sobota, 6 października 2018

O dziewictwie, czystości i wrogim przejęciu Kościoła

Michael Rose podczas prezentacji swojej książki Goodbye good men (dostępnej na YouTube) wymienia wiele prawd wiary, praktycznie odrzuconych w seminariach kształcących księży katolickich. Nie pamiętam wszystkich (a nie chce mi się sprawdzać), ale na pewno dziewicze macierzyństwo Maryi było na tej liście, podobnie jak grzech pierworodny.

Nie ma chyba nic bardziej obśmianego na świecie niż dziewictwo i czystość. Bycie dziewicą jest obecnie bardziej wstydliwe, niż puszczanie się w czasach wiktoriańskich. Gdyby się nad zagadnieniem zastanowić bez uprzedzeń, trudno znaleźć powód. Czy nie słyszymy wciąż o tolerancji? Dlaczego nie objąć nią pragnących żyć w czystości, nie zainteresowanych seksem dla sportu i rekreacji? To oczywiście śmieszne pytanie. Wiadomo, że nie chodzi o żadną tolerancję tylko zniszczenie Kościoła i jego nauki.

E.Michael Jones często wspomina o teorii iluś tam stopni dojrzałości głoszonej przez niejakiego Erica Ericsona (wł. Samuelsona), która - nauczana także w seminariach - w znacznym stopniu przyczyniła się do demoralizacji kleru po Soborze Watykańskim II. Stopień siódmy (o ile dobrze pamiętam) to rozpoczęcie "życia seksualnego". Bez tego - twierdzi twórca teorii - prawdziwej ludzkiej dojrzałości nie osiągniemy. Znaczy ani Maryja, która przeskoczyła od dziewictwa do macierzyństwa, ani Jezus, ani tabuny świętych nie osiągnęli pełni człowieczeństwa, zatrzymali się w swoim rozwoju na progu dorosłości. A jeśli się nie zatrzymali i  istnieją dowody na ich ponadprzeciętną ludzka dojrzałość to znaczy, że ta czystość musiała być z odzysku.

Jeżeli w seminariach naucza się metody historyczno-krytycznej, która odrzuca z Pisma Św. wszystkie cuda, to trudno się dziwić, że dziewicze macierzyństwo Maryi nie mogło się ostać, tym bardziej, że zgodnie z wspomnianą wyżej teorią nie jest żadnym tytułem do chwały, tylko przeszkodą w osiągnięciu dojrzałości.

Trudno się dziwić, że pod wpływem tego rodzaju nauk mężczyźni o normalnych skłonnościach nie widzieli sensu w wyrzekaniu się miłości kobiety - woleli odejść i założyć rodzinę - natomiast homoseksualiści znaleźli w seminarium, parafii lub zakonie niewyczerpane źródło możliwości posunięcia swojej ludzkiej dojrzałości naprzód. Dla tych ludzi czystość nie jest cnotą, oni po prostu nie wierzą, że istnieje jakaś jakościowa różnicą między ssaniem własnego kciuka a seksem oralnym z innym mężczyzna (jak się wyraził pewien duchowny na portalu dla homoseksualnego kleru). Nie są w stanie ocenić powagi przemocy seksualnej gdyż zakładają, że wszyscy - tak jak oni sami - krążą w nieustannej pogoni za okazją.

Wstrząsające wrażenie zrobiła na mnie relacja ks. Kalchika z diecezji Chicago (to ksiądz, który spalił tęczową flagę z krzyżem). Został dwukrotnie zgwałcony - raz jako 11-latek (przez sąsiada) i raz jako 19-letni franciszkański nowicjusz (przez księdza). Po tym doświadczeniu chciał po prostu przestać istnieć, był człowiekiem złamanym. "I lost my virginity" powiedział w sposób zupełnie naturalny i nikt nie mógłby go wyśmiać jako nieatrakcyjnego nieudacznika, gdyż - nawet teraz w wieku 56 lat -jest ponadprzeciętnie przystojnym mężczyzną. Potrzebował długoletniej terapii, żeby wrócić do siebie, odszedł z zakonu, dopiero po latach (w wieku 35 lat) został księdzem, a straszne wspomnienia wciąż go nawiedzają.

McCarrick zapraszał do swego domku letniskowego w New Jersey 6 kleryków, a łóżek było tylko 5 więc jeden z nich musiał spać ze swoim arcybiskupem. Ten był chędożony w sposób fizyczny, pozostali wdrażani do przechodzenia nad tym do porządku dziennego. W ten sposób pokolenia kleryków zostały zdeprawowane i znieczulone na zło, którego byli świadkami.

Kiedy pomyślę, że coś tak ohydnego mogło przytrafić się ludziom, którzy swe dziewictwo pragnęli ofiarować Bogu, jest mi gorzej. O. Adam Wyszyński wspomina - w wywiadzie udzielonym Jackowi Międlarowi na jego stronie - o młodej zakonnicy, regularnie gwałconej przez proboszcza i wikarego na parafii, gdzie pracowała. Siostra przełożona miała powiedzieć jej, że musi to wytrzymać, gdyż inaczej zakon straci źródło utrzymania. Trudno w to uwierzyć, a jeśli to prawda, to słychać złowrogi rechot szatana... Kiedyś w prawie niemieckim za gwałt na dziewicy karano śmiercią przez ścięcie zaostrzoną deską. Myślę, że dla takich wypadków jak wyżej czas tę karę przywrócić.

Problem w tym kto ma wymierzać sprawiedliwość. Władze kościelne są niezwykle sprawne w dyscyplinowaniu ludzi prawomyślnych i odważnych jak np arcybiskup Karagandy Jan Paweł Lenga, który został przeniesiony na emeryturę w wieku lat 61. (Z Tadżykistanu wyrzuciło go KGB, z Kazachstanu Watykan jak sam się wyraził). Gerhard Mueller stracił swój urząd z  dnia na dzień bez żadnych wyjaśnień, podobnie jak 3 jego podwładnych zajmujących się nadużyciami seksualnymi kleru. Ksiądz Kalchik za spalenie tęczowej flagi został zesłany do psychuszki w USA, a u nas o.Wyszyński (jeśli wierzyć jego słowom) za informowanie przełożonych o homoseksualnych awansach ze strony dominikańskich gwiazd i zły stan zdrowia (po zatorze płucnym).

Nikt natomiast nie słyszał, żeby jakiekolwiek konsekwencje groziły hierarchom jawnie promującym homoseksualizm i ich pupilkom typu o. James Martin SJ albo ks. Rosica. Popieranie aborcji przez katolickich duchownych też nikomu w Watykanie nie przeszkadza. Wygląda na to, że wrogie przejęcie Kościoła już w znacznym stopniu się dokonało. Obawiam się, że tzw Synod Młodych potwierdzi to podejrzenie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz