Dziś na koncie twitterowym Rafała Ziemkiewicza znalazłam coś takiego:
Pan Śmiszek znany głównie z tego, że jest "gejem" (i partnerem p. Biedronia, też głownie znanego z tego, że jest "gejem") uznał ten piękny plakat z dzieckiem w łonie matki za "paskudny". Bardzo ciekawy dobór przymiotnika. Rozumiem, że dla kogoś billboard może być irytujący lub przygnębiający, bo przypomina o decyzji, o której wolałoby się zapomnieć. Może być bolesny dla rodziców nie mogących doczekać potomstwa, albo takich, którzy stracili dziecko przez poronienie. Może być trudny do zniesienia dla kobiet samotnych, które marzą o macierzyństwie, a nie mogą znaleźć odpowiedniego mężczyzny na ojca dla swoich dzieci. Mogę wyobrazić sobie ileś nacechowanych emocjami określeń, ale "paskudny"?
Patrząc na plakat bez uprzedzeń można stwierdzić, że autorka znalazła bardzo odpowiednią formą do treści, którą chciała przekazać, że musi być bardzo utalentowaną graficzką dysponującą świetnym warsztatem. Nawet jeśli komuś słowo "piękny" nie przejdzie przez gardło, to uczciwość nakazuje przyznać, że jest estetyczny, a jego przekaz nikogo nie obraża, ani nie wzywa do przemocy.
Dla pana Śmiszka jest "paskudny" bo mówi o owocu miłości mężczyzny i kobiety. Miłości, która jest płodna i służy właśnie temu - poczęciu niewinnej ludzkiej istotki, bezpiecznej w łonie swej matki pod jej kochającym sercem. Tutaj sama macica ma kształt serca.
Z najwyższą niechęcią próbuję sobie wyobrazić co p. Śmiszek i jemu podobni mają w głowach, że rzeczy piękne postrzegają jako paskudne. Przede wszystkim muszą nienawidzić kobiet i wszystkiego, co ma z nimi związek jak np. macierzyństwo. Dla homoseksualnych mężczyzn kobieta, którą gardzą i się nią brzydzą ma zastosowanie wyłącznie jako tzw. "surogatka" nosząca w wynajętym brzuchu dziecko kogoś, kto jej płaci. Zaraz po zabiciu na narządy, trudno wyobrazić bardziej drastyczne uprzedmiotowienie człowieka.
Ks. Oko opowiadając o homomafii w Kościele zauważył, że homoseksualni duchowni bardzo nieprzyjemnie odnoszą się do sióstr zakonnych. Ponieważ nie są one potencjalnymi obiektami zainteresowania natury seksualnej, nie istnieją w ogóle (albo są zredukowane wyłącznie do roli anonimowej i pogardzanej służącej).
Moje własne doświadczenie pracy w seminarium duchownym potwierdza to spostrzeżenie w całej rozciągłości. Długo nie mogłam zrozumieć chamstwa wielu księży, którzy w sposób ostentacyjny mnie ignorowali np. nigdy nie odpowiadali na pozdrowienie, a kiedy już musieli się do mnie odezwać robili to przez osobę trzecią nie patrząc w moim kierunku. Jednocześnie knuli za moimi plecami, nastawiając kleryków przeciwko mnie. Była to nie tylko pogarda dla kobiety, ale zarazem zwalczanie "konkurencji" na homoseksualnych łowiskach. Z wielu źródeł słyszałam, że taki właśnie charakter miało wrocławskie seminarium pod rządami kardynała Gulbinowicza i jego następców.
P. Śmiszkowi coś się jednak w tym konkretnym bilbordzie podoba, a mianowicie przypisana ludzkiemu płodowi przez wandala "orientacja seksualna". Jest dla mnie tajemnicą jak można postrzegać dziecko w łonie matki jako obiekt seksualny. Przecież według terminologii lewicy to "zlepek komórek"! Rozumiem, że o ile będzie przydatny w takim charakterze, może się ewentualnie urodzić. Nie mam złudzeń co do homoseksualnych mężczyzn i ich stosunku do ludzi, którymi nie są zainteresowani seksualnie, ale przyznam, że po tym wpisie zatkało mnie z obrzydzenia.
Podobnie rzecz się ma z inną "uciskaną mniejszością seksualną" tzw. "transami". Chętnie się podczepiają pod różne "feministyczne" organizacje i ich aktywności, podobnie jak z zapałem biorą udział w zawodach sportowych przeznaczonych dla kobiet. W klimacie szaleństwa politycznej poprawności trudno się dziwić, że wykorzystują okazję i swój status świętych krów. Mam jednak nadzieję, że żadna kobieta, nawet feministka, nie ma złudzeń jak będzie wyglądała konfrontacja z kimś takim, kogo żaden szacunek do płci pięknej nie powstrzyma przed użyciem pięści i buciorów.
Pisałam już na tym blogu, jak w środku miasta, w samo południe zostałam postraszona przez młodego transwestytę idącego w towarzystwie dwóch kolegów, tylko dlatego, że mój błądzący wzrok przez moment zatrzymał się na jego osobie zrobionej na "laskę" (z ciężkim makijażem i pomarańczową peruką włącznie). Ów rozkoszny młodzieniec rzucił się ku mnie wydając odgłos rozzłoszczonego zwierzątka. Dużo agresji, ale i zazdrości było w tym zachowaniu, bo ja nie muszę nosić tony makijażu ani peruki, żeby wzięto mnie za kobietę, ani też stroju "pracownicy seksualnej". Mogę poprzestać na skromnej, ale gustownej kiecce albo nawet spodniach i sportowej kurtce.
Żaden normalny mężczyzna nie czułby się urażony dyskretnym zainteresowaniem kobiety (prawdziwym lub domniemanym), raczej by mu to pochlebiało albo było obojętne. Poza tym natura wmontowała pewien mechanizm zabezpieczający kobietę przed agresją dużo silniejszego mężczyzny - instynkt zachowania gatunku. Agresora może ująć powab niedoszłej ofiary, jeśli jest młoda, albo skojarzenie z matką lub babcią, jeśli jest odpowiednio starsza. Oczywiście istnieją chamy naruszające tabu agresji fizycznej wobec kobiet, ale wiąże się to z powszechnym potępieniem. W przypadku tzw. "gejów" i "transów" taki mechanizm nie działa, pogarda i zazdrość raczej wzmagają agresję, a status świętej krowy chroni przed poniesieniem konsekwencji.
Zaślepienie feministek popierających tzw. LGBT doprowadziło do przechwycenia ich ruchu dokładnie przez tych mężczyzn, którzy najbardziej nienawidzą kobiet i obrócenia go przeciw nim. Zdobyczą jest np. uraz czaszki zawodniczki walczącej z mężczyzną udającym kobietę albo bezkarne buszowanie seryjnego mordercy i gwałciciela po damskim więzieniu, gdyż podczas procesu poczuł się kobietą. W wersji light to sytuacja nastolatki zmuszonej dzielić toaletę z mężczyzną. Przy czym prawo chroni delikatne uczucia silniejszego kosztem oczywistego zagrożenia fizycznego słabszej, o jej uczuciach i dyskomforcie nie wspominając.
"Baba diabła wyonacyła" w jakiejś ludowej bajce, ale w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie - diabeł wyonacył feministki, a skutki tego będziemy ponosić wszystkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz