niedziela, 13 listopada 2016

Jak syn naczelnego rabina Rzymu został antysemitnikiem


Przeczytałam właśnie "Blood Passover" prof. Ariela Toaffa, syna naczelnego rabina Rzymu zresztą (http://bloodpassover.com/) . Ponieważ rzeczony uczony pracuje na izraelskim uniwersytecie Bar-Illan (jest specjalistą od renesansu i średniowiecza) jego praca ukazała się  najpierw po hebrajsku i pies z kulawą nogą nie zaprotestował. Problem pojawił się, kiedy miała zostać wydana po włosku i zaistniało niebezpieczeństwo, że zainteresują się nią Goyim. Do akcji wkroczyła ADL z łatwym do przewidzenia skutkiem - autor musiał odszczekać swoje tezy i wycofać książkę. Na szczęście jest dostępna w Internecie w angielskim przekładzie.

Główna teza jest taka, że niektóre z oskarżeń o mord rytualny na chrześcijańskich dzieciach płci męskiej wysuwane wobec Żydów aszkenazyjskich mogą być prawdziwe. Autor skupił się na szczegółach dobrze udokumentowanego procesu o zamordowanie 2- letniego Szymona (Simonino) z Trydentu.

Niezależnie od tego, czy teza jest prawdziwa czy nie, z pracy Ariela Toaffa wyłania się dość odrażający obraz aszkenazyjskich Żydów. Autor stwierdza w pewnym momencie, że Chrześcijanie mieli wszelkie powody obawiać się ich, gdyż Ci od wieków porywali dzieci i sprzedawali w niewolę muzułmanom, przy czym chłopców kastrowali, żeby uzyskać lepszą cenę. Złapani z towarem przekupywali kogo trzeba i odpływali w siną dal. Natomiast sproszkowanej krwi ludzkiej (dziecięcej) używano do celów medycznych, okultystycznych i rytualnych - osiągała bajeczne ceny.

Zupełnie inny temat to niewiarygodna nienawiść Żydów do Jezusa, którego podczas święta Purim utożsamiano z Hamanem. W tym czasie zdarzały się świętokradcze przypadki krzyżowania jagniąt, niszczenia wiszących w kościołach krucyfiksów, profanacji hostii i co najmniej jeden przypadek zabicia chrześcijańskiego chłopca, który reprezentował "fałszywego mesjasza, boga chrześcijan".
Podczas święta Paschy wymieniano wszystkie plagi egipskie zanurzając palce w winie i spryskując stół z intencją sprowadzenia ich na chrześcijan, w których kraju mieszkali.

Opis lżenia zwłok zamordowanego chłopca w synagodze (w którym biorą udział także kobiety) przyprawia o mdłości - określenie Synagoga Szatana nie wydaje się w tym przypadku żadną retoryczną przesadą.

Książkę polecam wszystkim prostodusznym chrześcijanom - moim braciom i siostrom - którzy nie mają pojęcia o skali nienawiści wymierzonej w nas i są gotowi przepraszać za fikcyjne przewinienia i bratać się ze "starszymi braćmi w wierze".

Tymczasem owi "starsi bracia" przed I wojną Światową (a także po niej) sprzedawali do burdeli w Ameryce Południowej żydowskie dziewczęta z terenów dawnej Rzeczypospolitej w takich ilościach, że słowo "Polaca" stało się synonimem prostytutki (http://www.fronda.pl/a/zydowscy-alfonsi-dostarczali-dzieci-do-burdeli-argentyny,81709.html). Po drugiej wojnie światowej przerzucili się na sprowadzanie młodych kobiet z biednych krajów postkomunistycznych do burdeli w Izraelu i handel narządami (Gadowski zrobił o tym dobry film "Mitzwah").

Widzę tu pewną ciągłość - tradycję traktowania ludzi jako towar jak każdy inny- od starożytności do czasów obecnych. (Żydzi sefardyjscy zdominowali handel niewolnikami z Afryki sprzedawanymi na plantacje obu Ameryk).

 90% żydowskich kolaborantów (z Judenratów i policji żydowskiej w gettach) przeżyło niemiecką okupację, a tylko 10% ich"podopiecznych", których życiem zapłacili za swoje.
Oczywiste jest dla mnie, że owi "holocaust survivors" nie mają ochoty opowiadać nikomu prawdy, a wolą promować ckliwe, łzawe i całkowicie fikcyjne historie pisane na użytek naiwnych Goyim.
Co gorsza owe fikcje literackie prezentowane są jako autentyczne wspomnienia, a ich autorzy wymyślają sobie nową tożsamość lub podszywają się pod prawdziwe ofiary. Przypadek Elie Wiesela. który ukradł tożsamość Lazarowi Wieselowi (zbieżność nazwisk przypadkowa) i został zdemaskowany przez jego przyjaciela i współwięźnia Miklosa Grunera (w książce Identity Theft), a mimo to uhonorowano do Pokojowa Nagrodą Nobla, wydaje się dość charakterystyczny dla tego trendu. Trudno dziwić się, że wielu zainspirowało się jego pomysłem biznesowym: Kosiński ze swoim "Malowanym ptakiem",Binjamin Wilkomirski (Fragments: Memories of a Wartime Childhood, 1995) ,Misha Defonseca (Misha: A Mémoire of the Holocaust Years, 1997), Martin Grey (Au nom de tous les miens), Herman Rosenblat (Angel at the Fence), Rosemarie Pence (Hannah: From Dachau to the Olympics and Beyond, 2005), Enric Marco (Memorias del infierno, 1978), Donald J. Watt (Stoker, 1995), Denis Avey (The Man who Broke into Auschwitz, 2011) czy Alex Kurzem (The Mascot, 2002).

Jak bezwstydne kłamstwa podawane są Gojom do wierzenia świadczy przypadek Mishy Defonseca (Monique de Wael), która miała podążyć za deportowanymi rodzicami z Belgii do Polski, gdzie odrzucona przez "local population" przeżyła w lesie karmiona przez wilki. Byłoby to zabawne, ale jednak przez pewien czas uchodziło za prawdę.

Co innego oskarżenia o mord rytualny! Są zmaltretowane zwłoki dziecka, są świadkowie, ale wyciągnąć logiczny wniosek to dołączyć do grona antysemitników!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz