Pewnego
razu, kiedy Malwinka wracała ze szkoły przez park, zobaczyła wiewiórkę siedzącą
na oparciu ławki. Zwierzątko trzymało coś w przednich łapkach i jadło czujnie
rozglądając się na boki. Zafascynowana dziewczynka zatrzymała się.
- Jaka
jesteś śliczna – powiedziała mimowolnie.
Wiewiórka
spojrzała na nią życzliwie.
- Ty też
jesteś śliczna – odrzekła łaskawie – Kim jesteś?
- Jestem
Malwinka to znaczy tak się nazywam, a jestem dziewczynką to znaczy ludzkim
dzieckiem.
- Hmm –
zadumała się wiewiórka – ludzkim dzieckiem powiadasz. Ludzkie dzieci rzadko
bywają ładne. Ich włosom brak koloru. Dopiero kiedy dorastają… – tu wskazała
ruchem łebka na dwie kobiety na pobliskiej ławce. Starsza miała włosy
pofarbowane na pomarańczowo z siwymi odrostami, młodsza na wiśniowo z ciemnymi
–…zaczynają się wybarwiać, ale nierówno.
- Bo widzisz
kiedy się jest dzieckiem niebezpiecznie być innym, bo można zostać zadziobanym,
jak kanarek. Za to dorośli chcą się czymś wyróżniać. – Tłumaczyła przejęta
Malwinka nieporadnie ubierając w słowa doświadczenie swego życia.
- Jak mogą
się wyróżniać, skoro wszyscy wybarwiają się na czerwono? – Zdziwiła się
wiewiórka.
- Bo ich
pomysły jak się wyróżnić niczym się nie wyróżniają.
- Ludzie są
dziwni – Orzekła wiewiórka po chwili namysłu – Przyjemnie z tobą rozmawiać, ale
muszę już iść – Dodała otrzepując łapki z okruszków.
- Będziesz
tu jutro? – Zapytała Malwinka z nadzieją w głosie.
- Nie
obiecuję. Moja pamięć - rozumiesz - nie jest najlepsza.
- Nie
powiedziałaś mi nawet jak się nazywasz. – Malwinka nie ukrywała rozczarowania.
-
Przyjaciele wołają na mnie Ruda Kitka – rzuciła wiewiórka na odchodnym i już
jej nie było.
- To dziwne
– powiedziała Malwinka do siebie – na mnie wołają tak ci, którzy chcą mi
dokuczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz