niedziela, 30 września 2018

Powrót "schizofrenii bezobjawowej" ?!!

Dziś znalazłam na LifeSiteNews tekst Lianne Laurence, który jest właściwie omówieniem wpisu ks. Johna Zuhlsdorfa na jego blogu (https://www.lifesitenews.com/news/priest-blogger-bishops-send-conservative-priests-to-psych-hospitals-for-dep). Chodzi o wysyłanie konserwatywnych, przywiązanych do tradycji i ortodoksyjnych księży do szpitali psychiatrycznych na "reprogramming".

"Nieprawomyślny" duchowny zostaje najpierw wysłany do jednej z klinik psychiatrycznych dla kleru na "psychiatric evaluation" i zdiagnozowany nieodmiennie jako "narcissism and borderline bipolar".
(O ile mi wiadomo to są 3 zupełnie inne problemy narcissistc personality disorder, borderline personality disorder i bipolar coś tam, pierwsze dwa są typami osobowości i nie da się ich "wyleczyć" ani psychoterapią, ani tym bardziej prochami). Następnie wysyła się go na "leczenie" na 3 miesiące. Odbiera mu się telefon, przyrządy do golenia, kontroluje się jego e-maile, zaczyna szprycować prochami, Termin pobytu wydłuża się do 6 miesięcy. Po tym okresie "terapii" zdolność koncentracji jest żadna, a mowa bełkotliwa.

W najbardziej niesławnym ośrodku, St. Luke's Institute w Maryland, do którego został wysłany ks. Kalchik (z poprzedniego wpisu), wymagane jest podpisanie zgody, że biskup zostanie poinformowany o wszystkim co wyjdzie na jaw w trakcie "leczenia". Łatwo sobie wyobrazić jaki użytek można zrobić z takiej wiedzy.

Słowem mamy powtórkę sowieckiej "schizofrenii bezobjawowej" i jej leczenia stosowanego celem zastraszenia duchownych, którym nie podobają się rządy homomafii w Kościele. W przeciwieństwie do pedofilów, pederastów czy aktywnych homoseksualistów wykorzystujących podległość służbową do molestowania podwładnych,  konserwatywni i ortodoksyjni księża mogą liczyć na natychmiastowe wymierzenie im "sprawiedliwości".  Owe sławne "miłosierdzie", o którym tyle słyszymy tutaj się nie ma zastosowania.

Czytając ten przerażający tekst przypomniałam sobie sprawę O. Wyszyńskiego OP. Widziałam wywiad przeprowadzony z nim przez niejakiego Zbigniewa Stonogę, postać nad wyraz szemraną. Kimkolwiek jest owa Stonoga i jakiekolwiek były jej intencje w nagraniu i opublikowaniu tego materiału opowieść młodego dominikanina (byłego?) wydała mi się interesująca. Najbardziej niepokojący był wątek homoseksualizmu w zakonie i jego zasięg. Jako młody i względnie przystojny mężczyzna o. Wyszyński spotykał się z licznymi seksualnymi awansami i propozycjami ze strony starszych braci i przełożonych. Wspominał m.in. końskie zaloty sławnego z częstych występów w TVN po stronie wrogów Kościoła ojca G. Sam sławny ojciec G. zarzuty te uprawdopodobnił chwaląc się, że niejeden w zakonie chciałby go "przelecieć". Ta drobna uwaga zdradza więcej z atmosfery panującej w środowisku braci kaznodziejów niż długa relacja o. Wyszyńskiego pełna całujących się nowicjuszy, homoseksualnych orgietek doktorantów, propozycji zrobienia loda i pozorowanych ruchów kopulacyjnych w formie żartu.

Najbardziej niepokojący jednak był wątek wysłania O. Wyszyńskiego do szpitala psychiatrycznego.  O ile dobrze pamiętam miały to być krótkie badania, po przyjeździe okazały się dwutygodniowym przymusowym pobytem, po którym młody kapłan do zakonu wolał nie wracać. Według jego słów psychiatra był zadziwiony faktem, że ZNOWU przysyłają mu na oddział zupełnie zdrowego człowieka. O. Wyszyński ewidentnie nie był pierwszym niewygodnym duchownym w tym szpitalu. Na podstawie jego relacji można domniemywać, że powodem było informowanie przełożonych o niechcianych homoseksualnych awansach ze strony współbraci. Nie sposób tego zweryfikować, ale niesmak pozostał.

Do relacji odniósł się były ks. Międlar opisując homoseksualne podziemie archidiecezji wrocławskiej, podając m.in konkretne miejsca imprez "kochających inaczej" duchownych.

Nie wiem czy tak jest, ale szybkość reakcji władz duchownych w przypadku księdza narodowca czy zakonnika zgłaszającego homoseksualne awanse przełożonym rażąco kontrastuje z ciągnącym się dekadami przerzucaniem pederastów z placówki na placówkę. W nadziei na na co? Że ulegną śmiertelnemu wypadkowi drogowemu w trakcie tej zabawy? Raczej nie, złego licho nie bierze!

Dziś o. przeor dominikanów we Wrocławiu pouczył nas, że w stosunku do siebie mamy być surowi, a dla ludzi spoza Kościoła miłosierni. Mówił także sporo o słusznej krytyce, która nas z ich strony spotyka i że powinniśmy ją przyjąć. Więc ja pozwolę sobie zasugerować ojcu przeorowi, żeby swą radę zastosował do siebie i współbraci. Może czas zająć się najpierw akceptacją dla aktów homoseksualnych w zakonie i dziwnych wypowiedzi medialnych  niektórych jego członków, a dopiero potem opieprzać wiernych, że święcą jajka w wielką sobotę albo robią coś równie obrzydliwego.



sobota, 29 września 2018

Horror nasz powszedni

Lifesitenews opublikowało list (otwarty?) ks. Paula Kalchika do papieża Franciszka. To ksiądz, który po spaleniu gejowskiej flagi z krzyżem, miał zostać odstawiony do szpitala psychiatrycznego na reedukację. Nie zastosował się, natomiast udzielił obszernego wywiadu Michaelowi Vorisowi i opublikował wyżej wspomniany tekst (najpierw na church militant o ile dobrze pamiętam). Opisuje w nim m.in swoje własne doświadczenie bycia zgwałconym, raz w wieku 11 lat przez sąsiada, i drugi w wieku 19 lat, przez księdza. Jest to absolutnie druzgoczące i demoniczne. Nic poniżej kary śmierci dla gwałcicieli nie satysfakcjonuje zdrowego poczucia sprawiedliwości.

Nawet Raymond Arroyo z telewizji EWTN, zaliczanej do katolickiego mainstreamu, zadał na wizji pytanie retoryczne jak to możliwe, że za incydent, który był wyrazem obrony nauki Kościoła grozi zesłanie do St Luke's "funny farm" o bardzo złej sławie, a księża jawnie popierający (i praktykujący) homoseksualizm jeżdżą po świecie lansowani jak primadonny.

Parafia Zmartwychwstania w Chicago, w której posługiwał ks. Kalchik ma też bardzo ciekawą historię. Poprzednik ks Kalchika ks Daniel Montalbano był piewszym proboszczem otwarcie gejowskiej parafii Św. Sebastiana, gdzie 2 organizacje LGBTQ spotykały się z błogosławieństwem kardynała Bernardina. Po pożarze przeniósł się ze swymi podopiecznymi do parafii Zmartwychwstania, gdzie kontynuował progejowską działalność aż do śmierci. Pewnej niedzieli, kiedy nie pojawił się na rannej mszy znaleziono go martwego w pokoju na plebanii. Był nagi, podłączony do elektrycznego urządzenia do masturbacji. Jedna ściana wyłożona była w całości lustrami, dwie szafy pełne homoseksualnej pornografii itp. W piwnicy plebanii odbywały się homoseksualne przyjęcia.

Flagę widoczną na zdjęciu (skopiowanym z Lifesitenews) na wyraźne życzenie parafian spalono w ramach porządków po ks Montalbano, podobnie jak "gejowskie" ornaty i kompromitującą zawartość szaf.


Protegowany byłego kardynała McCarricka Blase Cupich, arcybiskup Chicago nasłał na ks. Kalchika swoich współpracowników, którzy kazali mu natychmiast opuścić teren parafii i udać się do ośrodka St Luke's celem reedukacji, postraszyli policją gdyby się nie zastosował.

Dr Taylor Marshall i Timothy Gorgon w najnowszym odcinku vloga rozmawiali na temat niezwykłego incydentu z udziałem byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary Gerharda Muellera i jego szefa tzn papieża Franciszka. Ten ostatni miał posłać po kardynała, podczas gdy ten odprawiał mszę i kazać mu się stawić natychmiast. Gdy zaskoczony Niemiec zapytał, czy papież wie, że on właśnie odprawia mszę, posłaniec miał odpowiedzieć: "he doesn't mind". Co było tak niezwykle pilne? Ano papież tak bardzo śpieszył się zakazać Muellerowi postępowania w sprawie kardynała Cormaca Murphy O'Connora, człowieka mafii St.Gallen, której zawdzięcza swój wybór. Angielski kardynał był oskarżony o gwałt na 14 letniej dziewczynie. Ofiara, której wypłacono po cichu odszkodowanie, dalej domagała się sprawiedliwości, od lat opowiadając ciągle tę samą, spójną historię. Co najbardziej przerażające, miał to być gwałt zbiorowy, w którym mieli brać udział także inni księża. Rzecz więc wygląda na jakiś szatański rytuał przypominający relację kobiety zwanej Agnes, która o coś podobnego onegdaj oskarżała kardynała Bernardina. Jej opowieść znalazła się w książce Malachi Martina Windswept house.

O komentarzach współpracowników Franciszka na temat listu byłego nuncjusza Vigano i dealu z Chinami nawet nie chce mi się pisać, bo też mam swoją odporność. Jedno mnie zastanawia: czy to, co obecnie obserwujemy, to kolejna odsłona obyczajowego upadku kleru czy coś więcej? A jeśli to wrogie przejęcie?





niedziela, 23 września 2018

Kilka refleksji po berlińskim Marszu dla Życia

Dziś na Frondzie taki oto news:
14 Marsz dla Życia odbył się 22 września w Berlinie. Około 5500 osób protestowało przeciwko mordowaniu dzieci nienarodzonych oraz przeciw wprowadzaniu eutanazji. W Marszu wzięło udział trzech biskupów: arcybiskup samego Berlina, Heiner Koch, berliński biskup pomocniczy, Matthias Heinrich - oraz biskup bawarskiej Ratyzbony, Rudolf Voderholzer. W Marszu szedł też Hans-Jürgen Abromeit z Greifswaldu, który we wspólnocie ewangelickiej pełni funkcję biskupa 
Berliński Marsz dla Życia to największe takie wydarzenie w Niemczech. Za Odrą aborcja jest dostępna do 3 miesiąca ciąży na życzenie; wystarczy uzyskać dokument ze specjalnej poradni; dostaje go każda kobieta, która o to poprosi. Skutkuje to około 100 tysiącami aborcji rocznie.
Pod spodem film. Spokojni ludzie - przekrój wiekowy społeczeństwa - idą w milczeniu niosąc krzyże i nienachalne, nieobraźliwe transparenty. Bo bokach i we wszystkich bocznych uliczkach kontrmanifestanci. Co najmniej jedna próba blokowania. Rozwrzeszczana, rozhisteryzowana młodzież ubrana najczęściej na czarno. Część wykonuje obsceniczne gesty, wszyscy wrzeszczą - agresywni i obrzydliwi. W jednym ujęciu kładą się na ulicy - szatańska parodia męczeństwa odrywana przez lewactwo ad nauseam. Jest coś diabolicznego w ich wyglądzie i zachowaniu, złowieszczego, a jednocześnie przewidywalnego do obrzydliwości. Jak zużyte kukły w rękach tego samego od wieków mistrza marionetek. Są całkowicie bezkarni i w pełni tego świadomi. Gdyby nie policja, rzuciliby się na spokojnych manifestantów. Określenie "pomioty Szatana" ciśnie mi się nachalnie na usta. Można wybrać zło i trwać przy nim. Patrząc na nich rozumiem smutną konieczność najbardziej radykalnych wyroków inkwizycji.

Ciekawa jestem jak czuliby się ojcowie soborowi uchwalający dokument o wolności religijnej, gdyby im pokazać to nagranie i wyjaśnić, że to m.in wynik ich decyzji. Błąd to gorzej niż grzech (w każdym razie jeśli chodzi o skutki doczesne).

Papież Franciszek jednak sympatyzuje z tego rodzaju młodzieżą i do niej pragnie "dotrzeć" za pomocą synodu, który ma się odbyć w październiku (szkic bełkotliwego dokumentu końcowego już gotowy). Do nich wyrywa się jego miłosierne serduszko dziwnie obojętne na cierpienia podziemnego Kościoła w Chinach, który właśnie zdradził, nie mówiąc już o wrażych neopelagiańskich rygorystach manifestujących za życiem.

Św. Maksymilian Kolbe był wstrząśnięty widokiem manifestacji masonów (w 200-lecie powstania ich organizacji), którą obserwował w 1917 roku w Rzymie w pobliżu placu Św. Piotra. Szczególnie przeraziły go transparenty w stylu "Szatan będzie panował w Watykanie" czy "papież będzie niewolnikiem Szatana". Minęło 100 lat i nie jeden ma wrażenie, że te straszne słowa się spełniły, albo są bliskie spełnienia.

Zło istnieje i istnieją ludzie, którzy je świadomie wybrali. Z własnej woli poddali się jego mocy w nadziei uzyskania czegoś. Dyskusja z nimi nie ma żadnego sensu, gdyż reprezentują odwiecznego wroga rodzaju ludzkiego, są jego otworem gębowym. Tu potrzeba egzorcyzmu i to potężnego. Potrzeba powrotu do wiary i praktyk Kościoła, który nie wstydził się swojej nauki. Uświadamiał ludziom realność walki duchowej, która odbywa się także w ich życiu i ich głowie. Nie przepraszał za to, że istnieje, tylko głosił Dobrą Nowinę o Zbawieniu (bynajmniej nie ukrywając wstydliwie możliwości potępienia).

Każdy się zgodzi, że zbyt surowy opiekun tresujący wrażliwe dziecko, stosując środki niewspółmierne do jego drobnych przewinień, to widok przerażający. Ale widok dobrodusznego, wrażliwego nauczyciela, którego nic nie przygotowało na bezkarną bezczelność i perfidię młodocianych monstrów, bezradnie miotającego się po klasie jest o wiele gorszy. Świat postawiony na głowie. Bunt przeciw Logosowi, Synagoga Szatana.

Mogę współczuć niewinnym ofiarom zbyt gorliwych inkwizytorów i płakać nad ich losem, ale sytuacja kiedy to ludzie jawnie opętani złem prześladują resztki Chrześcijan w poczuciu całkowitej bezkarności, świadomi wsparcia mediów, instytucji państwowych i międzynarodowych jest bez porównania bardziej przerażająca.

Jest istotna różnica w próbie skłonienia kogoś do rzeczy dobrych (nawet jeśli źle dobrane środki powodują efekt odwrotny), a przymuszaniem do brania udziału w rzeczach złych i niegodziwych, nawet jeśli się to odbywa w białych rękawiczkach.

Deklaracja o wolności religijnej przyznała wolność satanistom (jawnym, ukrytym i nieświadomym) a odebrała Chrześcijanom.

sobota, 22 września 2018

Pozostaje nam tylko modlitwa...

Deal z Chinami ostatecznie klepnięty. Watykan dogadał się z komunistami nad głowami prześladowanych chrześcijan. Emerytowany kardynał Zen nazwał to zdradą, stwierdził także, że kardynał Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu, nie jest katolikiem, tylko zręcznym, świeckim dyplomatą, całkowicie pozbawionym wiary. Myślę, że trafił w sedno, to jest pierwsza przyczyna korupcji w Kościele. Warto przypomnieć, że sławny kardynał McCarrick także pracował nad tym dealem po przywróceniu do łask, po wyborze Franciszka. Czego w takich okolicznościach można było oczekiwać?!

Henry Sire, autor sławnej książki Papież dyktator, w wywiadzie z Patrickiem Coffinem powiedział, że w zgodnej ocenie wszystkich, którzy go znają, papież Franciszek jest o wiele bardziej politykiem, niż przywódcą duchowym, co wyjaśnia jego całkowitą pogardę dla ortodoksji i zwyczaj otaczania się ludźmi moralnie słabymi, których łatwo kontrolować. Przytoczył historię niejakiego biskupa Macaroni, który został zdymisjonowany (przez Benedykta), gdy wyszło na światło dzienne video ze stosunkiem seksualnym, który odbywał z męską prostytutką w zakrystii swego kościoła. Bergoglio bronił go twierdząc, że to ustawka mająca na celu zdyskredytowanie biskupa z powodu jego zaangażowania w pomoc ubogim.

Kardynał Rodriguez Maradiaga, zwany wicepapieżem, który stoi na czele najbardziej skorumpowanej - finansowo i moralnie - diecezji  w Kościele Katolickim nazwał Edwarda Pentina, uczciwie opisującego stan rzeczy dziennikarza EWTN "hitmanem" wynajętym celem obsmarowania go."Nasty regime" jak to określił Sire. Były historyk Zakonu Maltańskiego i jego suspendowany  członek nie wyklucza, że kardynał Carlo Maria Vigano ma racje ukrywając się po ogłoszeniu swego listu, gdyż Watykan może ścigać go za ujawnienie tajemnicy państwowej, a i skrytobójstwo nie jest poniżej watykańskich służb.

Kardynał Daniel di Nardo, przewodniczący konferencji biskupów USA i kilku innych członków delegacji (w tym O'Mailey z 9-osobowej rady kardynałów) zostało przyjętych przez papieża Franciszka. Amerykanie przedstawili 3 propozycje poradzenia sobie z obecnym kryzysem: dokładne przebadanie ścieżki awansu McCarricka i ustalenie osób, które go promowały,  śledztwo w sprawie homoseksualnej sieci prowadzone przy udziale świeckich i bezpośrednia linia do Watykanu dla wszystkich ofiar nadużyć seksualnych kleru. Papież posłał ich na drzewo i dał do zrozumienia, że nie będzie zgody Watykanu na takie figle.

Pewien młody ksiądz z archidiecezji Chicago - ofiara molestowania w dzieciństwie - spalił uroczyście tęczowy sztandar, który znalazł na stanie parafii. Potraktował to jako rodzaj "egzorcyzmu". Został skierowany na przymusową reedukację przez kardynała Cupicha, swego przełożonego (historia opisana na Lifesitenews). Archidiecezja Chicago od czasów kardynała Bernardina jest znana z bycia "gayfriendly", podobnie jak Detroit i Buffalo. Zorganizowano tam nawet linię zaopatrzenia w homoseksualnych kleryków z Ameryki Południowej, wyrzuconych z seminariów w swoich krajach (głownie Kolumbii). Mieszkali w tzw Casa Jesus znanym z jawnej "subkultury gejowskiej" i pornografii z udziałem nieletnich młodzieńców na komputerze przełożonego.

Homomafia jest tak potężna, że posuwa się do fizycznego usuwania potencjalnych "whistleblowerów" zanim ogłoszą swoje rewelacje. Church militant w programie Dowload omawia taki przypadek z diecezji Buffalo.

Nie pamiętam kto powiedział, że wśród duchowieństwa amerykańskiego istnieje chichy consensus, że akty homoseksualne są o.k. pod warunkiem pełnej dyskrecji, gdyż wierni JESZCZE nie są na to gotowi.

Przeor dominikanów we Wrocławiu w zeszłą niedzielę podzielił się z wiernymi wypowiedzią pewnej kobiety (usłyszaną podczas spowiedzi), która na pytanie jaka jest różnica między Janem Pawłem II a Jezusem odpowiedziała, że pierwszy jest postacią historyczną, a drugi mityczną. Jakoś dziwnie mnie to nie ubawiło, gdyż moim skromnym zdaniem ignorancja pewnej pani jest znacznie mniejszym zagrożeniem dla Kościoła niż np zupełny brak wiary u pasterzy i hierarchów, czy też tolerowanie (lub systematyczne popełnianie) grzechów wołających o pomstę do nieba.

Dr Taylor Marshall i Timothy Gordon omawiali na YouTube infiltrację Kościoła przez masonerię, stałą instrukcję Alta Vendita i problem modernizmu, który spędzał sen z powiek wielkim przedsoborowym papieżom jak Pius X czy Leon XIII.

Od siebie dorzucę wątek jeszcze bardziej spiskowy i politycznie niepoprawny w postaci tego tekstu:

W 1492 roku, naczelny rabin Hiszpanii – Chemor, zwrócił się do Naczelnego Sanhedrynu z siedzibą w Konstantynopolu, żaląc się i prosząc o radę w sprawie grożącego hiszpańskim Żydom wypędzenia, jeśli nie zgodzą się przyjąć wiary katolickiej.
Odpowiedź na tę skargę znajdujemy w książce Julio-Iniguez de Medrano (La Silva Curiosa), wydanej w Paryżu w 1608 roku. Na stronach 156 i 157 znajduje się odbitka odpowiedzi Wielkiego Sanhedrynu.
Autor książki zaopatrzył odbitką tych stron następującym komentarzem: „Ten list został znaleziony w archiwum miasta Toledo przez Hermita z Salamanki, podczas jego poszukiwań starych akt dotyczących królestwa Hiszpanii”.

  1. Jeśli, jak mówicie, król Hiszpanii (Ferdynand) zmusza was abyście zostali chrześcijanami, to zgódźcie się na to, skoro nie macie innego wyjścia.
  2. Jeśli, jak mówicie, wydano rozkaz pozbawienia was własności, to uczyńcie waszych synów kupcami, aby mogli stopniowo pozbawić chrześcijan ich własności.
  3. Jeśli, jak mówicie, czynione są zamachy na wasze życie, to uczyńcie z waszych synów lekarzy i aptekarzy, aby i oni mogli odbierać życie chrześcijanom.
  4. Jeśli, jak mówicie, że oni niszczą wasze synagogi, to uczyńcie z waszych synów kanoników i kleryków, aby oni mogli zniszczyć ich kościoły.
  5. A jeśli chodzi o wiele innych utrapień, o których skarżycie się, to niech wasi synowie zostaną adwokatami i prawnikami, aby stale mieszali się do spraw państwa, tak by chrześcijanie ugięli się pod waszym jarz­mem i abyście mogli panować nad nimi i zemścić się na nich. Nie odstępujcie od nakazów, jakie wam dajemy, a przekonacie się sami, że tak jak teraz jesteście upokorzeni, tak w przyszłości osiągniecie władzę
Podpisano:„Książę Żydów Konstantynopola”.
P.S.
Dziś na cmentarzu pewna kobieta poinformowała drugą, że państwo islamskie zabiło ogółem 7600 ludzi, a księża ZABIJAJĄ 6000 rocznie! Brutalnie im przerwałam tak rozkoszną konwersację mówiąc, że przyszłam tu pomodlić się za zmarłych, po czym zaczęłam głośno odmawiać Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo itd.... Zacukały się i zamknęły otwory gębowe.

sobota, 15 września 2018

Oczyszczenie czy zniszczenie?

Wczoraj wieczorem podczytywałam dostępną w internecie książkę Randy Engela Rite of Sodomy. Kiedy doszłam do rozdziału o zakonach męskich miałam serdecznie dość i zamknęłam plik. Nie mam ochoty patrząc na zakonników zastanawiać się kto z kim sypia. Książka ma coś ok. 450 jest naładowana nazwiskami, faktami i datami, a przypisy objętościowo dorównują tekstowi. Szczególnie obrzydliwe były zacytowane wpisy ze strony internetowej dla homoseksualnego kleru (Angels of Saint Sebastian czy jakoś tak) - jawne szyderstwa z kapłaństwa, bluźnierstwa i wyuzdane obrzydliwości (o odpowiednich zdjęciach nie wspominając). Pewien południowoafrykański biskup przenoszony na inną placówkę zapowiedział "I will serve them with my lower profile". Przed wizytą w Rzymie u kardynała Ratzingera, który go wezwał, zastanawiał się co należałoby z nim zrobić "kill him, pray for him or fuck him" Poszukiwał nawet ochotnika do tej ostatniej aktywności. Pewien młody kapłan żalił się, że jedyną atrakcją dostępną mu na Boże Narodzenie była pieczeń z indyka... Stronę zdobił wizerunek penisa w wytrysku, wejście na nią nie wymagało hasła. Żaden z powiadomionych hierarchów, z nuncjuszem włącznie, nie zareagował.

Arcybiskup Morlino przyznał ostatnio, że wśród biskupów amerykańskich kwitnie "gejowska subkultura", pewne pojęcie, co to może być, dają wpisy na wspomnianej wyżej stronie.

Dziś church militant ogłosił tryumfalnie, że 300-stronicowe dossier, przygotowane przez trzech kardynałów Tomko, De Giorgi i Herranza na zlecenie Benedykta, przeciekło do włoskiej prasy. Są tam nazwiska członków homomafii w Watykanie i adresy miejsc gdzie spotykają się w celach "towarzyskich". Potem szantażowani przez swoich partnerów lub świadków używają pieniędzy Kościoła, żeby ich uciszyć. Subkultura gejowska łączy się więc zawsze z finansowymi przekrętami na ogromną skalę, rujnującymi dla Kościoła. Przyznam, że podniecenie uczestników programu (Download) wydało mi się niestosowne i podejrzane. Wyglądali jak psy gończe, które poczuły krew. Czasem, kiedy ich oglądam mam podejrzenie, że tylko udają prawowiernych katolików, a tak naprawdę zostali wynajęci, żeby kompromitować Kościół...

Potem włączyło mi się kazanie księdza z bractwa Piusa X, a ponieważ robiłam buraczki nie mogłam go wyłączyć. On też nie krył satysfakcji z rozwoju wypadków. Stwierdził, że właśnie kończy się okres owych 100 lat, które Chrystus dał Szatanowi aby spróbował zniszczyć Kościół (w wizji Leona XIII). Wiernych pouczył, że maja się nie martwić. bo Bóg sam tego dokona. Parafrazując Jezusa mają słuchać słów zepsutych hierarchów, ale uczynków ich nie naśladować, z tym jednak zastrzeżeniem, że niektóre ich nauki też są toksyczne.

Nie podzielam ani optymizmu tradycjonalistów, ani podniecenia konserwatystów. Jeśli wszystkie czyny upadłych hierarchów zostaną publicznie ujawnione, papież zmuszony do rezygnacji ze stanowiska, gromadzony przez wieki majątek wydany na odszkodowania, księża zobligowani do ujawniania tajemnicy spowiedzi w trosce o ofiary molestowania, a wszystkie parafie objęte państwowym nadzorem ,będzie to koniec autonomii Kościoła i jego wpływów w sferze publicznej. Nie będzie już nikogo, kto upomni się o słabszych lub potępi jawne i bezwstydne zło pleniące się w majestacie prawa. Będzie to koniec naszej wolności i świata, który znamy. Potem liberalny totalitaryzm  przejdzie płynnie w Islam. Pedofilia, która w środowiskach lewicowo-liberalnych powoduje takie wzmożenie moralne, zastanie zalegalizowana, z tym że będzie to prawdziwa pedofilia (6-letnia dziewczynka + dorosły mężczyzna), a nie typowa dla homoseksualistów skłonność do nastoletnich chłopców i młodych mężczyzn.

Kościół powinien zostać oczyszczony, ale obawiam się, że to oczyszczenie może skończyć się unicestwieniem. Znowu zejdziemy do katakumb, lub zamkną nas w rezerwacie. Błagam więc i apeluję do tych, którzy mają władzę to uczynić: wyrzućcie homoseksualistów z seminariów, zakonów i wszystkich stanowisk kościelnych, jak postulował św. Piotr Damiani, doktor Kościoła. Być może oni są obiektywnie niezdolni do nawrócenia. Możemy im współczuć, ale nie wolno nam pozwolić  zniszczyć Kościoła. Wrogowie zewnętrzni są zbyt potężni i przebiegli, żebyśmy mogli pozwolić sobie na piąta kolumnę wewnątrz.


piątek, 14 września 2018

Nie mówmy, że nie zostaliśmy uprzedzeni!

Trafiłam przypadkiem na prezentację książki Goodbye good men (o której wspominam w poprzednim wpisie), Michaela Rose'a, z 2002 roku. Jeżeli katolicka opinia publiczna w USA co najmniej od 16 lat wie jak wygląda sytuacja w seminariach duchownych, a mimo to jest zaszokowana kolejnymi skandalami z klerem w roli głównej, to ja się dziwię. Szokujące jest raczej, że ostali się tam jeszcze jacyś wierzący, wierni nauczaniu Kościoła księża, kontrolujący swoje popędy.

Jeżeli seminaria preferują odrzucających naukę Kościoła, politycznie poprawnych homoseksualistów  to o czym my mówimy!!! Jeżeli każdy normalny, nie daj Boże wierzący i pobożny, młody mężczyzna kierowany jest na przymusową reedukację czyli tzw psychoterapię to czego możemy się spodziewać. Skąd wzięła się w tych seminariach taka kadra, kto o tym decydował? Czy nie można ich wszystkich  zweryfikować negatywnie? Czy to biskupi ich chronią?

E.Michael Jones ma rację, Kościół amerykański stał się celem ataku sił zagrożonych jego pozycją i autorytetem: elity WASP i lobby żydowskiego. Wszystko na to wskazuje, że operacja zniszczenia go od środka powiodła się co najmniej w 90%. Kolejne wzmożenia pt nadużycia seksualne kleru uciszą ewentualne protesty Kościoła w ważkich kwestiach jak np kolejna wojna prowadzona w interesie Izraela.

I pomyśleć, że wszystko to było od dawna przepowiedziane - objawienia z Quito w Ekwadorze z początku XVII wieku, Fatima w 1917 i Akita w 1973. Kardynał przeciw kardynałowi, biskup przeciw biskupowi, zwolennicy kompromisu ze złem u steru, wzmożony atak na rodzinę itp skąd my to znamy?!! Widziałam wczoraj na YouTube wywiad z siostrą Agnes Sasagawa, której objawiła się Matka Boska w Akita. Jak odświeżająco czysta, skromna i żyjąca wiarą kobieta! Równie pozytywne wrażenie zrobiła na mnie jej siostra przełożona, ksiądz kapelan, a nawet lokalny biskup, który uznał oficjalnie objawienia. Być może to kwestia starej kultury, może Japończycy są po prostu są dużo lepiej wychowani od nas.

Potem z pewną satysfakcją zauważyłam, że tradycjonaliści, którzy z wyższością nazywają nas "neokatolikami" zestawiają Fatimę z Akitą. Nawet nie przeszkadza im, że habit siostry Agnes jest typowo posoborowy, podobnie jak architektura kaplicy czy styl rzeźby. Msze też raczej odprawiane są po japońsku niż łacinie, a szaty liturgiczne są takie jakich można w danych okolicznościach oczekiwać. Swoją drogą język japoński w ustach tej niesamowitej osoby brzmiał jakby był zaprojektowany do modlitwy i głoszenia ewangelii .

Wniosek z tego jest jeden: cokolwiek robią książęta Kościoła w swoich okazałych siedzibach, jakkolwiek umizgają się do możnych tego świata i na jakie podejrzane kompromisy chodzą, Kościół istnieje dzięki tym pięknym, pokornym i wiernym duszom żyjącym gdzieś na peryferiach. Używanie łaciny w liturgii ma swoje dobre strony, ale nikt mnie nie przekona że msza po japońsku w klasztorze w Akita nie podoba się Bogu, albo, że krzywo patrzy na posoborowe habity tych pobożnych, skromnych kobiet.




czwartek, 13 września 2018

Klerykalizm czy rewolucja seksualna i obyczajowa?

Najpierw trochę danych z raportu na temat nadużyć seksualnych kleru w Pensylwanii  ze strony Lifesitenews:

Summary of Pennsylvania Predator Priest Activity
Heterosexual Predation – 23%
  • child - 6%
  • female teenage victims- 16%
  • female adult victims -1 %
Homosexual Predation – 73%
  • child victims 11%
  • male teenage victims – 60%
  • male adult victims -2%
Child Porn 
  • Gender Non-Specific - 4%
Table 1 Alleged victims of sexual abuse incidents, grouped by gender and age 
Age in years      1–7                 8–10                   11–14                    15–17
Male 
Number             203                   992                    4,282                      2,892
Female
Number             284                   398                     734                        502
(Source: John Jay College, The Nature and Scope of Sexual Abuse of Minors, 53, table 3.54.)

81%  ofiar molestowania było płci męskiej. Ciekawe jest też rozłożenie w czasie w latach 50-tych i na początku 60 - tych takich przypadków prawie nie ma, potem nagle pojawiają się lawinowo.  To okres posoborowego zamieszania i totalnego chaosu w Kościele. Od początku lat osiemdziesiątych ich liczba się znacząco zmniejsza (potem praktycznie wraca do tej sprzed soboru). To początek pontyfikatu Jana Pawła II i podjęj przez niego próby przywrócenia ładu organizacyjnego i doktrynalnego.

O tym jak wyglądały po soborze seminaria pisze Michael Rose w książce Goodbye, Good Men: How Liberals Brought Corruption into the Catholic Church. Świadectwo anonimowego księdza z Niemiec na Lifesitenews (https://www.lifesitenews.com/blogs/priest-describes-cesspool-of-homosexual-immorality-in-german-dioceses) dokładnie ten obraz potwierdza - normalny chłopak, przejęty nauką Kościoła i pobożny nie miał szans na przyjęcie do seminarium, nie wspominając o wyświęceniu. Nic więc dziwnego, że i w Kościele niemieckim liczba ofiar molestowania wynosi 3677 w większości nastoletnich chłopców, a oskarżonych o molestowanie jest 1670 duchownych (według raportu zamówionego prze episkopat).

No cóż owo sławne aggiornamento ewidentnie nie było najlepszym pomysłem. Przez otwarte szeroko okna i drzwi naszło do Kościoła to samo g...., które od rewolucji seksualnej lat sześćdziesiątych zalewa świat. Fałszywa wizja człowieka (z natury dobry), wychowania (bezstresowe) i seksualności (wiele równorzędnych "orientacji") sprawiła, że praca w normalnej świeckiej szkole jest sportem ekstremalnym, pop kultura jest skrajnie toksyczna, prawo jest gorzką drwiną ze sprawiedliwości i nawet chodząc po mieście można zostać zabitym przez rozpędzonego rowerzystę lub stratowanym przez stado młodzieży szkolnej na oczach ich bezradnego nauczyciela.

W przeciwieństwie do tzw tradycyjnych katolików czy innych sedewakantystów nie wierzę, że Jan Paweł II i Benedykt XVI byli nieważnie wybranymi antypapieżami. Podejrzewam, że byli o wiele lepszymi ludźmi i nauczycielami niż większość papieży przed Soborem Watykańskim II. Nawet Paweł VI, o którym różne informacje krążą po internecie, ogłosił Humanae Vitae, co w określonych okolicznościach nie było pójściem na łatwiznę. Jednak bycie świetnym nauczycielem nie koniecznie idzie w parze z talentem administracyjnym, a dusze dobre i czyste często nawet nie potrafią sobie wyobrazić otchłani zła, w której pogrążeni są ich upadli bracia ani ocenić ich perfidii. Benedykt skonfrontowany z tą wiedzą ustąpił. Szkoda.

Franciszek ma dług wdzięczności wobec "klubu Sankt Gallen", któremu zawdzięcza swój wybór i go spłaca. Spiritus movens tej grupy liberałów był kardynał Martini, były jezuita, arcybiskup Mediolanu, który od czasu Humanae Vitae jawnie i intensywnie kontestował oficjalne nauczanie Kościoła. Marzył mu się "młody Kościół" i zakładał, że wymaganie czystości czy dyscypliny moralnej stoi z tą wizją w jaskrawej sprzeczności. Był mentorem kardynała Bergoglio, umarł na rok przed jego wyborem.




środa, 12 września 2018

Klerykalizm?

Ciekawy dalszy rozwój sytuacji. Papież Franciszek zapewniony o lojalności i wsparciu przez swoją przyboczną radę dziewięciu kardynałów ogłosił, że to szatan odkrywa grzechy biskupów, żeby zgorszyć wiernych. Ciekawa jestem jak skomentuje to o. Dostatni, czy tez cytowany przez niego jezuita, który tak przekonywająco tłumaczył nam czym jest klerykalizm. O ile dobrze pamiętam polega on na tym, że istnieje grupa ludzi wyjęta spod wymagań obowiązujących wszystkich innych w Kościele...

Ks. Izakowicz-Zalewski twierdzi, że naszego biskupa Paetza krył nuncjusz papieski Kowalczyk, jego bliski przyjaciel.  Dopiero Wanda Półtawska niczym druga św. Katarzyna ze Sieny doręczyła list papieżowi. Sprawa nie została nigdy wyjaśniona i nie wiadomo czy poznański arcybiskup był winny zarzucanych mu czynów czy nie.

Kardynał Wuerl, który z uporem i wbrew faktom twierdził, że nic nie wiedział o gorszących czynach swego poprzednika kardynała McCarricka, pod naporem opinii publicznej zrezygnował ze swojego stanowiska.

Onegdaj przeor dominikanów we Wrocławiu łajał wiernych za ich straszliwy polski klerykalizm winny wszelkiego zła w Kościele, a wychodzi na to, że przekonanie o wyjątkowości i nie podleganiu wymaganiom moralnym obowiązującym prostaczków jest charakterystyczne raczej dla duchowieństwa, a szczególnie wyższego.

Św Piotr Damiani w Księdze Gomory z 1049r. dowodzi z zapałem, że mężczyźni winni grzechów sodomskich, w tym masturbacji (indywidualnej i w parach), nawet po ich odpokutowaniu nie mogą być dopuszczeni do żadnych godności kościelnych. Bardzo przenikliwie opisał niebezpieczeństwo sytuacji kiedy jeden sodomita spowiada drugiego, z którym współżył.  Oczywiste jest w takim przypadku relatywizowanie grzechu, praktyczna jego akceptacja i brak skruchy.

W starym Tygodniku Powszechnym o. Prusak SJ stwierdza, że w polskim kościele jest od 25 do 40% homoseksualistów. Ich problem według jezuity nie polega na nieszczęsnej skłonności tylko na trudności w zachowaniu celibatu. Czy te  rzeczy się ze sobą nie wiążą? Czy homoseksualizm nie jest związany z zachowaniami kompulsywnymi? A co to oznacza w praktyce? Jak ta trudność w zachowaniu celibatu wygląda w życiu parafii czy zakonu? Zdaniem o. Prusaka homoseksualiści są często znanymi duszpasterzami o większej wrażliwości i zdolności wysławiania się. Rozumiem, że to równoważy homoseksualny seks z dostępnymi w parafii lub zakonie (młodymi) mężczyznami ?

Delikatnie polemizuje z nim Roman Graczyk na wpolityce.pl  Stwierdza, że 40 % homoseksualistów to jednak znaczna nadreprezentacja i byłaby niepokojąca nawet gdyby chodziło o otyłych, a przecież nadwaga nie wiąże się z tak drastycznym zaprzeczaniem nauce kościoła jak sodomia. Autor jest nieco zaskoczony spokojem z jakim O. Prusak podaje te szokujące dane.

E.Michael Jones twierdzi konsekwentnie, że zakon jezuitów jest piątą kolumną w Kościele, a jego zadaniem jest wywrócenie całej katolickiej nauki moralnej. O. James Martin SJ były papieski doradca jest twarzą kampanii progejowskiej. Według Jonesa zakon należy jak najszybciej rozwiązać.

Obawiam się, że papież Franciszek i jego otoczenie mają dla nas następującą ofertę: grzeszcie śmiało (cytując Lutra), żyjcie sobie w wolnych związkach w dowolnych konfiguracjach, stosujcie antykoncepcję, a w uzasadnionych wypadkach nawet aborcję, nie interesuje nas w co wierzycie, ale nie interesujcie się nami - ani naszym życiem seksualnym, ani finansami, ani naszą wiarą lub jej brakiem. Nie mówmy o wstydliwych tematach jak podziemny Kościół w Chinach, który właśnie zdradziliśmy. Mówmy o globalnym ociepleniu. Napiętnujmy tych, którzy nie sortują śmieci, a neopelagiańskich rygorystów i faryzejskich konserwatystów po prostu ignorujmy, niech się udławią własną żółcią.

wtorek, 11 września 2018

Jeszcze o homoseksualizmie w Kościele

Oglądałam wczoraj program telewizji EWTN, World Over, w którym Raymond Arroyo rozmawiał z Robertem Bennetem, dawnym prokuratorom federalnym przewodniczącym (?) komisji  świeckich badającej nadużycia seksualne duchownych na początku wieku. Opowiadał między innymi o swojej wizycie w Rzymie, u kardynała Ratzingera, który rok później został papieżem. Ratzinger ewidentnie był zainteresowany i, mimo pewnych kłopotów z angielskim, zanotował sobie wszystko. Wszyscy członkowie komisji mieli wrażenie, że kardynał słyszy o tych rzeczach po raz pierwszy i chce dowiedzieć się prawdy od świeckich, bo nie może od swoich biskupów. List arcybiskupa Vigano również wskazuje, że informacje wysyłane z nuncjatur do Rzymu dziwnym trafem utykały w sekretariacie stanu i nie dochodziły wyżej.

Wszyscy pamiętamy o próbie śledztwa w kurii rzymskiej badającego zasięg homolobby, podjętej przez Benedykta XVI. Miało powstać grube dossier na ten temat. Rok później Benedykt nie był już papieżem, a sławne dossier zniknęło w tajemniczy sposób. Grupa Sankt Gallen z kardynałem McCarrickiem doprowadziła do wyboru kardynała Bergoglio, który odwdzięczył się zdejmując z niego sankcje i wysyłając na misje dyplomatyczną do Chin. Od czasu wyboru Franciszka słyszymy dziwne informacje o zmianie paradygmatu w nauce Kościoła i widzimy przymiarki do przyjęcia dyktatu tego świata. Człowiek prostoduszny - jak pisząca te słowa - może dojść do jednego wniosku: homolobby zwyciężyło, uniemożliwiło śledztwo w drodze zamachu stanu i pragnie teraz oficjalnie uznać swoją dewiację za normę, także w nauce Kościoła. Homoseksualni hierarchowie chcą oficjalnego uznania swojego prawa do organizowania haremów w seminariach, homoseksualni księża i zakonnicy chcą uznania swojego prawa do życia w homozwiązkach z współbraćmi, młodzieńcami z duszpasterstw akademickich czy ministrantami.

Kościół Katolicki, który chciał się ustrzec rozpusty wśród kleru wprowadzając celibat, skończył jako homoseksualne łowisko dla zdeprawowanych hierarchów. Kluczowe jest pytanie o skalę zjawiska.
Slyszałam o 30, 40 a nawet 50 % homoseksualistów wśród księży i od 50 do 70% wśród biskupów, przy 1 do 2% homoseksualistów w społeczeństwie.  Dane dotyczyły Stanów Zjednoczonych, a reszta świata? A jak jest w Polsce? Czy co drugi ,względnie co trzeci ksiądz jest homoseksualistą i to czynnym?

Jako młoda osoba zmagającą się ze swoją nie wybraną samotnością byłam szczerze zdziwiona zupełnym brakiem tematu w nauczaniu Kościoła. Problem dotyczy przecież sporej i ciągle rosnącej liczby osób. Księża tak pełni życzliwości dla rodzin, dla osób samotnych mieli wyłącznie połajanki, że egoiści, hedoniści itp i idiotyczne porady, które miłosiernie pominę milczeniem. W świetle powyższych danych rzecz staje się zrozumiała. Jak ksiądz homoseksualista może patrzeć na normalną osobę świecką żyjącą w czystości, gdyż nie może znaleźć odpowiedniego współmalżonka ?Wyłacznie z irytacją i politowaniem - a to jeleń!

Osób samotnych jest na pewno znacznie więcej niż homoseksualistów, a temat się nigdy nie przebił. Co innego rozwodnicy, konkubenci i geje - od nich, jak się dowiadujemy, Kościół się może wiele nauczyć, gdyż żyją w rodzinach, choć nieco odbiegających od katolickiego ideału ergo bezżenny/niezamężny  jeleniu i ty czyń podobnie! Przecież tylko miłość się liczy, no nie?

Jak zupełnie inaczej brzmią teraz utyskiwania pewnych duszpasterzy akademickich, że nie mogą przyciągnąć chłopaków, a tylko te dziewczyny i dziewczyny. Pewien dominikanin na łamach wdrodze stwierdził wręcz, że duszpasterstwo nie jest miejscem dla "pokręconych nastolatek". Rozumiem, że zdeprawowani nastolatkowie o jędrnych pośladkach to zupełnie inna sprawa...

Moje doświadczenie pracy w seminarium staje się zdecydowanie bardziej zrozumiałe w tym świetle. Ewidentną wrogość i lekceważenie, których wtedy doświadczyłam można bez trudu wyjaśnić mizoginią homoseksualnych mężczyzn wietrzących potencjalną konkurencję na swoich łowiskach (byłam względnie młoda i ładna).

Zrozumiałe staje się owo płomienne zaangażowanie wielu duchownych w uznanie homoseksualizmu za normę, choć problem jest zupełnie marginalny w społeczeństwie  w porównaniu np. z epidemią tzw singli, która jakoś nie jest tak wdzięcznym tematem. Pasterze pasący samych siebie. Miłość, miłość, miłość dla wszystkich z wyjątkiem neopelagiańskich rygorystów i konserwatywnych faryzeuszy.

"In the lovely land of loving it is lovely to be loved" jak śpiewa Frank the hippie w luterańskiej satyrze na YouTube. Ty, samotny jeleniu, zaadoptuj przygarść niepełnosprawnych dzieci, a ja będę chędożyć nowicjuszy - jedno i drugie jest wyrazem tej samej miłości, czyż nie?






poniedziałek, 10 września 2018

Jeszcze o kryzysie w Kościele i liście arcybiskupa Vigano

List arcybiskupa Vigano, byłego nuncjusza w USA. wzywa do ustąpienia wszystkich, którzy kryli McCarricka z papieżem Franciszkiem włącznie. Padają nazwiska kardynałów Bertone, Sodano i Parolina. Naoglądałam się ostatnio stron katolickich i filmów na YouTube, próbując wyrobić sobie zdanie o sytuacji.

Na stronie dominikańskiej o. Dostatni cytuje jezuitę, który oskarża arcybiskupa Vigano o klerykalną intrygę mającą uderzyć w papieża Franciszka, bardzo szkodliwą dla wiarygodności Kościoła i rzucającą cień na poprzednich papieży tzn Benedykta i JP II

Większość konserwatywnych stron katolickich jak np Lifesitenews poważnie traktuje list byłego nuncjusza i wierzy w jego wiarygodność jako człowieka. Wierni świeccy i duchowni ślą do papieża list za listem z prośbą o zbadanie tej sprawy przez komisję złożoną ze świeckich katolików.

Church militant nawołuje do buntu wiernych przeciw swoim biskupom (w większości homoseksualnym w ocenie Michaela Vorisa).

Katolicy tradycyjni twierdzą, że problem homoseksualnego kleru i molestowania chłopców, także nieletnich, zaczął się od soboru Watykańskiego II, kiedy Kościół został zinfiltrowany przez komunistów, modernistów, homoseksualistów i masonów. Patrzą więc z pewną satysfakcją na kryzys w tym co nazywają protestancką sektą Novus Ordo.

E.Michael Jones twierdzi, że ataki moralnej paniki, której przejawem są komisje badające nadużycia seksualne kleru w kolejnych stanach są elementem wojny przeciw Kościołowi Katolickiemu prowadzonej przez jego wrogów. Aktualne wzmożenie ma uciszyć jakikolwiek sprzeciw Kościoła na wypadek np wojny z Iranem (w interesie Izraela).

Nie mam możliwości tego wszystkiego sprawdzić, ale pewna znajomość historii i ludzkiej natury pozwala domniemywać że w Kościele istnieje korupcja sięgająca najwyższych szczebli hierarchii (zawsze tak było). Współcześni papieże pod okiem wścibskich i nieprzychylnych mediów nie mogą jednak oddawać się takim ekscesom jak niektórzy ich niesławni poprzednicy. Mogę sobie wyobrazić, że nawet najszlachetniejszy człowiek nie jest w stanie wygrać z  wszechpotężną mafią. Podejrzewam, że to było powodem rezygnacji Benedykta XVI. Bardzo możliwe, że Benedykt i Jan Pawel II wiedzieli np o sprawie McCarricka i wielu innych, ale praktycznie nie mogli ich ruszyć ze względu na skalę zjawiska. Jeśli, jak chcą niektórzy, większość biskupów w USA jest homoseksualistami (czynnymi?) to w jaki sposób ich odwołać nie dezorganizując Kościoła amerykańskiego? Kim ich zastąpić jeżeli seminaria wypuszczają wyłącznie homoseksualistów, których poglądy nie maja nic wspólnego z katolicką ortodoksją, albo oportunistów przymykających oczy na otaczające ich zło? Homolobby jest bardzo wpływowe i popierane z zewnątrz przez odwiecznych wrogów Kościoła i możnych tego świata. Czy papież ma jakąkolwiek realną władzę czy jest wyłącznie marionetką, zakładnikiem w rękach jakiejś grupy (obecnie mafii Sankt Gallen knującej intensywnie od śmierci JP II)? Jeśli tak jest, to rezygnacja kolejnego papieża nic nie zmieni. Dalej będą rządzić ci , co w cieniu, których nazwisk nie znamy, watykańskie "deep state".

Mam poczucie, że jedynie Pan Bóg może oczyścić swój Kościół z sodomitów zajmujących się głównie swoimi k.....sami, a nie powierzonym sobie zadaniem.  Być może jakimś rozwiązaniem na przyszłość byłoby dopuszczanie do kapłaństwa (i biskupstwa) wyłącznie dojrzałych mężczyzn, najlepiej wdowców po 50-ce mających dorosłe dzieci i wnuki.

Michael Voris (sam nawrócony homoseksualista) zauważył przytomnie, że ludzie z jakąś poważną raną nie nadają się do stanu kapłańskiego ponieważ zajmują się wyłącznie swoim problemem - są pasterzami pasącymi samych siebie. To dokładnie moje wrażenie z kontaktu z księżmi w seminarium, w którym kiedyś pracowałam.