piątek, 30 września 2022

Jak małą mądrością świat jest rządzony...

Słucham sobie Word Over - programu informacyjnego EWTN - przy robieniu obiadu i czego się dowiaduję? Otóż w USA, po unieważnieniu Roe v. Wade, tamtejsze lewactwo dostalo pierdolca i demoluje "pregnancy centers" (tzn. ośrodki pomocy ciężarnym kobietom w trudnej sytuacji), a państwo nie robi nic, żeby te akty terroryzmu ścigać. Wiceprezydent Kamala Harris właściwie publicznie je popiera i do nich nawołuje! W tym samym czasie osoby winne zbrodni modlitwy przed aborcyjnymi mordowniami są natychmiast aresztowane i wsadzane do pierdla. Dodajmy do tego tzw. drag queens rozkraczające się i podrygujące przed dziećmi w wieku przedszkolnym - eventy ochraniane przez zbirów z antify na wypadek protestów -  oraz regularne napady czarnych na sklepy i mamy pełny obraz światowego hegemona, stróża demokracji na całym globie.

Znalezione na koncie Gavina Ashendena. Pierwsza osoba to senator Elisabeth Warren (o ile dobrze pamiętam), która "subiektywnie" jest Indianką, druga chyba Kamala Harris (choć wygląda za młodo), a trzecia Michelle Obama. Dalej raczej wiadomo.

Wydawałoby się, że każdy konkurent do tego tytułu ma zadanie dziecinnie proste - zaproponować ludziom normalność i bezpieczeństwo, czym natychmiast uzyskałby sympatię i poparcie wśród ogółu mieszkańców. A co robi ten konkurent znaczy Putin (mówiąc umownie) - rozpętuje wojnę na Ukrainie w typowo ruskim stylu tzn. mordując, gwałcąc i grabiąć skromne mienie mieszkańców. Gorzej, twitter pełen jest filmów ruskich powołanych do wojska, którzy traktowani są niewiele lepiej niż Ukraińcy. Zero przeszkolenia,  w śpiwory i lekarstwa (w tym podpaski i tampony w charakterze opatrunków) mają się zaopatrzyć sami, armia zapewnia tylko broń. Jak ta broń wygląda też można zobaczyć na zamieszczonych filmach - zardzewiałe kalasze i inne zabytki techniki, które dobrze sprawdzaly się w czasie I WŚ przy ataku na bagnety. Nie dziwi, że kaźdy, kto ma wybór ucieka gdzie się da. W małych republikach jak np Dagestan wybuchają regularne zamieszki - rodziny nie chcą oddać swoich mężczyzn bez walki. Problem niewielkich narodów wchodzących w skład FR jest rzeczywiście poważny, bo np. takich Tuwieńców (mieszkańcow Tuwy w Azji Centralnej) jest ogółem 250 000. Nietrudno sobie wyobrazić, co będzie kiedy wszyscy w miarę sprawni mężczyźni pójdą na front. Ilu wróci?

Na ideologiczne szaleństwo zachodu Rosja odpowiada skrajnym barbarzyństwem i pogardą wobec wlasnych obywateli. Tymczasem byłe republiki sowieckie Azji Centralnej przeorientowują sie na Chiny. W Kirgistanie za zaciągnięcie sie do armii rosyjskiej grozi 10 lat więzienia. Tenże kraj wzorem Kazachstanu  rezygnuje z cyrylicy, lokalny język ma być zapisywany alfabetem łacińskim. Trochę dziwi, że tym muzulmańskim państwom nie przeszkadza los Ujgurów - wspołwyznawców - w komunistycznych Chinach.

Papieżowi też nie przeszkadza los katolików w kraju środka, ani proces 90-letniego kardynała Zena przed komunisycznym sądem. Watykan ma ważniejsze sprawy na głowie - Synod o synodalności. We wspomnianym programie World Over prezentowane są materiały graficzne Synodu, które jak zauważył komentator, mogłyby wyjść spod ręki ucznia szkoły podstawowej. Treść jest jeszcze bardziej infantylna niż strona wizualna, a co gorsza zmierza w łatwym do przewidzenia kierunku. Odchodzenie od nauki moralnej Kościoła na korzyść "inkluzywności"...

W rozmowie z Ziemkiewiczem w TV Republika prowadzący wspomina jakiś artykuł w swiatowej prasie o politykach niemieckich. Żaden z nich na podstawie swoich kwalifikacji zawodowych nie zostałby nawet zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną w resorcie, którym zarządza. Wszyscy, łącznie z sędziami trybunalu konstytucyjnego są po prostu aparatczykami partyjnymi, a tych skrajnie nieudacznych jak Ursula van der Jeleń (poprzednio minister obrony) przerzuca się na unijne stołki...

Jeleń z tej Ursuli niebywały. W jakimś wywiadzie oświadczyła, że jeśli Włosi wybiorą nie tak jak trzeba, to będą potraktowani jak Polska i Węgry - narzędzia są. Tak poinstruowani wloscy wyborcy dali wyraz swoim uczuciom oddając głos na ugrupowanie Giorgii Meloni (Bracia Włosi) i mniejsze partie z koalicji centro-prawicowej...  Były premier Renzi zdobył się na gest ogłaszając publicznie, że jakkolwiek Meloni jest jego konkurentką, to nie można nazwać jej faszystką, ani zagrożeniem demokracji...  Włosi zdają się mieć normalniejszą opozycję niż my, niestety...

Tymczasem nasze rodzime elity specjalnej troski się ostatnio rozdokazywały. Zaczęło się od Ochojskiej wzruszonej losem Senegalczyka o dwóch fakultetach i 7 językach, który miniony rok spędził w Rosji na wizie studenckiej. Cała jego duszaszczypatielna historia o prześladowaniach sypnęła się po sprawdzeniu materiałów zamieszczonych na serwisach społecznościowych... Jeszcze łzy nam nie obeschły po męczęńswie Mballo - Ochojskiego, a już Hartman z UJ postanowił przebić dokonania sławnej z dobrego serduszka europosłanki, w końcu jest profesorem etyki...

i jeszcze ten styl ...

Niezawodna Klara Soltan odniosła się do tych rewelacji:


Róznica poziomu między zacietrzewionym pajacem - profesorem - a rozsądną i zorientowaną osobą jest niebotyczna.

Tymczasem, kiedy jeszcze nasze ręczniki używane do ocierania oczu (pod wpływem wieści o torturach łapami szajki morderców) schły na sznurze, Radek-Zatłuszczony-Łeb-Sikorski błysnął przenikliwym komentarzem - w końcu to rasowy dyplomata, w świecie bywały. Podziękował USA za zniszczenie ruskiej rury na twitterze. Ruscy natychmiast podchwycili jako dowód rzeczowy, aż Biały dom musiał wystosować dementi...


Prezydent Przemyśla napisał apel do parlamentarzystów, żeby stworzyli przepisy uniemożliwiające ukraińskim oszustom nadużywanie naszej gościnności. Wedlug jego relacji cale autobusy przyjeżdżają z wycieczkami rzekomych uchodźców zaopatrzonych w instrukcję gdzie się zgłosić po polskie świadczenia socjalne, stoją w kolejkach w odpowiednich urzędach, a nastepnie odjeżdżają tymi samymi autobusami za wschodnia granicę... Dlaczego Braun organizuje swoje demonstracje w Warszawie nie mam pomysłu. W Przemyślu ludzie wydają się mieć pełniejszą wiedzę na temat całokształtu zjawiska...


Patrząc jak małą mądrością świat jest rządzony, można dojść do przekonania, że nie tylko u nas wybierani demokratycznie politycy są od robienia cyrku, faktyczną władzę sprawuje ktoś inny...
Jeżeli jednak ten ktoś wpakuje nas - wbrew naszemu interesowi narodowemu - w jakąś awanturę bliskowschodnią po stronie Izraela, przeciw Iranowi, to mam nadzieję, że się przeliczy...


poniedziałek, 19 września 2022

O aborcji i "produkcji ludzi"

Kiedy byłam dzieckiem - chyba w przedszkolu lub pierwszych latach podstawówki - ciągle sprawdzałam czy bije mi serce. Doprawdy nie pamiętam dlaczego. Być może usłyszałam gdzieś, że dopóki bije serce, człowiek jest żywy. Może byłam zaniepokojona faktem, że od takiego niewielkiego organu tyle zależy, miałam jakieś przeczucie kruchości ludzkiego życia albo usłyszałam jakąś historię, w której umarło dziecko. Na prawdę nie mam pojęcia. Natomiast dobrze pamiętam myśli, które temu towarzyszyły. Ponieważ ewidentnie byłam zaniepokojona perspektywą śmierci, próbowałam się pocieszać, że jeśli nawet umrę to przecież znowu mogę urodzić się moim rodzicom i zacząć od nowa. Coś jakby pierwsza próba się nie powiodła, więc podejmę drugą... Niestety po chwili pojawiała się myśl, że jeśli rzeczywiście umrę, a moim rodzicom urodzi się dziecko to nie będę to ja, tylko ktoś zupełnie inny! 

Rozumiałam to już jako dziecko, więc ze zdziwieniem słucham dorosłych osób broniących aborcji tak, jakby nie rozumiały prostego faktu, że ludzie są niepowtarzalni. Np uzasadniają wybór jakiejś kobiety, że była młoda i nie mieli jeszcze z mężem/chłopakiem własnego mieszkania. Innymi słowy wydaje się im, że pozbycie się "ciąży" z powodu "braku odpowiednich warunków" i "poczekanie z tym" do czasu kiedy warunki będą odpowiednie oznacza, że rzecz (tzn. urodziny dziecka) zostaje po prostu odwleczona w czasie tzn. Jasio rodzi się w roku 2015 zamiast w 2008 i o co tyle krzyku!

Pulchny, wesoły Jasio owszem urodził się w 2015 i dał się we znaki rodzicom nieustannym darciem się w nocy w pierwszych tygodniach, ale w 2008 miała przyjść na świat wrażliwa, marzycielska Małgosia obdarzona wielkim talentem muzycznym. Małgosia o twarzy w kształcie serca i wielkich jasnych oczach nie zobaczyła światła dziennego. Nikt nie zobaczył jej nieśmiałego uśmiechu ani nie usłyszał czystego, wysokiego głosu, nie miała szansy napisać ani zaśpiewać swoich ballad...

Nie, to nie jest jak z kupowaniem mebli - teraz nie mam gdzie postawić, więc poczekam aż dorobię się mieszkania. Nawet jeśli to będzie inny model rozkładanej sofy, szafy czy fotela, to zapewne będzie równie ładny i funkcjonalny, a może nawet bardziej...

Oglądałam kiedyś film o "produkcji dzieci" na Ukrainie. Jakaś para z Kanady lub USA zamówiła sobie dzidziusia. Surogatka - Ukrainka mieszkała gdzieś w rejonie Donbasu. Zdecydowała się na urodzenie dziecka obcym ludziom dla pieniędzy (bardzo trudne warunki życia na terenie zniszczonym działaniami wojennymi - rzecz działa się po 2014). Czy to na skutek złych warunków, stresu czy słabego zdrowia dziecko urodziło się przedwcześnie i wymagało extra wysiłku, żeby normalnie się rozwijać, Zleceniodawcy więc uznali towar za wybrakowany i nie odebrali dziewczynki z kliniki. Nieszczęsna krucha istotka wymagająca więcej miłości i uwagi została sama na świecie zdana na opiekę państwową, której jakość każdy może sobie wyobrazić.

W filmie pokazana jest wzruszająca więź porzuconej dziewczynki z jedną z pielęgniarek, która zapewnia, że dziecko będzie zupełnie normalne, jeśli poświęci mu się trochę czasu na ćwiczenia i kontakt. Niestety kobieta zmieniła miejsce pracy i rzadko może odwiedzać dawną podopieczną, zaapelowała więc do "niedoszłych rodziców", aby wzięli dziecko, za którego powołanie do życia są odpowiedzialni. Zleceniodawcy, o ile pamiętam uznali, że postąpili słusznie, skoro zamówiony towar nie odpowiadał ich oczekiwaniom.

Dokładnie wszyscy komentujący ten material byli wstrząśnięci, przy czym zupełnie nie padały argumenty natury religijnej. Nikt nie kupił zapewnienia zleceniodawców, że "tak jest lepiej". Komu? Bo na pewno nie porzuconemu dziecku!!! Widać jasno, że większość ludzi - niezależnie od tego czy są wierzący czy nie - rozumie, że człowiek nie jest towarem, który się produkuje na zamówienie i odrzuca, jeśli nie spełnia oczekiwań. Dokładnie tych samych argumentów można użyć w dyskusji o moralnej dopuszczalności aborcji eugenicznej, która niedawno przetoczyła się przez nasz kraj w związku z wyrokiem TK.

Matka trojga synów, z których najstarszy ożenił się niedawno, skarży się jak wiele trudu kosztowało ją ich wychowanie, gdyż dwóch cierpiało na celiakię i nie mogło jeść zbóż w żadnej postaci... Teraz już nie podjęłaby takiego trudu. Jedna z koleżanek włącza się do rozmowy z wyraźną emocją powtarzając, że aborcja powinna być dopuszczalna, a in vitro refundowane... 

Mam wrażenie, że te kobiety nie słyszą co mówią lub nie zdają sobie sprawy ze znaczenia swoich słów. Czy badania prenatalne mogą wykryć celiaklię? Nie wydaje mi się. USG czasem nie jest w stanie ustalić czy dziecko ma twarzoczaszkę czy nie! Decyzje o "terminacji ciąży" podejmowana jest jedynie na podstawie przypuszczenia, że "płód jest zdeformowany". W wielu przypadkach, kiedy kobieta się na to nie decyduje, rodzi zdrowe dziecko!!! W przypadku celiakli "aborcja" musiała by nastąpić na wiele tygodni lub miesięcy po urodzeniu, dopiero kiedy choroba się ujawni i zostanie zdiagnozowana!!!

Słyszałam kiedyś dowcip, że szczytem postępu jest zafundować sobie ciążę z in vitro, a następnie dokonać aborcji. Myślę, że dobrze podsumowuje absurdalność obu postulatów. Obie procedury mają tę cechę wspólną, że traktują dziecko jako towar - zamówiony lub niechciany. Dzieci istnieją nie po to by uszczęśliwiać rodziców - to jedynie efekt uboczny (jeśli zachodzi) - mają swoją, nie związaną z rodzicami, misję do wypełnienia w życiu i potrzebne do tego celu wyposażenie genetyczne. Natomiast do misji rodziców należy im pomóc przeżyć wczesny etap rozwoju i wychować w miarę swoich możliwości. Bóg daje im szansę, kładzie przed nimi życie i śmierć, dobro i zło, i zostawia wolność.

Ta wolność niestety jest często używana do wyboru zła, którego wielu już nie odróżnia od dobra. Jeśli kogoś nie przekonują argumenty etyczne, może powinien spojrzeć na problem z punktu widzenia czysto eugenicznego (lub ekonomicznego). Jaki sens ma zabijanie ludzi, którzy już się poczęli (np. na skutek nieodpowiedzialności młodych i zdrowych) i najprawdopodobniej sami będą zdrowi i silni, a jednocześnie inwestować grube miliony w produkcję ludzi z dużym prawdopodobieństwem obarczonych wadami genetycznymi. Parafrazując słowa kandydatki PO na prezydenta (jeśli by natura chciała przekopu Mierzei Wiślanej, to by go sama zrobiła) można powiedzieć, że jeśliby natura chciała aby z materiału genetycznego jakiejś pary powstał nowy człowiek, to by się począł w sposób naturalny... Jeśli tak się nie może stać, to najwyraźniej są bardzo poważne przeciwskazania... 

Pycha szatańska w czystej postaci rzuca wyzwanie naturze "wielkich rzek zmieniając bieg"  jak Sowieci lub próbując decydować kto powinien żyć, a kto nie (albo jakiej powinien być płci). To Darwin już nieaktualny? A słyszałam, że jego teoria wciąż obowiązuje, a odstępcy karani są utratą pracy i anatemą środowiska! Więc co tym z doborem naturalnym?

Ktoś mi zarzuci, że jako osoba niezamężna i bezdzietna nie powinnam się wypowiadać na tematy zupełnie mnie nie dotyczące. Takiemu komuś odpowiadam: właśnie dlatego, że patrzę z dystansu i bez emocji widzę jasno, ostro i jednoznacznie. Chciałabym mieć podobną jasność w sprawach własnego życia!!!

środa, 14 września 2022

Żydzi o reparacjach dla Polski

Obiecałam sobie solennie, że nie będę komentować niczego, ani interesować się niczym, co robią Żydzi, bo ewidentnie mam za słabe nerwy. Niestety dziś na twitterze znalazłam to:


i krew mnie zalała. Jak rozumiem jest to komentarz (osobnika na zdjęciu) po publikacji w The Times of Israel, którą Marcin Palade podsumował tak:


Proszę zauważyć, że ton i treść  jest o wiele ohydniejsza niż wszystko, co do tej pory wydali z siebie Niemcy w temacie reparacji dla Polski. 

Jest kilka możliwych wyjaśnień:
  •  polityka historyczna Niemiec i Izraela są zsynchronizowane - jak zawsze twierdził Stanisław Michalkiewicz - i junior partner (Izrael) wykonuje mokrą robotę, która szefowi nie przystoi
  • za tego rodzaju prowokacjami stoją ruscy mieszkający w Izraelu w dużej liczbie i popierający Putina w rozgrywce z Ukrainą.
  • autorzy takich treści i ich odbiorcy to UB-ecy, którzy uciekli z Polski do Izraela i ich pomioty
Którakolwiek możliwość zachodzi, powinniśmy zawsze pamiętać, że oprócz Niemców i ruskich mamy trzeciego wroga o wiele bardziej podstępnego i niebezpiecznego. 

wtorek, 13 września 2022

O "Jezuitach" Malachi Martina

Przeczytałam w końcu The Jesuits Malachi Martina. Autor był co prawda postacią niejednoznaczną, ale dysponował - jak się zdaje - pewną wiedzą insiderską. Książka powstała w latach 80-tych opisuje transformację zakonu jezuitów i jego wojnę z 3 kolejnymi papieżami. Lektura bardzo wciągająca, choć fakty przerażają. Nie sadzę, żeby od czasu napisania książki coś się zmieniło na lepsze. Czytelnik dowiaduje się, że od czasu generała Pedro Arrupe, którego papież Jan Pawel II usunął ze stanowiska, zakon określił swoją misję jako wprowadzanie sprawiedliwości społecznej na świecie.

Nie chce mi się tego komentować, ani relacjonować, zainteresowanych odsyłam do źródła (jest polski przekład pt Jezuici). Powiem tylko tyle - wszystko, co szokuje w wypowiedziach papieża Franciszka i jego współpracowników już tam jest opisane jako "jezuicki mainstream" Jak bardzo byliśmy chronieni w naszym przytulnym zakątku świata przez te wszystkie lata! Teologia wyzwolenia wydawała się jakąś egzotyczną ekstrawagancją podobnie jaki bracia Cardenal SJ w rządzie nikaraguańskiej junty. Tymczasem nawet dzisiejsi jezuici są bardziej sojusznikami marksizmu niż katolickimi duchownymi. Zastanawiam się jak to jest możliwe, że międzynarodowa organizacja działająca także w krajach satelickich ZSRR zignorowała wiedzę z pierwszej ręki o tym czym marksizm jest w praktyce. A może polscy delegaci położywszy ruki po szwam milczeli na wszystkich zgromadzeniach, żeby nie narazić współbraci na dysonans poznawczy, albo za słabo znali języki obce?

Wniosek jest jeden: ilekroć słyszymy jakąś haniebną wypowiedź Mądela, Kramera, Oszajcy czy innego Obirka nie dziwmy się, że mogłaby paść równie dobrze z ust Urbana. Dzisiejsi jezuici są mu ideowo bliżsi niż przeciętnemu katolikowi, o św. Ignacym z Loyoli nie wspominając. Nie dziwi też jad z jakim wspominają Jana Pawła II, w końcu to on podniósł rękę na urząd ich umiłowanego przywódcy, potępił teologię wyzwolenia i przyczynił się do obalenia komunizmu w naszym regionie! 

Nie wiem jak radzą sobie w zakonie ludzie wierzący. Nie przyznają się? Zeszli pod ziemię? Jeśli tacy jeszcze istnieją, nie zazdroszczę im!

P.S.

Wiele lat temu jezuicki periodyk Życie Duchowe zamówił u mnie artykuł (o samotności jako czymś tam), który następnie odrzucił jako niezgodny z antropologią chrześcijańską. W kontekście książki Malachi Martina brzmi to wybitnie humorystycznie. (Artykuł jest publikowany jako pierwszy wpis na tym blogu w 2010 roku)