niedziela, 1 listopada 2020

Pokłosie protestów, czyli wizerunek kobiety jako wulgarnego opakowania na macicę

Wszystkich Świętych, pada deszcz miłosiernie zmywając ohydne ślady wzmożenia z ostatniego tygodnia. Gdzieniegdzie grupki młodzieży omawiają temat, ale raczej spokojnie. Niektóre młode kobiety, nawet idące w parze z chłopakiem (mężem), ciągle noszą w klapie czerwoną błyskawice. Przed kościołem Bożego Ciała policja dyskretnie stoi po drugiej stronie Świdnickiej. Pod drzwiami starsza kobieta prosi o pieniądze.

Znowu naurągałam  rozpędzonemu rowerzyście, który jechał na mnie w parku po alejce przeznaczonej dla pieszych. Nazwałam go baranem, co tak go wzburzyło, że zawrócił aby się mścić. Nie ulega wątpliwości, że w pewnych sytuacjach kobiety są bardzo źle traktowane prze mężczyzn, ale jest to po prostu jedna z odsłon prawa dżungli - silniejszy ma prawo bezkarnie wykorzystać, spostponować czy wręcz sponiewierać słabszego, a stado nie ruszy palcem w jego obronie. Każdy szczęśliwy, że to nie on jest obiektem agresji

"Protesty" takie jak ostatni, nawet przy założeniu (nierealistycznym), że była to inicjatywa oddolna, nic na to nie pomogą. Raczej przyczynią się do zrujnowania wizerunku kobiety, o jaki walczyły pierwsze feministki. Chciały pokazać, że nie są dodatkiem do mężczyzny tylko osobnym człowiekiem, z nie gorszym potencjałem intelektualnym. Wiedziały, że aborcja jest nie tylko złem w czystej postaci, ale także najbardziej skrajnym przejawem uprzedmiotowienia kobiet, sposobem mężczyzn na pozbycie się wszelkiej odpowiedzialności za wykorzystanie seksualne.

Pańcie, które oglądaliśmy na ulicach miast i na nagraniach w internecie przyczynią się raczej do ukształtowania (lub utrwalenia) wizerunku kobiety jako bezmózgiego, a przy tym wulgarnego opakowania na narządy rodne.  Żadna osoba, która była przedmiotem napaści lub tylko molestowania seksualnego nie obnaża się publicznie, ani nawet nie ubiera w sposób zwracający uwagę (o prowokacyjnym czy nieskromnym nie wspominając). Raczej stara się stać  niewidzialna, żeby doświadczenie nigdy się nie powtórzyło. Takie osoby miałyby dobry powód do gniewu, ale nigdy nie właziłyby do kościołów w głupawymi hasłami nabazgranymi na kartonach.

Panienki, które tak się zachowywały robiły na mnie wrażenie poszukujących mocnych wrażeń, wręcz kontaktu fizycznego z wyprowadzającymi je mężczyznami. Przy wszystkich ich wulgarnych wrzaskach pod adresem obrońców kościoła, widać było, że bawią się dobrze traktowane z pewną dozą szorstkości. Cała ta impreza wyglądała jak zachowanie grzejących się, znudzonych samic jakiegoś dziwnego gatunku, które wychodzą stadnie w miasto w nadziei sprowokowania samców do brutalności wobec nich.

Pomijając ocenę moralną i estetyczną takiej działalności, raczej nie pomoże ona kobietom w zmaganiu się z zachowaniami mężczyzn, które stanowią rzeczywisty problem. To kolejna grupa, która dała się użyć do kopania własnego grobu. Poprzednio byli to nauczyciele, którzy zamiast wysuwać sensowne postulaty uzdrowienia polskiej szkoły, dali się wrobić w jakiś idiotyczny strajk przed maturami, który odebrał im wszelkie poparcie społeczne, a wygłupy w internecie doszczętnie ośmieszyły.

Patrząc na młodzież bezrefleksyjnie biorącą udział w tej hucpie, widać wyraźnie rozmiar porażki wychowawczej rodziców i systemu edukacji. Poziom intelektualny (nie wspominając o kulturalnym) ich wypowiedzi aż boli. Nie mają żadnej wiedzy, co czyni ich skrajnie podatnymi na kłamstwa i manipulacje. Nie mają żadnej siły charakteru, która pozwoliłaby się oprzeć socjotechnikom uruchomiającym mechanizmy stadne. Gotowi są uznać rozpustę za wolność, a panowanie nad sferą popędów za rodzaj zniewolenia.  Gdybym była matką, którejś z tych dziewuch widocznych na nagraniach, pękłoby mi serce ze smutku i obawy, co na siebie sprowadzi, zanim się opamięta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz