wtorek, 2 listopada 2021

LGBT - tak, "neopelagianizm" - nie, czyli synod o synodalności.

Oglądam sobie na YouTube dominikański program Karetka w drodze, a tam gość - młody ksiądz w koszulce polo - fan papieża Franciszka, jak sam się określił, opowiada o przygotowaniach do synodu o synodalności.  Gość coraz bardziej się rozkręca, gospodarz nieco go tonuje, aż wreszcie gdzieś pod koniec zapytany o konkretne grupy, które mają być konsultowane, wypala z błyskiem w oku, że marzy o spotkaniu ruchu oazowego ze środowiskami LGBT. Prawdopodobnie nie mogłoby się to odbyć w na terenie kościelnym, ale na przykład w domu kultury... (o ile dobrze pamiętam).

To nie pierwsza taka wypowiedź w przestrzeni publicznej, wcześniej czymś podobnym popisał się biskup Jarecki. Nie wiem czy obaj duchowni zdają sobie sprawę, co to są środowiska LGBT, ale trudno mi wyobrazić sobie, że nie wiedzą, że to aktyw promujący pewną ideologię maksistowskiej proweniencji, a nie reprezentacja osób o skłonnościach homoseksualnych lub zaburzonej tożsamości płciowej.

Tygodnik Do rzeczy wrzucił na YouTube zapis paneli z konferencji "Ideologia LGBT – ochrona prawna rodziny" organizowanej przez Fundację "Strażnik Pamięci". Przed jednym z nich Tylko dobrze, albo wcale? Cenzura LGBT wypowiada się dr Mike Davidson z Wielkiej Brytanii. To, jak rozumiem, terapeuta zaangażowany w pomoc homoseksualistom, którzy pragną swój pociąg do własnej płci przezwyciężyć. Człowiek opowiada o realnej i dotkliwej dyskryminacji wobec tych osób i wszystkich zaangażowanych w pomoc im ze strony państwa i podmiotów popierających środowiska LGBT (np utrata prawa do wykonywania zawodu, wypowiedzenie konta w banku itp). 

Wiem, że w Kościele też istnieją takie grupy i osoby, ale czegoś ani miłosierne serduszko papieża Franciszka, ani jego fani - biskupi i księża - nie kwapią się do konsultacji z nimi. Kościół, który opowiedział się po stronie oligarchów promujących LGBT, całkowicie ignoruje istnienie tych osób i ich heroiczna walkę z własną słabością. Są praktycznie zostawieni sami sobie, narażeni na ataki potężnego i bardzo wpływowego lobby i dezaprobatę Kościoła reprezentowanego albo przez cioty w sutannach (habitach), albo infantylnych kretynów fantazjujących o swoim nadzwyczajnym "miłosierdziu".

Bardzo mi to przypomina stosunek tej instytucji do samotnych kobiet żyjących w czystości, gdyż nie załapały się na propozycje związków z rozwodnikami (znaczy cudzymi mężami). Co mają te grupy wspólnego? Ano poważnie traktują nauczanie Kościoła Katolickiego, za co płacą realną cenę jak np. wykluczenie społeczne. Kościół robiąc gwałtowny zwrot ku możnym tego świata i promowanemu przez nich stylowi życia po prostu zdradził tych ludzi, wcześniej oklejając etykietką neopelagianizmu, żeby zwolnić się od ewentualnych (mało prawdopodobnych) wyrzutów sumienia.

Z czego to wynika? Ano z braku wiary po prostu. Ewangelia swoje, tradycja swoje, a i tak wszyscy zostaną zbawieni. W imię czego więc powstrzymywać się od chędożenia wszystkiego, co się rusza?
Jeśli ktoś się uparł, żeby sobie odmówić tej przyjemności, to do kogo ma pretensje? Pan Bóg jest miłosierny, a jego księża aktywni na gejowskich portalach jeszcze bardziej, zwłaszcza dla siebie samych...

Swoją drogą dlaczego wciąż przyjmuje się ofiary pieniężne za odprawianie mszy za zmarłych, przecież każdy ma zbawienie od ręki chce tego czy nie? Dlaczego jeszcze nie zniesiono dnia zadusznego, a listopada nie zamieniono w miesiąc aktywności homoseksualnej zamiast modlitw za zmarłych? Dlaczego wciąż kanonizowani są nowi święci? Czym ich sytuacja różni się od Hitlera i Stalina - przecież wszyscy są zbawieni bez różnicy?!

A co jeśli tak nie jest? A co jeśli nawrócenie jest potrzebne? Dokąd prowadzeni są ci wszyscy pogubieni ludzie kompulsywnie kopulujący z osobami tej samej płci, przy okazji nabawiając się wszystkich możliwych chorób przenoszonych drogą płciową i nierzadko HIV-a? Utwierdzanie ich w tym ma być miłosierdziem? Co czeka owych "miłosiernych", którzy popychają  nieszczęśników ku przepaści, albo  odwodzą od konwersji ludzi innych wyznań, którzy w Kościele Katolickim odnaleźli Prawdę?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz