niedziela, 2 lutego 2025

Sen ministry oświaty

Barbaria von Edukatzky, minister oświaty w rządzie zjednoczonej koalicji zmęczona przeglądała pocztę dłonią zaslaniając usta, bo chciało jej się krzyczeć od wylewajacego się hejtu:

"Czy Pani nie wstyd? Czy Pani w ogóle zdaje sobie sprawę jak Pani zaszkodziła wizerunkowi Polski na arenie międzynarodowej? A może o to Pani chodziło?"

Barbaria wzruszyła ramionami. "Akurat z zagranicy dostałam wiele wsparcia" - pomyślała. "Nie do końca rozumiem, ale jestem w stanie stwierdzić, że to nie hejt"

"Vielen dank Liebe Frau Ministerin fuer ihre Mut Wahr zu sagen!"

"Spasibo, szto Wy prawdu skazali!"

"Wy prawdu skazali, Poliaki eto faszysty! Bolszoje spasibo"

"Warun luegen Sie? Polacken, diese Untermenschen, keine konzetrazionlager bauen koennen!!!"

"Well said! Greetings from Tell-Aviv" 

"At last some Polish official admitted, what everybody knows!"

"Du bist  recht und... sexy!"

Niestety w przypadku rodzimego motłochu nie ma wątpliwości:

"Kiedy wreszcie podasz się do dymisji lewacki tłumoku..."

"Kobieto, naucz sie czytać ze zrozumieniem. Nie powinnaś nigdy dostać się do liceum, nie mówiąc o skończeniu JAKICHKOLWIEK STUDIÓW(nawet na uczelni tatusia), a ktoś Cię zrobił ministrem oświaty! Chyba Niemcy  zasponsorowali ten niesmaczny dowcip..."

"Wypad z ministerstwa oświaty i ręce precz od naszych dzieci niedouczona, tępa dzido..."

"Produkt lewackiego podejścia do edukacji, chce kształtować na swoje podobieństwo młode pokolenia Polaków! "

"A ten późny tytuł magistra to z czego? Zajęć praktyczno-techniczno-seksualnych? Czy taki jak u Magistry-Gaduli?!!!"

"Wypierdalaj z ministerstwa!"

Barbaria drgnęła. Poznała ten styl, rekę, która to pisała. A więc do tego doszło, że dawne sojuszniczki obróciły się przeciwko niej?

"J***ć barbarię edukacką!!!" 

 "Niedoczekanie twoje, ty opasła lesbo!!!" - syknęła przez zaciśnięte zęby - "Ciebie nikt by nie chciał j***ć, więc cały czas o tym myślisz!"

Najgorsze jednak było przed nią:

"Baśka, mówiłem Ci tysiąc razy, żebyś trzymała się z daleka od historii i literatury, dla swojego wlasnego dobra! Teraz najlepiej poproś o przeniesienie do Kaśki Gaduli na vice. Tam się sprawdzisz! Trzymaj się dziewczyno! Adrian Piazkowagóra"

Barbarię zatkało. "Ty..., ty zdradziecki gnoju!" wyksztusiła w końcu. "Do Kaśki Gaduli na vice to se sam idź, albo poślij jedną z tych twoich, twoich k..." Barbaria nie dokończyła, gdyż jej ciałem wstrząsnął szloch... Reakcja organizmu na bezsilny gniew nagromadzony przez ostatnie dni. Tyle hejtu z powodu jednego drobnego przejęzyczenia i jeszcze ten, ten, ten bydlak. Jak on śmie jej o sobie przypominać ze swoimi protekcjonalnymi radami po tym wszystkim...

Nie wiedzieć kiedy zasnęła. Śnił jej się piękny ogród i wielka jabłoń na środku. Stali pod nią rozkoszujac sie ciepłem i zapachem dojrzałych owoców... Ona i Adrian.  Tak jak kiedyś. Nie,  ich związek nigdy nie byl sielanką, choć z zewnątrz mógł tak wyglądać. "Jaka piękna para" - powtarzali wszyscy do urzygu, a tymczasem facet zawsze wkurzał ją tym ciągłym popisywaniem sie swoją wyższoscią intelektualną. A kim on niby był? To ona wywodziła sie ze starej  PZPRowskiej rodziny, która patrzyła z góry na jej nawiedzonego chłopaka bredzącego o sprawiedliwości społecznej. Skąd on się urwał? Przehibernował ostatnie 80 lat w bryle lodu na Grenlandii czy co? 


Nagle uświadomiła sobie, że Adriana już nie ma, zgniłe owoce leżą na ziemi,  zwiędłe liście spadają z drzewa. a zimny wiatr przenika jej ciało. Potem znikło wszystko i znalazła się w dziwnej pustce przenikniętej złotawym światłem.

-Basiu - usłyszała cichy glos, który raczej dobywał się z jej wnętrza niż otaczajacej pustki - Basiu, dlaczego mnie prześladujesz?
- Ja? Przesladuję? - zdziwiła się - Ja nikogo nie prześladuję!- oświadczyła zdecydowanie swoim ministerialnym tonem. - To ja jestem prześladowana!
Złotawe światło znikło, pochlonęła ją przeraźliwie zimna ciemność.

 Owinięta w koc piła herbatę z sokiem malinowym w kuchni starej kobiety. 
- Patrzajcie jaka elegancka dziołcha z niej wyrosła - staruszka postawila na stole wyciągnięte z pieca drożdzowe bułki. - Było z nią kłopotu w szkole, a było ! Ani czytać, ani pisać, a zadania domowego to chyba nigdy nie odrobiła! Ale po prawdzie po co jej to. Ładna jest, kawalera, jak będzie chciała, znajdzie, a rodzina pomoże, oj pomoże...

Barbaria chciała zaprotestować, ale nie mogła wydobyć głosu ze ściśniętego gardła, ciągle jeszcze szczękala zębami z zimna. Na wspomnienie szkoły zrobiło jej się gorzej. Rzeczywiscie nie cierpiała czytania, pisała z trudem, a wszystkie humanistyczne przedmioty nudzily ją niepomiernie. Najgorsza była historia, no może jeszcze konieczność czytania tzw lektur... To bylo tak, jakby w jej mózgu, nie było miejsca przeznaczonego na tego rodzaju wiedzę i nic nie mogła na to poradzić, nawet gdyby próbowała.

Co więcej, nie wierzyła, że istnieją ludzie którzy lubią czytać, piszą pamiętniki albo wiersze, debiutują w czasopismach literackich czy też interesują się starożytnymi kulturami albo zdarzeniami z przeszłości. A już najbardziej absurdalne wydawały jej sie spory o jakieś zamierzchłe wydarzenia, tym bardziej że nie uznawała pojęcia prawdy historycznej ani żadnej innej.

Przyjęcie do wiadomości, że ktoś z własnego wyboru spędził życie na studiowaniu historii, pisaniu o niej i uczeniu innych przekraczało jej możliwości intelektualne. Profesor nauk historycznych znaczyło dla niej tyle, co członek KC PZPR, czyli ktoś na stanowisku dzięki układom.

Powiedzieć komuś takiemu, że w jego książce (której nigdy nie czytała) jest kłamstwo na każdej stronie było jak rzucić przeciwnikowi "nikt cię nie lubi" albo "wypierz sobie majtki", podczas rozróby,  kiedy brakuje argumentów. 

Słowem była jedną z tych osób wyniesionych dzięki pozycji rodziny / resortowemu pochodzeniu na stanowisko, do którego nie ma szansy nigdy dorosnąć. Tych profesorów bez talentu na uczelniach plastycznych lub muzycznych, tancerek bez poczucia rytmu, śpiewaczek bez głosu, prezenterów bez prezencji i dziennikarzy nie umiejących sklecić dwóch słów w mowie, ani w piśmie...

-To nie twoja wina, dziecko - mówił łagodny głos zza kraty - ty się po prostu do tego nie nadajesz, ale im dłużej pozostajesz na tym stanowisku, tym więcej kłopotów napytasz sobie i temu nieszczęsnemu krajowi, w którym przyszło ci żyć...

Barbaria uświadomiła sobie ze zgrozą, że oto klęczy w konfesjonale w małym wiejskim kościółku i nie może wstać i wybiec z wrzaskiem.

-Wiem, że ci trudno uwierzyć - bo sama nigdy tego nie doświadczylaś - ale istnieją ludzie o umysłach tak sprawnych, że poszerzanie wiedzy albo rozwiązywanie teoretycznych problemow o wysokim stopniu komplikacji jest pasją i radością ich życia. Nie możesz zakładać, że wszyscy są tacy jak ty. Nie możesz zabierać zdolnym dzieciom szansy na solidne wykształcenie, bo przeciętne się będą nudzić i męczyć. Nikt nie ma obowiązku się kształcić ponad swoje możliwości.

Barbaria chciała krzyczeć, żeby bezczelny klecha się zamknąl, bo na pewno jest pedofilem i podbiera pieniądze z tacy, ale nie mogła otworzyć ust.

 "Jakie zdolne dzieci?" - myślała - "To ja byłam zdolnym dzieckiem, a nie cierpiałam szkoły. Jeśli dla mnie to było straszne, to tym bardziej dla bachorów z tego katolickiego ciemnogrodu!"

- Pan Bóg rozdaje talenty jak chce i komu chce. Wiele z nich trafia pod strzechy, do "wykluczonych", jak wy to nazywacie na tzw "lewicy", znacznie mniej do przedstawicieli tzw "elit", ale ci swoje braki maskują urojeniami wyższościowymi i tytułami uzyskiwanymi nie zawsze uczciwie. Wybacz mi te slowa, ale sama jesteś tego przykładem...

- Jesteś jak daltonista, który uczynił misją swego życia przekonywanie wszystkich normalnie widzących, że kolory nie istnieją... Istnieją dziecko, istnieją, nawet jeśli ich nie widzisz... Tak wiele dostałaś w życiu, idź i zrób z tego dobry użytek, ale od edukacji cudzych dzieci - kiedy miałaś takie trudności z ukończeniem własnej - najlepiej trzymaj sie z daleka...

- Za pokutę przeczytaj podręcznik Historia i teraźniejszość prof. Roszkowskiego i zakreśl na każdej stronie kłamstwo. Jeśli nie jesteś sama w stanie, poproś kogoś kompetentnego, a jeśli i on nic nie znajdzie, idź i publicznie przeproś profesora. Korona ci z głowy nie spadnie. To miły, kulturalny, starszy pan, który najprawdopodobniej doceni twój gest. Jeśli nie, przyjmij to z pokorą...

- NIEEEEEEEEEEEEE! - krzyczała zlana zimnym potem - NIGDYYYYYYYYY!!!

Obudziła się bladym świtem zdrętwiała i zmarznięta na kość, bo zasnęła na kanapie w ubraniu i nawet nie przykryła się kocem. Wstawał nowy dzień, a dzwony - jak co niedzielę - wzywały wiernych na poranną mszę. 










sobota, 1 lutego 2025

Ziobro na komisji sejmowej do spraw Pegasusa

Ziobro przybył w końcu na obrady sejmowej komisji do spraw Pegasusa, doprowadzony przez policję zresztą. Niestety komisja zbiegła w popłochu z miejsca zdarzenia...


Dominika Małomiejska poprosiła o komentarz znanego politologa profesora Politruka
- Trudno nie odnieść wrażenia, że komisja sejmowa znowu nie stanęła na wysokości zadania... - zagaiła dziennikarka i zawiesiła głos mrugając sztywnymi od tuszu rzęsami
- Raczej, że się ośmieszyła he, he (śmiech) - profesor aż się zarumienił -Najprawdopodobniej grzechem założycielskim tego ciała jest fakt, że członkowie wypadli sroce spod ogona...


- Sroce spod ogona ?- Dominika nie jest pewna czy się nie przesłyszała - ale przecież Sroka sama zasiada w tej komisji...
- Nie, nie tej Sroce, tylko takiej ze skrzydłami... - Uściśla profesor z rozbrajajacym uśmiechem i oddala się z wdziękiem, a Dominika długo patrzy za nim z nieokreśloną tęsknotą w serduszku.

W redakcji tymczasem  huczy od plotek, że kolega Cuchnowski pobił czy też pogryzł posła Mateckiego z PiSu, a może tylko zaatakował jego komórkę, a jego samego wyzwał od złodziei. Faktem jest, że dziennikarza GW odwieziono do weterynarza na szybkie badanie pod kątem chorób zakaźnych przenoszonych drogą kropelkową (miał silny ślinotok)...






piątek, 31 stycznia 2025

Wybitne kobiety rządu zjednoczonej koalicji

Dominika Małomiejska po trudach śledztwa dziennikarskiego w sprawie "polskich nazistów" postanowiła odpocząć pisząc tekst bardziej lajfstajlowy niż polityczny o dwóch wspaniałych kobietach w rządzie premiera Tfuska do Wysmukłych Kulasów:

Rząd koalicji uśmiechowej obfituje w niezwykłe kobiety, toteż  rocznicę wyzwolenia RP spod okupacji kaczystowskiej postanowił uczcić wyborami na miss-ministrę, który to konkurs, nie przebił sie do publicznej świadomości. 

Kryterium było estetyczno-merytoryczne. Kandydatki oprócz nienagannej prezencji musiały wyróżnić się jakimś konkretnym dokonaniem lub całokształtem działalności. Myślę, że nikt nie jest zaskoczony finałem - miss rządu została (oczywiście) ministra Barbaria von Edukatzky, a vice miss Karzyna Magistra-Gadula


Pierwsza dokonała przełomowego odkrycia w naukach historycznych (które nawet nie są jej area of expertise), a druga pominąwszy napisanie pracy magisterskiej "rozgrzebała" - jak się sama wyraziła - doktorat z neurolingwistyki... 
Już starożytni Rzymianie odkryli, że invidia gloriae umbra est (nienawiść jest cieniem sławy), więc hejt, który spotkał obie wybitne kobiety z powodu wyżej wymienionych osiągnięć nie był zaskoczeniem 
- Ciągle jeszcze nie moge w to uwierzyć - mówi ministra von Edukatzky - to najpiękniejszy dzień w moim życiu!
- A co panią naprowadziło na to niezwykłe odkrycie, że to polscy nazisci zbudowali Auschwitz?
- Zawdzięczam je mojemu zapleczu, a zwłaszcza fundacji Cloaca Maxima, tak naprawdę był to typowy teamwork. Te śliczne baloniki rozdam więc współpracownikom...

Ministra Magistra-Gadula nie znalazła dla nas czasu ze względu na rozgrzebany doktorat. Złośliwi twierdzą, że nie była zadowolona w tytułu vice miss. Miała się wyrazić, że polscy naziści to taki samograj, którego można użyć przy dowolnej okazji i wszyscy na arenie międzynarodowej będą zachwyceni.

Powyższe stwierdzenie jest nie pozbawione racji, ale jednak ministra von Edukatzky przełożyła je na konkret i to jaki! Auschwitz, mamy to! W końcu wygraliśmy z Niemcami. To my zbudowaliśmy tę sławną atrakcję turystyczną, a nie nasi zachodni partnerzy!

Uroczystość zakończyła się obfitą kolacją, a to, co pozostało przekazano na licytację podczas finału WOŚP w przyszłym roku.

 

czwartek, 30 stycznia 2025

"Polnische Nazisten" w relacji Barbel von Novatzky

Dominika Małomiejska z GW dowiedziawszy się z przemówienia minister Nowackiej, że polscy naziści zbudowali obóz koncentracyjny w Auschwitz, natychmiast ruszyla w teren, aby odnaleźć jakiś ślad po nich. Dziennikarskie śledztwo zaprowadziło ją do Aachen (Akwizgranu), gdzie odnalazła potomkinię Helmuta i Barbel von Novatzky - Barbel Juniorin, która szczęściem zachowała mnóstwo pamiątek po przodkach. 

Barbel Juniorin von Novatzky jest piękną (stosunkowo) młodą kobietą pracujacą w resorcie edukacji, a jej pasją - dzieloną z mężem i dwojgiem transgatunkowych dzieci - jest sport. 

Barbel Juniorin von Novatzky z mężem i dwojgiem transgatunkowych dzieci, na tablicy pradziadkowie Barbel i Helmut oraz ich córka Elke (po środku) mocno sponiewierana przez Krasnuju Armiu

- Ich bin sehr zufrieden Ihnen zu treffen - wita nas podając smukłą dłoń - Mein Urgrossvater Auschwitz Konzentrazionlager gebaut hat... Ich bin so stolz.... - wzrusza się i jej piękne błękitne oczy wilgotnieją od łez...
- Czy ja Panią dobrze rozumiem ? - upewnia się Dominika - Sind Sie stolz oder....
- Stolz, natuerlich, stolz. Solche schoene Konzetrazionlager! Mein Urgrossvater war ein Genius!

Po krótkiej i owocnej wymianie zdań na temat kreatywności pradziadka naszej rozmówczyni oglądamy stare zdjęcia z czasów okupacji nazistowskiej.

Od lewej Kanovac von Barbie, Bieber Ministra (skacze), Barbie Wackano, Barbaria Edukacky

Na jednym z nich widzimy pozostalych polskich nazistów entuzjastycznie zaangażowanych w budowę Auschwitzu.

- So diese junge Leute sind Polnische Nazisten ? - pyta Dominika ostrożnie
- Polnische ? Was sagen Sie? - oczy rozmówczyni powiekszają sie do wielkości spodków - Es gibt keine Polnische Nazisten! Wie diese Untermenchen Nazisten sein koennen? Es gibt nur Polnische Schweinen wie diese Barbaria auf dem Foto!
- Aber ich bin Journalistin aus Polen.... - zwraca łagodnie uwagę Dominika
- Was sags du? - Barbel Juniorin zdaje sobie nagle sprawę ze swojej pomyłki - Raus! Schneller, schneller!
- Nicht schiessen, bitte! Nicht schiessen! - dziennikarka wycofuje sie tyłem z podniesionymi rękami, a głos jej drży płaczliwie.

P.S.

W redakcji Dominika otarła łzy piękną grafiką przygotowaną z okazji pewnego eventu, którym w miniony weekend żyla cała Polska:



wtorek, 28 stycznia 2025

O kazaniu o. Marcina OSPPE

Minionej niedzieli o. Marcin OSPPE uraczył nas tylko jednym kazaniem, bo był chrzest.

Dowiedzielismy, że:

  • chrześcijanin to ktoś kto zaprosił Boga do swego życia i ten Bóg w nim działa (albo jakoś tak - odtwarzam z pamięci), a nie jakaś zdewociała osoba , która dokłada coraz to nowe modlitwy (do tych odmawianych rutynowo?), które nic nie pomagają.
  • jeśli człowiek nie widzi działania Boga w swoim życiu, łatwo się zniechęca i traci wiarę
  • kiedy upadamy przychodzi zrozumienie, że to nie my jesteśmy bogami
Więcej mądrości o. Marcina nie pamiętam.

W drodze do domu upadłam w sensie dosłownym przechodząc przez ulicę. Wyłożyłam się na calą długość i przez chwile leżałam ogłuszona. W końcu wstałam i ubłocona pociągnęlam się do bramy. Jakiś życzliwy czlowiek zapytał czy wszystko w porządku. Odpowiedziałam, że mam nadzieję. Śmiejąc sie pod nosem ze swojej przygody wgramoliłam sie po schodach. Owszem, jestem potłuczona, ale poza  tym, nic mi się nie stało.

W poniedziałek dwa maile od potencjalnych pracodawców, u których byłam na rozmowach. Oba odmowne. Mimo spektakularnego upadku zrozumienie nie przyszło. Widocznie jestem tą zdewociałą osobą, która dokłada coraz to więcej modlitw (odmowiłam ostatnio 3 nowenny), z których nic nie wynika.



No coż, o. Marcinie, nie widzę działania Boga w moim życiu, a co gorsza upadki nie pomagaja mi nic zrozumieć. Nie mam "intymnej relacji z Jezusem" ani żadnej innej. Byłam ochrzczona jako niemowlę, przystepowałam do kolejnych sakramentów z taką wiarą, na jaką mnie było stać i dalej to robię.

Albo jestem więc wyjątkowo złym człowiekiem, albo to, co Ojciec opowiada, to banialuki.

Zwracam uwagę, że Bóg jest calkowicie autonomiczny. To nie jest jakaś funkcja naszej pobożności, woli czy pragnienia. Może działać w naszym życiu jeśli chce, albo nie działać, jeśli nie chce. To czy my sie otwieramy, modlimy czy przystepujemy do sakramentów nie ma żadnego wpływu na jego decyzje.

Istnieje mozliwość, że działa w sposób dla nas niezauważalny, ale wlaśnie dlatego, nie możemy owego działania odczuć ani zobaczyć w historii naszego życia. Możemy w to wierzyć. Jednak wiara to nie to samo, co wiedza, czyż nie?

Rozumiem więc, że powinnam sie bardzo wstydzić, że jestem ową zdewociałą osobą odmawiajacą nieskuteczne modlitwy, ale co dalej?  Co poza "diagnozą" ma Ojciec do powiedzenia takim właśnie ludziom, którzy nie widzą działania Boga w swoim życiu i nic nie rozumieją? Co mają ZROBIĆ? 

W ciemnej d...

P.S.
Proszę nie opowiadać o relacjach, bo do tego potrzeba dwojga! 


niedziela, 26 stycznia 2025

Jeszcze o WOŚP


Nowa świecka tradycja dziś

Musiałam kiedyś dać na Owsika, bo pamiętam, że dostałam owo charakterystyczne serduszko, z którym nie wiedzialam co zrobić, bo za żadne skarby świata nie przykleiłabym sobie na ubranie, torbę lub cokolwiek widocznego.

To właśnie uruchomilo mi dzwonek alarmowy w mózgu. Dobroczynność nie może byc na pokaz, więc zanim pojawiły sie w przestrzeni publicznej poważne zarzuty o nietransparentność, nieopłacalność dla samorządów i nieproporcjonalne zaangażowanie państwa, już wiedziałam intuicyjnie że coś jest z tą WOŚP nie tak.

Co mnie odrzucało z miejsca i bez namysłu:
  • rodzaj i nagłośnienie muzyki granej na koncertach (na świeżym powietrzu, więc sie niosło)
  • nachalność i specyficzny sposób bycia wolontariuszy WOŚP
  • ewidentny narcyzm Owsika
  • obrzydliwa ostentacja serduszkowa
  • odwoływanie sie do instynktu stadnego
Potem, jak wielu rodaków, zniesmaczyłam się żebraniem  wolontariuszy WOŚP pod kościołami, podczas gdy cały projekt miał promować nową świecką tradycję konkurencyjną wobec katolickiej.

Międzyczasie wielu rzetelnych, a niepodatnych na instynkt stadny ludzi (m. in. red. Warzecha, Piotr Wielgucki) zaczęło liczyć koszty i wyszło im że:
  • wydatki na organizację imprez promujących Owsika, ponoszone przez samorządy przewyższają wysokość zbiórki
  • pieniądze ze zbiórki idą m.in. na organizacje szemranego festiwalu, gdzie promuje sie postawy i wartości obce naiwnym ludziom, którzy chca wspomóc "chore dzieci"
  • poza tym zalegają latami na koncie Owsika, zapewniając mu bardzo dostatnie życie z odsetek
  • firmy sprzedające sprzęt medyczny bardzo sie starają o pozyskanie takiego klienta jak Owsik, co jest dodatkowym źródłem korzyści dla niego (i jego rodziny)
  • transakcje negocjowane są w ten sposób, że przy stosunkowo niskiej cenie zakupu,  koszty serwisu - ponoszone przez szpitale - są bardzo wysokie
  • wartość finansowa zaangażowania państwa jest wybitnie nieproporcjonalna do potencjalnych korzyści
  • wsparcie WOŚP jest de facto przymusowe, skoro nawet jakiś procent od zakupu biletów kolejowych idzie na fundację niezależnie od woli nabywcy
Słynne billboardy z sepsą były oczywistym politycznym coming outem Owsika, a pieniądze na powodzian przekazywane przez spółki skarbu państwa zapłatą Tuska za poparcie w wyborach 2023.

Wygramy z sepsą!

Przypadek ks. Olszewskiego, który siedział 7 miesięcy w areszcie bardzo źle traktowany, za to, że jego fundacja wzięla udzial w konkursie, choć nie miała expresis verbis w statucie pomocy ofiarom przemocy zdecydowanie przeważył szalę goryczy. 


Nowa świecka tradycja jutro


Spółki skarbu państwa, które same mają fundację zajmujące sie m.in. pomocą ofiarom klęsk żywiolowych oddają - jak za pania matką - pieniądze Owsikowi, chociaż WOŚP nie ma takich celów statutowych. Więc co panie Owsik? Wybieramy się do pierdla przy zmianie władzy? Nie było przy tym żadnego konkursu, więc rozumiem, że będzie musiał pan odsiedzieć wielokrotność owych siedmiu miesięcy!!!

Nowa swiecka tradycja pojutrze





 

sobota, 25 stycznia 2025

Nie bać Owsika!!!

 


Niebawem Owsik Show, więc wzmożenie w mediach. Stanowski postanowił nie dawać na Owsika z powodu billboardów porównujących ZP i jej wyborców do sepsy. Wydaje mi sie jednak, że w ubiegłym roku (czyli już po tej akcji) jeszcze go wspierał...


Do kanału zero zaproszono blogera Piotra Wielguckiego (Matkę Kurkę), który wielokrotnie procesował sie z Owsikiem. Facet przygotował materiały i chciał opowiedzieć na konkretach o modelu biznesowym fundacji Owsika, dziwnych przeplywach finansowych między jego licznymi spółkami i innych patologiach tego projektu. Niestety Mazurek i Stanowski nie byli w najmniejszym stopniu tym zainteresowani i zamienili wywiad w przesluchanie gościa. Wypomniano mu znieważenie Komorowskiego i Tuska oraz malo elegancką uwagę o córce jakiejś artystki. Starali się zrobić z niego hejtera, pieniacza i wariata. Bardzo to było przykre, czemu wyraz dali widzowie w komentarzach pod filmem. https://youtu.be/8B0qez_8xUc


Na tym samym kanale zero wypowiedział sie prof. Matczak, który onegdaj  - dowiedziawszy się , że córka Wielguckiego wybiera się na UW na prawo - napisal na twitterze, że on i jego koledzy "się nią zajmą". Jakoś jemu nikt nie wypomniał owego haniebnego twita, za który powinien wylecieć z pracy na zbity ryj.

On i drugi jegomość nie znany mi z nazwiska też zupełnie nie byli zainteresowani argumentami przeciwników Owsika. Uznali ich po prostu za złych ludzi "inspirowanych ideologicznie" przez Kościół.https://youtu.be/AcFeoS6mQXE


Matczak przytoczył dowcip z tuskowej bańki, że jeśli ktoś nie chce być leczony sprzętem Owsika, to niech korzysta ze sprzętu o. Rydzyka!!! Ha, ha, ha! 

Akurat fundacja Lux Veritatis nie ma w swoich celach statutowych zakupu sprzętu medycznego, więc gdyby o. Rydzyk się tym zajął bodnarowcy zamknęliby go do aresztu wydobywczego jak ks. Olszewskiego.

Matczak, który czasami identyfikuje się jako katolik, nie słyszał nigdy o szpitalach, domach pomocy, sierocińcach a nawet leprozoriach, prowadzonych bez autoreklamy przez zakony i fundacje związane z Kościolem!!!











środa, 15 stycznia 2025

Mieszkanko-premium dla wymagajacych klientów

Okazalo się, że remont, o którym wspomniałam w poprzednim wpisie, przeprowadza resortowa/bliskowschodnia dziedziczka celem jak najszybszego trzepania kasiory na wynajmie mieszkania po moim zmarłym sąsiedzie.

Jej silnie toksyczna rodzicielka pod koniec życia staruszka bardzo się wzmożyła w pozorowaniu troski o jego zdrowie. Sama byłam pod wrażeniem. Oczywiście wiedziałam, że chodzi jej głównie o mieszkanie, ale wyobrażałam sobie, że potrzebne jest dzieciom, które np założyly rodzinę, aby nie musiały wynajmować...

Tymczasem jej obydwa znane mi pomioty już dawno są na swoim, a mieszkanie przypuszczalnie wyłudzono od umierajacego, żeby córunia miała na wynajem. How touching!!!

Podejrzewam, że wyłudzono, bo krewni pana X z Katowic nie zostali powiadomieni o jego śmierci i nie mieli pojęcia o istnieniu resortowo-bliskowschodniej rodziny we Wrocławiu, która tak wzruszajaco zajęła się nim w ostatniej chorobie...

Dziwny też był pośpiech z jakim toksyczna córunia rzuciła się do przerabiania zaniedbanej kawalerki w dwupokojowe mieszkanko-premium dla wymagajacych klientów. W kuchni zrobiła pokój a w niszy pokoju aneks kuchenny. Przy okazji wyszło na jaw, że sciana oddzielajaca moje mieszkanie od jej ma grubości ok. 12 cm, a normy budowlane wymagaja 25.

Podczas kucia otworów na puszki pod gniazdka o mało nie przewiercono tej watłej przegrody na wskroś (w jednej warstwie powstała spora wyrwa pospiesznie zamurowana). Zwróciłam się więc do spóldzielni, aby naprawiła swoje zaniedbanie sprzed wielu dekad i pogrubiła ścianę, zwłaszcza, że mój pokój bedzie teraz graniczył z kuchnią sasiedniego mieszkania, co wiąże się z zupelnie nową gamą dźwięków i zapachów.

Pracownik działu technicznego, początkowo pełen zrozumienia, po kontakcie z obydwoma harpiami podkulil ogon, a one rzuciły sie na mnie zarzucajac że jestem złym czlowiekiem, mam niesympatyczny wyraz twarzy i TAKI głos oraz grożąc, że zbiorą podpisy.

Upadły pracownik demonstracyjnie sie ode mnie odciął napomykając półgębkiem, że moje drzwi otwierają sie nie w tą stronę, co trzeba i wkrótce dostanę pismo, aby to zmienić.

Ileś tam drzwi na klatce otwiera sie na zewnątrz i nigdy nikomu to nie przeszkadzało. Zostałam więc ukarana za próbę obrony swoich praw. Typowe. Tak właśnie działają instytucje, które powinny stać na straży ich przestrzegania. 

P.S.

Podejrzewam "rodzinę" zmarłego sąsiada o resortowość i bliskowschodnie korzenie, bo demonstracyjnie nie szanują katolickich świąt i niedziel. Przyjeżdżają opróżniać mieszkanie z rzeczy poprzedniego wlasciciela, mebli i wyposażenia zawsze w niedziele rano, kiedy ludzie idą do kościoła, nigdy w sobotę. Skądinąd wiem, że kilkoro takich lokatorów przypadało na każdą bramę. Być może nieboszczka żona pana X do nich należała, więc jej rodzina pewnie też (wygląd pasuje). Mieszkanie bylo własnością owej żony, ale po jej śmierci sąsiad je odziedziczył i mógł zapisać komu chciał. Stąd pewnie owo wzmożenie pod koniec jego życia i pośpiech po śmierci...





środa, 1 stycznia 2025

O ubeckich pomiotach w sąsiedztwie i w skali krajowej

Ubeckie pomioty przejęly mieszkanie po moim starszym sąsiedzie i rozpoczęły remont 27.12.2024. Od tego dnia fundują nam wiercenie od 9 do 17, w Sylwestra też. To wprawiło mnie w nastrój prawdziwie morderczy w każdym sensie tego słowa. Równowaga psychiczna, pogodzenie z losem i pogoda ducha budowane dekadami spektakularnie posypały się w gruzy. 

Mój gniew rozlał się od ubeckich pomiotów zza sciany na ich dużo potężniejszych współplemieńców panoszących się bezkarnie i bezczelnie w przestrzeni publicznej. Weźmy na przykład Jurasa-Kutasa Owsika. Jego biznes polega od wyłudzaniu pieniędzy od obywateli, otrzymywaniu kasy państwowej od ubeckiej części sceny politycznej za wsparcie w wyborach (bilbordy porównujące przeciwników politycznych do sepsy) i przetrzymywanie tak uzyskanych środków latami na koncie, co przynosi odpowiednie odsetki, nie wspominajac o licznych "uprzejmościach" świadczonych przez firmy handlujące sprzętem medycznym, aby dostać kontrakt na duży zakup.

Ten zuchwały oszust dostał "pieniądze dla powodzian" od instytucji państwowych bez żadnego trybu. Nie było żadnego przetargu, nie musiał przedstawić żadnego projektu, ani nikt go z tych pieniędzy nie rozliczył. Po prostu Tusk zapłacił swojemu podchujaszczemu za poparcie w wyborach parlamentarnych. Owsik to zrozumiał, a dziennikarze nie. Łażą jacyś namolni za Jurasem o lepkich, a drżących rączętach i zadają pytania. Zabijają pytaniami jak niegdyś prezydenta Narutowicza. Niewinny świecki święty oświadcza, że to jego prywatne pieniądze i nic im do tego, po czym rzuca się do ucieczki, a ci za nim.

Nóż się w kieszeni otwiera, na myśl jak potraktowany został ksiądz katolicki za to, że jego projekt wygrał w konkursie i dostał dotację, z której wybudował wielki ośrodek dla ofiar przemocy. Jeśli sprawiedliwości ma się stać kiedyś zadość, to w polskim prawie nie ma adekwatnej kary dla Owsika i jego oślizgłych mocodawców.
 
Romanowski ścigany listem gończym, bo zakupił wozy dla straży pożarnej, które zresztą bardzo się przydały w czasie powodzi, a Owsik zajumawszy państwowe pieniądze przeznaczone dla powodzian chodzi w aureoli świeckiego świętego, kandydata na ołtarze w kościele Agnieszki  Holand.

Jednak nic mnie w życiu tak nie zgorszyło i nie naraziło na utratę wiary w Boga i jego sprawiedliwość jak przypadek Kiniuli Gajewskiej, Belzebuba Myrchy i i ich pomiotów oswajanych ze sprawowaniem władzy ustawodawczej od niemowlęctwa.

Są to postacie same w sobie obrzydliwe w swojej bezwstydnej pazerności na państwową kasę, ale w kontekscie historii i obecnej działalności tatula Gajewskiego po prostu brakuje skali.

Braciszkowie tatula Gajewskiego w latach 80-tych (o ile dobrze pamiętam) zakopali żywcem młodego człowieka, aby ukraść mu ciężarówkę z czekoladą. Ciało znaleziono, odbyl się proces, zostali skazani. Dlaczego nie na karę śmierci? Dla kogo była ta kara jeśli nie dla takich zwyrodnialców? 

Tatulo też został skazany za zacieranie sladów, dostał rok, ale zostal zwolniony na fali ustawy abolicyjnej  z 1986  pomyślanej dla więźniów politycznych (wyroki do 12 miesięcy). Jakimś "cudem" dostał paszport, wyjechał na zachód, gdzie doszedł do bogactwa handlując bizuterią czy szlachetnymi kamieniami. Powszechnie wiadomo, że tego rodzaju działalność w czasach PRLu nigdy nie odbywała się bez wiedzy i zgody służb komunistycznego reżimu.

Obecnie dyskretny tatulo zajmuje sie lichwą i przejmowaniem nieruchomości swoich ofiar. Sam nigdy nie pcha się na afisz, ale od czego są pomioty, jesli nie od zapewniania "kryszy" jak - nie przymierzając - w ruskiej dumie. Kiniula idzie do polityki od razu po szkole. Dostaje sie do sejmu w wieku lat 25 czy coś kolo tego. Cuda, cuda ogłaszają! Co taka gówniara niby wnosi do parlamentu? Narządy rozrodcze! Zaraz też znalazł się chętny na nie Belzebub Myrcha, zwłaszcza że prowadziły do koneksji z tatulem i jego obiecujacym biznesem. Tatulo zachwycony stanowiskiem wiceministra sprawiedliwości, jakie wysłużył zięciu w nowym, uśmiechniętym rządzie, zwłaszcza że i synalek "dostał się" na radnego. Od czegoś trzeba zacząć. Początki może skromne, ale rodzice pomogą. Zwłaszcza, że oba pomioty takie pokazowe, kiedy tak szczerzą uzębienie na plakatach wyborczych. Tatula zapewne było stać na pierwszą krasawice we wsi w celach prokreacyjnych.

Kiniula i Belzebub dorobili się trzech zlepków komórek i używają ich w charakterze tarczy, kiedy wychodzą na jaw ich przekręty, albo do "zmiękczania wizerunku". Poza tym niech się przyszła elita "tenkraju" wdraża od młodego wieku do sprawowania władzy.


Ktoś powie, że dzieci nie są odpowiedzialne za czyny rodziców. Owszem, jeśli z nich nie korzystają, ale to nie jest ten przypadek. Od kogo Gajewska i jej Myrcha dostali dom, którego zresztą nie wpisali do oświadczenia majątkowego, dopóki mleko sie nie wylało? Od tatula Kiniuli oczywiście. Z jakiego procederu pochodziły te pieniądze? A dlaczego podczas głosowania nad ustawą o lichwie Belzebub wyciągnąl kartę? 
Teść wiceministra sprawiedliwości, Piotr Gajewski, który zacierał ślady brutalnego morderstwa dokonanego przez jego braci, jest dziś szarą eminencją podwarszawskiej PO. „Gazeta Polska” dotarła do kilku osób, które czują się poszkodowane przez biznesmena i mówią o tzw. lichwie mieszkaniowej. To nie wszystko. Według naszych informacji w grudniu 2023 roku do nieruchomości S., znajomego Gajewskiego, na której wisiał wcześniej plakat wyborczy Kingi Gajewskiej, weszło CBŚP, zabezpieczając 3 mln zł, a sam S. usłyszał zarzuty. Okazało się, że od ponad 20 lat gang sutenerów prowadził tam nielegalną agencję towarzyską.– czytamy w nowym tekście Marcina Dobskiego, Grzegorza Wierzchołowskiego i Joanny Grabarczyk. .

Jeden z trojga dziennikarzy, ktorzy opisali historię domu Gajewskich w Gazecie Polskiej otrzymał po publikacji taka oto rozkoszną wiadomość.

„Dlatego Nisztor, Gazeta Polska oraz ty Dobski wie cała polska że przed wrzuceniem do ciemnej jamy jeszcze się troszkę tak poznęcamy Jeżeli ładnie Kinię przeprosisz to zanim dziarsko do dołu wpadniesz nożem zrobimy znaczek na gardle”

Uśmiechnięta Polska cała gębą!

P.S.

Jeśli, ktoś ma wrażenie, że nadużywam przymiotnika ubecki, wyjaśniam, że chodzi o korzenie tzw "elit" RP. Bardzo klarownie temat przedstawia Wiktor Świetlik w poniższym nagraniu: https://youtu.be/9ryV3V8u6ZM

Natomiast jesli chodzi o moich sąsiadów, to czym można wyjaśnić wybieranie na remont akurat okresu świątecznego? Niewiedza lub wrogość wobec tradycji i katolickich świąt właściwa ubekom i ich pomiotom.