Wczoraj wysłuchałam programu Ja, katolik Christiana Kratiuka z Grzegorzem Górnym i Pawłem Lisickim o nowych kardynałach Franciszka. Nie wchodząc w szczegóły - kluczem do nominacji był pozytywny stosunek do błogosławienia par homoseksualnych. W związku z tym kardynałem nie został np arcybiskup Światosław Szewczuk, choć według tradycji zwierzchnik Kościoła grecko-katolickiego na Ukrainie powinien taką godność piastować. Czarni biskupi czarnej Afryki też nie zostali zaszczyceni w odróżnieniu od białych biskupów pn Afryki, którzy mają "wlasciwy stosunek" do Fiducia supplicans.
Co najdziwniejsze kardynałem został o.Timothy Radcliffe OP - o ile dobrze pamiętam były generał dominikanów (nie arcybiskup, ani biskup) - który postulował by nawracać czarnych biskupów na "tolerancję" wobec homoseksualizmu...
Ryba psuje się od głowy (lub jak mawiał Petru "głowa psuje sie od góry"), więc co się dziwić, że sytuacja w zakonie kaznodziejskim wygląda jak wygląda. Zastanawiam sie co robią w takiej sytuacji normalni dominikanie. Czy wszyscy wyjechali na Białoruś i Ukrainę, albo zostali zesłani na głęboka prowincję?
Zajrzałam na strone dominikańską czy jest jakiś komentarz na temat godności kardynalskiej dla współbrata. Nic nie znalazłam, ale trafiłam na wpis na blogu o. Jarosława Kupczaka pt "Uśmiechnięta teologia" i szczęka mi opadła! To jest dokładnie to, co dominikanie powinni głosić! O. Kupczak, jako uczony, bez kompleksów rozprawia się z rozpowrzechnionym poglądem, że Kościół powinien prawdy, które głosi, podporządkowywać "consensusowi naukowemu"
Dzisiaj w nauce powraca przekonanie, że homo sapiens zaczął się równocześnie nie na całej ziemi, ale w bardzo ograniczonym obszarze geograficznym, na który generalnie wskazuje geografia biblijna Starego Testamentu. Co więcej, najnowsze osiągnięcia bioinformatyki wskazują, że homo sapiens najprawdopodobniej rozpoczął się od mutacji genetycznej w jednym osobniku, ew. w jednej parze. Brzmi znajomo?
Dzisiejsza genetyka ewolucyjna odwraca obowiązujący w ciągu ostatnich dekad paradygmat poligeniczny, do którego za cenę naginania chrześcijańskiej Tradycji, teologii: św. Pawła, Augustyna i Tomasza z Akwinu, usiłowała przystosować się teologia. Uśmiechnięci teologowie chętnie zgadzali się na paradygmat poligeniczny, a przy tym byli gotowi zrezygnować z fundamentalnych dla teologii prawd, m.in. klasycznego rozumienia grzechu pierworodnego jako grzechu osobistego pierwszych ludzi i sposobu jego przekazywania jako zepsutej ludzkiej natury.
Polecam cały tekst na https://blog.dominikanie.pl/bez-kategorii/2024/09/21/usmiechnieta-teologia/
Znaczy jest jeszcze szansa czy o. Kupczak jest wyjątkiem potwierdzajacym regułę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz