poniedziałek, 23 marca 2020

O realnej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie

Myślę, że każdy intuicyjnie czuje o co chodzi w kontrowersji związanej z komunią na rękę, komunią duchową czy też podawaną do ust klęczącym przy balaskach wiernym. Chodzi ni mniej ni więcej o to czy konsekrowana hostia staje się rzeczywiście ciałem Pańskim, cała i każdy jej okruszek z osobna.

Oglądam ostatnio  na YouTube rewelacyjny program Anglican Unscripted, w którym 2 duchowni episkopalni/anglikańscy Kevin Kallsen i George Congar oraz nawrócony na katolicyzm były biskup Gavin Ashenden dyskutują o kondycji chrześcijaństwa w dzisiejszym świecie. W odcinku 585 pod wymownym tytułem The Church has Left the Building jest mowa dokładnie o tym. Gavin Ashenden wierzy dokładnie tak, jak Kościół nauczał od wieków, co zresztą spowodowało jego nawrócenie. Jak na ironię w międzyczasie duchowieństwo katolickie, ze szczególnym uwzględnieniem hierarchii, przeszło na pozycje protestanckie. Dwaj duchowni episkopalni nie podzielają wiary swojego rozmówcy, ale traktują ją z szacunkiem. Jeden z nich zwrócił uwagę jak muszą czuć się teraz katolicy w Afryce i Azji, którym ich protestanccy sąsiedzi wykazują z satysfakcją: "A mówiliśmy wam! Przeistoczenie to pic na wodę! Komunia dokonuje się wyłącznie w wymiarze duchowym! A teraz sami  widzicie, wasz własny papież i biskupi to potwierdzają swoimi zarządzeniami". Trudno nie przyznać mu racji.

Pamiętam czas swoich własnych wątpliwości co do realnej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Kiedy podzieliłam się z nimi na spowiedzi usłyszałam cytat ze św. Tomasza z Akwinu, że jest tam obecny substancialiter. Może nie byłam w tym momencie usatysfakcjonowana w 100%, ale powołanie się spowiednika na odwieczne nauczanie Kościoła dało mi poczucie bezpieczeństwa. Zadałam sobie pytanie czy ja w to rzeczywiście wierzę i musiałam szczerze odpowiedzieć - nie do końca. Kiedy jednak inaczej rzecz sformułowałam - czy wykluczam, że to prawda, odpowiedź brzmiała: NIE!!!

Cuda eucharystyczne i ich laboratoryjna analiza bardzo pomogły mojej wierze. Świadectwo nawróconych protestantów typu Gavina Ashendena też. Jeżeli hierarchowie katoliccy w międzyczasie tę wiarę porzucili (albo nigdy jej nie mieli) i przeszli na pozycję Lutra, a nawet Zwinglego to ich sprawa. Ci panowie nie są dla mnie żadnym autorytetem, wręcz przeciwnie. Myślę, że przypadek Lutra powinien być ostrzeżeniem czym może skończyć się wybranie stanu duchownego z niewłaściwych pobudek. Niemiecki "reformator" uciekał przed karą śmierci za zabicie człowieka w pojedynku, o czym pisał w listach do przyjaciół. Obecnie natomiast dostępność młodych mężczyzn może być magnesem dla osób o skłonnościach homoseksualnych. Mogę sobie łatwo wyobrazić jakiej "reformacji" dokonałby ktoś taki w sprzyjających okolicznościach.

Jeśli chodzi o przyjmowanie komunii na rękę, to ja nie zamierzam tego robić. Cierpię od dzieciństwa na atopowe zapaleni skóry i mam przykazane przez dermatologa "nie moczyć rąk" o używaniu detergentów nie wspominając. Żadne względy higieny nie mają więc w moim przypadku zastosowania, innych nie widzę i koniec tematu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz