Spostrzeżenie Miłosza Lodowskiego (poniżej) jest bardzo trafne. Kwestia nagłej utraty skuteczności przez legendarną rosyjską propagandę nurtuje mnie od początku wojny na Ukrainie...
(...) Jeszcze inni posuwają się dalej. Pojawia się tu i ówdzie podświadomy zarzut, że Ukraińcy niejako „kradną” status uchodźcy zarezerwowany od lat dla przybyszy z Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji. Heba Gowayed, socjolog z Boston University, twierdzi, że „Ukraińcy wkraczają w świat, w którym nasze systemy uchodźcze są skonstruowane w oparciu o założenie, że osoba ubiegająca się o azyl jest Czarnym, Arabem, Afrykańczykiem lub Azjatą”. Według Fanélie Carrey-Conte z Cimade ich masowy napływ zakłóci obraz, jaki w oczach większości Europejczyków kojarzy się w ostatnich latach ze słowem „uchodźca”. Patrząc chłodnym okiem, to lewicowcy mają się czego obawiać: wszak ukraińskie matki z dziećmi szukające schronienia w pierwszym bezpiecznym kraju na pewno bardziej odpowiadają słownikowej definicji uchodźcy niż młody i zdrowy mężczyzna ze smartfonem, który przed wylądowaniem w Europie przekroczył kilkanaście granic. Zaś uchodźca ma w lewicowej hierarchii wartości wyższy status niż migrant. Migrant to nie do końca wiadomo kto, jego motywacja jest nieznana i nie wiadomo, czy mówiący w suahili Murzyn jest tak naprawdę uciekającym przed bombardowaniami Syryjczykiem, choć lewicowy pracownik NGO czy funkcjonariusz mediów bardzo chcą w to uwierzyć, a nawet zmusić do uwierzenia innych szantażem moralnym. I teraz oto cały misterny plan semantycznej manipulacji, by z każdego nielegalnego imigranta zrobić uchodźcę, sypie się w drobny mak, ponieważ biali ludzie z kraju europejskiego, z „miast, które wyglądają jak nasze miasta”, zawłaszczają status zarezerwowany w mniemaniu lewicy przybyszom z Trzeciego Świata.(...)
„Ukraina jest uważana za kraj obszaru europejskiego. W oczach państw Unii Europejskiej przyjęcie Ukraińców oznacza powitanie nie cudzoziemca, nie migranta, nawet nie uchodźcy, ale kogoś bliskiego” – kontynuuje swoje dywagacje, które doskonale obrazują doxe współczesnej lewicy w kwestii imigracji. To, co się liczy, to ani intencja pomocy, ani realna odpowiedź na rzeczywiste problemy imigranta – danie mu zakwaterowania, wyżywienia, leczenia, pracy etc. – ale sam katartyczny rytuał „przyjęcia innego”, jako rodzaj ekspiacji za rzekome winy białego człowieka i cywilizacji europejskiej. Jednak aby katharsis miała sens, musi dotyczyć Innego, nie bliskich. Nowe bóstwo świeckiej religii to Big Other, według zręcznej formuły Jeana Raspaila.(...)
Według Heby Gowayed głównym wyjaśnieniem rzekomych podwójnych standardów są rasizm i islamofobia. „Jesteśmy świadkami sytuacji, w której te same kraje, które od dawna odmawiają przyjmowania uchodźców, otwierają swoje granice dla Ukraińców. Chociaż bardzo się cieszę, że Ukraińcy są przyjmowani, to niepokoi mnie fakt, że nie są przyjmowani inni, którzy są kryminalizowani i demonizowani”. Realistyczne podejście do masowej imigracji z Afryki i Bliskiego Wschodu oraz świadomość problemów, które ona generuje, awansują do rangi wstydliwego problemu i dowodu na rasizm zachodnich społeczeństw i migrantosceptycznych rządów państw europejskich. Cytowana Sarah Schneider-Strawczyński twierdzi wręcz, że jednym z głównych uprzedzeń leżących u podstaw niechęci do przyjmowania niektórych imigrantów jest „uprzedzenie antymuzułmańskie”(...)
Tak jak w międzywojniu wszystkie katolickie kraje odrzuciły eugenikę bez specjalnej kampanii uświadamiającej, a protestanckie (czyli zsekularyzowane) przyjęły entuzjastycznie, tak teraz społeczeństwa ukształtowane pod wpływem katolicyzmu bez trudu odróżniają prawdziwych uchodźców wojennych od ich egzotycznych podróbek nachalnie, a bezpodstawnie określanych tym mianem... Do jakich idiotyzmów potrafi posunąć się obca agentura pokazuje przykład "16 letniego, nieprzytomnego Jemeńczyka leżącego pod płotem na granicy po stronie białoruskiej"
Niejaki Wilgocki z GW wygłupił się piramidalnie. Podobno sam szybko usunął swój duszaszczypatielnyj wpis, kiedy niedoszły trup wykonał lewacką parodię zmartwychwstania, jak nie przymierzając osławiony Diduszko na Ciamajdanie...