niedziela, 13 lutego 2022

Wejdą, nie wejdą?

Amerykanie i Anglicy wycofują żołnierzy z Ukrainy. Nawet Niemcy wezwali swoich obywateli do powrotu. Istnieją spekulacje co do przypuszczalnej daty rozpoczęcia inwazji (16.02). Przechodząc skrótem przez podwórko słyszałam strzępki rozmów zaniepokojonych obywateli. Z dużym przekonaniem obstawiali, że Ukraina szybko padnie i to my będziemy mieć problem...

Tymczasem moja intuicja zamiast bić w dzwon na trwogę zawzięcie milczy. Słyszę niewesołe prognozy ekspertów, widzę co odwala UE, Wielka Brytania, USA  i ...nic. Może delikatny mechanizm się zaciął na skutek nadmiaru bodźców, albo... to wszystko jest jedną wielką hucpą? Może po prostu chodzi o rurę rusko-niemiecką albo inny intratny biznes między "strategicznymi partnerami" i odrobina terroru ma pomóc go przepchnąć kolanem? Nie wiem, po prostu nie wiem i nawet nie chce mi się o tym pisać.

Jestem już znużona nieporadnością rządu i jego miękkością w stosunku do UE (dlaczego nie słuchają Saryusza-Wolskiego, który ewidentnie wie, o czym mówi?), starym zagrożeniem z obu kierunków i ciągłą medialną wrzawą, ewidentnie mającą coś zagłuszyć...

Wszystko jest czymś innym niż się wydaje zarówno w skali makro jak i mikro, o czym być może napiszę innym razem.

1 komentarz:

  1. I jakoś nikt się nie zająknie, że Krym od wieków był rosyjski (w końcu zły car zesłał tam Puszkina), więc próba odzyskania go, razem z dostępem lądowym, jest naturalna. Nie zdziwiłbym się, gdyby Rosja chciała zdobyć teraz tylko przesmyk do Krymu, zwłaszcza że widać, że Zachód palcem nie kiwnie. Och, przepraszam: hełmy Ukraińcom przyślą.

    OdpowiedzUsuń