sobota, 20 lutego 2021

Hucpa wszechczasów, czyli handel "dziełami sztuki współczesnej"

 Znalezione na twitterze, konkretnie na koncie Wojciecha Korkucia:

Prace pozyskane do Kolekcji Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie w 2020. 
Artysta: Daniel Rycharski. Tytuł: "Strachy". Nakład: unikat. Rok powstania: 2018-2019. Technika: obiekty znalezione. Koszt: 71 400,- PLN

Brytyjska artystka: Lubaina Himid. Tytuł: "Puszka Pandory". Rok powstania: 1983. Technika: akryl na drewnie. Wymiary: 183×92×3 cm. Koszt: 374 392,80 PL

 Grecki artysta: Vlassis Caniaris. Tytuł: "Pokój dziecięcy". Rok powstania: 1974. Technika: instalacja. Wymiary: 150×256×145 cm. Koszt: 707 020,50 PLN

Daruję sobie ocenianie tych obiektów pod kątem wartości artystycznej.  Chyba się wszyscy zgodzimy, że to kryterium nie ma tu zastosowania. Skupmy się na czymś konkretnym i uchwytnym jak cena w stosunku do kosztów, jakie poniósł autor, żeby wytworzyć te dzieła.
  1. "Strachy" - autor podaje jako technikę obiekty znalezione. Bardzo jestem ciekawa, gdzie znalazł te krzyże. Na cmentarzu? Przypuszczam, że przynajmniej niektóre z nich sam musiał zbić, nawet jeśli belki rzeczywiście są znalezione. Jaki jest koszt zbicia kilku belek, nawet jeśli doliczymy koszt młotka, farby i wstydu związanego z chodzeniem po cmentarzach i śmietniskach, 100 PLN? 200? 300? Hojną rączką doliczę godzinówkę, pomysł i (domniemany przeze mnie) fakt posiadania dyplomu - niech będzie 1400 PLN. Państwowe Muzeum płaci 71 400 czyli o 70 000 tys. więcej!
  2. "Puszka Pandory" - artystka brytyjska więc koszty poniesione przez nią w przeliczeniu na złotówki większe. Niech jej będzie, ze drewno i farby akrylowe kosztowałyby nawet 2000 funtów, co w przeliczeniu da nam 10000 PLN, pomysł wykonanie i fakt bycia "artystką" drugie tyle. niech będzie 20000 PLN. Zapłacono 374 393 PLN czyli z grubsza o 372 000 więcej.
  3. Pokój dziecięcy - niech będzie dowolna suma między 1000 a 2000 PLN zapłacono 707 000 czyli o 705 000 PLN więcej.
Ktoś może wyśmiać moje kalkulacje, mówiąc, że dzieło sztuki jest warte tyle, ile ktoś jest gotowy za nie zapłacić. Bardzo pięknie, tylko dlaczego ktoś chce płacić takie sumy za tego rodzaju obiekty? W jakim sensie są one dziełami sztuki i o jakiej sztuce tu mówimy. 

Pierwszy i trzeci można by od biedy uznać za jakąś scenografię do przedstawienia teatralnego o niskim budżecie np. sztuki wystawianej przez licealne kółko teatralne na koniec roku szkolnego. Po skończonym wydarzeniu wartość dekoracji jest czysto sentymentalna, no chyba, że można ich użyć, z pewnymi modyfikacjami, przy innej okazji.

Drugi obiekt jest w miarę czytelną, karykaturą postaci ludzkiej z jakimś tam przesłaniem. Ani warsztatowo, ani artystycznie nie jest to dzieło wybitne. Niewątpliwie autorka musiała zapłacić za drewno, narzędzia do jego obróbki i farby, a wcześniej nauczyć się ich używać. Obiekt jest rodzajem społecznej satyry i mógłby być użyty w formie dekoracji na jakimś sabacie feministek czy czymś w tym rodzaju. Nie ma nawet pretensji do sztuki wysokiej, która reprezentując wartości uniwersalne, jest zrozumiała i atrakcyjna w różnych okresach i sytuacjach. 

Jeśli mamy mówić o sztuce, to w tym przypadku byłaby to sztuka zuchwałego wyłudzania pieniędzy podatnika. Bardzo jestem ciekawa czym kierował się dyrektor muzeum wybierając tych konkretnych autorów i te konkretnie prace, jeśli ich wartość jest czysto umowna. Dlaczego ktoś umawia się, żeby rzeczom praktycznie bezwartościowym przypisywać takie ceny? Zapotrzebowanie na nie jest wytwarzane sztucznie. W jakim celu? Czy ideologicznym jak destrukcja kultury chrześcijańskiej? Czy też bardziej chodzi o pranie brudnych pieniędzy?

Handel "dziełami sztuki współczesnej" jest równie zuchwałym oszustwem jak handel powietrzem, czyli limitami emisji CO2. W finansowanych z pieniędzy podatnika instytucjach edukacyjnych etykietuje się na mocy całkowicie arbitralnej decyzji pewne indywidua jako artystów. Ich dziełom na podstawie widzimisię dyrektorów państwowych placówek przypisuje jakąś wziętą z powietrza cenę i płaci. Co musi zrobić "artysta", żeby zostać tak hojnie zasponsorowanym? Nasrać na krzyż? Włożyć go do moczu? Czy może wystarczy obwiesić łachmanami i nazwać symbole chrześcijaństwa "Strachami"?!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz