środa, 15 czerwca 2022

Znowu o manipulujacych k..wach (MK)

Pozostanę w klimacie ostatnich dwóch postów tzn. procesu Depp v. Heard jednocześnie nawiązując do swojego starego wpisu  "O manipulujących k..wach". Wyjaśniam, że wulgarny epitet nie ogranicza się w tym kontekście do toksycznych kobiet. Zjawisko jest niezależne od płci, wieku, rasy, statusu społecznego czy ekonomicznego. Jednakże łatwiej jest stosować ten charakterystyczny zestaw zachowań, kiedy - z jakichś powodów - ma się status świętej krowy, a ofiarę można przypisać do grupy wzbudzającej niechęć lub zazdrość, opatrzoną etykietą "potencjalny opresor"

Sądząc po nagraniach rozmów Amber Heard z mężem - dostarczonych przez nią samą sądowi w charakterze dowodów - jest ona uosobieniem, kwintesencją MK.  Najpierw namierza swoją ofiarę, pozoruje zainteresowanie, albo nawet uczucie, przez co zdobywa zaufanie i poznaje jej słabe strony. Kiedy pewna jest już swojej władzy, jej zachowanie zmienia się radykalnie. Zaczyna pastwić się nad nieszczęśnikiem, prowokować go, a kiedy ten podniesie głos lub odpowie coś przykrego, natychmiast sama udaje skrzywdzoną, świetnie się przy tym bawiąc (od jej upiornego śmiechu ciary człowieka przechodzą). Kiedy do ułowionego naiwnego jelenia wreszcie dociera natura tego "związku" i chce się z niego wyplątać, MK wraca do pozorowania uczucia, a kiedy mimo wszystko nie udaje się jej zatrzymać swej ofiary rozpętuję kampanię kłamstw w zemście za swoją "krzywdę". 

Te kłamstwa są bardzo charakterystyczne - swoje własne czyny po odpowiedniej dramatyzacji - przypisane są ofierze. Amber Heard rzuciła w swojego męża butelka wódki i rozbite szkło odcięło mu czubek wskazującego palca. Upływ krwi był tak potężny, że facet trafił do szpitala, a ochroniarze  szukali odciętego fragmentu po całym domu. Nazwano to wypadkiem, żeby nie było skandalu. Jak przetworzyła to zdarzenie MK? Otóż to ona została... zgwałcona butelką!!! Można? Można!

Johnny Depp nie jest z mojej bajki i nie dała bym za niego złamanego grosza, ale trzeba mu przyznać, że powstrzymał się nie tylko od zabicia tej kurwy, ale nawet on nakopania jej w d.... Ja na jego miejscu kopałabym po ryju, aż przestałaby się ruszać! Muszę mieć bardzo złe serduszko, a poza tym jej wdzięki nie działają na mnie. 

Dzięki bezstresowemu wychowaniu i "przyjaznej szkole" ogromny procent dzieci i młodzieży dołączył do grona MK, o czym sporo na tym blogu pisałam. Jako dorośli dalej pozostają w tej kategorii istot. Mam takich sąsiadów - młoda rodzina składająca się z MK żeńskiej, MK męskiej i dziecka na najlepszej drodze do stania się kolejną MK. Rodzina MK nie uznaje żadnych przepisów ograniczających ich wolność. Przyznali sobie prawo do hałasowania jak popadnie przez cala dobę - imprezy, wiertara, kłótnie i biegający bachor w okolicach 23, nie mówiąc o rzucaniu ciężkimi przedmiotami o glebę w nocy i trzaskaniu drzwiami. Jednak gdy ktoś postuka w rurę, bo już nie może tego zdzierżyć, zapieniona MK matka zasłaniając się drogocennym pomiotem przylatuje i drze japę na klatce schodowej. To ona została skrzywdzona!!! Jej dzieciątko się przestraszyło strasznego dźwięku!

MK może mieć zaburzenie osobowości jak Amber Heard, u której biegła sądowa zdiagnozowała "borderline personality disorder" i "histrionic personality disorder" . Dr Shannon Curry bardzo obszernie wyjaśniła na czym polegają owe zaburzenia  podczas procesu (liczne nagrania wiszą ciągle na YouTube), a menedżer nieruchomości, Ben King, wyraził to samo równie trafnie, choć bez użycia fachowej terminologii - "spoiled teenage child" (zepsuta nastolatka).

Nie będąc psychologiem/psychiatrą z długoletnim stażem człowiek jest nieprzygotowany do kontaktu z kimś takim. Popełnia błąd próbując porozumieć się, zakładając - nierozsądnie - dobrą wolę drugiej strony. Pewna internetowa terapeutka opisała mentalny obraz, jaki jej sią nasuwa jako ilustracja do takiej postawy. Oto dwaj wojownicy uzbrojeni we włócznie i tarcze biegną na siebie. Jeden z nich na widok napastnika odkłada broń i tarczę i próbuje "dogadać się" z nim jak z człowiekiem, a tamten w tym samym czasie dziurawi go energicznie... 

Wielokrotnie sama popełniłam ten błąd. Pamiętam jak po incydencie z wiertarą po 22 poprzedniego wieczoru, nie zdzierżyłam kolejnej sesji dnia następnego i wyruszyłam do rodziny MK. Jak się okazało MK żeńska była w wysokiej ciąży tuż przed porodem, a MK męska w ramach przygotowań zaplanowała nawiercić sześćset ileś dziur (sic!). Na moje stwierdzenie, że według regulaminu spółdzielni tego rodzaju prace kończy się o 19.00, MK męska poinformowała mnie, gdzie ma przepisy i że będzie wiercić do 23.30 jeśli będzie musiała. Następnie stwierdziła, że JA się nudzę i tylko dlatego mi to przeszkadza. A kiedy wyraziłam zdziwienie jaki ma związek dziurawienie wszystkich ścian z narodzinami dziecka, okazało się że nie mogę tego zrozumieć, bo NIGDY go nie miałam i dalej w podobny deseń. To jest typowy schemat MK. Na jakąś sugestię w konkretnej sprawie MK reaguje próbą obrażenia rozmówcy. Wali w to, co wydaje jego słabym punktem przyglądając się reakcji. Jeśli nie trafiła, atakuje czymś innym i absolutnie zawsze próbuje przedstawić osobę, której prawa w sposób oczywisty narusza, jako agresora, wariata i potwora, na dodatek całkowicie odosobnionego ("tylko pani to przeszkadza"). MK zawsze jest niewinną ofiarą.

MK żeńska z wyżej wymienionej rodziny zaczęła się do mnie dobijać w nocy z niedzieli na poniedziałek. Powód - bachor biegał po pokoju po 22 i ktoś postukał (dość dyskretnie) w rurę. MK jest przekonana, że to ja i drze japę na klatce schodowej zasłaniając się swoim pomiotem jak tarczą. Mówię jej, żeby nie krzyczała, bo ludzie śpią. 

- No to co!!! A pani pisze listy, które krzyczą!!! - wrzeszczy patrząc na moją reakcję. 

Moją reakcją na ataki MK zawsze jest bezbrzeżne zdziwienie. Owszem piszę listy, żeby uniknąć konfrontacji z chamstwem, ale jaki to zarzut.?!!! Prosty komunikat, zawsze kulturalnie sformułowany z prośbą o uszanowanie mojego prawa do odpoczynku. W interpretacji MK to jest jakiś wyjątkowy wstyd, coś kompromitującego, co wykryła i teraz ma nade mną przewagę. Dalej kontynuuje, że wszyscy są zachwyceni, jej wrzaskiem na mnie, bo tak bardzo mają mnie dość. Jestem całkowicie odosobniona i skompromitowana. Dziecko dokazuje po 22?!! Nie może spać, bo jest człowiekiem!!! (W domyśle ja nie jestem). Ona u siebie w domu będzie robiła co chce, bo to jest życie! MK nie widzi, że osoba, która wali w rurę też robi to u siebie w domu, ale MK wolno, a innym już nie... 

Dla MK zasady działają wyłącznie w jedną stronę. Inni ludzie nie mają praw. Można by się się zapytać jakim cudem znajduje pomagierów do niszczenia swoich ofiar. No cóż, podobnie jak psychopata MK jest biegła w uwodzeniu i pozyskiwaniu ludzi, którzy mogą być przydatni. Amber Heard wniosła do małżeństwa z Johnnym Deppem "grono przyjaciół" (mieszkających za darmo w jego luksusowych apartamentach), którzy potem wzięli udział w niszczeniu jego dobrego imienia. Dlaczego dali się wrobić w tak haniebne przedsięwzięcie przeciw swojemu dobroczyńcy? Ciężko powiedzieć. Marni ludzie inspirowani przez MK? Może kiedy zorientowali się, że zostali użyci do czegoś paskudnego, zdystansowali się albo wręcz teraz udają, że nie mieli z tym nic wspólnego...

Jedno jest pewne  - porządni, normalni ludzie nie koniecznie muszą być towarzyscy czy atrakcyjni towarzysko, dla MK natomiast to rzecz zupełnie podstawowa. Na kim by żerowały i kogo używałyby do swoich obmierzłych celów, gdyby nie były wyćwiczone w omotywaniu naiwnych jeleni? MK przy próbie zniszczenia zawsze posługuje się sforą i jej najbardziej oczywistym argumentem jest chwalenie się  przewagą liczebną i kontrastowanie jej - z domniemanym lub rzeczywistym - osamotnieniem ofiary.

Co można zrobić ze zdekonspirowaną MK, która nie chce się zmienić? Znarowione konie po prostu się odstrzeliwuje, bo nie ma innej rady. Z człowiekiem nie da się tak postąpić. Cala nadzieja w Bogu, choć moja wiara w możliwość rzeczywistego nawrócenia kogoś takiego jest bardzo, ale to bardzo słaba. Dla Boga nie ma wprawdzie nic niemożliwego, ale przemiana MK w człowieka dobrej woli wymaga cudu porównywalnego z odrośnięciem uciętej kończyny!!!





piątek, 10 czerwca 2022

Johnny i Kaz, czyli o niebezpiecznym dla mężczyzn wieku 50+

Ciągle pod wrażeniem sprawy Depp v. Heard zrobię  dziś pewien wysiłek wyobraźni, żeby wczuć się w sytuację mężczyzny w wieku 50+.  Nie wiem czy to opóźniony kryzys wieku średniego, męska menopauza czy coś jeszcze innego. O kryzysie wieku średniego sporo pisałam na tym blogu. To potężne doświadczenie duchowe, które pozbawia nas tego na czym budowaliśmy swoje poczucie wartości i nadzieje na przyszłość. Dla wielu ludzi to atrakcyjność fizyczna, sprawność, powodzenie u płci przeciwnej itp. Gdzieś wczoraj słyszałam, ze Johnny Depp w wieku 40 lat został uznany za najbardziej seksownego aktora (czy kogoś tam), ten sam tytuł przyznano mu znowu 7 lat później. Kiedy podobny zaszczyt spotkał Seana Connery w okolicach sześćdziesiątki, leciwy aktor obśmiał proceder przyklejania starszym panom tego rodzaju etykietek i to była zdrowa reakcja.

Obawiam się - patrząc na image Johnnny'ego Deppa - że ten uwierzył w swoją późną seksowność i uznał, że romans z o 20 lat młodszą gwiazdką dobrze mu zrobi po kilkunastu latach związku z kobietą w podobnym wieku, z którą dorobili się dwójki dzieci. Może był znudzony, a może zakochał się wbrew sobie, bo na planie filmu musiał się całować z ową niunią w ramach swojej roli. Nie wiem. Cokolwiek sobie myślał, popełnił błąd jak wielu mężczyzn przed nim i po nim.

Czy ktoś jeszcze pamięta "Kaza" Marcinkiewicza wystruganego przez Kaczyńskiego z banana? Ten nauczyciel fizyki (o ile dobrze pamiętam) z Gorzowa Wielkopolskiego, po krótkim incydencie w polityce krajowej dostał fuchę w jakimś banku w Londynie. Tam poznał młodą i przebojowa krajankę robiącą karierę  w finansach. Tak, oczywiście mam na myśli Izabel! Zakochał się w niej zapomniawszy o żonie i czwórce dzieci. Prasa lewicowo-liberalna piała z zachwytu, pisma kobiece przeprowadzały z "zakochana parą" obszerne wywiady na temat kreacji ślubnej, podróży poślubnej i ich nadzwyczajnej relacji. Wszystkie podstarzale gwiazdy męskie w rodzaju Hołdysa udzieliły Kazowi błogosławieństwa... Gorzej, widziałam na YouTube filmiki, na których zakochani wyznają sobie miłość. Kto je zamieścił? Trudno mi sobie wyobrazić. Być może sama Izabel... Bo chyba nie Kaz?

Kilka lat później ten sam Marcinkiewicz, już po rozwodzie ukrywał się przed swoją "stalkerką", jak określał byłą żonę, a ona z zabandażowaną aż do barku ręką, bardzo dobrze wyeksponowaną, kreowała się w mediach na niepełnosprawną ofiarę wypadku porzuconą przez męża, który nie płaci jej alimentów przyznanych przez sąd. Tymczasem komornik sądowy ścigał Kaza i kiedy tylko go gdzieś dopadł zajmował, co tylko się dało... Ubaw był po pachy, a i żenada nie mała...

W czym zakochali się obaj wspomniani panowie? Stawiam dolary przeciw orzechom, że w młodości swoich nowych partnerek, która przypominała im ich własną. A w czym owe młode osoby? Najprawdopodobniej w wyobrażonej pozycji zawodowej, życiowej i ekonomicznej oraz domniemanej dojrzałości swoich partnerów. Może jakiś deficyt emocjonalny kazał im szukać ojca zastępczego? Niestety wiek nie oznacza dojrzałości, a młodość dwudziesto-parolatki kończy się nadzwyczaj szybko. 

Po kilku latach zamiast ustawionego i nadzianego tatusia i jego małej księżniczki mamy rozczarowaną trzydziestkę, której potrzebom dużo starszy mąż nie jest w stanie sprostać, zwłaszcza, że sytuacja materialna na ogół pogarsza się z wiekiem, o kondycji fizycznej i atrakcyjności nie wspominając. Nawet jeśli żadna ze stron nie miała intencji wykorzystania swego partnera, to i tak nieuchronnie czeka ich rozczarowanie.

Sytuacja robi się dramatyczna (lub tragi- komiczna) kiedy młoda dama od początku postrzega swego starszego partnera jako naiwnego jelenia, którego zasoby można eksploatować ile wlezie, a on i tak będzie zachwycony albo się nie zorientuje...

Amber Herd poprosiła Johnny'go Deppa gdzieś na początku ich relacji, żeby w należących do niego luksusowych apartamentach mogli zamieszkać jej liczni znajomi, w tym siostra i najbliższa przyjaciółka. Ten się zgodził i wynajął im mieszkania za darmo, co więcej narzeczeni siostry i przyjaciółki, którzy z czasem się tam wprowadzili, też nie musieli nic płacić. Cała ta zgraja latami korzystała z jego hojności jako rzeczy oczywistej, nie poczuwając do żadnej wdzięczności. Co gorsza, wzięli aktywny udział w niszczeniu dobrego imienia swego dobrodzieja, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Można sobie obejrzeć nagrania z ich zeznań. Nóź się w kieszeni otwiera!!! Patrzę na jakąś ospałą niunię, która bez cienia zażenowania, a nawet z nuta pretensji w glosie łaskawie raczy odpowiadać na pytania (najczęściej, że nie pamięta). Skąd się biorą takie odęte k...wy uważające się za księżniczki? Nie pamięta kiedy się wprowadziła do luksusowego apartamentu całkiem obcego człowieka, tylko dla tego, że jej psiapsiółka chciała mieć swoje towarzystwo pod ręką. Trudno przecież oczekiwać, żeby taka drobnostka utkwiła jej w pamięci! Nie mogły znaleźć talerzy w kuchni, więc jedna drugą popchnęła, a tamta uderzyła.... To są dorosłe osoby około trzydziestki! Na koniec spotkała ją wielka krzywda, bo musiała się wyprowadzi i zamieszkać w skromniejszym lokum.... na koszt przyjaciółki!!!

Sama Amber Heard, która uważała męża za starego, grubego faceta, jeszcze w czasie trwania ich krótkiego małżeństwa spotykała się równie starym i grubym, ale znacznie bardziej nadzianym, Elonem Muskiem... Przy rozwodzie zniszczyła reputację Deppa oskarżając o swoje własne przewiny, przy czym wyceniła swoje 15 miesięcy bycia jego żoną na 14 milionów dolarów (łącznie wszystkie koszty, bez podatku)!!!

Niech mi ktoś wytłumaczy skąd się biorą takie kurwiszcza, bo za cholerę nie mogę pojąć. Powiedzmy, że ta zagrała w kilku filmach, więc wiele osób mogło podziwiać jej wyeksponowane wdzięki. Profesjonalna wizażystka przykleiła sztuczne rzęsy i pomalowała wargi na krwisto czerwono, a fryzjerka fachowo upięła rozjaśnione włosięta w kok. Czy to jest wyjaśnienie? Jeśli tak, to jak wytłumaczyć zachowanie psiapsiółki robiącej wrażenie opóźnionej w rozwoju, której należy się mieszkanie za darmo w luksusowym apartamencie jak psu zupa?

No cóż Johnny Depp nie doświadczyłby tego wszystkiego, gdyby chronił go jakiś kręgosłup moralny. Po prostu przeczekałby zauroczenie młodą aktorką, pozostał przy matce swoich dzieci i cieszył się urokami wieku średniego oraz swoim sukcesem w życiu zawodowym i prywatnym... Tymczasem jego nowa wybranka okazała się najdroższą kurwą świata, nawet licząc bez destrukcyjnego aspektu jej działań. Niestety, największym wrogiem człowieka jest jego własne serce. 

Kaz Marcinkiewicz, gdyby nie zawrót głowy od kariery, która go zdecydowanie przerosła, nie myślałby o wiązaniu się z osobą, której oczekiwaniom nigdy nie miał szansy sprostać, choćby ze względu na wiek. Pomijając tragi-komiczny aspekt jego przygody, smutno się robi myśląc o rodzinie, którą porzucił, a przy okazji zrobił z siebie pośmiewisko na cały kraj.

Amber Heard nie ułowiła Elona Muska, jej szanse na kolejną zdobycz tego kalibru będą maleć z każdym rokiem, zwłaszcza po numerze, który wywinęła Deppowi. Każdy potencjalny jeleń dwa razy się zastanowi, zwłaszcza, że jej uroda będzie teraz bladła. Izabel Marcinkiewicz w ciągu dekady z młodej zalotnej dziewczyny przedwcześnie zamieniła się w zgorzkniałą kobietę w średnim wieku...

Cóż, niebezpieczne jest dla starszych panów uwierzyć w swój nadzwyczajny sex appeal i zapragnąć być znowu młodymi u boku jakiejś "gwiazdy". Niebezpiecznie jest traktować człowieka jako symbol statusu, jak najnowszy model drogiego samochodu. Pod powabną powloką i jędrnym ciałem kryje się wnętrze pełne nie wiadomo czego, a może się zdarzyć, że czegoś paskudnego, co umyka niezauważone, kiedy kieruje się wzrok głównie na biust i pośladki...

Ludzie po przejściach w dzieciństwie- jak Depp - powinni bardzo uważać na osoby, do których ich ciągnie i doceniać dobre relacje, jakie udało im się stworzyć, nawet jeśli nie ma już w nich ognia. Może z żaru miłości pozostały jej owoce - nowi ludzie powołani do życia - i ciepło przyjaźni. Czy to warto zniszczyć dla chwilowego zauroczenia?

Ktoś mi powie, że jako osoba niezamężna, nie powinnam się wypowiadać. Odpowiem, że ja doceniam swoją samotność i w związku z tym nie rozumiem dlaczego ludzie żyjący w małżeństwie nie potrafią zobaczyć zalet swojego stanu. Ponadto mam pewien wgląd w relacje damsko-męskie z racji bycia kobietą.

Kiedy miałam ok. 27 lat poznałam rozwiedzionego mężczyznę o 15 lat starszego, który wydawał mi się mądry i dojrzały. Ciągnęło mnie do niego, ale był wtedy związany z inną. Kiedy w wieku lat 36 znowu go spotkałam, a on wyraźnie był zainteresowany "związkiem", wydal mi się stary, niezbyt mądry i trochę żałosny  w tym ciągłym poszukiwaniu młodych, atrakcyjnych kobiet, którym niewiele miał do zaproponowania. Żonaty już był, dzieci (dorosłe) już miał, szukał wyłącznie niezobowiązujących relacji. Nie załapałam się ani wtedy, ani wcześniej ani na starszego, ani na rówieśnika. Instynkt samozachowawczy mnie ostrzegł, albo - jak kto woli - Pan Bóg mnie uchronił. Dlatego dzielę się z tobą, czytelniku moimi skromnymi przemyśleniami. 

czwartek, 9 czerwca 2022

Przypadek Amber "Turd", czyli ciemna strona "me too"

Zaczęłam oglądać nagrania z procesu Amber Heard oskarżonej o zniesławienie przez ex męża Johny'ego Deppa już po ogłoszeniu wyroku. Nie miałam żadnego zdania na temat tej historii, ani cienia sympatii do żadnej ze stron. Ogólnie uważam, że zrobienie kariery w Hollywood bez daleko idących kompromisów ze złem nie jest po prostu możliwe. Depp odniósł nieporównywalnie większy sukces w show-biznesie niż jego  była żona, ale może to mieć związek także z różnicą wieku, a nie tylko "talentu" jakkolwiek rozumielibyśmy to pojęcie. 

Kiedy więc po wielogodzinnych badaniach wzroku, ze źrenicami powiększonymi do wielkości tęczówek, zasiadłam w fotelu, by się nieco odprężyć i przez przypadek zaczęłam słuchać nagrania z sądu, raczej byłam zdania, że zwaśnione strony są siebie warte. Nie wiem kiedy historia mnie wciągnęła, a nawet poruszyła do głębi. Najbardziej wstrząsające było nagranie dostarczone w charakterze dowodu przez Amber Heard, na którym po wygrzmoceniu swego męża pięścią po twarzy (wcześniej rąbnęła do drzwiami w głowę, kiedy usiłował się przed nią schować w łazience) żąda ni mniej ni więcej, tylko żeby zawsze  był do jej dyspozycji, a zwłaszcza kiedy ma ochotę wyładować na nim swój gniew. Ewidentnie taktyką przetrwania Deppa było wycofywanie się z jej zasięgu rażenia kiedy od upokarzających wyzwisk przechodziła do rękoczynów. (Dzięki możliwościom finansowym mógł sobie pozwolić na drugie mieszkanie-kryjówkę.)  Niesamowite jest, że ani ona sama, ani jej prawnicy nie zorientowali się jak bardzo to nagranie ją obciąża i jak jasny daje wgląd w naturę jej relacji z mężem.

Ani nie znam dokładnie biografii Deppa, ani mnie ona nie interesuje. Wiem tylko, że miał zaburzoną matkę, chwilami agresywną wobec swego potomstwa bez wyraźnego powodu. Często zmieniał partnerki, ale z jedną z nich - Vanessą Paradis - wytrzymał kilkanaście lat i dochował się dwójki dzieci. Jak rozumiem rozstał się z nią właśnie ze względu na nowe uczucie, które obudziło się w jego serduszku na widok "doskonałej dupy" Amber Heard. Mówiąc bardzo oględnie nie mam dobrego zdania o mężczyznach porzucający wieloletnie partnerki/żony, matki swoich dzieci z takiego powodu. Tymczasem los go pokarał, gdyż nowa "przyjaciółka" okazała się mieć oprócz "doskonałej dupy" także inne przypadłości, niektóre niebezpieczne dla życia i zdrowia.

Pytanie jest dlaczego świetnie ustawiony w życiu mężczyzna w średnim wieku, ojciec dwojga dzieci, decyduje się trwać w związku z osobą, która znajduje przyjemność w umniejszaniu go, upokarzaniu i fizycznej agresji? Co gorsza dlaczego się z nią żeni, czego nie zrobił w przypadku matki swoich dzieci?

Pani terapeutka czynna na YouTube wyjaśnia, że ludzie z toksycznych domów, najpewniej czują się w toksycznych związkach, bo jest to sytuacja znana, pozwalająca pozostać w "strefie komfortu". To właśnie jest najbardziej przygnebiające w całej tej historii. Ostrożność nie na wiele się zda bo toksyczna osoba fantastycznie się kamufluje i ukrywa swą prawdziwą naturę do momentu, kiedy ułowi wreszcie naiwnego jelenia. Tenże długo próbuje rozmawiać z nią jak z człowiekiem, aż wreszcie nie może dłużej nie widzieć, że to po prostu wyrośnięty bachor lat 2 albo inny psychopata niezdolny do ludzkich uczuć. 

Tak mniej więcej wyglądała historia związku Johny'ego Deppa z Amber Heard. Nie tylko ona sama zamieszkała w jego domu, lecz także jej siostra z boyfriendem oraz inni przyjaciele korzystali z gościnności i hojności aktora. Całe  towarzystwo zajmowało się - jak rozumiem - piciem i ćpaniem na koszt właściciela oraz braniem udziału w różnych eventach. Ze względu na różnicę wieku przyjaciele męża nie byli atrakcyjni dla młodej żony. Sądząc po jej wypowiedziach on sam tez nie (nazywała go old, fat man). Po co więc związała się z tym "starym, grubym facetem" ? Dla bezpieczeństwa? Dla kariery? Wyczuła w nim jelenia nadającego się na rodzica zastępczego, który otoczy ją bezwarunkową miłością w zamian za kopniaki i wyzwiska? 

Ułowiony jeleń, niestety, zbyt często się wymykał do starych, nudnych przyjaciół lub swojej kryjówki. Po kolejnej awanturze połączonej z grzmoceniem po twarzy zdecydował, że to koniec. Młoda żona w odwecie nasrała mu na lóżko (stad ksywa "turd" nadana przez internautów), po czym postanowiła go zniszczyć oskarżając dokładnie o to, czego sama się dopuszczała. Przeliczyła się jednak, bo nie na wszystkich działa jej "doskonała dupa" ani podrzędne aktorstwo. Happy end? Może w tym przypadku, ale ludzi z zaburzeniami osobowości jest mnóstwo i krążą po świecie w poszukiwaniu naiwnych jeleni.

Przyznam, że kiedy słyszę o oskarżeniu kolejnego księdza katolickiego, nauczyciela czy konserwatywnego polityka o wykorzystani seksualne albo przemoc, najpierw mam podejrzenie, że ktoś chce go zniszczyć (vide przypadek kardynała Pella), gdyż dzięki pracy w szkolnictwie dogłębnie poznałam naturę ludzką. Podejrzewam więc, że z mediów prawie nigdy nie dowiadujemy się o prawdziwych ofiarach tylko o zuchwałych oszustach (vide Lisiński założyciel fundacji Nie lękajcie się).

niedziela, 5 czerwca 2022

LGBT - co się kryje pod czterema literami?

Obejrzałam właśnie świetny film Matta Walsha What is a woman? Chodzi oczywiście o horror transgenderyzmu w USA i Kanadzie.  Mnóstwo czubów, w tym także pracowników naukowych wyższych uczelni i lekarzy, nie potrafiących odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule. Kilka dobrych wywiadów ze szczególnym uwzględnieniem wypowiedzi Jordana Petersona, który odrzucił pojęcie  gender jako niejasne i nie mierzalne, twierdząc, że tak naprawdę chodzi po prostu o temperament. Jedna na 10 kobiet jest wyposażona w zestaw cech typowo męskich (bezwzględność, skłonność do konfrontacji, agresji i  rywalizacji) podobnie równie często zdarzają się mężczyźni obdarzeni cechami zwykle kojarzonymi z kobiecością (zgodność, empatia, wrażliwość, niska samoocena). Czy z tego wynika, że ci wszyscy ludzie są uwięzieni w niewłaściwym ciele? Każdy przyzna, że byłby to absurdalny wniosek. 

Co więcej kiedy mówi się o LGBT, też najczęściej nie chodzi o homoseksualizm, zwłaszcza w przypadku ludzi młodych. Ilu z tych tzw. "gejów" to chłopcy, którym najbardziej w życiu brakowało towarzystwa i/lub akceptacji innych mężczyzn, bo np. z jakiegoś powodu wyśmiewani byli przez rówieśników lub odrzuceni przez ojca? Ile tak zwanych "lesbijek' po prostu zraziło się do mężczyzn, nie postrzega siebie jako atrakcyjnych kobiet lub nie doświadczyło miłości matki? Próba nadrobienia zaległości w kontaktach z własna płcią jest w takim przypadku o wiele bardziej nagląca niż realizowanie instynktu rozrodczego. Stosunki "seksualne" (nie wiem czy to słowo ma sens w przypadku osób tej samej płci) nachalnie lansowane przez popkulturę są raczej namiastką bliskości fizycznej nie doświadczonej w swoim czasie ze strony rodziców. Czy próba uporania się z jakimś zaległym deficytem lub traumą zasługuję na miano "orientacji seksualnej"? Do czasu osławionego głosowania w Amerykańskim Towarzystwie Psychologicznym w latach 70-tych XX wieku uznawano takie zachowania za nerwicę.

Co może kryć się pod pojęciem biseksualizmu? Bliskie relacje z mężczyznami i kobietami? Czy wszyscy ludzie takich nie mają? Oczywiście, tylko nie kończą ich w łóżku. To się po prostu nazywa przyjaźń i jest jednym z cenniejszych doświadczeń w życiu. A panseksualizm? Trudno mi uwierzyć w istnienie ludzi gotowych dupczyć wszystko, co się rusza (a nawet to, co się nie rusza). A może to po prostu zachwyt nad światem właściwy wszystkim naturom wrażliwym na piękno?  Człowiek aseksualny z kolei, to ktoś, kto nie traktuje seksu jako hobby, tylko chciałby najpierw zbudować jakąś bliską relację z odpowiednią osobą (bardzo rozpowszechnione podejście wśród normalnych kobiet). Nie znalazłszy takowej nie rzuca się w wir przypadkowych kontaktów seksualnych, tylko żyje we wstrzemięźliwości.

Wszystkie te dziwaczne nazwy i próby kreowania alternatywnych zachowań seksualnych są raczej inżynierią społeczną niż rozpoznaniem rzeczywistości.

Owszem, istnieje gender dysphoria, dotyczy bardzo znikomej grupy osób w skali populacji (części promila), zazwyczaj chłopców. Pojawia się w dzieciństwie i nie znika po okresie dojrzewania.

Homoseksualizm natomiast wydaje się w dużej mierze uwarunkowany kulturowo - vide starożytna Grecja oraz elitarne szkoły dla chłopców  w Anglii. Zawsze istnieli ludzie rozwiąźli dysponujący nadmiarem czasu i środków, którzy znudzeni normalnym sposobem zaspokajania instynktu seksualnego eksperymentowali posuwając się do bardzo dziwnych i dla normalnego człowieka odrażających aktów.  Skojarzenie z tzw. paradami równości jest nieuniknione...