poniedziałek, 19 grudnia 2022

Litwo, ojczyzno moja, czyli sentymentalna podróż palcem po mapie.

Nie wiem dlaczego obejrzałam na YouTube filmik młodej Rosjanki wracającej do domu z Budapesztu przez Warszawę i Mińsk. Dziewczyna nie z mojej bajki, ale na swój sposób sympatyczna, więc bez trudu rozumiałam jej emocje. 

Mińsk, podobnie jak autorce nagrania, wydał mi czystym, ładnym miastem, ale najbardziej podobał mi sie brak rowerów, hulajnog i innych pojazdów na szerokich chodnikach reprezentacyjnych ulic. Przez chwilę wyobraziłam sobie jak bosko byłoby spacerować po takim mieście i ogarnęła mnie irytacja na nadgorliwość naszych umiłowanych przywódców, którzy przez nieprzemyślaną reakcję na fałszerstwa wyborcze Łukaszenki, popchnęli go w objęcia Putina, co będzie bardzo trudno odwrócić, jeśli to w ogóle możliwe.

Ponieważ podróż do kraju przodków chwilowo jest dla mnie nieosiągalna odbyłam ją palcem po mapie.


Na tej zaznaczyłam (od lewej) Postawy, stolicę powiatu, Woropajewo, Kozłowszczyznę, Mosarz i Głębokie. Te nazwy padały tak często w opowieściach moich rodziców, że stały sie częścią także moich wspomnień.


Tutaj zaznaczona jest wieś Łaszuki, gdzie urodziła się i wychowała moja Mama. Dom nad rzeką znalazl się pod wodą, gdy ludzie radzieccy zrobili zalew widoczny na zdjeciu satelitarnym. Kiedy wyobrażę sobie te lasy, jeziora i krystalicznie czyste powietrze, o którym tyle słyszałam, żałość jakowaś wzbiera w mojej duszy.


A tu droga z Łaszuków do kościola w Mosarzu (ok. 8 km), dokąd zmierzali co niedziela (na czczo ze względu na post eucharystyczny) katolicy ze wszystkich okolicznych wsi.





Tak wygląda sam kościół św. Anny i jego otoczenie ...


... a tak cmentarz.


Wieś Łaśkie, skąd pochodził mój Tata położona jest nieco na południe od Kozłowszczyzny, gdzie urzędowal, jako sołtys gromadzki, mój dziadek, Witalis. Lokalny wesołek, Władźka Łaszukouski, żartował, że ksiądz mówi na mszy "Święta Maryjo, z Łaśkich pełno!", a on się rozgląda i nie widzi nikogo...


Na czerwono (od lewej) Łaszuki i Adamowce, czyli wieś skąd pochodziła moja babcia Augustyna.
Na zółto, bliżej Adamowców, Murzy, jak sama nazwa wskazuje zamieszkane przez Tatarów. Dalej Szczotki, których mieszkańcy byli pośmiewiskiem okolicy gdyż pozbawieni lasów w sąsiedztwie, kiedy dotarli wreszcie do jakiegoś zagajnika zbierali wszystko, co popadło, łącznie z tzw. psiankami.


Z zaznaczonej na zielono wsi Prusy moi dziadkowie ze strony mamy przenieśli sie do Łaszuków (na czerwono), a dziadek Franciszek został tam soltysem, co nie bylo łatwym zajęciem w czasie wojny i okupacji...




Młyn koło Kozłowszczyzny, za pomocą którego rządca hrabiego Tyszkiewicza, Stankiewicz, zalewał łąki nad rzeką...


A tu odtworzony z pamięci (przez wujka Olgierda) wieczór muzyczny w domu dziadków w Łaszukach. Babcia na pierwszym planie, dziadek po prawej w głębi ( z wąsem), chłopak z gitarą na środku to wujek Janek, po prawej Eryk, a dziewczyna z grubym warkoczem to moja mama....

Nikt z nich już nie żyje. Pierwszy umarł Janek w wieku 25 lat na gruźlicę przywiezioną z zesłania na przymusowe roboty, potem dziadkowie śmiercią naturalną, Eryk w wypadku w kopalni Wujek, Olgierd na serce i w końcu mama też na serce, bo nie chciala już żyć.

Zapamiętany (też przez wujka Olgierda) krajobraz stron rodzinnych.


Babcia Augustyna i dziadek Franciszek 


Bardzo niewyraźny portret dziadka Witalisa, który wisi u mnie w domu (ramę odnowiłam od czasu tego zdjęcia).

Litwa w tytule wpisu to w istocie Białoruś moich przodków, bo przecież nie sowiecka, ani ta pod rządami Łukaszenki, z którą nie mam dokładnie nic wspólnego. A jednak mi żal, że jest dla mnie niedostępna...
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz