wtorek, 7 października 2025

Złośliwie o odejściu o.Jędrzejewskiego z zakonu kaznodziejskiego

Następna gwiazda dominikańska - Wojciech Jędrzejewski - opuściła zakon i kapłaństwo. Prawie się uśmiecham pisząc te słowa. Owszem, żal tych wszystkich ludzi, którzy mu ufali i wierzyli jego naukom, ale jakoś nie wydaje mi się, żeby to była duża strata dla Kościoła. Stawiam dolary przeciw orzechom, że jeszcze pożegnamy nie jedną primadonnę kaznodziejską przed końcem dekady albo nawet roku...

Patologia systemu, niestety. Gwiazdorstwo i świętość - czy też rozwój duchowy - rzadko idą w parze. No cóż, jeśli priorytetem jest "przyciąganie młodych do Kościoła"... 

Tu sobie nie odmówię drobnej złośliwości:

Kiedy w marcu 2020 wrocławscy dominikanie zamykali swój kościół z lęku przed śmiercionośnym wirusem - zanim ktokolwiek tego od nich zażądał - mieli zapewne nadzieję, że zgubią tych wszystkich nieestetycznych wiernych zapelniajacych nawy nie zostawiając miejsca dla targetu właściwego, czyli przystojnych młodzieńców. Tymczasem na miejsce dawnych stałych bywalców pojawiły się eleganckie emerytki w kapeluszach, a średnia wieku wzrosła do 92 lat...

Cokolwiek jednak myśli pewna złośliwa blogerka o "synach św. Dominika", to msze sprawowane w kościele św. Wojciecha są ważne! "Mądrość stół zastawiła obficie i na święto zaprasza swój lud" czy to się podoba formalnym gospodarzom miejsca czy nie. Ostatnio dwa razy takie zaproszenie przyjęłam wracając od lekarza i wyszłam podniesiona na duchu chyba raczej pomimo słów celebransa, niż dzięki nim...

wtorek, 30 września 2025

Ziobro doprowadzony na komisję!!!

Ziobro pochwycony i doprowadzony na komisję do spraw Pegasusa!. W końcu zmuszony do mówienia! W końcu jest czym nakarmić opinię publiczną - są afery i to smakowite, aż dwie! 
Pierwsza to umorzenie polskiego wątku śledztwa w międzynarodowej aferze korupcyjnej ze Sławomirem Nowakiem - zwanym przez znajomych z Platformy Lolo Pindolo - w roli głównej. Okazało sie, że wprawdzie miał troche drobnych, ale nie było na nich jego odcisków palców. Wszyscy się mylili nawet RMF przed 5 laty, kiedy donosił 15 września 2020 co nastepuje:
Według CBA odnalezione pieniądze to m.in. 470 tysięcy dolarów, 536 tysięcy euro i 30 tysięcy złotych. Odkryto je w skrytkach w meblach, które znajdowały się w mieszkaniach, które nie należały do byłego polityka - informuje reporter RMF FM. 
Były minister transportu i były szef ukraińskiej agencji drogowej Ukrawtodor Sławomir Nowak został zatrzymany w lipcu w związku z podejrzeniem korupcji, kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i praniem brudnych pieniędzy. Wraz z nim zatrzymano Dariusza Z. i Jacka P.

Po złożeniu wyjaśnień w prokuraturze Sławomir Nowak usłyszał zarzut kierowania w okresie od października 2016 r. do września 2019 r. zorganizowaną grupą przestępczą czerpiącą korzyści z korupcji. Były polityk jest podejrzany o żądanie i przyjmowanie korzyści majątkowych i osobistych w zamian za przyznawanie prywatnym podmiotom kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy. W efekcie tych przestępstw miał uzyskać 1,3 mln zł.

Druga to umorzenie afery Polnordu, w której głównym podejrzanym był mecenas Giertych i Ryszard Krauze. Otóż już wiadomo, że w rzeczywistości to ochroniarz Giertycha zwany Foka i jego żona wyprowadzili z tej spółki 92 miliony PLN. Źli ludzie - w redakcjach takich, jak Business Insider - 16.10.2020 tak dezinformowali opinię publiczną:

Zarzuty dot. przywłaszczenia i wyprowadzenia ze spółki deweloperskiej Polnord kwoty ok. 92 mln zł usłyszeli w piątek biznesmen Ryszard K. i adwokat Roman Giertych. Zarzuty postawiła poznańska prokuratura. Sprawa dotyczy działalności w latach 2010-2014. Obrońca Romana Giertycha mec. Jakub Wende poinformował w piątek, że jego klient został przesłuchany w charakterze podejrzanego na oddziale Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego. Według obrony Giertych był nieprzytomny i nie miał świadomości co się dzieje.

Nareszcie mamy praworządność i obaj politycy Giertych i Nowak zostali oczyszczeni przez nieupolitycznione, niezawisłe sądy.

Ziobro chciał swoimi desperackimi szarżami odwrócić uwagę od własnych przerażających przestępstw jak np kupienie Pegasusa nie z tego funduszu, co trzeba (sprawiedliwośći, a nie operacyjnego)!!!

niedziela, 28 września 2025

O dziwnych objawach na starość

Zastanawiałam się dzisiaj we śnie w jakim procencie jestem Irlandką (było mi to do czegoś potrzebne). Raz sprawa wydawała mi się dęta, a za chwilę całkiem realna. Ba, prawie byłam pewna, że to mój dziad (ze strony matki) lub pradziad był Irlandczykiem. Było to związane z jakąś tajemnicą lub wręcz zagadką kryminalną... 

Obudziłam się zadziwiona. Wszyscy moi przodkowie - o ile wiem - pochodzą z bardzo konkretnego miejsca na ziemi, mianowicie parafii w Mosarzu, ewentualnie okolicznych,  w postawskim powiecie dawnego województwa wileńskiego. O żadnych Irlanczykach nie ma mowy! No cóż, sny są dziwne, ale życie jeszcze bardziej...

W listopadzie skończę 60 lat. Z wieloma rzeczami pogodziłam się, a nawet zaczęłam wyobrażać sobie wieczność. Pewien znajomy zakonnik wyznał kiedyś, że bardzo go pocieszają go słowa Jezusa, że "W domu mego Ojca jest mieszkań wiele" i chętnie sobie takie lokum wyobraża. Zainspirowana, też próbowałam zwizualizować sobie swoje życie po śmierci. Nieodmiennie widziałam siebie jak idę drogą wśród pięknego krajobrazu, mam na nogach wygodne, płaskie, kremowe sandały Ryłko za 380 PLN (których nie zdecydowałam sie kupić ze względu na cenę) i luźny kombinezon z brązowego lnu. Jestem około 30-tki, w optymalnej formie fizycznej. Innych ludzi nie zauważyłam, choć dopuszczałam ich istnienie...

Sandały (przecenione pod koniec sezonu na 299,99 PLN) dostałam awansem na imieniny, urodziny i Boże Narodzenie zarazem, a brązowy, haftowany len sama kupiłam po okazyjnej cenie i coś sobie pewnie z niego uszyję, niewykluczone, że luźny kombinezon właśnie. Pozostaje jeszcze owa cudowna bezludna okolica...

Najbardziej humorystyczne wydaje mi sie jednak, że kiedy zbliża się wiek emerytalny i w końcu rozstrzygnie się sprawa, która spędzała mi sen z powiek przez ostatnie 20 lat, nagle przestałam się katować lękiem przed przyszłością i powróciłam do marzeń z dzieciństwa. 

Zaczęlo się od odkrycia darmowych kajaków. Ściślej mówiąc darmowa była tylko pierwsza godzina. Nigdy wcześniej nie pływałam (kajakiem) po Odrze, z porównywalnych akwenów, to tylko raz po Zalewie Kamienieckim, w niezbyt sprzyjających okolicznościach zresztą. Tego lata, co najmniej raz w tygodniu wiosłowalam dziarsko po nurtach tej imponujacej rzeki, a czasem jeszcze eksplorowałam Oławę (co wymagało przenoski koło jazu Małgorzata).

Postanowiłam zaopatrzyć się w odpowiednie buty i wodoszczelny worek. Wtedy właśnie zobaczyłam maski do snorkellingu w promocyjnej cenie i wpadłam! Z mroków niepamięci wychynął Jaques Cousteau, jak z butlą tlenową na plecach, skacze tyłem do wody z łódki unoszącej się na morzu, najprawdopodobnie śródziemnym... Boże, jak bardzo pragnęłam być kimś takim! Nieskończone przestrzenie oceanu, tajemniczy podwodny świat pełen dziwnych stworzeń! Cisza i wielki błękit...

Pamiętam, jak pewnego niedzielnego poranka wybrałam sie z Polijką nad fosę i postanowiłam przyjrzeć się ptactwu wodnemu z bliska. W tym celu chciałam wejść na obiekt, który okazał się karmnikiem dla kaczek unoszącym na wodzie. Na skutek mojego błędu poznawczego obie wylądowałyśmy w chłodnych wodach fosy miejskiej. Był to najprawdopodobniej marzec, więc nawet moja cocker spanielka nie była zachwycona tą nieoczekiwaną kąpielą. Robiąc dobrą minę do złej gry wracałyśmy, ociekając wodą, do domu sennymi ulicami miasta, ignorując zaciekawione spojrzenia nielicznych przechodniów....

"W pogoni za Mwe" mogłam sie udać wyłącznie do ZOO. Dzięki Bogu bilety były w przystępnej cenie. Moi rodzice nie mieli zrozumienia dla idei wyjazdów do lasu w celach obserwacji przyrody ożywionej, no chyba, że na grzyby... W miejskich parkach roiło się od obnażajacych się zboczeńców, ale te akurat okazy napelnialy mnie szczerym obrzydzeniem.

W którymś momencie pogodziłam się z faktem, że będąc dziewczynką w wieku szkolnym nie można być Jaques'em Cousteau, ani nawet podróżnikiem lądowym...

A tu nagle maska do snorkellingu za 29 PLN, calkiem porządna zresztą! Testowałam gdzie mogłam, ale nawet w pięknym Jeziorze Bobowickim, a tym bardziej w gliniance na Oporowie czy stawie na Królewieckiej, nie ma za bardzo co ogladać pod wodą... Nic to, kupię jeszcze płetwy na jakiejś wyprzedaży z nadzieją na Morze Bałtyckie w przyszłym roku lub jakieś inne, jeśli Pan Bóg da!

Tak więc u progu wieku senioralnego, zamiast myśleć o zbawieniu duszy, przeglądam chińskie strony internetowe w poszukiwaniu wetsuitów, spodni i bluz z pianki neoprenowej o odpowiedniej grubości i w przystepnej cenie, które nadadzą się zarówno na kajak jak i do pływania/nurkowania w zimnych wodach. Na początek zamówiłam szorty z neoprenu grubości 3 mm. 

Zamiast trząść się nad każdym groszem z moich topniejących zasobów mam dziwne myśli o dobrobycie - dużym mieszkaniu, jesiennych wyjazdach nad jakieś południowe morza lub do ciepłych źródeł i dobrych butach  dla moich starszo-paniowych stóp bez względu na cenę...

Na pytanie: "Od kiedy ma Pani te objawy?" odpowiem, że pojawiły się gdzieś na przełomie czerwca i lipca 2025 i nie mijają. Jeśli na starość zostanę Jaquesem Cousteau lub zamożną osobą, będzie to najlepszy dowcip mojego życia!




środa, 24 września 2025

O niszczeniu kodu kulturowego

 Oglądam zachowania niejakiego Johny'ego Somali w Japonii i Korei Pd. Czarny patostreamer popisuje się niewyobrażalnym wprost chamstwem w metrze, restauracji, sklepie i na ulicy. Japończycy ani Koreańczycy nie mają pojęcia, jak na to reagować, choć są wstrząśnięci. Jakaś grupa miejscowych influencerów się skrzyknęła i usiłuje bydlakowi wytłumaczyć, żeby szanował ich kulturę, ze skutkiem łatwym do przewidzenia. Czasem jakiś biały turysta z zachodu da mu po ryju, czasem miejscowi go trochę poganiają. Policja depcze mu po piętach i zbiera dowody. Trudność polega na tym, że głośne monologi w metrze nie popadają pod żaden paragraf, rzucanie w ludzi nieświeżymi rybami już bardziej W końcu udaje się zebrać przygarść zarzutów. W Korei Pd groziło mu razem w zależności od źródła 29, 31 lub 36 lat. Nie wierzę, żeby dostał taki wyrok, a już zwłaszcza, żeby tyle odsiedział, ale nawet jeśli miał by być to rok w tamtejszym pierdlu, to też byłoby coś.

Nie jest to jeden tego rodzaju bydlak, niestety. "Media spolecznościowe" wykreowały podobnych imbecyli tysiące. Dla "klikalności" zgwałciliby własną babcię i wrzucili nagranie na TikToka. Mam wrażenie, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy jaki będzie skutek mody na chamstwo, przekraczanie norm społecznych i niszczenie kodu kulturowego.

Nie dotyczy to bynajmniej tylko czarnych Amerykanów na wystepach gościnnych na dalekim wschodzie. Każdy nauczyciel ogląda to zjawisko codziennie w swojej pracy, każdy pasażer komunikacji miejskiej i każdy pieszy na chodniku w mieście Wrocławiu.

Przed wojną na Ukrainie rzadko spotykało się ludzi słuchających muzyki ze smartfonów bez słuchawek, choć czasem było ją słychać mimo to. Ukraińcy "ubogacili" nas zwyczajem puszczania swoich miazmatów na full w komunikacji miejskiej, na ławce pod blokiem, w parku, nad wodą wszędzie, o każdej porze dnia i nocy.

Zły zwyczaj wyparł dobry, zupełnie jak pieniądz. Dziś w tramwaju zwróciłam uwagę takiej osobie, rodzimej zresztą. Co usłyszałam? Że nie ma słuchawek, słucha cicho, tylko mi to przeszkadza i nie będzie ze mną rozmawiać, bo nie ma ochoty.

Widać, że była wyćwiczona w obracaniu kota ogonem i zadowolona z własnego chamstwa. Miala szczęście, że spotkała mnie, ale za 20 lat, ktoś przekraczajacy te resztki norm, które sie jeszcze do tego czasu ostaną, po prostu nakładzie jej po ryju i zachwycony sobą opublikuje nagranie zbierając liczne "polubienia".

Żyjemy w cywilizowanym społeczeństwie tylko dzięki wysiłkowi przeszłych pokoleń. Jesteśmy karłami siedzącymi na ramionach olbrzymów. Dzięki ich pracy nad oporną materią ludzkiej natury (czesto przy pomocy rózeczki lub kija stosowanego w dzieciństwie) wypracowaliśmy kod kulturowy, który zapewnia nam względne bezpieczeństwo. Jeśli to zostanie zniszczone znajdziemy się nagle w dżungli albo czarnej dzielnicy Chicago. Nie wiadomo co gorsze! Nie dopuśćmy do tego, póki jeszcze czas! Sprzeciwiajmy się chamstwu we wszelkich jego przejawach i gdzie się da! Odbierzmy toksycznym jednostkom ich idiotyczny argument "tylko pani to przeszkadza"!!!

poniedziałek, 22 września 2025

O naturze smoków i innych potworów

Jaki jest smok każdy wie. W bajkach jest uosobieniem zła. Każdy wie, że smoka należy się bać, a z powodu jego siły zwalczyć można tylko podstępem. Kto nie jest dość przebiegły, aby go zwycięzyc najlepiej zrobi unikając kontaktu z nim za wszelką cenę...

W zwycięskiej bajce konkursu Biedronki Piórko 2025 "Co zrobić z tym smokiem" autor chce przekonać dzieci, że smok jest co prawda nieco inny, ale w gruncie rzeczy milutki. Ludzie i smoki, a już szczególnie dzieci i smoki, mogą się bez trudu porozumiewać. Rycerze natomiast walczą z tymi sympatycznymi gadami wyłącznie dlatego, że inaczej nie mieli by co robić ze swoim czasem...

Bardzo ciekawy przekaz czyż nie? Ze smokiem można sie miziać! Zwłaszcza dziewczynki  mogą miziać się ze smokiem...


... tylko niestety mizianie ze smokiem kończy się tak:


Wszyscy to wiemy, ale ktoś chce przekonać młode pokolenie, że jest inaczej. Ten ktoś sponsoruje konkursy literackie na bajki dla dzieci, żeby wsączać im do głowy przekaz radykalnie sprzeczny z tym czego doświadczyły wszyskie poprzednie pokolenia.

Furda tam pokolenia, dzieci wiedzą lepiej!!! Wiedzą lepiej z książeczek sponsorowanych przez kogo trzeba! Wiedzą z pop kultury sączącej się 24 godziny na dobę z ich smartfonów...

Odmienność może być pociagająca, zwłaszcza w młodym wieku. Tak sądziły angielskie dziewczęta z dołów spolecznych. Sądziły, że i one mogą doświadczyć czegoś ekscytującego w swoich zapyziałych, postindustrialnych miasteczkach.

Egzotyczny boyfriend czekający pod szkołą. Koleżanki zazdroszczą, zwlaszcza na początku tej obiecującej znajomości... Potem boyfriend zaczyna mieć dziwne propozycje, np żeby się spotkać z wujkiem lat 45 i jego kumplami w liczbie 12, będzie fajnie. Zależy dla kogo. Fajnie nie bylo. Było bardzo niefajnie. Tak niefajnie, że potrzebne jest pogotowie i to zaraz, no i policja oczywiście. Policja nie może uwierzyć, że 12 - latka kopuluje z grupą pakistańskich mężczyzn inaczej niż dobrowolnie i z ochotą. Inaczej bylaby rasistką. Rasiści się wprawdzie zdarzają jak np ojciec jednej z dziewczynek, który usiłował wtargnąć do domu, gdzie właśnie odbywal się gwałt zbiorowy na jego córce. Zbereźnik został natychmiast aresztowany...

Małe rasistki skarżące sie policji zostały zignorowane. Któżby im uwierzyl. Wystarczy popatrzeć jak są ubrane i wysmarowane na obliczach. Jak małe kurwy, niestety. Zainspirowaly się jakąś wyjącą gwiazdą merdajacą dupą na swoich występach muzyczno-tanecznych. Mamuńcie nie widzą i nie słyszą. Cieszą się, że córunie mają powodzenie. Że bardzo specyficzne - i tylko wśród egzotycznych kawalerów - dochodzi do świadomości nieco później. Zwykle za późno...


Czy chcemy przez to przechodzić?

Rodzice, nie spisujcie młodego pokolenia na straty. Zacznijcie wreszcie wychowywać swoje potomstwo! Skromny ubiór i sposób bycia to nie opresja tylko jeden ze środkow bezpieczeństwa! Nie hodujcie nam wszystkim rozwydrzonych potworów. Rozwydrzonych, a zarazem bezbronnych wobec świata i pozbawionych pomocy dorosłych, których autorytet odrzucili w swojej bezbrzeżnej głupocie i arogancji!


Dlaczego jakieś katolickie albo konserwatywne wydawnictwo nie ogłosi konkursu na książkę dla dzieci albo młodzieży. Z góry zakładamy, że to sie nie uda? Że nie ma wśród nas  talentów literackich? Dlaczego ktoś nie zasponsoruje atrakcyjnego wizualnie filmu ze zdroworozsądkowym, pozytywnym przekazem? Móglby być animowany...

Tak, wiem są katolickie konkursy promujące pobożne wypracowania, sama brałam udział w jednym z nich. Tylko do kogo z tym można dotrzeć? Wyłacznie do dumnych rodziców młodego autora.

Odpuszczenie sobie kultury to największy grzech konserwatywnej/katolickiej części społeczęństwa. To jedno z tych zaniechań, które będzie miało nieskończone konsekwencje...



niedziela, 21 września 2025

Kto nam to robi?

Dwa lata przed zamordowaniem Iriny Zaruckiej do nowojorskiego metra wszedł inny czarny "career criminal" Jordan Neely - po 40 aresztowaniach,  nie całkiem zdrowy psychicznie i do tego naćpany - mamrocząc, że ktoś dzisiaj zginie. Nie trzeba specjalnej wyobraźni, żeby zgadnąć co to miał być za ktoś - z całą pewnością ktoś biały i słabszy - kobieta albo dziecko. Na nieszczęście dla niego znalazł się biały młody mężczyzna (24 lata), były żolnierz, który go skutecznie obezwładnił. Niestety, czarny się przekręcił i bohaterski Daniel Penny został oskarżony o zabójstwo. Po roku uniewinniono go wśród dzikich protestów BLM.W tym kontekście nie dziwi całkowita obojętność współpasażerów Iriny Zaruckiej, zwłaszcza, że byli czarni. 

To nie jest pierwszy ani jedyny wypadek traktowania bohatera jak kryminalisty i lania krokodylich łez nad zbirem. Takie historie powtarzają się do urzygu w USA i Europie. Widać wyraźnie diabelski schemat - pierwszy krok to hodowanie potwora -"fatigue grenerators", "Pakistani grooming gangs" albo "refugees welcome" - poprzez nienależne przywileje i bezkarność dla pasożytów uzasadnione wziętą z dupy łzawą opowieścią o ich cierpieniach. Drugi - spacyfikowanie miejscowej populacji poprzez nieproprcjonalnie surowe kary za jakiekolwiek protesty czy nawet komentarze w internecie lub samoobronę.

Mniej spektakularna ale równie destrukcyjna jest akcja degenerowania społeczeństw zachodnich przez system oświaty. Ktoś zauważyl w komentarzu pod filmem o problemach amerykańskich szkół publicznych, że to to prostu jeden wielki darmowy babysitting service. Dość powiedzieć że na stosunkowo dobry Uniwersytet Yukonn w stanie Conecticut dostała się dziewczyna, która nie umie czytać ani pisać (tutaj: https://youtu.be/l0ioy256uqY). Przeszła szkołę podstawową i średnią nie nabywajac tych umiejętności dzięki programowi "no child left behind" i przynależności do mniejszości etnicznej (Portoryko). To jest dokładnie ten kierunek w którym zmierzamy pod przewodem Nowackiej.

 Tylko, że w Ameryce szkoły publiczne obsługują wyłącznie "lower classes" znaczy kolorowych (czarnych i latynosów) i ubogich imigrantów. Są fikcją mającą za zadanie utrwalić ich niski status społeczny. Nawet jeśli są zdolni, nie mają szansy niczego sie nauczyć w klasach zdominowanych przez agresywnych debili. Mogą uważać się za szczęściarzy, jeśli ujdą z życiem. Kogo stać chodzi do szkoly prywatnej, w której są wymagania i dyscyplina. 

W Polsce takiej alternatywy nie ma. Szkoły prywatne przeznaczone są dla uczniów, którzy  nie poradzili sobie w publicznych i są ponurą groteską. Wiem coś o tym, bo w kilku pracowałam. Destrukcja systemu oświaty skończy się odebraniem szansy zdolnej, a nawet przeciętnej młodzieży. Komu na tym zależy? Kto nam to robi?

My możemy sobie mówić, że jesteśmy postkomunistycznym, nie suwerennym krajem na peryferiach UE, którym rzadzą obce slużby i kupieni politycy, ale Stany Zjednoczone albo Wielka Brytania? Kto im to robi? Kto poświęca białe dziewczynki z robotniczych rodzin, żeby Pakistańczycy mogli się ich kosztem bezkarnie "zabawić"? Kto legalizuje przestępstwa popelnione przez czarnych? Kto wypuszcza chorych psychicznie narkomanów z więzień, aby mogli zabijać bialych korzystajacych nieopatrznie z komunikacji miejskiej? Kto dyskretnie, a skutecznie skolonizował system i obrócił go przeciw miejscowej ludności? Kto? Czyżby "usual suspects"? A jeśli tak, to w jakim celu?

sobota, 20 września 2025

Black fatigue, czyli przepis na wyhodowanie potwora

Od sierpnia mam wstręt do polityki ze szczególnym uwzględnieniem krajowej. Dochodzą do mnie odlegle echa zdarzeń, ale nie sprawdzam szczegółów. Wyjątek zrobiłam dla zamordowania Iriny Zaruckiej, której śmierć bardziej mnie poruszyła niż zastrzelenie Charlie'go Kirka. Ten ostatni miał wielu wrogów i był osobą publicznie rozpoznawalną, regularnie ryzykującą życiem odwiedzając bastiony lewactwa, jakimi stały sie amerykańskie uniwersytety, celem debatowania z ludźmi o odmiennych poglądach.

23- letnia Ukrainka przyjechala do USA po wybuchu wojny szukając bezpieczeństwa + lepszego życia. Swój amerykański sen zaczęła od pracy w pizzerii, a skończyła w kolejce (light rail) w Charlotte (w stanie Północna Karolina) Zabił ją DeCarlos Brown, czarny profesjonalny przestępca  (career criminal jak mówią amerykanie), prawdopodobnie nie całkiem zdrowy psychicznie. Był 14 razy aresztowany, w tym za zbrodnie z użyciem przemocy (violent crimes), po ostatniej z nich przebywał na wolności zobowiązawszy sie pisemnie, że stawi sie w sądzie w dzień rozprawy.

Nie chce mi sie referować przebiegu zdarzenia, film jest dostępny w internecie. Tam też znaleźć można bardzo liczne ilustracje zjawiska zwanego black fatigue (czarne zmęczenie czy raczej zmęczenie czarnymi) - niezliczone zapisy zachowania czarnych w sklepach, na lotniskach, barach i innych miejscach publicznych. Są to obrazki równie przerażające jak czarny przestępca, z zaskoczenia dźgający nożem Bogu ducha winną bialą dziewczynę, wśród calkowitej obojętności pozostałych pasażerów (też czarnych). Materialy te są często komentowane przez czarnych współobywateli w duchu bardzo krytycznym. 

W czarnych dzielnicach zamykane są sklepy spożywcze i apteki, gdyż w wielu stanach praktycznie zalegalizowano kradzieże zuchwałe (shoplifting). Nikomu nie opłaca się prowadzić jakiegokolwiek biznesu, bo czarni albo kradną, albo demolują lokal i filmują celem zamieszczenia nagrania na youtube.

Jak wyglądają szkoły, czy jak zachowują się młodociani podczas interwencji policji nie chce mi się nawet pisać. Jest to horror! W dużym stopniu horror na własne życzenie. Golem wyhodowany przez liberalnych pięknoduchów zabójczy przede wszystkim dla "społeczności" ("community"), ktorej miał pomóc i wszystkich pozostałych obywateli przy okazji.

Takiego Golema wyhodowali sobie Brytyjczycy - vide Pakistani Grooming Gangs - i wszystkie państwa Zachodniej Europy w osobach "uchodźców" z bliskiego wschodu i Afryki. Święte krowy - już z natury dzikie - obdarzane hojnym wsparciem finansowym i całkowitą bezkarnością stają się wieloglowymi smokami ziejacymi ogniem, porywajacymi miejscową młodzież i demolującymi system, na którym pasożytują.

Swoją drogą owa młodzież też hodowana jest na potwora wewnętrznego - same prawa, żadnych obowiązków + związywanie rąk rodzicom, nauczycielom i policjantom, aby nikt nie mógł jej dyscyplinować. To jest przepis na podobny horror.

Tak samo ma się rzecz z Ukraińcami, których tak gościnnie przyjęliśmy. Jeszcze kilka lat, a będziemy we Wrocławiu mieli ukraińskie dzielnice w centrum miasta, do których Polak nie bedzie mial ochoty wchodzić...

P.S.

USA wyhodowały też Golema na bliskim wschodzie - państwo, które przeprowadza czystki etniczne nie kryjąc się z tym, a opinia miedzynarodowa patrzy w inną stronę...



czwartek, 11 września 2025

Kilka uwag o zwycięskich pracach w konkursie Biedronki "Piórko 2025"

Muszę wrócić do laureata konkursu biedronki Piórko 2025 i jego prac, nie po to jednak by się wyzłośliwiać, tylko podzielić z tobą, drogi czytelniku, kilkoma spostrzeżeniami. Zwycięskie ilustracje można zobaczyć tutaj https://piorko.biedronka.pl/ . Z oczywistych względów nie publikuje ich na blogu, co zapewne byloby wygodniejsze.

Autor jest profesjonalistą posługujacym się środkami plastycznymi bardzo świadomie, a jego wyrazisty styl dobrze się wpisuje w oczekiwania licznych gremiów typu jury konkursów artystycznych, więc ta wygrana, ani mnie nie dziwi, ani nie oburza. Jest jednak jeden drobny sęk. Otóż prace laureata calkowicie ignorują wytyczne dla uczestników...

Ilustracje miały pokazywać całe spektrum możliwości autora, a więc ujęcia z bliska - portrety, całe postacie w ruchu, pojedynczo i  w grupach, szerokie kadry z krajobrazem, wnętrza itp.  Ostrzeżenie by nie przedstawiać postaci bohaterów bajki w takich samych pozach i podobnie wykadrowanych było wyartykulowane expresis verbis. Jest to bowiem jeden z najczęstszych, a zarazem dyskwalifikujących błędów debiutantów w tej sztuce. A co mamy u pana laureata?  Wszystkie postacie pokazane en face, ucięte na wysokości ramion lub bioder. Jedyny ruch jaki obserwujemy to ustawienie pod kątem lub do góry nogami wizerunku smoka i minimalne odwrócenie twarzy królewny od pozycji ściśle frontalnej...

Radzono uczestnikom, by najpierw sobie bohaterów bajki naszkicować w różnych ujęciach. Bardzo się tym przejęłam wymyślając smoka - łapy, stawy, ilość palców, długość szyi i ogona, kwestia skrzydeł lub ich braku, grzebienia na plecach itp. 

Ze zwycięskich prac nie dowiemy się jak wygląda smok. Zobaczymy wielokrotnie jego głowę en face, a na okladce ogon i zaskakująco małe łapki przednie. Zgadujemy, że dziewczynka ma nogi, choć ich nigdy nie widzimy, więc nie dowiemy się czy jej strój to kolorowy sweterek noszony do spodni czy też bardziej odpowiednia dla księżniczki suknia. Wnioskując po zbrojach rycerzy strój bohaterki powinien raczej nawiązywać do (bajkowego) średniowiecza.

Inna porada zachęcala uczestników konkursu do rozwiązywania każdego obrazka w odmiennej kolorystyce, a co zatem idzie zupelnie innym nastroju. Każdy mial być "innym światem". Wszystko to bardzo pięknie, ale pan laureat oparł każdą ze swoich ilustracji na trzech kolorach podstawowych, tylko nieznacznie je różnicując. Nawet proporcja niebieskiego do żółtego i czerwonego niewiele się różni w poszczególnych pracach, jakby cały czas pamiętał, żeby ilość każdego z kolorowych tuszy zużytych na  wydruk była podobna.

No i oczywiście mityczne dostosowanie ilustracji do "możliwości poznawczych dziecka". No cóż, nieodmiennie odnoszę wrażenie, że chodzi raczej o preferencje jurorów, innymi słowy o to co się nosi na "artystycznych salonach". Kto wymyślił, że dziecku łatwiej odczytać obrazek poddany radykalnej stylizacji niż realistyczny? Czy są na to jakieś badania? Myślę, że wątpię.

Co najmniej jednego z obrazków nie jestem w stanie odczytać nawet w swojej 60-tej wiośnie. Jest na nim niebieski kaktus z Bolka i Lolka na Dzikim Zachodzie, żółty kształt i białe chmurki na czerwonym tle. W dzieciństwie na widok takich ilustracji poczułabym się oszukana. 

Pamiętasz czytelniku Bajki Pana Perrault z PRLowskiej telewizji, w których grali ludzie, nawet należycie ucharakteryzowani, ale zamiast odpowiednich plenerów i wnętrz była"scenografia" narysowana na kartonie ? Abominacja totalna! Nie mogłam na to patrzeć! Oszustwo, zuchwałe oszustwo!

Stylizacja w stylu Szancera jak najbardziej, piękne królewny o długich włosach i mężni rycerze w zbrojach z tej samej epoki co szaty dam i architektura. Spojność świata, króra pozwala czytelnikowi/widzowi na chwile uwierzyć w jego realność.

Myśląc nad swoim smokiem pierwotnie widziałam go nieco "człekopodobnie" na wzór odnośnej postaci z Przygód Baltazara Gąbki, jednak mój odbiorca próbny bardzo gwałtownie zaprotestował używając argumentu, że smok powinien wyglądać jak smok, znaczy wielki gad!

Zwycięskie ilustracje Piórka 2025 podobają się jurorom i ludziom z artystycznym wyksztalceniem zdobytym w ostatnich czasach . Czy bedą podobać sie dzieciom? Osobiście bardzo wątpię. Mi jako dziecku na pewno by sie nie podobały, jako osoba dorosła doceniam styl autora i jego humor.  Natomiast bardzo nie podoba mi się, że organizatorzy traktują uczestników jak stado baranów, które ma się stosować do pewnych wytycznych podczas gdy ci, którzy i tak wygrają są z nich zwolnieni. 

P.S.

Drodzy jurorzy z dedykacją dla was i z myślą o waszych gustach zaprojektowałam obrazek w Paint 3D:






środa, 10 września 2025

Moje ilustracje na konkurs Biedronki Piórko 2025

Zwycięzca w konkursie Biedronki Piórko 2025 wyłoniony, więc mogę spokojnie opublikować moje ilustracje. Znowu postawiłam na akwarele, tym razem bez piórka i tuszu. Miałam nowe farby i nowy zestaw pędzli - efekty można ocenić poniżej:
Pierwszy projekt okładki - ze smokiem wyglądajacym z wieży - utrzymany w chłodnej kolorystyce sugerującej noc 
Drugi projekt okładki - z królewną Klarą - w czerwieniach i fioletach przywodzących na myśl zachód słońca
Królewna klara wyglądajaca z okna
Strażnik drzemiący na stojąco z głową opartą o halabardę (drzewce)
Królewna Klara wchodzi do komnaty, gdzie uwięziony jest smok
Królewna zdaje sobie sprawę kogo właśnie uwolniła
Smok czyści okulary
Klara częstuje smoka sokiem malinowym
Królewna tłumaczy ojcu i jego baronom, co mówi smok
Klara w oknie swojej wieży

Zwycięskie ilustracje nie budzą we mnie takiego sprzeciwu jak w zeszłym roku. Są sprawnie zrobione w estetyce, ktora mnie nie zachwyca, ale zapewne ma mnóstwo zwolenników, o czym świadczy werdykt jury. Podoba mi się - jako dorosłej osobie - poczucie humoru autora, choć nie jestem pewna czy doceniłabym je jako dziecko. Tu można obejrzeć https://piorko.biedronka.pl/

Dobrze sie bawiłam prawie cały czerwiec, ale widzę jasno, że szans w tym konkursie nie mam żadnych, więc pozostaje mi żywić pewną nadzieję, że w przyszłym roku nie ulegnę pokusie, żeby znowu wziąć udział... Trzeba przyznać, że organizator bardzo ujmująco motywował w tym roku uczestników przysyłając co tydzień słowa zachęty i dobre rady każdemu, calkiem sensowne zresztą.

wtorek, 9 września 2025

Wszędzie dobrze, ale...

 Pytanie za 100 tys.! Co to za jezioro?


Nie wiem czy ktoś zgadł, więc odpowiadam: Odra przy Moście Milenijnym widziana z Beach Baru.

No to drugie pytanie: Jakie gatunki ptaków widać na poniższym zdjęciu?


Tak, wiem, że słabo widać, więc pomogę: pierwsze trzy od lewej to głowienki, mniej wiecej na środku ogorzałka, na prawo od niej łyska rozmawia z głowienką, a jeszcze bardziej na prawo kolejna łyska i widziana z profilu kurka wodna. W głębi brodzi czapla siwa...Wszystko to we Wrocławiu nad Odrą  (okolice ul. Celtyckiej na Kozanowie)

Rok temu byłam a Rowach, a 2 lata temu w Łebie. Obie miejscowości położone tuż przy granicy Słowińskiego Parku Narodowego. Największym szokiem oprócz rowerów na plaży i tzw "melekserów" byl zupełny brak ptaków wodnych na plaży i w morzu. No, może raz widziałam ostrygojada, pojedynczego biegusa i sieweczkę obrożną (czy jakąś inną). Tymczasem we Wrocławiu nie muszę wychodzić z domu, żeby zobaczyć wiewiórkę buszującą na orzechu pod moim oknem albo dzięcioła, o sikorkach, gilach i raniuszkach nawet nie wspominam. 

Czyżby zwierzęta i ptaki także wolały mieszkać w dużych miastach? Czy to jednak nie jest dziwne?


poniedziałek, 8 września 2025

O wykluczeniu komunikacyjnym i wiewiórkach za oknem

 Dziś rano powital mnie taki oto widok z okna:

W środku miasta wiewióreczka na orzechu ok. 10 rano - to jej stala pora na wizytację mojego podwórka! 

W sierpniu odwiedziłam koleżankę ze studiów, która pokazywała mi atrakcje Ziemi Lubuskiej. Zamieszczam kilka zdjęć, które mają sie nijak do piękna tego niedocenianego regionu:

Ostra Brama w Rokitnie
Chrystus w Świebodzinie

Opactwo pocysterskie w Paradyżu

Nie sfotografowałam cudnych czystych jezior i lasów. Jest ich tam pełno i do żadnego nie dojedziesz, drogi czytelniku, jesli nie masz samochodu i nie znasz okolicy. W odleglości 2-3 godzin jazdy od Wrocławia są takie miejsca, jakich nie znajdziesz w Europie jak np jezioro w lesie koło Rokitna. Nikt o nim nie wie z wyjątkiem tych, ktorzy wiedzą. Przyjeżdżają kamperami i nurkują w jego czystych wodach...

O zabytkach i historii tych ziem też nie za wiele wiadomo, a to rzeczy fascynujace. Na szczęście kilku pasjonatów się tym zajmuje zarówno naukowo jak i popularyzatorsko.

W pelni zrozumiałam czym jest wykluczenie komunikacyjne. Działa w obie strony. Mieszkańcy nie mogą dojechać do pracy, a potencjalni turyści nawet nie wiedzą o istnieniu niezwykłych miejsc stosunkowo niedaleko od ich miejsca zamieszkania. Odnoszę wrażenie, że komuś bardzo zależy, żeby tak zostało...

P.S.
Wielu ludziom, skądinąd wykształconym, wydaje się, że Ziemia Lubuska to taki drugi Szczecin - właściwie zawsze był niemiecki i dostał sie Polsce Ludowej na tzw krzywy ryj po II WŚ. Nic blędniejszego. Międzyrzecz np zawsze był polskim miastem administracyjnie należacym do Wielkopolski. Pod panowanie pruskie dostał się dopiero po zaborach, a II RP  straciła go na rzecz Niemców w referendum, gdyż ci urządzili Jagodno - nawieźli swoich z głębi kraju i to ich głosy zadecydowały. Podobnie był z Pszczewem. 

PRL natomiast nie obchodzil sie dobrze z ani z autochtonami, ani z przedwojennymi dzialaczami na rzecz polskości tych ziem, o partyzantce antykomunistycznej, również aktywnej w tutejszych lasach, nie wspominając.

Herb I RP z herbem Poniatowskiego (Ciołek) w kościele pocysterskim w Paradyżu







sobota, 6 września 2025

Bezpłatne kąpieliska miejskie, a sprawa ukraińska

Nawrocki spotkał się z Trumpem, Meloni i Leonem XIV. Niemcy zaniepokojeni, miejscowa kanalia wzmożona. Ks. Chmielewski miał mieć romans z niunią, która poleciała do GW na zwierzenia intymne.

Lato ma sie ku końcowi, nie byłam nad morzem w związku z tym skóra na rękach dokazuje. Nie mogę malować, ani wykonywać drobnych prac remontowych (izolacja akustyczna) ze względu na nieunikniony kontakt z chemikaliami. Rękawice pomagają chronić (względnie) zdrową skórę, ale przy zaostrzonych zmianach są na nic.

Najbardziej jednak męczy mnie fakt, że nie spacyfikowałam na kąpielisku na Oporowie ukraińskiej niuni, która kąpała tam wielkiego bojowego psa. Pies w przerwach odlewał się w trzciny zarastajace brzeg jeziora. Kąpielisko już nieczynne. Ratownika i jego wieży nie ma, dzięki czemu można pływać po całym stawie (czy raczej gliniance) bez obawy, że ktoś zacznie gwizdać, wrzeszczeć czy w inny sposób zakłócać czlowiekowi relaks w wodzie. Niunia więc uznała, że odrobina moczu jej pupila nie zawadzi kąpiacym się Lachom, w tym lackim dzieciom w wieku przedszkolnym. Zatkało mnie i nic nie powiedziałam, uwiera mnie to do dziś.

Kąpielisko na Królewieckiej obesrane po wszystkich brzegach z wyjątkiem oficjalnej plaży. Tablica informuje, że sinice, w które nie do końca wierzę. Sinice nie robią na mnie wrażenia, ale ilość gówien w trzcinach już tak. Na brzegach pełno toi-toji obok stanowisk do grilla oraz drewnianych stołów i ławek. Bardzo fajnie pomyślane miejsce do rekreacji nad wodą.

- My już tam nie chodzimy... - powiedziala miejscowa kobieta zapytana o drogę - to było bardzo fajne miejsce, ale zostalo przejęte przez Ukraińców. 

Oj zostało i to jeszcze jak! Z Oporowem jest to samo w sezonie. Liczylam na wrzesień, ale zdaje się zbyt optymistycznie. Staw na Królewieckiej jest dużo wiekszy i płytszy. Na środku wyspa dla ptaków zamieszkała przez rodzinę łabędzi. Łabędzie mogą być niebezpieczne nawet dla kajakarza, a co dopiero dla czlowieka płynącego wpław.

Widziałam tam  tego lata bąka, ptaka z rodziny czaplowatych, a na Oporowie bączka - najmniejszego przedstawiciela tejże rodziny. Oba gatunki raczej rzadkie i trudne do wypatrzenia. Mieszkają w trzcinowiskach. Generalnie jestem za tym, żeby im nie obsrywać habitatu! 

Nie chcę brzmieć jak Janda czy inna Młynarska, ale kąpieliska w dużym miescie to nie Morze Bałtyckie ani stan sędziowski, który "się sam oczyszcza". Obyczaj srania tuż przy brzegu, żeby zanieczyścic wodę, w której kapią sie udręczeni upałem ludzie wydaje mi się dość egzotyczny i wyjątkowo obrzydliwy. 

Ktoś mi może zarzucić, że nie mam dowodów, że został przywieziony z Ukrainy. Może i nie mam, ale wcześniej tego rodzaju zjawiska na TAKĄ skalę nie zaobserwowałam. 


niedziela, 3 sierpnia 2025

O demonach ukraińskich i straszeniu wiernych "egoizmem"

Pierwsza niedziela miesiąca i demony dostały pierdolca. W mieszkaniu do wynajęcia nade mną tłuką się od wczoraj wieczorem. Dziś apogeum. Siedzę w słuchawkach ochronnych do młota pneumatycznego czy innej wiertary. Drgań nie wygłuszają, więc dalej słyszę jak dziatwa ukraińska roznosi wśród dźwięków instrumentu muzycznego nieszczęsny lokal po sąsiedzie-alkoholiku.

W mieszkanku-premium, tuż za ścianą, życie towarzyskie młodzieży ukraińskiej dobrze sytuowanej. Pety wyrzucane prosto z balkonu do wypieszczonego ogródka sąsiadki z parteru. Ukraińcy z mieszkania na przeciwko palą pod bramą i najpierw zostawiali tam swoje niedopałki. Potem pojawił się słoik, który szybko się napełnił i nikt nie kwapił się go wynieść, choć do kosza na śmieci dosłownie kilka kroków. Obecnie wisi kartka, żeby po sobie sprzątać...

Kazanie ojca Dariusza OSPPE bardzo mnie wchrzaniło. Zamożny człowiek, któremu obrodziło pole i uznał, ze jest zabezpieczony do końca życia został przez paulina potępiony za "egoizm", bo nie pomyślał o "drugich"!!! Zamożni ludzie, proszę ojca, cały czas myślą o "drugich" - mianowicie jak ich użyć. Czy ojciec naprawdę myśli, że bohater ewangelicznej przypowieści nie karmiłby ze swego dostatku własnej rodziny i domowników? Kto by na niego pracował, kto by go bronił w razie napadu?!!! Kogo by chędożył, gdyby go naszła ochota?!!! 

Problem z nim polegał na tym, że chciał się uniezależnić od Boga, zabezpieczyć przed jego nieprzewidywalnością. Niestety, wszyscy mamy ten problem, choć nie każdemu pole tak obradza. Ubodzy umierają z lęku przed przyszłością, bo zdani są wyłącznie na Boga, który może wszystko dać i wszystko zabrać. Bogaci próbują sami zadbać o swoją przyszłość. W dzisiejszym czytaniu Bóg pokazuje jednemu z nich, kto tym interesem rządzi i ile warte są ludzkie zamysły niezgodne z jego wolą. W większości wypadków jednak bogaci kwitną, a ubogiemu zabierana jest nawet ta odrobinka, którą ma.

Nie chodzi o żaden "egoizm", tak bardzo umiłowany w kazaniach, tylko o zgodę człowieka na to, żeby to Bóg był Bogiem. O tym jest cały Stary Testament, a i nowy w większości. To jest najtrudniejsze, bo brak zaufania wzmacniają złe doświadczenia i liczne rozczarowania...

Straszenie "egoizmem" całkowicie immunizuje słuchaczy na przesłanie Ewangelii. To porównywalne z używaniem pałki "antysemityzmu", "rasizmu" i innych "fobii" w debacie publicznej. Nie znaczy dokładnie nic.














czwartek, 24 lipca 2025

O źle zaadresowanym liście kardynała Rysia

 

Kardynał Ryś przekracza granicę (po raz kolejny)

Czy kardynał może być debilem? Zdecydowanie nie powinien! A jeśli nie jest, dlaczego używa debilnych argumentów w swoim liście do wiernych diecezji łódzkiej? Może ich uważa za debili?

Cały jego wywód o prawie każdego człowieka do osiedlania się gdzie chce można obalić prostym spostrzeżeniem, że ludzie wpychani przez Niemców do Polski przez zachodnią granicę NIE CHCĄ SIĘ TU OSIEDLIĆ!!! ONI CHCĄ DO NIEMIEC!!! Wasza Eminencjo kardynale Rysiu, list jest źle zaadresowany, powinien trafić do: Bundeskanzler Merz. Jego proszę pouczać o tym fundamentalnym prawie człowieka, o którym nie słyszeli ojcowie Kościoła, ani ich następcy przez ostatnie 2000 lat.

Wszycy sie zgadzamy, że nieuzasadniona przemoc jest zła. Jak Wasza Eminencja nie zobaczyła piętrowej przemocy w działaniu niemieckiego rządu i jego służb, na zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą!!! Najpierw ściągają - przy pomocy kłamstw - z upadłych krajów Afryki i Azji mężczyzn w wieku poborowym. Następnie wciskają tych ludzi - wbrew ich woli - do sąsiednich krajów wbrew woli ich mieszkańców!

Rozumiem, że Wasza Eminecja ma gdzieś los miejscowej, mniej wartościowej ludności, zwłaszcza najsłabszych - kobiet i dzieci. OK. Żyję na tym świecie wystarczajaco długo, że to mnie nie dziwi. Jednak powoływanie się na Ewangelię jest w tym przypadku ryzykowne, gdyż zawiera ona zasadę ordo charitatis w interpretacji samego Jezusa "niedobrze jest zabrać chleb dzieciom i dać go psom"

Przypominam, że słowa skierowane były do Syrofenicjanki, kobiety obcego plemienia, która prosiła o uwolnienie córki od dręczącego ją złego ducha.

środa, 16 lipca 2025

O infantylnych debilach

 Idę sobie dzisiaj w stronę Rynku i na widok skutera porzuconego na środku chodnika łapię go i odsuwam w kierunku stojaka na rowery, po czym puszczam.

Młody facet idący z kobietą i dzieckiem pyta mnie owym charakterystycznym tonem "moralnej wyższości":

- Dlaczego pani niszczy tą hulajnogę (sic!)?

- Bo ktoś się o nią zabije! - odpowiadam 

Dalej niedokładnie pamiętam ale coś w rodzaju: "Jest dużo miejsca na chodniku" czy też  "można ominąć"

Na co ja: 

- Niektórzy ludzie niedowidzą! Słyszał pan o takich przypadkach?!!!

A ten jełop, że JA widzę!

Widzę, jeszcze widzę baranie, ale są tacy którzy nie widzą, albo idą o kulach, albo są nerwowi i kiedy będzie na nich jechał rower z naprzeciwka to się potkną i przewrócą. Poza tym jest milion możliwości  wypadku na skutek umieszczenia na chodniku takiej przeszkody.

Ten infantylny debil tego wszystkiego nie widzi, tylko "krzywdę" brutalnie przesuniętej "hulajnogi".

Skąd się oni wszyscy biorą?!!!

-

czwartek, 10 lipca 2025

Kto prowadzi wojnę przeciw nam?

Kontrola na przejściach granicznych zapowiedziana przez Tuska zdaje się mieć głównie na celu wyeliminowanie Ruchu Kontroli Granic, aby nikt nie przeszkadzał Niemcom w podrzucaniu nam - bez żadnego trybu - swoich egzotycznych gości, serdecznie zapraszanych przez Merkel i ciągle przywożonych do Europy przez NGOsy finansowane przez rząd federalny.

Umowa UE- Mercosur podpisana, wyrok na polskie rolnictwo zapadł, ale kij z nim, przecież wieś - w większości - nie głosuje jak należy. A bezpieczeństwo żywnościowe w razie wojny? Kto by sie takimi głupotami przejmował!

Tymczasem firmy z Ukrainy rekrutują legalnie pracowników z Wenezueli i Kolumbii dla niemieckich firm działających w Polsce. Jakie my mamy z tego korzyści? Brak miejsc pracy dla Polaków, brak podatków dla państwa polskiego i tzw koszty społeczne - bijatyki, mordy i gwałty na miejscowej, mniej wartościowej ludności.

Migracja JEST bronią biologiczną naszych czasów. Przypatrzmy się kto jej przeciw nam używa: Putin i Łukaszenko przy wsparciu miejscowej kanalii (obecnie przy władzy), Niemcy oraz Ukraińcy wespół z "zagranicznymi inwestorami".

A czy za naszą wschodnią granicą przypadkiem nie ma regularnej wojny? Czy przypadkiem nie brak tam rekruta? To dziwne, bo "mieszkanko premium" sąsiadujące z moim wynajęło dwóch młodzieńców z Ukrainy, ktorzy zajmują się głównie intensywnym życiem towarzyskim o różnych porach dnia i nocy.

czwartek, 3 lipca 2025

Koniec "sfałszowanych wyborów" i groźny Tusek

No, przydługi cyrk pt "sfałszowane wybory" mamy za sobą. Tzn nie ma pewności, co te barany jeszcze wymyślą, ale sąd najwyższy uznał wynik i tego nie udało sie wysadzić Giertychowi, Bodnarowi ani Tuskowi. 

Swoją drogą występy gościnne Bodnara przed sądem były żenujące i ta obłudna gadka, że sąd powinien pochylić sie nad każdym protestem! Jak te protesty wyglądały widać na stronie Sądu Najwyższego np "Protestuję przeciw wyborowi prezydenta". Nic dziwnego, że publikacja kilku próbek rozwścieczyła prokuratora generalnego...

Joanna Miziołek podzielila się w "Rozjeździe" plotką, że szybkie gratulacje Urszuli von der Jeleń dla prezydenta elekta były wynikiem telefonu z USA od Marco Rubio, który miał powiedzieć, że jeśli UE zrobi w Polsce wariant rumuński to ma wojnę celną na bank.

Patrole obywatelskie na granicy zachodniej wymusiły na Tusku groźne deklaracje (wprowadzenie kontroli na ganicy z Niemcami i Litwą od poniedziałku), zobaczymy co z tego będzie.

poniedziałek, 9 czerwca 2025

O paradzie równości we Wrocławiu

Jechałam w sobotę na spotkanie mojej klasy z podstawówki jedenastką. Widziałam przez okno gromadę dziwnie ubranych ludzi rozchodzących się z jakiegoś zgromadzenia, które najpewniej miało miejsce na placu Wolności. Sądząc po strojach, makijażu i akcesoriach musiała to być tzw "parada równości" (znaczy "gay pride" jak to nazywają anglosasi). Najdziwniejsze jednak było, że ów tłum (a raczej tłumek) składal się prawie wyłącznie z młodych kobiet, potocznie zwanych julkami.

Kiedy wsiadły do tramwaju i napełniły cały wagon gwarem rozmów, uderzyło mnie, że w większości reprezentują bardzo określony typ kobiety, dobrze mi znany - grzeczne, dobrze ułożone dziewczęta, które postanowiły wyjść z roli. Zachowywały się głośno, nawet przeklinały, ale słychać było wyraźnie, że nie mają w tym wprawy i dopiero eksperymentują.

Na spotkaniu było nudnawo. Pewnie dlatego, że już trzy podobne imprezy odbyliśmy w przeszłości i mniej wiecej wiedzieliśmy, co każdy z nas robi w życiu, a poza tym chyba nie byliśmy ciekawi. Lokal - "czeski pub" - przypominał wielką stołówkę pełną zapachu dań obiadowych. Można było zamówić piwo, jakiś coctail lub coś na ciepło. Na nic z tego nie miałam ochoty, więc sączyłam wodę mineralną niegazowaną za 11 PLN. Było strasznie głośno, więc rozmowa ogólna przy stole na 12 osób nie była możliwa. Rozbiliśmy się na grupki i po pewnym czasie wyczerpaliśmy tematy.

Może byloby inaczej, gdybym nie zaprotestowała przeciw tematom politycznym - zamiast nudy mielibyśmy nawalankę w proporcji ja kontra wieszość zacietrzewionych zwolenników kandydata Czaskowskiego Rafała + kilka osób milcząco kibicująceyh jednej ze stron. Musiałabym odpierać argumenty w stylu "ubrałam sie na czarno i płakałam caly dzień" albo odnosić sie do aluzji o pozyskiwaniu mieszkań komunalnych w sposób nie calkiem przejrzysty. Nie miałam ochoty, a poza tym liczyłam na jakąś interesujacą rozmowę ogólną, która nie nastąpiła..

Kiedy tak siedziałam tłumiąc ziewanie, nagle zrozumiałam o co chodzi tym julkom uczęszczajacym na parady równości. Otóż w każdej gromadzie - np w klasie czy na roku - zawsze wyłania się "elita" tzn najbardziej atrakcyjni towarzysko chłopcy, którzy dobierają sobie wyselekcjonowane wedlug niejasnych kryteriów dziewczyny. Nie wnikam czy jest to kryterium klasowe, majątkowe czy "estetyczne", to nie ma znaczenia. Reszta - zwłaszcza kobiety - nie czuje się z tym dobrze. Dowiadują się oto, że są "gorsze", nie warte uwagi. Nie rozumieją dlaczego, bo za cholerę nie widzą większej atrakcyjności tych wybranych. Jeśli są nieśmiałe, stłumione i ogólnie uciemiężone przez życie, zakompleksione lub po prostu towarzysko nieobyte, nie mają szansy na jakiekolwiek "zaistnienie w grupie" czy znalezienie satysfakcjonujacego miejsca w niej. Jeśli jeszcze nie mają "chłopaków" ich poczuciu własnej wartości groziłaby katastrofa, gdyby nie możliwości jakie przyniosła rewolucja genderowa.

Ogloszenie się lesbijką, osobą niebinarną, panseksualną , aseksualną lub transgatunkową jest znacznie ciekawszą alternatywą. Można się przebrać za cokolwiek, wysmarować usta na czarno i  z podobnie ucharakteryzowanymi osobami demonstrować swoją inność. Dla wielu osób to wyjście z "towarzyskiego kąta" albo wrecz niebytu, na który skazała je grupa rówieśnicza. Chłopcy nieakceptowani, wyśmiewani lub dręczeni przez kolegów, dziewczęta "odrzucone" towarzysko na podstawie niezrozumiałych kryteriów, jednostki bardziej wrażliwe, mniej przystosowane itp. znajdują jakąś "wspólnotę", która daje im (złudne) poczucie przynależności. 

Mogę sobie równie dobrze wyobrazić to całe towarzystwo na pielgrzymce do Częstochowy śpiewające "oto jest dzień, który dał nam Pan" i wygłaszające świadectwa, jak Jezus wyciągnął ich z depresji, izolacji, myśli samobójczych, masturbacji, uzależnienia od pornografii itp i pomógł znaleźć przyjaciół/swoje miejsce w życiu

Ten opis oczywiście nie obejmuje wszystkich uczestników tego rodzaju eventów sądząc po nagraniach z gay pride na zachodzie, jednak wśród niedobitków parady wrocławskiej widziałam jedynie nieśmiałe Julki podekscytowane swoim "niegrzecznym" wyskokiem. Problem z nimi zacznie się, kiedy na uczestnictwie w czymś takim zaczną budować swoją tożsamość, poczucie własnej wartości czy zgoła wyższości.




czwartek, 5 czerwca 2025

Gwiazdy kampanii

 Po pierwsze i najważniejsze Kiniula Gajewska i jej safari fotograficzne w hospicjum:


Czekoladowa dziedziczka, gdyż tatulo krył braciszków, którzy zakopali żywcem młodego człowieka, aby przywłaszczyć sobie ciężarówkę czekolady. Skazany na rok więzienia objęty został amnestią przeznaczoną dla więźniów politycznych. Wyjechał na zachód i tam dorobił się majątku (pod okiem służb?), powrócił i dalej go pomnaża w sposób - jakby to powiedzieć - dość mało przejrzysty. 

Córunię wysłał do sejmu, gdzie pozyskała mu zięciula - uśmiechniętego wiceministra sprawiedliwości Belzebuba Myrchę. Małżonkowie dostali od tatula Kiniuli willę pod Warszawą, co nie powstrzymało ich od pobierania dopłat do mieszkania w mieście. Są mistrzami świata w dojeniu kasy państwowej na kilometrówki, ekspresy do kawy i inne tego typu rzeczy na wyposażenie licznych biur poselskich...

Ta właśnie Kiniula o wrażliwym serduszku wybrała się do hospicjum i nakręciła filmik, jak wręcza personelowi i pensjonariuszom kilka worków ziemniaków, po czym wrzuciła go do sieci przed drugą turą wyborów prezydenckich przekonana, że pomaga kandydatowi Trzaskowskiemu Rafałowi...

Nawet ojciec Kramer Grzegorz, jezuita, się zbrzydził i napisal, że "zdenerwowali go politycy" lansujący się w ten sposób.

Po drugie Komorowski Bronisław ex-prezydent RP:


W wywiadzie udzielonym Rymanowskiemu oświadczył, że najbardziej ceni sobie "dublet do kaczorów". Rodzaj strzelby - jak rozumiem - z której można ustrzelić dwa ptaki na raz (lub raz po razie). Było to niezwykle taktowne i eleganckie jak na arystokratę i przedstawiciela elit IIIRP przystało.

Wyraz twarzy dziennikarza zdradzał lekką panikę, ktora ogarnia człowieka, kiedy zdaje sobie sprawę, że ma do czynienia z wariatem... Bronek był jednak tak zadowolony ze swojego żartu, że  rozmówca uspokoił się rozpoznając zwykły niedorozwój (emocjonalny? intelektualny?) tak charakterystyczny dla jego środowiska.

Po trzecie intelektualiści o pierwszorzednych korzeniach i nie tylko przerażeni "brunatną falą" i "polskim antysemityzmem":

Od lewej Grzegorz Braun, prof. Hartman, prof. Środa i dr hab. Billewicz, zwany profesorem (choć Andrzej Duda odmawia mu profesury belwederskiej)

Co zrobili tym razem? To, co zawsze. Zaszczycili nas, maluczkich, wpisami na X o treści łatwej do przewidzenia. Billewicz namawiał nas np byśmy się ustawili po właściwej stronie stodoły w Jedwabnem!


środa, 4 czerwca 2025

O sztabie Trzaskowskiego

Sztab Trzaskowskiego "skaczący na własnym pogrzebie", czyli na inauguracji jego dwugodzinnej prezydentury

Poznajcie  najbliższych współpracowników Rafała Trzaskowskiego, jego sztab wyborczy: od lewej Barbara Nowacka, Agnieszka Pomaska, Cezary Tomczyk i Slawomiiiiiiiir Nitraaaaaaas. Brakuje tylko Wioletty Paprockiej.Te wybitne mózgi to architekci sukcesu Rafała w wyborach, wprawdzie tylko na 2 godziny, ale nie czepiajmy sie drobiazgów...

Misio Kamiński u red. Szubartowicza z Polsatu nie zostawił na nich suchej nitki. Stwierdził m.in, że podczas kiedy ludzie Bielana jeżdżą się uczyć do USA,  team Trzaskowskiego ogląda House of Cards z polskimi napisami, lecz bez zrozumienia i plecie o "swingujących powiatach". 

Uznał, że ktoś doszukujacy się analogii między "swinging states" a preferencjami wyborczymi polskich powiatów jest jak ekspert od lotnictwa, który uważa, że samolot lata, bo macha skrzydłami, albo człowiek mediów przekonany, że telewizor mówi, bo siedzą w nim małe ludziki...

A już najbardziej nie mógł pojąć jak ktoś może być tak pychą nadęty, aby na podstawie błędu statystycznego ogłaszać się prezydentem, a swoją żonę pierwszą damę. "Przecież kiedy ktoś wygra milion w totolotka sprawdza trzy razy czy to prawda - perorował - albo jak dostanie się na studia..."

Tuskowi też nie szczędził gorzkich słów. "Jak można mieć zaufanie do człowieka, który wyzwał Donalda Trumpa od agentów KGB, a  Nawrockiego od alfonsów, bo nie wierzył, że wygrają wybory?!!!" - pytał przerażonego tym bluźnierstwem dziennikarza

Odniósł się też w tonie bardzo negatywnym do występu premiera u Rymanowskiego, gdzie Tusk powołał się na anonimową panią z bazaru i patostreamera Murańskiego jako wiarygodne źródła swoich informacji.

Wszystko to bylo przeciekawe, gdyż pokazywało, jak ludzie uśmiechniętej koalicji doskonale zdają sobie sprawę, ile prawdy było w medialnych rewelacjach mających na celu zniszczenie Nawrockiego. W końcu sami je zamówili u służb i cyngli!

Świetnej rady Trzaskowskiemu udzielił Krzysztof Stanowski. Uznał, że aby odnieść sukces wyborczy kandydat PO powinien tylko:
  • schować swoje najbliższe otoczenie (czyli wyżej wspomniany sztab + Kinię Gajewską, Jachirę, Scerbę i Jońskiego itp)
  • schować swoje dalsze otoczenie (czyli popierających go celebrytów i profesorów), najlepiej zafundować im wakacje i zachęcić do umieszczania na mediach społecznościowych wyłącznie zdjęć wlasnej dupy z plaży
  • schować swojego szefa (znaczy Tuska), aby się nie kompromitował w mediach
  • schować samego siebie
Trudno sie z tym nie zgodzić!




 

O gratulacjach Tuska dla prezydenta elekta



Łukasz Warzecha określił przemówienie Tuska z poniedziałku po wyborach mianem gówniarstwa. Chodziło mu o to, że premier nie zdobył się nawet na powszechnie przyjęte w takiej sytuacji gratulacje dla zwycięskiego kandydata, co w międzyczasie wykonała już sama Ursula von der Jeleń.

Myślę, że to bardzo niesprawiedliwa ocena ze strony prawicowego publicysty. Na podstawie pewnych przecieków udało mi sie zrekonstruować, co wydarzyło bezpośrednio przed występem szefa rządu.

Donald Tusk miał szczerą intencję wygłoszenia owych zwyczajowych gratulacji, ale po prostu nie przeszły mu przez gardło. Kiedy próbował udawało mu się wymówić tylko pierwsze dwie głoski "gr" albo "grrrrrrrrrrr", co brzmiało jak warczenie, na co zwrócili mu uwagę najbliżsi współpracownicy.

Wezwany w zamieszaniu weterynarz odradził dalsze próby i przeżegnawszy się dyskretnie, pospiesznie się oddalił, mamrocząc coś pod nosem. "Panie, tu trzeba księdza" - mruknął do portiera na odchodnym wyraźnie roztrzęsiony.

P.S.

Najlepsze w sieci komentarze powyborcze wygłosili Miś Kamiński https://youtu.be/EvKTkDY4ts4 i Krzysztof Stanowski https://youtu.be/-rZ7h41aRNU  Patrząc z zupełnie innych punktów widzenia bezbłędnie zdiagnozowali przyczyny klęski uśmiechniętej koalicji.



 

wtorek, 3 czerwca 2025

Gdzie Rafał?


No, wreszcie namierzyłam Rafala Trzaskowskiego. Już się o niego martwiłam, a on tymczasem musiał trochę odpocząć! Doprawdy trudno sie dziwić! 

Żony nie wziął ze sobą, bo nawet ona przypominała mu ten idiotyczny przedwczesny tryumf po sondażu, w którym różnica między wynikami obu kandydatów była znacznie mniejsza od blędu statystycznego. Tłum tymczasem skandował na komendę Rafała imię "pierwszej damy": Gosia! Gosia! Gosia!

Nie wiem czy ich małżeństwo to przetrwa. Nie jest też pewne czy Rafał będzie mial ochotę kiedykolwiek wrócić z wakacji...

 

poniedziałek, 2 czerwca 2025

Cała Polska wygrała według hasła Rafała (Trzaskowskiego)!

Muszę przyznać ze skruchą, że haslo Rafała Trzaskowskiego "Cała Polska wygra!" wydawało mi się niebywale idiotyczne, a tymczasem okazało sie prorocze! Cześć Polski wygrała między 21 a 23, a reszta zaczęła już po late pollu. Całą noc, cała Polska żyła w lekkiej, acz podekscytowanej niepewności, by rano ta gorsza, małomiasteczkowa, niewykształcona okazała się zwycięska. Co teraz zrobi Tusek i jego zwierzchność? Pogodzi się czy czeka nas jakaś ponura  niespodzianka?

Panie profesorze Dudek, jeśli Karol Nawrocki okaże się prostodusznym poczciwcem dającym wydutkać się Tuskowi i jego mocodawcom, pozwę Cię o świadome wprowadzenie w błąd mające wpływ na decyzje wyborcze tysięcy (milionów?) Polaków!!!

Przyznam, że po exit pollu przygnieciona byłam poczuciem głębokiej niesprawiedliwości. Finansowana z zagranicy brudna kampania w mediach społecznościowych, służby (i cały aparat państwa) użyty  do zniesławiającej kampanii medialnej, odebranie należnego finansowania, chamska i obrzydliwa próba zniszczenia człowieka, a na koniec jeszcze turystyka wyborcza z jednej do drugiej dzielnicyWarszawy - czyli jawne oszustwo - i to miałoby sie udać?

Nie udało się i to cieszy najbardziej. Kim okaże się Nawrocki nie wiem. Pożyjemy, zobaczymy.

P.S.

W 2023 turystyka wyborcza miała rzekomo na celu - przez określoną dystrybucję głosów w okręgach - optymalny dla KO wynik. Akcja koordynowana była z Luxemburga (serwery). Wycieczki "młodych, wykształconych" i zakapturzonych trafiały jednak do celu zastanawiająco późno, co rodzi uzasadnione podejrzenie, że objeżdżały wiele komisji, głosując wielokrotnie. Dlaczego lokale wyborcze były otwierane dla nich po 21 pozostaje dla mnie zagadką. Przecież to jawne łamanie prawa!

W przypadku wyborów prezydenckich "turystyka wyborcza" polegała na pobraniu zaświadczenia i głosowaniu w innych dzielnicach swojego własnego miasta, co z definicji jest oszustwem. Znany jest przypadek członka komisji wyborczej, który został z niej usunięty za próbę ewidencjonowanie owych zaświadczeń, co uniemożliwiłoby wielokrotne głosowanie.

Jeżeli umowna prawica, po dojściu do władzy, nie zrobi z tym porządku, to będzie znaczyło, że albo złożona jest z idiotów albo obcych agentów pozujących na patriotów.

Piękne, że tzw "siły demokratyczne" posunęły się do tak ostentacyjnej ingerencji w proces wyborczy. Poczciwym PiSowcom coś takiego nawet do głowy by nie przyszło, więc nie mogli nas, wyborców, przed tym zabezpieczyć.

czwartek, 29 maja 2025

Kto tu jest niebezpieczny?

Obejrzałam skrót wywiadu z prezydentem Dudą. Wrażenie jest takie, że super człowiek. Nie, nie mam na myśli, że idealny prezydent, ale ktoś, kto - gdyby nie ustawiczne zohydzanie go - cieszylby się w sposób naturalny sympatią zdecydowanej większości współobywateli. Wszystkie zalety i wady miłego, rzetelnie wykształconego inteligenta z porządnej profesorskiej rodziny. A jednak nie oszczędzono mu niczego, łącznie z atakami na żonę, córkę i siostrę (wspomniał o tym w wywiadzie). A jaką gębę dorobiono Lechowi Kaczyńskiemu? Jak się miała do rzeczywistości? 

Mając to w pamięci, jeśli jutro dowiem się, że Karol Nawrocki zjadał żywcem gości Grand Hotelu podczas swojej pracy ochroniarza, wzruszę ramionami. Jeśli sprowadzą posiniaczoną niunię twierdzącą, że źle została potraktowana podczas świadczenia usług seksualnych kandydatowi w 2000 albo 1995, ziewnę. A kiedy jakiś młodociany sobie przypomni, że był macany przy jakiejś okazji, rzygnę.

Media głównego ścieku nieustanną histerią, bezwstydną manipulacją i ordynarnymi kłamstwami całkowicie znieczuliły ogromną część opinii publicznej na swoją radosną twórczość. Nieszczęsny Tusk powołujący się na jakiegoś męta nie sprawdził nawet, że "pan Wielki Bu" miał 16 lat, kiedy rzekomo zatrudniał mlodego studenta historii do eskortowania swoich podopiecznych i "pilnowania czasu".

Jan Rokita widzi w wywiadzie u Rymanowskiego jakąś wyrafinowaną prowokację, skierowaną do wyborców Nawrockiego (stąd wybór Polsatu), a ja po raz kolejny doświadczam na widok premiera współczucia z lekką przymieszką obrzydzenia. Jego podobizna z plasteliny autorstwa Barbary Pieli wydawała mi się zawsze zbyt okrutna, ale teraz widzę, że udało sie jej uchwycić jego najgłębszą istotę.

Chudy, łysiejący żulik  z popegeerowskiej wsi na pomorzu, zdemoralizowany przez biedę i ciągłe upokorzenia ze strony przełożonych. Nawet Stanowski nie mógł uwierzyć, że to Tusk patrząc na zdjęcie premiera biegajacego w za dużym dresie w towarzystwie dwóch ochroniarzy. Podobieństwo w ogólnym wyrazie postaci do plastelinowej kukiełki barbary Pieli było uderzające.

Nie lubię patrzeć na upokarzanie człowieka, nawet jeśli mam o nim jak najgorsze zdanie. Nie oglądałam filmów z wyprawy do Kijowa, gdzie Tusk zostal wyproszony z przedziału dla VIPów nie tylko dla tego, że w jego niegodnej osobie została spostponowana Polska. 

Roztrzęsiony starszy pan drżącymi rękami przekłada kartki u Rymanowskiego  ostrzegając o niebezpieczeństwie, jakim byłaby dla naszej ojczyzny prezydentura Nawrockiego. Poważny i wzbudzajacy zaufanie profesor Dudek daje do zrozumienia, jak groźnym czlowiekiem prezes IPNu jest, a ja łapie się na pragnieniu, żeby to była prawda...

Niestety, sądząc po pochopnym zrzeczeniu się sławnej kawalerki i pospiesznym, a uniżonym podpisaniu deklaracji toruńskiej, obawiam się, że pan Nawrocki okaże się kolejnym prostodusznym poczciwcem, który bardzo stara się, żeby go lubiano, boleśnie świadomy, że jego przeszłość nie wszystkim się podoba...Wieczny błąd PiSu, polskiej prawicy i wszystkich ludzi porządnych, nie zdających sobie sprawy, z kim mają do czynienia.

Po jednej stronie facet "z przeszłością", w sile wieku, z tatuażami, który zwolnił 1/3 pracowników centrali IPNu i "nie rozumie czym jest wolność badań naukowych" (jak twierdzi profesor Dudek) a po drugiej "staruszek drżący" (o bezpieczeństwo kraju) i jego "europejski" fircyk w zalotach. Niestety niebezpieczna jest ta druga strona, która jeśli wygra, to nie tylko nie będziemy mieć wolności badań lecz także wolności wypowiedzi na dowolny temat (ustawa o mowie nienawiści) i zostaniemy tak ubogaceni, że się nie pozbieramy (implementacja paktu imigracyjnego natychmiast po wyborach, jak w Rumunii).

 



wtorek, 27 maja 2025

Tarcze herbowe dla kandydatów na prezydenta RP

 Zaprojektowałam tarcze herbowe dla kandydatów. Oto one:


Po lewej herb kandydata Nawrockiego - na biało-czerwonym polu rękawice bokserskie (powyżej) i pilka (powinna być) nożna poniżej.  Zawołanie: Łączy nas piłka! 

Po prawej herb  kandydata Trzaskowskiego - na czarnym polu stylizowany łuk tęczy, a poniżej damska pupa (rasy białej). Zawołanie: Dupiarz sum! względnie Dupiarz, dupiarz! lub też Bążur, dupiage sum!

P.S.
Osadzam herby w kontekście:
To jest jednak wyrafinowany człowiek - Trzaskowski herbu puppa! To brzmi dumnie

A tu, cóż, prostak reprezentujący "klasy transferowe", jak sie wyraził profesor Markowski

Siekiera, motyka, piłka, klocki
wczoraj Duda, dziś Nawrocki!
Siekiera, motyka, piłka, nóż
Niech to się rozstrzygnie już!

Siekiera, motyka, bandy UPA
precz z Trzaskowskim herbu dupa
Siekiera motyka, wody plusk
Niech wraz z nim odejdzie Tusk!