poniedziałek, 22 listopada 2021

Drang nach Westen, czyli hidżra (hijra)

Migracja ludności bliskiego wschodu do Europy zachodniej w wielu aspektach przypomina kolonizację Ameryki. Najbardziej rzutcy, młodzi ludzie - bynajmniej nie ubodzy - sprzedają, co mają i ruszają  w drogę, aby "spełnić swoje marzenia". Są to głównie młodzi mężczyźni w wieku poborowym + nieliczne rodziny z dziećmi. Są bardzo dobrze przygotowani do swojej eskapady, wiedzą co mówić, żeby dostać azyl, nawet jeśli kraj, z którego pochodzą, jest uważany za bezpieczny.

„Dokonuj rzeczy niemożliwych, aby osiągnąć marzenie o Europie”. (Z migranckiego czata).  Twitter, Anna Klara @klarasoltan


Fora migranckie dostarczają im potrzebnych informacji o procedurach i podpowiedzi wersji wydarzeń, w którą europejskie jelenie uwierzą:

Zamieszczone na twitterze przez Klara Maria @klarasoltan

Bliskowchodni "pionierzy" są doskonale świadomi ryzyka, a jednak niektórzy z nich nie wahają się zabierać ze sobą małych dzieci, dokładnie tak samo jak Europejczycy zasiedlający Amerykę. Tutaj jednak podobieństwo się kończy, gdyż europejscy pionierzy na dzikim zachodzie, czy imigranci do USA  w XIX i XXw., byli przygotowani na ciężką pracę w nowym kraju. Ich marzeniem był dobrobyt wypracowany własnymi rękami, w środowisku sprzyjającym przedsiębiorczości i pracowitości.

Muzułmańska hidźra (hijra) to pozyskanie dla islamu nowych terytoriów przez pokojowe zasiedlenie. W przypadku Europy zachodniej elementem decydującym o atrakcyjności wybranego celu wędrówki ludów są zasiłki, w zupełności zaspokajające potrzeby bytowe przybyszów z bliskiego wschodu i Afryki. Ich marzenie o lepszym życiu to dobrobyt podarowany przez naiwnych niewiernych, na swoja własną zgubę. Biorąc pod uwagę dzietność przybyszów, łatwo przewidzieć, co stanie się ze starzejącymi się społeczeństwami Zachodu. Zostaną wymienione na młodych wyznawców proroka. I tu pojawia się problem: kto wtedy będzie pracować na ich dobrobyt. Chrześcijańskie narody wymrą śmiercią samobójczą, a razem z nimi etos pracy. 

Europa, zwłaszcza północna to nie bliski wschód. Tutaj trzeba się nieźle natrudzić, by wydrzeć ziemi umiarkowanie obfity plon. Ropa naftowa nie sika samoistnie. Wszystko wymaga systematycznego i dobrze zorganizowanego wysiłku: od uprawy i hodowli, przez budowanie domów i ogrzewanie ich zimą, do wydobywania surowców i produkcji potrzebnych dóbr. Bez ludzi wykonujących te czynności bogactwo zniknie. Europa stanie się nieprzyjaznym zimnym kontynentem, jakim była w starożytności.

Tymczasem jednak trwa radosne świętowanie: muzułmanie przy entuzjazmie mediów liberalno-lewicowych konsekwentnie i agresywnie przeprowadzają swoją hidżrę, a zachód - przy zachęcie i aplauzie tychże samych mediów - popełnia rytualne sepuku.

To dla nas ostrzeżenie jak (auto)destrukcyjne jest "chrześcijaństwo" bez Boga, jego lewacka karykatura zamieniająca głupca w głupca doskonałego. Współczucie, które usiłuje się w nas wzbudzić obrazkami dzieci o dużych czarnych oczach patrzących z każdego przystanku jest sprytną sztuczką oszustów - emocjonalnym szantażem, któremu nie wolno ulegać ani zwykłym obywatelom, ani - tym bardziej - ludziom sprawującym władzę.

Pod materiałami na temat migrantów w Internecie jednym z najczęstszych komentarzy jest pytanie: dlaczego ci wszyscy muzułmanie ciągną się do odległej Europy, kiedy maja w bezpośrednim sąsiedztwie bogate kraje arabskie, bliskie im religijnie i kulturowo? Czasem pytanie jest sformułowane inaczej: dlaczego te bogate kraje arabskie, zamiast przeznaczać miliardy na budowę meczetów w Europie (i łzawe reportaże z granicy telewizji Al Jazeera), nie przyjmą swoich współwyznawców rzekomo uciekających przed wojną i biedą? Ano właśnie dlatego, że to jest hidżra i muzułmanie na całym świecie to rozumieją, kibicują swoim dzielnym braciom i wspomagają ich: 

 Z migranckiego czata, twitter Anna Klara @klarasoltan

Jest mentalna przepaść między spojrzeniem tych zdeterminowanych ludzi na sens swoich działań, a naszym odbiorem ich sytuacji, czy są to kretyńskie, łzawe apele "aktywistów" czy ironia prawicy:

Wiersz migranta napisany w lesie pod granicą BLR-PL:
Zimna Europo, gdzie twoje morale?
Na próżno z procy w twoje serce walę;
Idąc bez celu, nie pilnując drogi,
Sam nie pojmuję, jak w twe zajdę progi;
Kasa przepadła, pilnują mnie z drona.
Kurtka od Bossa całkiem uświniona
 Wojciech Wenzel na Twitterze
Oglądałam wczoraj debatę na Wirtualnej Polsce, w której brali udział: Anna Maria Dyner - analityczka Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, gen. broni rez. dr Mirosław Różański - prezes Fundacji Stratpoints, Wojciech Konończuk - wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, prof. Daniel Boćkowski - Instytut Socjologii, Uniwersytet w Białymstoku oraz dr Piotr Łukasiewicz - Polityka Insight, Collegium Civitas. Ludzie poważni, wypowiedzi kulturalne i merytoryczne, niektóre bardzo sensowne i przenikliwe, aż nagle w ostatniej rundzie pan Łukasiewicz, były żołnierz i ambasador w Afganistanie, jako receptę na przyszłość wydobył z siebie emocjonalny apel godny Mai Ostaszewskiej czy innej Jachiry. "Musimy coś zrobić, żeby na naszej wschodniej granicy nie ginęli ludzie!" - zakwilił ku zażenowaniu pozostałych gości. 

Dlaczego ludzie nie mogą ginąć akurat na wschodniej granicy ? Rozumiem, że na północnej i południowej byłoby im przyjemniej? A co z ludźmi w głębi kraju? Czy ich śmierć nie zasługuje na współczucie? To, że lesie, a nie w dużym mieście, jak staruszki rozjeżdżane na pasach  przez celebrytów, uniewinnianych przez rozgrzane sądy? Ale one nie mają tych dużych bliskowschodnich oczu, tak dobrze prezentujących się w zachodnich mediach! "Wkładki mięsne" ze sprywatyzowanych kamienic w Warszawie, wyrzucone na bruk, raczej przypominają ziemniaki niż książąt  i księżniczki orientu (nawiązując do eleganckiej metafory Kingi Dunin). Zakatowany na śmierć franciszkanin w parku Aleksandria w Siedlcach z jakichś tajemniczych względów też nie jest atrakcyjny medialnie...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz