wtorek, 8 października 2024

Ilustracja książkowa też nie?

Wydawało mi sie kiedyś w mojej naiwności, że mogłabym ilustrować książki. Przecież całe życie trzaskałam cykle rysunkowe inspirowane literaturą. Okazało się jednak, że to nie to samo. Mogę to łatwo sama stwierdzić porównując swoje prace z ilustracjami książkowymi (zwłaszcza dla dzieci) z okresu PRL.

Pierwszym wielkim rozczarowaniem były obrazki do mojej własnej książeczki dla dzieci uciemiężonych (opublikowałam ją na tym blogu w odcinkach) wykonane akwarelą i nieco poprawione komputerowo:



Szczerze mówiąc nawet nie wiem jakiej wiedzy wymaga przygotowanie ilustracji do książki. Czy jest to wieloletni trening na kierunku grafika użytkowa czy kilka prostych myków, które można zgłębić we własnym zakresie. Są na YouTube liczne tutoriale, ale nie o tym.

Widziałam prace wielu ilustratorów posługujących sie akwarelą i piórkiem, więc uznałam, że i ja mogę wykorzystać tę technikę przystępując do konkursu biedronki (Piórko) w czerwcu tego roku. Ponieważ już został rozstrzygnięty nie naruszam regulaminu publikując tutaj swoje prace:

Ciekawe, że bohaterką obu książeczek jest rudowłosa dziewczynka w okularach!

Ten cykl ilustracji wydaje mi sie dużo lepszy. Obrazek z czterema przytulonymi do siebie szczeniaczkami na białym tle jest calkiem niezły, zwłaszcza, że robiony był od razu piórkiem bez żadnego "ostrożnego" szkicu ołówkiem. Scena w szkole (z pustym miejscem na tekst) też się raczej broni. Co do reszty ocena zależy od stosunku widza do niesfornej plamy barwnej charakterystycznej dla akwareli. Z całą pewnością można nią lepiej operować, a  rysunek piórkiem też nie wolny jest od błędów...

Wielce pouczajace było porównanie moich prac ze zwycięskimi, które zresztą nie podobają mi się wcale. Starannie obwiedzione konturem postacie. Kontur wypelniony równomiernie kolorem. Tło, mocno stylizowane, znacznie lepsze niż postacie na pierwszym planie. Bardzo nie podoba mi się stylizacja postaci głownej bohaterki, wydaje mi się dość karykaturalna, to samo dotyczy jej pieska. Mam wrażenie, że autorka nie wie jak wygląda szczeniak, ani rudowłosa dziewczynka.

Ktoś mi może zarzucić, że przemawia przeze mnie zazdrość, ewentualnie gorycz. Nie wypieram się żadnego z tych uczuć, ale zajrzyj sobie czytelniku na te stronę i porównaj https://piorko.biedronka.pl/ i sam wyrób sobie zdanie.

To jest pewnie owa "staranność wykonania", której brak moim pracom. Być może laureatka ma wiedzę jak takie ilustracje powinny byc przygotowane albo coś. Moje czarne serduszko podpowiada mi dosadne sformułowania na  temat jej dzieł, ale wielkodusznie sie powstrzymam.
  
Żałuje, że nie znam nikogo, kto by mi wyjaśnił czym kieruje się takie jury konkursowe.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz