niedziela, 7 czerwca 2020

Przypadek Madzi, a wychowanie do czystości

Madzia po raz kolejny połamała nogi. Nie jest w stanie sama stać, musi być podparta. Wygląda to tak:


Była już wielokrotnie naprawiana i stało się dla mnie jasne, że wada jest systemowa. Kostki są za cienkie, żeby utrzymać gipsowe ciało. Olśniło mnie, żeby zrobić jej podporę z draperii - zamoczyć pieluchę w gipsie, a potem nieco go jeszcze narzucić, gdy zacznie się wiązać. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania:


Madzia odziedziczyła imię po modelce, która pozowała mi do aktu podczas mojego krótkiego epizodu na ASP (wspomniałam już o niej na tym blogu). Oprócz modellingu trudniła się także striptizem i tańcem go go, które to aktywności były - jak rozumiem -głównym źródłem jej dochodów. Podczas pozowania ciągle nadawała i to o rzeczach, których nie byłam na ogół ciekawa, m.in. o swoich licznych romansach, chłopaku, sesjach zdjęciowych i fascynującej pracy. Jedna informacja jednak dała mi do myślenia. Madzia twierdziła, że nie może opędzić się od propozycji małżeńskich... Przyznam, że wywołało to we mnie pewien dysonans poznawczy...

Za czasów mojej młodości nauczało się niewinne dziewczęta, że mężczyźni chętnie wykorzystują łatwe kobiety, ale żenią się z "porządnymi"(przez porządne na ogól rozumiało się czyste czy też cnotliwe). Rewelacje Madzi nie były może pierwszym dowodem na całkowitą fałszywość tej tezy, ale jednym z bardziej zapadających w pamięć. Może dlatego, że ze swoją wulgarną stylizacją i takimż  sposobem wysławiania w wieku dwudziestu paru lat wyglądała na raczej doświadczoną, żeby nie powiedzieć zużytą kokotę. Przez kontrast ja w mojej trzydziestej którejś wiośnie mogłam uchodzić na młodą dziewczynę. Nie wiem czy to zasługa jasnej pigmentacji, introwersji i związanej z tym późno osiąganej dojrzałości czy też wstrzemięźliwości seksualnej...

Z rozbawieniem wspominam tych nieszczęsnych mężczyzn, którzy usiłowali mnie uwieść. O co im chodziło uświadamiałam sobie na drugi dzień, po tygodniu albo wręcz po latach. Niewinność chroniła mnie skuteczniej niż zamknięcie w wieży... Nie mogli się skontaktować z moją frywolną, kokieteryjną stroną, bo taką mogłaby uruchomić we mnie tylko miłość. Nie mogli zrozumieć, że rozmowa ze mną jest po prostu wymianą myśli, a nie wstępem do zupełnie innej aktywności... Swoją drogą pomysł, że można przespać się z dziewczyną bez uprzedniego starania się o nią, inwestowania w relację itp do dziś dnia wydaje mi się skrajnie idiotyczny. Może postrzegali mnie jako kogoś tak nisko postawionego w hierarchii stadnej, że tego rodzaju awanse powinnam uznać za zaszczyt? Cokolwiek myśleli, mylili się... Nie mogę nawet powiedzieć z dumą, że oparłam się pokusie, bo nic kuszącego w takich sytuacjach, a przede wszystkim w takim podejściu nie było... 

Podejrzewam, że gdyby mnie inaczej wychowywano skutek byłby podobny, gdyż  tą obśmianą przez wszystkich czystość nadal uważam za wartość, choć nie zawsze potrafię to uzasadnić słowami... Dziś wiem jednak, że nie sprzyja ona wchodzeniu w związki małżeńskie, a nawet może być poważną przeszkodą.  Motywacją do zawierania tego rodzaju związków jest bowiem dla mężczyzn wysoka pozycja w stadzie rodziny kobiety, możliwość uznania jej za symbol statusu (zgodność z obowiązującym typem urody) lub dobrze przetestowane i eksponowane walory seksualne (przypadek Madzi).

Czystość raczej kieruje człowieka na samotną drogę życia... Najbardziej ironicznym efektem takiego wyboru jest odrzucenie przez Kościół. Wszystkie puszczalskie panienki, które w którymś momencie życia się ustatkowały są szanowanymi matkami rodzin, natomiast niezamężne kobiety traktuje się z podobną podejrzliwością jak dawniej panie lekkich obyczajów. Rozwiązłość jest powodem do dumy, szczególnie ta sprzeczna z naturą... Największym wstydem stało się dziewictwo, gdyż trudno o bardziej wyraźny dowód neopelagiańskiej sztywności... Takie czasy, panie, nastali...

Byłam dziś na mszy u dominikanów w nadziei, że będzie odprawiał ją ojciec, którego mają niebawem przenieść. Niestety trafiłam na przeora i kiedy już nabrałam nadziei, że nic wpieprzajacego nie powie, zrobił to. Otóż pewna pani, która chciała przyjąć komunię do ust poczuła się upokorzona, kiedy kazano jej poczekać aż wszyscy pobiorą na rękę. Dlaczego było tak wstrząsające dla ojca przeora? Ano dlatego, że ona w swym ekstrawaganckim pragnieniu nie dostrzegła tych innych, zalęknionych, którzy tu przyszli licząc na bezpieczeństwo.... Szkoda, że ojciec przeor decydując o zamknięciu kościoła zanim władze wprowadziły jakiekolwiek ograniczenia nie dostrzegł tych potrzebujących sakramentów, widział tylko irracjonalny lęk o swoją d...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz