Wspomniałam w poprzednim wpisie o ilustracjach nagrodzonych w konkursie biedronki "Piórko 2024", które skłoniły mnie do poważnej refleksji. Można zobaczyć kilka z nich na stronie https://piorko.biedronka.pl Konkretnie okładkę, szczeniaczki w lesie, jadący samochód, fragment ulicy z domkami i niewielkimi postaciami ludzkimi (prawdopodobnie bohaterką i jej mamą).
Zacznijmy od okładki. Przedstawia rudowłosą dziewczynkę w wieku szkolnym niosącą w plecaku pieska. w głębi domki, drzewa i ulica, powyżej niebo, na tle ktorego umieszczono tytuł i nazwisko autorki.
Postać ludzka poddana jest dość szczególnej stylizacji - bardzo uproszczona i płaska, ma idealnie okrągłą glowę i pomarańczowe włosy, W jej twarzy jedynie oczy w okularach przypominają odnośne organy człowieka, natomiast nos sprowadzony jest do bladego trójkąta a usta do wygiętej szparki mniejszej od brwi chowających się pod grzywką. Znacznie więcej uwagi poświęciła autorka szczegółom jej ubioru jak np kratka na spódniczce, zapięcie białej bluzki koszulowej, listwa krótkiej bluzy, zamek i kieszonka plecaka...
Piesek nie jest stylizowanym szczeniaczkiem (jak wynika z tekstu) tylko ożywioną zabawką. Widać to na wszystkich ilustracjach - autorka nie wie jak wygląda pies, a tym bardziej szczenię. Mniejsza o dziwne proporcje (głowa pieska niewiele mniejsza od głowy dziecka), ale pyszczek z doszytym językiem, oczy z brwiami i uszy są przeniesione żywcem z jakiejś maskotki, a przynajmniej tak wyglądają.
Domki w tle (poniżej, gdyż horyzont jest obniżony) mają wyraźne ciemnoczerwone dachówki (nawet na kominach), wątek cegieł też jest widoczny (mimo warstwy tynku), o futrynach okien nie wspominając. Budynki rzucają błękitne cienie na chodniki, ulica robi wrażenie wyłożonej kostką brukową utrzymaną w tonie oliwkowym. Przy tej wypieszczonej architekturze maksymalnie uproszczone, drzewa przypominajace ciemnoniebieskie stylizowane dmuchawce, rdzawe u góry, wyglądają jak z innej bajki. Niebo jest podzielone na nieregularne smugi, jasniejące w miarę zbliżania się do horyzontu, na jego tle kilka uproszczonych sylwetek ptaków w locie i gwiazdy reprezentujące blask bijący od tytułu.
To, co mnie uderza, to ogromna dysproporcja w potraktowaniu różnych elementów kompozycji. Widać, że autorka jest absolwentką architektury i umie i lubi ją malować. Znacznie gorzej z tym, co żywe. W postaci ludzkiej najbardziej interesują ją szczegóły garderoby, gatunek zwierzęcia trudno rozpoznać, a drzewo mogłoby być równie dobrze wyrośniętym grzybem.
Na obrazku ze szczeniaczkami w lesie z plątaniny stylizowanych zarośli wyglądają trzy główki zwierzątek nieokreślonego gatunku. Uśmiechnięte pyszczki wskazują na kota z Cheshire, ale nie pasują zbyt małe oczy i oklapnięte uszy. Obrazek bylby całkiem udany, gdyby odbiorca nie wiedział, że chodzi o porzucone w lesie, przerażone szczenięta...
Następna ilustracja z ulicą ukazuje bardzo ładnie malowane fasady trzech kamieniczek z całym bogactwem detalu architektonicznego jak wątek muru, podziały okien, nadproża, witryny sklepowe i nawet kolory zasłonek... Dokładnie na osi środkowego domku, przed licem muru płaski, jakby wycięty z kartonu kształt bardzo stylizowanego, grzybopodobnego drzewa. Na prawo dwie niewielkie postacie ludzkie - zapewne bohaterka ze swoja mamą - w ruchu. Dziewczynka nie ma już na te okoliczność stylizowanych warkoczy z okładki tylko pomarańczową aurę wokół głowy... Całość mogłaby być projektem rewitalizacji zabytkowego ciągu kamienic z symbolicznym drzewem i postaciami ludzkimi dla ukazania skali.
Na tej samej stronie konkursu fragmenty zwycięskich ilustracji z poprzednich edycji, wyglądajacych jakby wyszly z tej samej ręki albo co najmniej z tej samej pracowni... Bardzo podobna stylizacja i kolorystyka...
Każdy, kto oskarży mnie o złośliwość i niskie pobudki, będzie miał rację, ale zastanówmy się nad jeszcze jedną istotną informacją umieszczoną na stronie: 34 tys. nadesłanych prac na 9 edycji konkursu. Średnio nieco mniej niż pięć tys. na jedną. Nadsylanie prac do końca czerwca, wyłonienie zwycięscy koniec lipca - miesiąc na przejrzenie 5 tys. prac dla kilkuosobowego jury! Jakiej wysokości honoraria trzeba by im zapłacić? Zwykle w konkursach plastycznych jest wstępny odsiew prac naiwnych jeleni, a jury ocenia tylko te wyselekcjonowane, znaczy wybiera np z 20, a reszty nigdy nie widzi na oczy.
Czy podobną procedurę zastosowano w tym przypadku? Wydaje mi się to dość prawdopodobne, bo trudno uwierzyć, że z prawie 5 tys. autorów wybrano akurat osobę, która nie jest zbyt mocna w przedstawianiu ludzi i zwierząt, kiedy właśnie to są bohaterowie ilustrowanej książki. Tym bardziej, że ta słabość jest podkreślona kontrastem z biegłością w potraktowaniu architektury...
Nie mam łaski wiary w takie cuda. Nie wierze, że z 5 tys. prac nie dalo sie wybrac czegoś lepszego...
P.S.
Porzucony, smutny szczeniaczek wygląda mniej więcej tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz