czwartek, 14 stycznia 2021

O herezjach, które prowadzą do (krypto)satanizmu


Czytałam kiedyś kryminały Henninga Mankella, których głównym bahaterem jest Kurt Wallander, policjant z Ystad cierpiący na cukrzyce, opuszczony przez żonę i zaniepokojony stanem swojego ponad 80-letniego ojca. Dobrze mi się do niedawna kojarzyły. Ponieważ znowu jestem chora i nie mogę się skupić nad niczym poważnym, marnuję czas na oglądanie filmów na YouTube, między innymi szwedzkiego serialu kryminalnego p.t. Wallander opartego właśnie na książkach Mankella.

Zaczęłam od drugiego odcinka pierwszej serii p.t. Bracia, który był taki sobie, ale rzeczywiście kręcono go w Ystad, w porcie widać polski prom ze Świnoujścia (z napisem Świnoujście - Ystad). Samo miasteczko prezentuje się chwilami bardzo malowniczo. Szwedzkie wybrzeże Bałtyku bardzo podobne do naszego tzn. piaszczyste, a nie same kamienie na plaży jak w "Siódmej pieczęci" Bergmana. Melancholijne klimaty jak u nas na Pomorzu Zachodnim.

Zachęcona krajobrazem i klimatem zabrałam się nieopatrznie za odcinek pierwszy - wizytówkę całego cyklu. A tam już w pierwszej scenie ktoś podpala...łabędzie. Tak łabędzie, które potem odlatują płonąc!!! Ten sam ktoś wiesza w kościele wśród modlitw swojej wspólnoty i nastrojowo zapalonych świeczek lekarkę-aborcjonistkę, potem topi w jeziorze dziecko poczęte przez zapłodnienie anonimową spermą samotnej kobiety, a na koniec ma zamiar wysadzić w powietrze inny kościół w którym kobieta - pastor udziela "ślubu" dwóm mężczyznom. Kim jest ten ktoś? Podpowiadam, uzasadnienie dla swoich czynów czerpie z Biblii!!! A ja myślałam, że w Szwecjii to muzułmanie dopuszczają się przemocy uzasadnianej religią! Coś musiało mi się pomylić...

Jeśli pamięć mnie nie myli, w książkach niczego tak skrajnie idiotycznego nie spotkałam. Owszem, muzułmańscy imigranci z Afryki zawsze są podejrzewani niesłusznie - bo wszystkiemu winni są przybysze z krajów postkomunistycznych Rosjanie, Łotysze, Czesi - ale chrześcijan jako terrorystów nie przypominam sobie. Mankell dostał wprawdzie nagrodę za osiągnięcia na niwie politycznej poprawności, ale twórcy filmu postanowili jeszcze podnieść poprzeczkę!

W książkach córka Wallandera, Linda, studiuje w Lund i chodzi, a nawet chyba mieszka, z Nigeryjczykiem. W filmie wraca do Ystad po szkole policyjnej i zaczyna pracę w lokalnym komisariacie. Po powieściowym Nigeryjczyku nie ma śladu. Na pytanie koleżanki czy ma chłopa odpowiada żartem, że jest lesbijką. Ta sama koleżanka, Anna, jest głęboka zdegustowana pomysłem ich wspólnej znajomej, żeby mieć dziecko bez ojca, przez zapłodnienie anonimową spermą. Uważa to za obrzydliwe i nienaturalne. Scena, w której wypowiada ten pogląd sygnalizuje, że to zła kobieta i może mieć coś wspólnego ze strasznymi zdarzeniami rozgrywającymi się dookoła. Rzeczywiście ma i na koniec musi zginąć, dla takich ludzi nie ma miejsca w szwedzkim tolerancyjnym raju.

W trzecim odcinku Linda Wallander nie chcąc mieszkać z ojcem wynajmuje domek wraz z kolegą z pracy. Oboje są podwładnymi Kurta Wallandera. Młoda policjantka zaczyna wspólne mieszkanie od zainicjowania seksu, choć rodzaj i długość znajomości niczego podobnego nie uzasadnia. Jej współlokator czuje się po tym bardzo nieswojo, zwłaszcza kiedy ojciec dziewczyny, a jego szef, wpada do nich rano. Linda natomiast nie zaburzona chodzi po domu nago, jedynie owinięta kołdrą, na oczach swego ojca i kolegi z pracy, a zarazem przedwczesnego kochanka.

Moją pierwszą reakcją po obejrzeniu tego dzieła filmowego było utwierdzenie się w przekonaniu, że wszelkie herezje w końcu prowadzą do satanizmu. Herezja Lutra siłą narzucona Skandynawii doprowadziła do duchowej śmierci tego regionu. Przewrotność z jaką Chrześcijaństwo przedstawia się w pop kulturze jako źródło wszelkiego zła i przemocy jest prawdziwie szatańska!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz