Wysłałam właśnie życzenia świąteczne do ludzi z roku i jakoś mi się tak lubelsko zrobiło na sercu. Zamieszczam więc kilka zdjęć zrobionych podczas ostatniej bytności (w zeszłym roku) w owym mieście, którego w czasie studiów szczerze nie cierpiałam, a obecnie nastraja mnie nostalgicznie.
Obiektywnie, miasto - jako położone na wzgórzach - jest bardzo malownicze i świetnie by się nadawało na plener dla studentów architektury, zwłaszcza starówka...
Zacznę więc od zamku, a konkretnie wieży mieszkalnej (donżonu) z XIII wieku. W czasie okupacji było tam więzienie, a zaraz po niej UBecka katownia.
 |
| XIII-wieczny donżon na zamku w Lublinie, w tle kaplica z freskami |
Koniec II wojny światowej w Lublinie nie oznaczał końca tragedii. Już we wrześniu 1944 roku na zamku lubelskim siły komunistyczne utworzyły więzienie służb bezpieczeństwa (najpierw sowieckich – podległych NKWD i Smierszowi, a następnie polskiemu Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego); zamek stał się po wkroczeniu wojsk sowieckich głównym więzieniem w Polsce.
Warunki były porównywalne do tych, jakie panowały podczas okupacji niemieckiej. Wyposażenie było to samo co w latach 1939–1944 (na przykład sienniki, ale też narzędzia tortur). Według relacji pierwszych osadzonych, kiedy ich aresztowano, cele były jeszcze mokre od krwi ofiar mordu z 22 lipca. W kwietniu 1945 roku na zamku miało się znajdować około 8000 osób, co znacznie przekraczało najwyższe stany liczbowe z lat wojny.
Koleżanka, rodowita Lublinianka, mówiła mi, że - o ile dobrze pamiętam - po przekazaniu obiektu na cele kulturalne trzeba było usunąć półtora metrową(?) warstwę zaschniętej krwi. Nie wiem ile w tym prawdy...
Neogotycki zamek wygląda obecnie tak:
 |
| Neogotycki zamek w Lublinie |
Poprzednią wersję (przed przebudową w duchu neogotyckim)można zobaczyć w muzeum (mieszczącym się na zamku):

W widocznej w tle kaplicy zamkowej, istniejącej do dziś, Wladysław Jagiełło ufundował freski w stylu rusko-bizantyńskim.
 |
| Ten łysy, klęczący to Władysław Jagiełło |
Lubelskie stare miasto jest unikalne. W latach osiemdziesiątych nie poszłabym nigdy tam po zmroku, a i przed zmrokiem bardzo niechętnie, a obecnie - odpicowane - tętni życiem jako atrakcja turystyczna:
W Lublinie nigdy nie chodziłam do Dominikanów, może dlatego, że ich kościół i klasztor mieszczą się na Starym Mieście cieszącym się wówczas bardzo złą sławą. Najczęściej wpadałam do Kapucynów przy Krakowskim Przedmieściu w drodzę na KUL lub spowrotem, a na mszę niedzielną do kaplicy KUL-owskiej albo do Jezuitów
 |
| Kościół Dominikanów w Lublinie |
 |
| Kościół Kapucynów przy Krakowskim Przedmieściu |
Swoją drogą do niedawna nie miałam pojęcia, że na KULu (w latach 1936-39) studiował prawo Adam Humer, a jego siostra, Wanda Umer, filologię klasyczną... Humer ewidentnie zachował katolicką młodość we wdzięcznym serduszku, (podobnie jak reszta tej zasłużonej rodziny):
"Adam Humer osobiście torturował również więźniów-księży, w tym ordynariusza kieleckiego, biskupa Czesława Kaczmarka, któremu podczas pokazowego procesu komuniści zarzucili szpiegostwo."
 |
| Lublin z wieży zamkowej |
Toteż, kiedy Magda Umer postanowiła się ochrzcić w latach 80-tych (razem z synkiem) nie poinformowała rodziców, gdyż sądziła, że uznają to za zdradę!
Jej ojciec, Edward, przed śmiercią widział we śnie koleżankę, ze szkoły podstawowej, która umarła w dzieciństwie.
- Co ty tu robisz? - zapytał - Przecież tak dawno umarłaś...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz