewinne postulaty są najczęsciej odbierane jako najazd na terytorium, podważanie pozycji w stadzie lub odmowa podporzadkowania się samozwańczemu osobnikowi alfa, czyli bunt. Większośc ludzi instynktownie to rozumie i w gruncie rzeczy akceptuje, co sprawia, że prawie nigdy nie popiera jednostki wyrażajacej taką prośbę, nawet gdyby była w ich interesie...

W cywilizowanych spłeczęństwach stosowanie się do pewnych norm współżycia wymuszane jest administacyjnie. Np mieszkaniec bloku używajacy pralki po 22 ma nazajutrz rano wizytę policjanta i przedstawiciela zarządcy budynku z poważnym ostrzeżeniem. To może nie wydaje sie sympatyczne, ale jeśli stosowane jest bez różnicy wobec wszystkich, zawiesza prawo dżungli...

U nas natomiast administracja zawsze jest po stronie silniejszego (którego odbiera jako sympatyczniejszego) i jeśli nawet podejmuje jakieś działania na pół gwizdka typu pogrożenie paluszkiem, obiektem jej wrogości zawsze jest ten, kto się skarży. Dlaczego baran nie rozumie, że prawo dżungli zawsze jest w mocy?!!! Jeśli więc  chce walczyć z wiatrakami, niech to robi samodzielnie...


niedziela, 9 lutego 2025

Grooming gangs naszą przyszłością?


Pakistani grooming gangs w przemysłowych miasteczkach północnej  Angli. Tysiące gwałconych, zmuszanych do prostytucji, bitych (także zabitych) i torturowanych białych dziewczynek w wieku szkolnym pochodzących z rodzin robotniczych i dołów społecznych.

Policja nie interweniowała, albo w bardzo specyficzny sposób np aresztując ojca, który ratował gwałconą córkę. Cała lokalna administracja współwinna. Poświęcono te nieszczęsne dziewczynki na oltarzu politycznej poprawności. 

Wyroki bardzo nieliczne i śmiesznie niskie. Najwyższy wynosił 9 lat, z czego dziad odsiedział 4, podczas których mógł wychodzić na przepustki do miasteczka, gdzie żyły jego ofiary. Deportować do Pakistanu nie można bo prawa człowieka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Zdecydowanie surowiej potraktowano rodzimych mieszkańców, którzy wyrazili swoje zdanie w internecie...

Ayan Hirsi Ali twierdzi, że w krajach Beneluxu (i całej zach. Europie) istnieje analogiczne zjawisko tzw "loverboys" z muzułmańskich krajów pn Afryki. Tak samo czatują na swoje ofiary pod szkołami, udają "boyfriendów", by płynnie przejść do zmuszania "swojej girlfriend"do kopulacji z wieloma przedstawicielami klanu (w średnim wieku) dziennie...

Jeśli obecna władza się utrzyma, to od 2026 czeka nas realizacja postanowień paktu migracyjnego i będziemy wreszcie mieć TAK JAK NA ZACHODZIE!!!


Po raz kolejny muszę pogratulować rodakom, którzy demonstracyjnie nie wzięli karty do referendum w czasie wyborów parlamentarnych 2023. Myślicie, że to dotknie tylko "pisowców", te doły społeczne "kupione za 500+", że to ich córki będą padać ofiarą wyżej wspomnianych praktyk? Żebyście się nie zdziwili!

No cóż, jesli to dotknie waszych dzieci możecie się zawsze pocieszyć że:
a) PiS już nie rządzi
b) Zasiłek w wysokości ponad 1000 euro dla nielegalnych migrantów wmuszonych Polsce bardzo zdenerwuje pisowców, których emerytury, a nawet zarobki (jeśli mają pracę) są znacznie niższe.
 

niedziela, 2 lutego 2025

Sen ministry oświaty

Barbaria von Edukatzky, minister oświaty w rządzie zjednoczonej koalicji zmęczona przeglądała pocztę dłonią zaslaniając usta, bo chciało jej się krzyczeć od wylewajacego się hejtu:

"Czy Pani nie wstyd? Czy Pani w ogóle zdaje sobie sprawę jak Pani zaszkodziła wizerunkowi Polski na arenie międzynarodowej? A może o to Pani chodziło?"

Barbaria wzruszyła ramionami. "Akurat z zagranicy dostałam wiele wsparcia" - pomyślała. "Nie do końca rozumiem, ale jestem w stanie stwierdzić, że to nie hejt"

"Vielen dank Liebe Frau Ministerin fuer ihre Mut Wahr zu sagen!"

"Spasibo, szto Wy prawdu skazali!"

"Wy prawdu skazali, Poliaki eto faszysty! Bolszoje spasibo"

"Warun luegen Sie? Polacken, diese Untermenschen, keine konzetrazionlager bauen koennen!!!"

"Well said! Greetings from Tell-Aviv" 

"At last some Polish official admitted, what everybody knows!"

"Du bist  recht und... sexy!"

Niestety w przypadku rodzimego motłochu nie ma wątpliwości:

"Kiedy wreszcie podasz się do dymisji lewacki tłumoku..."

"Kobieto, naucz sie czytać ze zrozumieniem. Nie powinnaś nigdy dostać się do liceum, nie mówiąc o skończeniu JAKICHKOLWIEK STUDIÓW(nawet na uczelni tatusia), a ktoś Cię zrobił ministrem oświaty! Chyba Niemcy  zasponsorowali ten niesmaczny dowcip..."

"Wypad z ministerstwa oświaty i ręce precz od naszych dzieci niedouczona, tępa dzido..."

"Produkt lewackiego podejścia do edukacji, chce kształtować na swoje podobieństwo młode pokolenia Polaków! "

"A ten późny tytuł magistra to z czego? Zajęć praktyczno-techniczno-seksualnych? Czy taki jak u Magistry-Gaduli?!!!"

"Wypierdalaj z ministerstwa!"

Barbaria drgnęła. Poznała ten styl, rekę, która to pisała. A więc do tego doszło, że dawne sojuszniczki obróciły się przeciwko niej?

"J***ć barbarię edukacką!!!" 

 "Niedoczekanie twoje, ty opasła lesbo!!!" - syknęła przez zaciśnięte zęby - "Ciebie nikt by nie chciał j***ć, więc cały czas o tym myślisz!"

Najgorsze jednak było przed nią:

"Baśka, mówiłem Ci tysiąc razy, żebyś trzymała się z daleka od historii i literatury, dla swojego wlasnego dobra! Teraz najlepiej poproś o przeniesienie do Kaśki Gaduli na vice. Tam się sprawdzisz! Trzymaj się dziewczyno! Adrian Piazkowagóra"

Barbarię zatkało. "Ty..., ty zdradziecki gnoju!" wyksztusiła w końcu. "Do Kaśki Gaduli na vice to se sam idź, albo poślij jedną z tych twoich, twoich k..." Barbaria nie dokończyła, gdyż jej ciałem wstrząsnął szloch... Reakcja organizmu na bezsilny gniew nagromadzony przez ostatnie dni. Tyle hejtu z powodu jednego drobnego przejęzyczenia i jeszcze ten, ten, ten bydlak. Jak on śmie jej o sobie przypominać ze swoimi protekcjonalnymi radami po tym wszystkim...

Nie wiedzieć kiedy zasnęła. Śnił jej się piękny ogród i wielka jabłoń na środku. Stali pod nią rozkoszujac sie ciepłem i zapachem dojrzałych owoców... Ona i Adrian.  Tak jak kiedyś. Nie,  ich związek nigdy nie byl sielanką, choć z zewnątrz mógł tak wyglądać. "Jaka piękna para" - powtarzali wszyscy do urzygu, a tymczasem facet zawsze wkurzał ją tym ciągłym popisywaniem sie swoją wyższoscią intelektualną. A kim on niby był? To ona wywodziła sie ze starej  PZPRowskiej rodziny, która patrzyła z góry na jej nawiedzonego chłopaka bredzącego o sprawiedliwości społecznej. Skąd on się urwał? Przehibernował ostatnie 80 lat w bryle lodu na Grenlandii czy co? 


Nagle uświadomiła sobie, że Adriana już nie ma, zgniłe owoce leżą na ziemi,  zwiędłe liście spadają z drzewa. a zimny wiatr przenika jej ciało. Potem znikło wszystko i znalazła się w dziwnej pustce przenikniętej złotawym światłem.

-Basiu - usłyszała cichy glos, który raczej dobywał się z jej wnętrza niż otaczajacej pustki - Basiu, dlaczego mnie prześladujesz?
- Ja? Przesladuję? - zdziwiła się - Ja nikogo nie prześladuję!- oświadczyła zdecydowanie swoim ministerialnym tonem. - To ja jestem prześladowana!
Złotawe światło znikło, pochlonęła ją przeraźliwie zimna ciemność.

 Owinięta w koc piła herbatę z sokiem malinowym w kuchni starej kobiety. 
- Patrzajcie jaka elegancka dziołcha z niej wyrosła - staruszka postawila na stole wyciągnięte z pieca drożdzowe bułki. - Było z nią kłopotu w szkole, a było ! Ani czytać, ani pisać, a zadania domowego to chyba nigdy nie odrobiła! Ale po prawdzie po co jej to. Ładna jest, kawalera, jak będzie chciała, znajdzie, a rodzina pomoże, oj pomoże...

Barbaria chciała zaprotestować, ale nie mogła wydobyć głosu ze ściśniętego gardła, ciągle jeszcze szczękala zębami z zimna. Na wspomnienie szkoły zrobiło jej się gorzej. Rzeczywiscie nie cierpiała czytania, pisała z trudem, a wszystkie humanistyczne przedmioty nudzily ją niepomiernie. Najgorsza była historia, no może jeszcze konieczność czytania tzw lektur... To bylo tak, jakby w jej mózgu, nie było miejsca przeznaczonego na tego rodzaju wiedzę i nic nie mogła na to poradzić, nawet gdyby próbowała.

Co więcej, nie wierzyła, że istnieją ludzie którzy lubią czytać, piszą pamiętniki albo wiersze, debiutują w czasopismach literackich czy też interesują się starożytnymi kulturami albo zdarzeniami z przeszłości. A już najbardziej absurdalne wydawały jej sie spory o jakieś zamierzchłe wydarzenia, tym bardziej że nie uznawała pojęcia prawdy historycznej ani żadnej innej.

Przyjęcie do wiadomości, że ktoś z własnego wyboru spędził życie na studiowaniu historii, pisaniu o niej i uczeniu innych przekraczało jej możliwości intelektualne. Profesor nauk historycznych znaczyło dla niej tyle, co członek KC PZPR, czyli ktoś na stanowisku dzięki układom.

Powiedzieć komuś takiemu, że w jego książce (której nigdy nie czytała) jest kłamstwo na każdej stronie było jak rzucić przeciwnikowi "nikt cię nie lubi" albo "wypierz sobie majtki", podczas rozróby,  kiedy brakuje argumentów. 

Słowem była jedną z tych osób wyniesionych dzięki pozycji rodziny / resortowemu pochodzeniu na stanowisko, do którego nie ma szansy nigdy dorosnąć. Tych profesorów bez talentu na uczelniach plastycznych lub muzycznych, tancerek bez poczucia rytmu, śpiewaczek bez głosu, prezenterów bez prezencji i dziennikarzy nie umiejących sklecić dwóch słów w mowie, ani w piśmie...

-To nie twoja wina, dziecko - mówił łagodny głos zza kraty - ty się po prostu do tego nie nadajesz, ale im dłużej pozostajesz na tym stanowisku, tym więcej kłopotów napytasz sobie i temu nieszczęsnemu krajowi, w którym przyszło ci żyć...

Barbaria uświadomiła sobie ze zgrozą, że oto klęczy w konfesjonale w małym wiejskim kościółku i nie może wstać i wybiec z wrzaskiem.

-Wiem, że ci trudno uwierzyć - bo sama nigdy tego nie doświadczylaś - ale istnieją ludzie o umysłach tak sprawnych, że poszerzanie wiedzy albo rozwiązywanie teoretycznych problemow o wysokim stopniu komplikacji jest pasją i radością ich życia. Nie możesz zakładać, że wszyscy są tacy jak ty. Nie możesz zabierać zdolnym dzieciom szansy na solidne wykształcenie, bo przeciętne się będą nudzić i męczyć. Nikt nie ma obowiązku się kształcić ponad swoje możliwości.

Barbaria chciała krzyczeć, żeby bezczelny klecha się zamknąl, bo na pewno jest pedofilem i podbiera pieniądze z tacy, ale nie mogła otworzyć ust.

 "Jakie zdolne dzieci?" - myślała - "To ja byłam zdolnym dzieckiem, a nie cierpiałam szkoły. Jeśli dla mnie to było straszne, to tym bardziej dla bachorów z tego katolickiego ciemnogrodu!"

- Pan Bóg rozdaje talenty jak chce i komu chce. Wiele z nich trafia pod strzechy, do "wykluczonych", jak wy to nazywacie na tzw "lewicy", znacznie mniej do przedstawicieli tzw "elit", ale ci swoje braki maskują urojeniami wyższościowymi i tytułami uzyskiwanymi nie zawsze uczciwie. Wybacz mi te slowa, ale sama jesteś tego przykładem...

- Jesteś jak daltonista, który uczynił misją swego życia przekonywanie wszystkich normalnie widzących, że kolory nie istnieją... Istnieją dziecko, istnieją, nawet jeśli ich nie widzisz... Tak wiele dostałaś w życiu, idź i zrób z tego dobry użytek, ale od edukacji cudzych dzieci - kiedy miałaś takie trudności z ukończeniem własnej - najlepiej trzymaj sie z daleka...

- Za pokutę przeczytaj podręcznik Historia i teraźniejszość prof. Roszkowskiego i zakreśl na każdej stronie kłamstwo. Jeśli nie jesteś sama w stanie, poproś kogoś kompetentnego, a jeśli i on nic nie znajdzie, idź i publicznie przeproś profesora. Korona ci z głowy nie spadnie. To miły, kulturalny, starszy pan, który najprawdopodobniej doceni twój gest. Jeśli nie, przyjmij to z pokorą...

- NIEEEEEEEEEEEEE! - krzyczała zlana zimnym potem - NIGDYYYYYYYYY!!!

Obudziła się bladym świtem zdrętwiała i zmarznięta na kość, bo zasnęła na kanapie w ubraniu i nawet nie przykryła się kocem. Wstawał nowy dzień, a dzwony - jak co niedzielę - wzywały wiernych na poranną mszę. 










sobota, 1 lutego 2025

Ziobro na komisji sejmowej do spraw Pegasusa

Ziobro przybył w końcu na obrady sejmowej komisji do spraw Pegasusa, doprowadzony przez policję zresztą. Niestety komisja zbiegła w popłochu z miejsca zdarzenia...


Dominika Małomiejska poprosiła o komentarz znanego politologa profesora Politruka
- Trudno nie odnieść wrażenia, że komisja sejmowa znowu nie stanęła na wysokości zadania... - zagaiła dziennikarka i zawiesiła głos mrugając sztywnymi od tuszu rzęsami
- Raczej, że się ośmieszyła he, he (śmiech) - profesor aż się zarumienił -Najprawdopodobniej grzechem założycielskim tego ciała jest fakt, że członkowie wypadli sroce spod ogona...


- Sroce spod ogona ?- Dominika nie jest pewna czy się nie przesłyszała - ale przecież Sroka sama zasiada w tej komisji...
- Nie, nie tej Sroce, tylko takiej ze skrzydłami... - Uściśla profesor z rozbrajajacym uśmiechem i oddala się z wdziękiem, a Dominika długo patrzy za nim z nieokreśloną tęsknotą w serduszku.

W redakcji tymczasem  huczy od plotek, że kolega Cuchnowski pobił czy też pogryzł posła Mateckiego z PiSu, a może tylko zaatakował jego komórkę, a jego samego wyzwał od złodziei. Faktem jest, że dziennikarza GW odwieziono do weterynarza na szybkie badanie pod kątem chorób zakaźnych przenoszonych drogą kropelkową (miał silny ślinotok)...