niedziela, 13 października 2024

O skaldzie Grimoaldzie

Grimoald pojawił sie w mojej wyobraźni mniej wiecej na studiach albo tuż po. Imię pochodzi z jakiejś powieści o Longobardach skandynawskiego autora, którego nazwiska nie pamiętam (tytułu powieści też nie). Wyglądał mniej wiecej tak:

Grimoald pojawił się w mojej wyobraźni w czymś co wygląda na stylizowany, póżnosredniowieczny strój burgundzki, stąd ta Burgundia zupełnie z innej epoki niż poźniejsza opowieść utrzymana we wczesnośredniowiecznych pólnocnych klimatach, pełna skandynawskich imion i zwyczajów inspirowanych powieściami Sigrid Undset.
Grimoald skald z północy (dość nieokreślonej) pojawił sie na dworze burgundzkim (nie pytajcie dlaczego) i tam poznał księżniczkę. Księżniczka, która potem zyskała imie Rowana w pierwszej swej wersji była niezależna i nie miała ochoty na małżeństwo z wybranym przez rodzinę mężczyzną i w ogóle miała awersję do pełnienia roli społecznej przypisanej do jej pozycji. Tak więc księżniczka "zakochuje się" w skaldzie, który śpiewa pieśń o morzu przebierając po strunach lutni długimi palcami. Potem oboje udają sie na tajemniczą wyspę na północy, skąd pochodzi Grimoald...
Jak to się zmienia z wiekiem. W mlodości pociagajacy jest ktoś, kto kojarzy sie z przygodą, w wieku dojrzałym ktoś, kto reprezentuje stabilizację...
W pierwszej wersji do ślubu z wybranym przez rodzinę kandydatem nie dochodzi więc można sobie wyobrazić jakiś happy end.

W drugiej wersji księżniczka Rowana jest żoną bezimiennego mężczyzny, kiedy poznaje Grimoalda i zostają kochankami. Narysowałam na ten temat cykl obrazków tuszem, ale je przy którejś kolejnej przeprowadzce wyrzuciłam. Pamiętam, że nie wiedziałam dokładnie dlaczego małżeństwo Rowany się nie układa i co było nie tak z jej mężem. Natomiast wymyśliłam jak wyglądał 
Grimoald po lewej i Rajnald po prawej

Miał jasne włosy i brodę,szare oczy, był wysoki i postawny i nosił strój z motywami heraldycznymi.

Życia nabrał dopiero w trzeciej wersji opowieści, robionej na komputerze. Zyskał też imię - earl Rajnald z Northumbrii. Starał sie o Rowanę Burgundzką przez swojego człowieka na tamtejszym dworze, Gunnara Lisa. Najprawdopodobniej nie brano by Rajnalda pod uwagę jako przyszłego męża księżniczki, gdyby nie fakt, że miała za sobą romans z pewnym skaldem z północy, co mogło mieć wiadome konsekwencje Rajnald wie o tym (Gunnar Lis go oświecił), a jednak ciągle uważa związek z dynastią burgundzką za korzystny....
Scena na dworze burgundzkim. Ksiąze Roderyk (w czerwieni, po prawej) rozmawia z Gunnarem Lisem. Na pierwszym planie Rowana (po lewej) z Grimoaldem
Jak wyżej. Rudowłosa dziewczyna na pierwszym planie to Deidre, dwórka Rowany, która siedzi wyżej w różowym welonie, po prawej Gunnar Lis. W głębi Grimoald gra na lutni i śpiewa pieśń...

Rajnald bowiem ma złamane serce i romansowa strona tego przedsięwzięcia go nie interesuje.  Jako młodzieniec odwiedził strony rodzinne swojej matki - ową wyspe na połnocy, skąd pochodzi Grimoald i Gunnar Lis i poznał tam Fror - pogańską kaplankę świętego ognia i choć to nigdy nie powinno się zdarzyć, spędzili ze soba upojną noc...


Potem jednak Fror zapadła sie pod ziemię i po wielu latach poszukiwań Rajnald daje za wygraną i postanawia poważnie pomyśleć o następcy. Rowana tymczasem jest w ciązy, co wiąże się z dużym ryzykiem w przypadku, gdyby urodził sie syn. Dziewczynka natomiast nie stwarzałaby większych problemów.

Kiedy sie więc spotykają Rajnald daje do zrozumienia Rowanie, że wie o jej stanie i nie przeszkadza mu to i jeśli się zgodzi na jego propozycję, będzie traktowana z należytym szacunkiem...
Rowana sie zgadza i udaje do kraju swego swego szlachetnego małżonka, gdzie rodzi córkę Grimoalda Christianę.

Małżeństwo Rajnalda i Rowany układa się  w dobrze aż do momentu, kiedy księżniczka znowu spotyka Grimoalda. Nie jest jasne w jakich okolicznościach to się odbywa, niemniej finał jest taki, że wyjeżdżają razem na Wyspę Lodów na północy.

Rajnald nie próbuje odnaleźć swojej wiarołomnej żony. Jest poinformowany gdzie i z kim przebywa dzięki swemu nieocenionemu kuzynowi Gunnarowi Lisowi.

Rowana szybko zaczyna żałować swojej decyzji. 
Życie na wyspie Lodów u boku Grimoalda nie jest łatwe, warunki są o wiele bardziej prymitywne niż te, do ktorych przywykla, poza tym myśli o swojej córce Christianie, która dorasta bod bokiem mężczyzny, który nie jest jej ojcem...


Christiana też nie ma lekko. Nie rozumie, dlaczego matka ją opuściła, dowiaduje sie przypadkiem, że nie jest córką Rajnalda. Jej miłość do niego nabiera nowego wymiaru. Zaczyna być zazdrosna o każdą kobietę, której on okazuje względy...


Tymczasem sama staje sie obiektem zainteresowania mężczyzny, co o mało nie kończy się porwaniem. Sytuacja jest na tyle poważna, że Rajnald decyduje sie czasowo umieścić ją w wieży pod strażą. Zadanie dopilnowania dziewczyny powierza młodemu dowódczy Isbjornowi.
Christiana śpiewa renesansowa balladę Dowlanda - takie to jest pomieszanie epok...


Rowana tymczasem kontaktuje się z Gunnarem Lisem, aby wybadać, czy jest jakakolwiek szansa na pojednanie z męzem, po czym decyduje sie do niego powrócić.
Rajnald przebacza jej niewierność i przyjmuje ją znowu do swego domu.

Isbjorn, którego tożsamość wyszła międzyczasie na jaw dostaje rekę Christiany. Kiedy oboje wyjeżdżają, Rowana rodzi Rajnaldowi syna - następcę...

Tymczasem porzucony Grimoald prosi Gunnara Lisa o rękę jego siostry Sigrid, która kochała sie w nim od dziecka...

Wygląda na całą serię happy endów. W rzeczywistości to nie koniec tej historii, która ma wiele wątków, tutaj pominiętych.

Nigdy nie udało mi się jej zapisać w formie opowiadania czy czegoś podobnego. Rozwijała sie poprzez kolejne obrazki opatrzone dialogami. Nie zamierzam tu wszystkich publikować, bo część nie nadaje się do pokazania. Pewna moja znajoma spytała kiedyś, dlaczego Rajnald zawsze rozmawia ze swoją żoną w łóżku. A skąd mam to wiedzieć? Moje postacie usamodzielniły sie na dość wczesnym etapie tej historii. Dopóki miałam odbiorców zachowywałam jakąś dyscyplinę, potem wszystko się rozlazło. Publikuję więc "pierwszy odcinek" na próbę, a nuż mnie to zmobilizuje.

P.S.
Licznych błędów w dialogach nie dało sie poprawić. Taki urok programu paint.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz