O ile pierwsze dwie wystawy robiłam w uniesieniu, że jeśli pokonałam TEN próg, to teraz wszystko pójdzie gładko. Nie poszło, w 2005 straciłam glówne źródło dochodów, a do wakacji 2007 wszystkie inne (poza korepetycjami), ale ciągle wierzyłam, że to "kryzys wzrostu" albo "dezintegracja pozytywna"...
Do wystawy w 2008 przygotowywałam się rok, tyle musiałam czekać na wolny termin w Galerii pod Plafonem. Tym razem chciałam wypróbować możliwości techniki collage do portretu i scen rodzajowych. Na ogół przetwarzałam istniejace obrazki, zdjęcia i grafiki komputerowe, a w kilku przypadkach wykonałam szybki szkic koncepcyjny, tego co chciałam przedstawić.
|
Collage na podstawie starego studium postaci. Tło całkowicie przetworzyłam |
|
Collage w różach i fioletach na podstawie starego rysunku węglem. Niestety nie jest tak udany jak pierwowzór, ani jak poprzednia praca w błękitach |
Moja interpretacja Chrystusa Pantokratora z klasztoru św. Katarzyny na Synaju
Max von Sydow jako udręczony krzyżowiec z Siódmej Pieczęci Ingmara Bergmana. Oglądałam chyba z 10 razy... Do collage wykorzystałam kadr z filmu...
Kobieta w oknie na podstawie zdjęcia, ktore zrobiłam siostrze
Widok z okna z Browarem Piastowskim zimą. Pierwowzorem jest pastel
|
Kobieta i męzczyzna w krajobrazie zimowym luźno inspirowani cyklem robionym w programie Paint. W tle Most Warszawski zimą. |
Historia piękna i smutna na podstawie Opowieści o Skaldzie Grimoaldzie. W tle ulica Jedności Narodowej widziana z balkonu. Kolorystykę oczywiście zmieniłam dla bardziej wysmakowanego efektu
Córka Jaira na podstawie grafiki w programie Paint. Moja mama myślała, że to scena erotyczna!!!
Kolorystyka miała być w oranżach i brązach, stąd Pan Jezus na pomarańczowo... Matkę przy dziewczynce i załamanego ojca sama wymyśliłam.
Autoportret z niedźwiadkiem. Szkic koncepcyjny w akwareli określa ramy kompozycyjne. Twarz opracowuję patrząc w lustro, a pejzaż w tle mam za oknem
Autoportret w kościele robię tak jak poprzedni, z tym ze szkic na komputerze ulega daleko idącym zmianom w trakcie pracy.
|
Trzeci autoportret - kobieta z palmą - pozowałam sobie w płaszczu i kapeluszu. Krajobraz w tle calkowicie wymyślony |
Z wyjątkiem trzech większych (120x90) wszystkie prezentowane prace mają format 100x70, aby zmieściły się w standardowe antyramy, ktorych dostarczyła galeria.
|
Duże obrazki musiałam oprawić na własny koszt. Zamiast szkła pleksi, dzięki czemu są znacznie lżejsze.
|
Potem (znaczy po wystawie) zrobiłam jeszcze jedną dużą pracę na podstawie swojego najbardziej udanego studium aktu i zgłosilam do udziału w jakimś konkursie. Była to jedna z tych imprez "otwartych", na których wszyscy płacą za udział, ale zwycięzcę wyłania się spośród posiadaczy odpowiedniego CV. Trochę trwało zanim zorientowałam sie jak to działa.
|
Wykorzystałam swoje doświadczenia z ostatniej wystawy do bardziej plastycznego opracowania ciała i twarzy. Czy to lepiej wygląda niż we wcześniejszych aktach? Nie jestem pewna |
Mój ostatni collage z tkanin przedstawia samotną czaplę siedząca wśród mew. Coś takiego rzeczywiście kiedys widziałam, ale nie miałam żadnego zapisu sytuacji. Ptaki odtworzyłam z pamięci, a resztę wymyśliłam. Obraz ma co najmniej jedną narzucajaca się interpretację (inność i samotność). Plastycznie raczej słaby.
Od dawna chodziła mi po glowie myśl o cyklu "zwierzęcym" lub "ptasim", ale jest raczej ewidentne, że ta technika się do tego nie nadaje. Jeśli chodzi o collage z tkanin, doszłam do ściany. Chętnie spróbowałaby mozaiki ściennej, ale raczej nie będe miała okazji... Mogłabym też wziąć się za klasyczny patchwork, ale chyba szkoda mi wzroku, (który się mocno posunął)
|
Pomna na wcześniejsze doświadczenia zapytałam koleżankę, co widzi. Dość niepewnie odpowiedziała, że czaplę i mewy... |
Ponieważ nie było mi szkoda poddałam tę pracę eksperymentowi z nasycaniem żelatyną, aby kawałki tkanin lepiej zintegrować z tłem. Efekt był zachęchęcajacy, więc stopniowo przeprowadzam taką operacji na wszystkich wcześniejszych. Było kilka niemiłych niespodzianek, ale nie zrażam się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz