Sześćdziesiątka!!! Cudny ponury dzionex - zaduszkowe klimaty. Leje cały dzień. Nic piękniejszego bym sobie nie wymyśliła na tę okazję. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak cieszyłam się z kolejnych urodzin. W końcu jestem seniorką pełną gębą i mogę jeździć komunikacją miejską za pół biletu!
To poczucie ulgi! Na nic już nie czekam (poza śmiercią, oczywiście). Chcę dobrze przeżyć ten czas, ale ani ja sama, ani nikt inny, nic już ode mnie nie oczekuje. Generalnie usiadę nad rzeką i poczekam na trupy moich wrogów płynące z prądem. Będę je kontemplować oczami starej kobiety (otoczonymi siatką zmarszczek) lekko się uśmiechając do siebie, a wiatr będzie rozwiewał moje siwiejące loki...
Wszyscy zgodnie twierdzą, że wyglądam jak zawsze. Nie wiem czy powinno mnie to cieszyć czy martwić. Na ostanim spotkaniu klasowym jeden z kolegów posunął się nawet do twierdzenia, że nic nie zmieniłam się od przedszkola! Faktem jest, że poznał mnie od razu, a nie widziałam go ponad 50 lat, przy czym nie byliśmy jakoś szczególnie zaprzyjaźnieni.
Pamiętam, jak baba w sekretariacie szkoły podstawowej nr 94 nawrzeszczała na mnie, że dałam zdjęcie z przedszkola do legitymacj szkolnej. Innego nie miałam, więc mi nie wyrobiła tej legitymacji, a tu się okazuje, że 23.10. 2025, znaczy 53 lata później, spokojnie można mnie na podstawie tego zdjęcia rozpoznać!!! Widzisz babo, skompromitowałaś się doszczętnie! Ale czego można oczekiwać od osób, które wrzeszczą na patologicznie nieśmiałe, wrażliwe dzieci!
Posunęłam sie nawet do pójścia na mszę do parafii. Proboszcz podczas kolekty zawsze zagaduje starszą parafiankę z wnukami. Dziś zagadnął ją dwukrotnie, w tym raz podczas podniesienia i to półgłosem! Natomiast w pieśniach śpiewanych przez pośpiesznego organistę nie da się rozróżnić ani słów, ani melodii...
To uczucie, kiedy myślisz, że nic cię już nie zaskoczy, a znowu zbierasz szczękę z bruku, jak ja wczoraj na widok faceta grajacego na skrzypcach na Cmentarzu Grabiszyńskim w celach żebraczych! Podłączony był przy tym do kilku wzmacniaczy, co zapewne doceniły osoby odwiedzające groby swoich zmarłych w bezpośredniej bliskości!
Czy wspominałam o kradzieży (podpisanych) zniczy i postawieniu na wypasionym, sąsiednim grobie? W tym roku też się powtórzyła, podobnie jak pańcie z pieskami obsikującymi groby spacerujące po cmentarzu...
Nie bylo tylko wycieczek rodzinnych na rowerach przebijających sie przez tłumy na cmentarzu i to trzeba docenić! Nie zawiodły jednak liczne rodziny zajmujące cały chodnik i nie zamierzajace zrobić miejsca dla osób - badź co bądź starszych - idących z naprzeciwka! Kult świętego bachora na pełnej kurtyzanie (jak mowi Otoka-Frąckiewicz). Babcia stoi i gęgą do wnucząt w wieku szkoły podstawowej usadzonych na siedzeniu w zatłoczonym tramwaju. Skutków takiego wychowania wszyscy doświadczamy!
Tak więc wiele sobie obiecuje po tym ostatnim odcinku drogi - starości. W końcu urodziłam się w listopadzie, więc te klimat "jesieni życia" jest mi bliski. Coraz bliższy jest też cel podróży czy też jej kres i to nastraja mnie optymistycznie do życia...