Szósty dzień w oktawie Bożego Narodzenia. Wyspałam się i smutek zaczyna przechodzić w gniew. Przynajmniej mam więcej energii. "Moja dłoń zaciska się w pięść" jak śpiewała Martyna Jakubowicz, a szczęki się zwierają. Zapłacicie mi za to - powtarzam sobie - drogo mi za to zapłacicie! I od razu mam więcej życia w sobie. Co by człowiek zrobił bez poczciwego gniewu i jemu podobnych silnych emocji negatywnych. Usiadł by w kącie i płakał, tzn gdyby zachował w tym późnym wieku zdolność do płaczu, co w moim przypadku nie zachodzi, więc skazana jestem na zupełnie inne spektrum uczuć.
Kiedyś był jakiś durny film o potworze, który ukradł Boże Narodzenie. Nie mogłam się nadziwić jak można wymyślić coś równie niedorzecznego. A jednak film okazał sie proroczy, z tym że to nie zielony potwór ukradł mi święta tylko ukraińska rodzina. Czy ukraińska i czy rodzina tak naprawdę nie wiem, bo równie dobrze może być to ruska agentura produkująca bomby albo coś w tym stylu, ze złośliwym bachorem dla niepoznaki.
Jednak za tą ruską agenturą czy też ukraińską rodziną stoi ktoś inny, o wiele potężniejszy. Niedawno mialam sen w którym walczę z jakimś złowrogim bytem najbardziej podobnym do Balroga z Władcy Pierścieni. Grzmocę go i grzmocę bronią na długim drzewcu (halabardą?), ale mam świadomość, że moje ciosy nie wyrządzają mu wielkiej szkody i to ja prędzej osłabnę niż on...
Nie, nie zwariowałam. Istoty duchowe wrogie czlowiekowi istnieją, a najlepszym dowodem na to są moi sąsiedzi dręczący mnie jakby według rozpiski - raz uaktywnia się jeden, potem drugi, trzeci i tak dalej. Ich działania są w tajemniczy sposób zsynchronizowane...
A co na to modlitwa? Ano nico! Modlitwa nie przebija się przez betonowy mur, przez który tak łatwo przechodzą odgłosy aktywności toksycznych sąsiadów. Nie twierdzę, że nikt jej nie słyszy, bo ktoś ewidentnie ją słyszy i wykorzystuje, żeby uderzyć precyzyjnie i w punkt.
Tajemniczą rzeczą jest fakt, że modlitwa prośby nie pomaga w bardzo wielu (w żadnych?) trudnych sprawach np braku pracy i środków na zapłacenie czynszu albo w sytuacji dręczenia. W moim przypadku są tylko dwie prośby, których wiadomo kto nie może przechwycić i obrócić przeciwko mnie: o odwagę do życia oraz poznanie prawdy (i wyzwolenie jakie ono daje). Same wypowiadanie tych słów już wlewa we mnie ducha... Jakiego? Mam nadzieję, że męstwa i prawdy właśnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz