sobota, 15 czerwca 2013

"Timing is not our issue"

Jestem zapamiętałą wielbicielką programu Journey Home amerykańskiej telewizji EWTN (Eternal Word Television Network). To po prostu około godzinne wywiady z ludźmi, którzy nawrócili się na Katolicyzm, albo powrócili na łono Kościoła po latach nie praktykowania. Siedzę zawsze ze szczęką na bruku słuchając historii ich życia i nawrócenia z nadzieją, że może zarażą mnie swoją wiarą i ufnością.
Właściwie wszystkie historie są fascynujące, ale moją ulubioną jest opowieść ks. Randy Musselmana (http://www.youtube.com/watch?v=CdSGRi6gCO4) nawróconego baptysty, męża przez 29 lat, ojca i dziadka, który po śmierci żony odkrył w sobie powołanie do kapłaństwa i odpowiedział na nie.
 Największe wrażenie zrobiła na mnie odpowiedź na maila, który przyszedł w trakcie programu. Pewna kobieta chciała jakoś pomóc swojej blisko 40-letniej, niezamężnej córce, króra nie może odnaleźć się w życiu, choć wypróbowala wiele opcji z zakonem włącznie (coś mi to przypomina).
Ksiądz Musselman odpowiedział bez wahania z wielkim spokojem i pewnością, że być może na odkrycie swojego powołania bedzie musiała czekać kolejne 20 lat, bo "timing is not our issue", nie kontrolujemy czasu, ten przywilej należy do Boga. Natomiast prowadzący - Marcus Grodi - zauważył przytomnie, że spora cześć problemu takich ludzi to porównywanie się z innymi, względnie swoimi własnymi wyobrażeniami jak powinno wyglądać życie (w warunkach polskich należałoby dodać jescze niechętny stosunek Kościoła)
Zważywszy historie życia obu panów ich słowa mają swój ciężar gatunkowy, zwłaszcza owo "timing is not our issue" jest jak balsam na moją duszę.
Marzę o takim zaufaniu i pokoju serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz