piątek, 11 października 2024

O "prolajferce" Gajewskiej i jej Myrsze

Nie mam najmniejszej ochoty komentować sytuacji w kraju, bo wyszedł by z tego jeden wielki bluzg. Jednak stosunkowo "lightowa"- jak na możliwości obecnej ekipy rządzącej - afera Gajewskiej i Myrchy wyzwoliła we mnie taką reakcję emocjonalną, że muszę dać jej wyraz na blogu.

Słuchając przy robieniu obiadu o telefonie Gajewskiej do dziennikarza z Rzepy, w którym wyrażała się tak niecenzuralnie, że nie nadawało się to do zacytowania, złapałam sie na szczerej ochocie nakopania tej babie po ryju. Chęć ta się wzmogła kiedy zobaczyłam osławioną parę parlamentarzystów zasłaniających się małymi dziećmi (przyniesionymi na tę okoliczność do sejmu) jak tarczą przed zarzutami "złych ludzi".

Szukam w swoim czarnym serduszku, co mnie tak wk..wiło i wydaje się, że ma to związek rzeczywistą kastowością naszego społeczeństwa. Jedne dzieci są "zlepkami komórek" i można je bezkarnie zabijać w łonach matek (na podstawie jakiegoś świstka kupionego za pieniądze) i przy okazji łamać kręgosłupy lekarzom i dyrektorom szpitali, a inne są tak cenne, że zasłaniajac się nimi można bezkarnie wyłudzać dowolne ilości pieniędzy od państwa...

Miałabym w związku z tym kilka pytań do posłanki G. :

Dlaczego, k.rwo jedna, nie wyabortowałaś swoich trzech zlepków komórek, nie wiesz, że od tego planeta płonie? Nie płonie? Nie zlepki komórek? To dlaczego, kurwiszonie, swoją obłudną mordą, poprawioną photoshopem, promujesz eksterminację dzieci na koszt podatnika i zmuszanie uczciwych ludzi do przykładania do tego ręki? Szpitalom odbierane jest dofinansowanie za odmowę zabicia zdrowego dziecka w piątym miesiącu ciąży, a potem brakuje pieniędzy na leczenie chorych, bo jakaś durna cipa  najpierw się gzi, a potem myśli, a sejmowe kurwiszcza rządzącej koalicji za tym głosują...

Ale posłanka G. jest "pro life" pełna gębą. Może tego otwarcie nie deklaruje, ale ze swoim Belzebubem działają intensywnie aby jak najwięcej komórek "Myrcho-Gajewskich"się zlepilo. Na te zlepki kasa się znajdzie. Najpierw dlatego, że G. jest bogata z domu i żadną pracą rąk nie musiała sobie nigdy kalać. Po szkole poszła do "polityki" znaczy młodzieżówki PO i tak już zostało. Dojenie kasy państwowej to jej pomysł na życie. Nic sobą to bydle nie reprezentuje, poza byciem pazernym zepsutym bachorem... 

O oślizłym Belzebubie nie chce mi się nawet wspominać. Ciekawe czego zlepkiem jest? Może to po prostu hodowla plemników zaopatrzona w ch.j do wlewania do wnętrza posłanki G. Do tego rzeczywiście się nadaje, czego dowiódł czynem.

Wszystko to bardzo pięknie, ale dlaczego hodować zlepki komórek Myrcho-Gajewskich na koszt podatnika? Rodzice posłanki G. dali jej dom pod Warszawą, zapewne mogliby ją zatrudnić w swojej firmie z dobrą pensją wystarczajacą na opiekunkę do zlepków. Belzebub też mógłby jakoś zarabiać, w najgorszym razie pokazywać części ciała w filmach lub mediach społecznościowych..

Odpowiedź jest prosta wracamy nie tylko do mentalnośći plemiennej, ale wręcz stadnej. Rozmnażanie staje się przywilejem najwyżej postawionych w hierarchii. Na wykarmienie i wychowanie ich potomstwa pracuje cała reszta, która nie bedzie nigdy mogła sobie na taki luksus pozwolić. A gdyby jednak sobie pozwoliła to od czego jest aborcja? Aborcja to je dobre, czyż nie? Czemu posłanko G. nie pokazałaś tego czynem? Dlaczego zasłaniasz się teraz ze swoją Myrchą żywymi zlepkami, a nie ich zdjęciami po "zabiegu"? To dopiero byłoby europejskie i nowoczesne! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz