LifeSiteNews podało wczoraj, że kardynał Coccopalmerio był obecny na sławnym przyjęciu gejowsko - kokainowym, na które wkroczyła watykańska żandarmeria i dokonała aresztowań (https://www.lifesitenews.com/news/source-vatican-cardinal-was-at-drug-fueled-homosexual-party-and-pope-knows).
Impreza odbywała się w mieszkaniu monsignora Capozzi, (sekretarza kardynała) znajdującym się w budynku Kongregacji Nauki Wiary. O to mieszkanie bezskutecznie starał się kardynał Gerhard Mueller, ówczesny prefekt, dla jednego ze swoich podwładnych, ale na wyraźne życzenie papieża zostało przyznane Cappoziemu, aby miał gdzie urządzać swoje sławne przyjęcia. Policja interweniowała na skutek licznych skarg mieszkańców. Zastawszy kardynała "przewodniczącego zgromadzeniu" pouczyła go aby się zwinął zanim zaczną się aresztowania. Zaćpanego gospodarza - Capozziego - odwieziono do szpitala na detoks.
Kardynał Coccopalmerio, sam praktykujący homoseksualista, jest zapamiętałym wrogiem usuwania ze stanu kapłańskiego winnych przestępstw seksualnych, także na nieletnich. Wstawił się m.in. za Don Mauro Inzoli'm, który molestował licznych chłopców także podczas spowiedzi. Papież się zgodził przywrócić pederastę do stanu duchownego, ale na wieść o wyroku więzienia wydanego przez świecki sąd, zmienił zdanie.
Coccopalmerio i jemu podobni stoją za usunięciem kardynała Muellera ze stanowiska prefekta Kongregacji Nauki Wiary pod pretekstem nadmiernej surowości i braku miłosierdzia wobec winnych przestępstw seksualnych. Zarzut raczej zabawny zważywszy, ze tylko 20% z nich usunięto za stanu kapłańskiego.
Czy Coccopalmerio, który właśnie reprezentuje Watykan na Kongresie Religii Świata w Astanie jest postacią wyjątkową w swojej ohydzie czy to smutna norma? Obawiam się, ze ta druga opcja jest bliższa prawdy.
Kardynał Baldisseri zapytany o określenie LGBTQ youth w Instrumentum laboris na synod młodych, powiedział, ze sami młodzi umieścili takie sformułowanie w swoim dokumencie. Zespół LIfeSiteNews sprawdził to i zakomunikował kardynałowi, że nic takiego tam nie ma. Ten udał zdziwienie, po czym stwierdził, że tak czy siak LGBTQ youth zostaje w Instrumentum Laboris.
Wszystko wskazuje na to, że to nie świat prze do wprowadzenia zmian w odwiecznym nauczaniu Kościoła, tylko wewnętrzne homolobby - gromada dobrze ustawionych, cynicznych starych ciot, zainteresowanych jedynie własnymi d.pami, przez lata używanymi niezgodnie z przeznaczeniem. Ciągle jeszcze wahają się wystąpić pod własnym tęczowym sztandarem, więc knują pod szyldem synodu najpierw rodzin, a teraz "młodych". Młodzież katolicka jest zdecydowanie mniej zainteresowana tematem.
Prawo świeckie onegdaj karało takich ludzi śmiercią, najczęściej przez spalenie. Teraz są całkowicie bezkarni, co gorsza przejęli Kościół, aby go zniszczyć. Mam nadzieję, że jednak się przeliczą. Nikt nie potrzebuje Kościoła Starych Ciot. Dla ludzi o takich upodobaniach istnieją kluby gejowskie, portale randkowe (na których - jak twierdzi o. Wyszyński - ok. 20-30 polskich dominikanów ma swoje profile), itp. Do Kościoła przychodzi się po coś całkiem innego.
Piękne słowo miłosierdzie oznacza obecnie akceptację dla klerykalnej sodomii. Nic dziwnego, że jesteśmy nim stale bombardowani i szantażowani. Tzw. "brak miłosierdzia" jest jedynym grzechem, który się ostał w Kościele Starych Ciot. Tylko za to przestępstwo grożą w nim realne i błyskawiczne sankcje jak usunięcie ze stanu kapłańskiego (Międlar), zesłanie do psychuszki (ks.Kalchik) czy kampania zniesławiająca (abp Vigano), aby pederaści, heretycy i oszuści finansowi mogli spać spokojnie. Prezentowana jest w nim zupełnie nowa wiara z nowym katalogiem występków (antysemityzm, faszyzm, mowa nienawiści) i cnót (tolerancja, otwartość i pies wie co jeszcze).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz