sobota, 6 listopada 2010

Teoria gór lodowych

Pada deszcz i niedźwiedzie polarne nie wypływają w morze. Mogłyby sie utopić nie napotkawszy na swej drodze pokrywy lodowej, albo jej fragmentów. Nie pozostaje im nic innego jak oddawać się intensywnemu życiu duchowemu o tzw. suchym pysku

Czytałam kiedyś raport o samobójstwach nie pamiętam gdzie - pewnie gdzieś w internecie. Uderzyło mnie, że głównym powodem jest trudna sytuacja finansowa, niemożność zaspokojenia potrzeb - choćby tak podstawowych jak praca i mieszkanie, brak nadziei. Sporą grupę samobójców stanowią ludzie w średnim wieku - po czterdziestce lub piędźciesiątce. Normalni dorośli ludzie, nie żadne tam niedoważone, niestabilne emocjonalnie nastolatki po świeżym zawodzie miłosnym.
Nie mogę przestać zadawać sobie pytania dlaczego dla sporej grupy ludzi tak podstawowe dobra jak praca i mieszkanie są tak dalece niedostępne, że jedynym wyjsciem wydaje się samobóstwo. Czy to samooczyszczajacy mechanizm natury, dzięki któremu jednostki bardziej wrażliwe, mniej przystosowane same się eliminują zostawiająć wiecej przestrzeni bezwzględnym i skutecznym?
Dlaczego dla niektórych tak oczywiste etapy rozwoju jak znalezienie pracy,usamodzielnienie się, założenie rodziny czy pozyskanie mieszkania są całkowicie nie do pokonania, mimo ogromnego wysiłku?
Psychologowie i socjologowie podaliby pewnie całą listę przyczyn, skadinąd bardzo przekonywujacych, ale z punktu widzenia osoby tkniętej takim syndromem niemocy, bezużytecznych.
We wczesnych latach 90-tych czytałam wszystkie możliwe poradniki z serii "I ty możesz zmienić swoje życie!" jakie ukazały sie na rynku. Wzięłam również udział w wielu (płatnych) warsztatach p.t. 'I ty możesz osiągać swoje cele w życiu". Na jednym z nich dowiedziałam się, że cele życiowe można stawiać sobie dowolne, ale jeśli nie są zgodne z "naszym duchowym Ja", to możemy pęknąć z wysiłku, a i tak ich nie zrealizujemy. Na innym zapoznałam się z wielce pożytecznym podziałem ogółu populacji na krótko-, średnio- i długodystansowców. Ci pierwsi to to oczywiści nieudacznicy bez pieniędzy i przyjacół, materialnie zależni od rodziców lub instytucji. Skąd się wzięli? Ano w dzieciństwie nic  im nie było wolno. Jak to zmienić? Uwaga - przez życie duchowe!!! Tyle psychologia.
Drugą połowę lat dziewięćdziesiatych spędziłam więc ścigając spowiedników, kierowników duchowych i grupy modlitewne, prosząc o modlitwę wstawiennniczą o "przecięcie niebożych więzi", a wszystko to poparte odnośną lekturą autorów głęboko uduchowionych.
Udało mi się ustalić, że nie ma odpowiedzi na moje pytanie. Nikt jej nie zna i nikt się problemem nie interesuje. Na swój własny użytek ukułam teorię gór lodowych. Według niej nasze próby zmiany są równie sensowne jak usiłowanie poruszenia góry lodowej przez pchanie jej wierzchołka. Coś, co wydaje się banalnie proste ma drugie dno wielkości kontynentu. Nie wiemy co się na nie składa - przekleństwo ciągnące się przez wiele pokoleń, czyjaś nienawiść, jakiś chory układ, okoliczności zupełnie od nas niezależne czy cokolwiek innego.
Nie sądzę, że ta teoria uratowałaby jakiegokolwiek samobójcę, który nie ma pracy, mieszkania ani nadziei, że to się moze zmienić.
Dziwi mnie, że problem jest zupełnie nieobecny w nauczaniu Kościoła. Nie ma zrozumienia ani wspólczucia dla ludzi zawłaszczonych przez rodziców, którym odmówiono prawa do samodzielnego życia, bezrobotni postrzegani sa jako chroniczne lenie, samotni jako egoisci-hedoniści, bezdomni występują wyłącznie jako sztafaż przy okazji wzorowych noclegowni. Wpólczucie i troska, jakże ujmujaca, pojawia się dopiero w przypadku bezdzietnych małżeństw. Im poświeca się całe numery czasopism katolickich, a o. Pilśniak powstrzymuje się od rekomendowania adopcji dzieci autystycznych jako najlepszego remedium na ich problem.
Przyznam, ze idea Kościoła jako ekskluzywnego klubu dla dobrze urządzonych w życiu, gdzie pewnych problemów po prostu nie wypada mieć, jest mi całkowicie obca.

Żeby zakończyć bardziej optymistycznie zamieszczam bajkę z happy endem, którą opowiadają sobie angielskojęzyczne niedźwiedzie polarne zmuszone do oddawania się życiu duchowemu o suchym pysku.

Once upon a time there was
A naughty polar bear
Who didn’t like working
At all.
Even extreme hunger couldn’t
Force him to make
 any effort.
One day however
When he realized
That he is going to die of starvation
“Oh, my poor hungry self”
he sighed
“Perhaps death will free me
From necessity of doing
any work.
I’m so tired,
Exhausted.
Why should I try to postpone
The hour of my death?
That would be ridiculous!
I won’t do anything,
I won’t!
I’ll just lie down and die.
Who cares?”

“I do” said the voice.
“Who are you ?”
The bear wanted to know.
“I’m a seal, actually my name is
Silkie.”
“I can’t see you”
Said the bear.
“Because you are looking in the
Wrong direction”
Answered the seal.
The bear looked around confused.
At last he noticed
A wet, shapely little head
Emerging from the hole in the
Ice covering the sea.
“Oh, there you are” he cried
with some animation,
and after a while, remembering his
manners “Nice to meet you, Silkie.
I’m Isbjorn”
“Isbjorn,what a lovely name
you’ve got.
Quamquam sunt sub aqua,
Sub aqua maledicere temptant”
Silkie said.
“What did you say?”
Isbjorn was intrigued.
“Oh, nothing. I was only quoting
an old, Latin proverb.
It’s about frogs, frustrated frogs
Underwater.”
“How about you? Are you
frustrated?”
“Why should I?”
“You are also underwater most of the time and the sea is frozen
and there is a dangerous polar bear waiting at each hole in the ice.”
“Oh, come on! You don’t look dangerous to me.”
“Don’t I? Tough luck.”
“Tough? Why tough?
That’s the luckiest thing that
Has ever happened to you.
You are quite charming.”
“Really ?”
 “Of course you are.”
“Why don’t we go for a coffee somewhere?”
“Splendid idea!”
“Oh, no!!!”
“What’ the matter, Silkie


Look! This terrible orca creature!
He wants to devour me, he really does!”
“What a cheek! Go away you
disgusting thing!
Never come near her again
Unless you want to lose your abominable teeth and consequently
Die of starvation!!!”
“Gratis es dolor ¡!!”
“What is he saying?”
“I don’t really know, but I suppose
he means to provide any amount of
suffering for free.”
“You, you beast!!!
Suffering! What do you know of suffering?!!
But you certainly will if you try again to frighten her!”
“I don’t mean to frighten her.
What I mean is to eat her.”
“You see, I told you. He really means it!”
“I suspected it from the start he’s an imbecile.”

“A dangerous imbecile!”
“You may be right, I’m afraid.
Let’s go samewhere else.
And good day to you!”

 “What’s this? A manage a trois?”
“Certainly not! A bear and a whale
 competing for a dinner.”
“What rubbish! Young Isbjorn is a vegetarian, or rather a vegan.”
“He must be out of his head!”
“Barking mad I would say.”
“He may be but he seems to be going out with that crazy Silkie
creature.”

“Well suited, that’s for sure.”
“Well, They seem quite happy together
“They certainly do.”
“Perhaps they will settle down at last”
“You must be joking! A seal with a bear!”
“Silkie?”
“Yes Isbjorn?”
“I think I love you”
“You think or you love?”
“Both”
“I love you too.”



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz