środa, 2 grudnia 2020

Pies

 


 Następnego dnia Malwinka rozglądała się bacznie za Rudą Kitką, ale nigdzie jej nie było. Zniechęcona usiadła na ławce, na której oparciu wczoraj pożywiała się wiewiórka. Zapatrzyła się na wysokie drzewa w jesiennym przepychu.

- Są piękne – pomyślała na głos.

- Jeśli tak uważasz…

Zaskoczona rozejrzała się. Kilka kroków od niej siedział duży, brudny, kudłaty pies. Kiedyś musiał być biały. Nosił pewne dalekie podobieństwo do owczarka podhalańskiego. Uśmiechał się, a jego ogon zamiatał niespiesznie żwir na ścieżce.

- Oczywiście, że tak uważam – powiedziała Malwinka z przekonaniem – A ty nie?

- No cóż. Nie wiem, co to znaczy – Odrzekł pies – Dla mnie rzeczy są takie, jakie są.

- Ale przecież coś musi ci się bardziej podobać niż coś innego. – Nie dawała za wygraną dziewczynka.

- Może gdybym miał na nosie takie urządzenie jak ty, mógłbym to stwierdzić.

- Nie musisz być złośliwy – Malwinka była urażona

- Złośliwy? – Zdziwił się pies – Myślałem, że to coś pomaga ci ustalić, co jest piękne, a co nie. – Wyjaśnił.

- To okulary. Muszę je nosić, bo moje oczy nie pracują tak jak powinny, zwłaszcza prawe. Byłam nawet w szpitalu z tego powodu. – Pochwaliła się Malwinka. – Zrobili mi operację, żeby nie uciekało.

Pies popatrzył uważnie w powiększone szkłami oczy dziewczynki.

- Widzę dwoje oczu. – Oznajmił – Żadne nie uciekło.

- Teraz już nie może, ale kiedyś chciało.

- Może nie podobało mu się to, na co patrzyło, nie było dość piękne. – Pies uśmiechnął się szelmowsko.

Malwinka zamyśliła się.

- A wiesz, że tak mogło być.

- A do czego służy przedmiot, który nosisz na szyi? – Zainteresował się.

- To klucz od mieszkania. Otwieram nim drzwi, żeby wejść do środka.

- Ale nie lubisz?

- Dlaczego? – Zdziwiła się Malwinka.

- Bo wolisz siedzieć na dworze. – Odparł pies.

- Ach, to nie takie proste. – Dziewczynka zastanowiła się chwilę. - Widzisz moi rodzice są w pracy, a siostra w szkole, a ja niespecjalnie lubię przebywać w pustym mieszkaniu, bo piszczy tam… - Malwinka zarumieniła się na wspomnienie swojej niesławnej ucieczki przed biedą - …bo to niebezpieczne.

- Myślałem, że ludzie chowają się w swoich mieszkaniach, żeby czuć się bezpiecznie.

- Tak – rzekła Malwinka z namysłem. - W zasadzie tak, ale żeby się tam dostać trzeba otworzyć bramę, gdzie może czaić się zboczeniec i pokonać schody.

- Zboczeniec? A kto to taki?

- To taki człowiek, co upatruje sobie ciebie, kiedy wracasz ze szkoły, idzie za tobą po schodach, a kiedy otwierasz drzwi od mieszkania, napada cię.

- Po co? – Zdziwił się pies.

- Tego nie wiem i nie mam ochoty się dowiedzieć. – Powiedziała Malwinka wstając. „Może ktoś już jest w domu” pomyślała. – Przyjemnie było z tobą porozmawiać. Będziesz tu jutro?

- Nie wiem. – Odparł pies z ociąganiem. - Nie robię takich dalekosiężnych planów.

„ Zapomniałam nawet zapytać go o imię” przyszło na myśl Malwince w drodze do domu. „Zrobię to jutro, jeśli oczywiście go spotkam” postanowiła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz